popKULTURA, Wysypisko

Książki celebrytów, czyli papier jest cierpliwy, ale ku*wa bez przesady!

08/02/2018
ksiazki celebrytow

W week­end byłem zapro­szo­ny na podwój­ną impre­zę uro­dzi­no­wą (BTW co ma w sobie data 30 listo­pa­da, że kobie­tom w cią­ży aku­rat w tym dniu naj­czę­ściej odcho­dzą wody? Serio, znam aż pięć osób wyklu­tych w Andrzej­ki, w tym dwój­ka jubi­la­tów. Przy­pa­dek? Nie sądzę!), a że głu­pio tak przy­cho­dzić z pusty­mi ręka­mi, wcze­śniej wpa­dłem do Empi­ku. Książ­ki to taki pre­zen­to­wy ever­gre­en, wia­dom­ka, a że chło­pa­ki są gim­bu­sa­mi i mają spo­re bra­ki w kla­sy­ce lite­ra­tu­ry, stwier­dzi­łem, że wzię­cie “Lotu nad kukuł­czym gniaz­dem” tudzież cze­goś od Zaj­dla lub Sta­in­bec­ka będzie opcją win — win, przy­jem­ne z poży­tecz­nym. Zgad­nij­cie co? Nie było ani tych, ani kil­ku innych ponad­cza­so­wych tytu­łów. Co zatem było? Ano dużo Cho­da­kow­skiej i Lewan­dow­skiej, jesz­cze wię­cej Paw­li­kow­skiej, a do tego wszel­kiej maści tan­ce­rze, śpie­wa­cy, akto­rzy, pogo­dyn­ki, pre­zen­ter­ki śnia­da­nio­we, blo­ge­rzy, jutu­be­rzy i chy­ba wszy­scy uczest­ni­cy z pię­ciu ostat­nich edy­cji “Master Sze­fa”. Ryli? Że niby wszy­scy nagle mają coś do powie­dze­nia i w dodat­ku skil­la, żeby to spi­sać? Bit­ches, ple­ase! Wiem, że książ­ki cele­bry­tów nie są niczym nowym i wiem, że nie zawsze trze­ba czy­tać Scho­pen­hau­era jak “Cukier” w naj­now­szym Pit­bul­luodprę­ża­ją­ce paź­dzie­rze też są potrzeb­ne, ale nie da się nie zauwa­żyć, że roz­miar, jaki przy­brał ten “lite­rac­ki rak”, już daw­no prze­kro­czył masę kry­tycz­ną. Ibisz, Rusin, Roze­nek, Cicho­pek, Feli­cjań­ska, Jabł­czyń­ska, Pro­kop, Min­ge, Piróg, Bie­droń i nawet Wróż­bi­ta Maciej, a to i tak tyl­ko wierz­cho­łek góry lodo­wej. Papier jest cier­pli­wy, ale kur­wa bez prze­sa­dy. Rodzi się pyta­nie, czy w tym kra­ju jest jesz­cze ktoś, kto nie wydał książ­ki kuchar­skiej, albo porad­ni­ka mówią­ce­go, jak żyć, być mło­dym, pięk­nym, fit, vege, eko i boga­tym? Zaczy­nam wątpić. 

ksiazki celebrytow

Począt­ko­wy plan był taki, że bio­rę po kolei te pseu­do książ­ki na warsz­tat, czy­tam, po czym przy­cho­dzę tu ze szcze­rą recen­zją. Osta­tecz­nie tak nie będzie. Jesz­cze mnie na tyle nie pogię­ło, żeby (aż) tak bez­sen­sow­nie mar­no­wać czas i w dodat­ku wspie­rać ten szem­ra­ny biz­nes wła­snym szma­lem. Nie ma takiej opcji. Poza tym i tak nie dał­bym rady. Zanim skoń­czył­bym jed­ną, na pół­ki skle­po­we tra­fią trzy kolej­ne, czy­li wal­ka z wia­tra­ka­mi. Nie prze­szko­dzi­ło mi to jed­nak, żeby ski­trać się w Empi­ku za półecz­ką z muzy­ką kla­sycz­ną (nikt się tam nie zapusz­cza, więc mia­łem odro­bi­nę intym­no­ści) i prze­kart­ko­wać kil­ka pozy­cji. Oka­zu­je się, że nie­któ­re są tak ubo­gie w treść, że zale­d­wie kil­ka minut star­czy­ło na prze­czy­ta­nie przej­rze­nie cało­ści, z kolei inne ser­wo­wa­ły takie wodo­lej­stwo i pusto­sło­wie, że szcze­nę i cyce zbie­ra­łem z pod­ło­gi. Jak będzie­cie kie­dyś na cmen­ta­rzu Rako­wic­kim i usły­szy­cie dziw­ne dźwię­ki, wylu­zuj­cie, to tyl­ko Szym­bor­ska w gro­bie się prze­wra­ca. Poni­żej kil­ka tytu­łów, któ­re księ­gar­nie będą pró­bo­wa­ły wam wepchnąć w okre­sie świą­tecz­nym. Nie daj­cie się nabrać na te błysz­czą­ce okład­ki i mar­ke­tin­go­wy szum, to dwó­jecz­ki zapko­wa­ne w sre­ber­ka wydmusz­ki. Jedy­ną reflek­sją, jaką w was wywo­ła­ją, będzie pyta­nie: “Co ja wła­śnie kuź­wa prze­czy­ta­łem?”. Jesz­cze gor­szym pomy­słem jest kupo­wa­nie ich z myślą o pre­zen­tach gwiazd­ko­wych. Serio, żodyn nie jest na tyle dobrym akto­rem, żeby zagrać radość z książ­ki Ome­ny Men­sy tudzież Dj Ada­mu­sa. Nie bądź­cie Grin­cha­mi, nie niszcz­cie świąt!

 

Ewa Cho­da­kow­ska “Myśl­nik”

Gdy­bym był zło­śli­wy, powie­dział­bym, że książ­ka powsta­ła w koope­ra­cji konia z Pau­lo Coel­ho. Koń pozo­wał do zdjęć, Coel­ho sypał zło­ty­mi myśla­mi. Na szczę­ście nie jestem jakimś inter­ne­to­wym trol­lem i nie zni­żę się do tego pozio­mu. Powiem tyl­ko, że nazy­wa­nie tej pozy­cji książ­ką to nad­uży­cie — wię­cej tre­ści jest na ety­kie­cie Dome­sto­sa, a pła­ce­nie za nią to tro­chę fra­jer­stwo — to samo Ewka wrzu­ca na fej­sa i insta za free. Co z dozna­nia­mi inte­lek­tu­al­ny­mi? Ist­nie­je ryzy­ko, że prze­pa­lą wam sie pro­ce­so­ry. Tyle mądro­ści nie ma nawet wikipedia.

 

Mał­go­rza­ta Hal­ber “Koło­no­tat­nik z Bohaterem”

Jakiś czas temu rynek pod­bi­ły książ­ki z serii “Zniszcz ten dzien­nik”, któ­re tak napraw­dę były notat­ni­ka­mi, ale taki­mi pseu­do­kre­atyw­ny­mi, bo na każ­dej stro­nie było jakieś anga­żu­ją­ce zada­nie, np. odry­suj rękę, tudzież wyrwij kar­tę, zgnieć i rzuć jak naj­da­lej, albo lepiej, wyrwij i wsadź sobie do buzi (że też sam na to nie wpa­dłem, prze­cież to oczy­wi­sta czynność).

Ksiazki celebrytow

W sumie to nic nowe­go. Moje poko­le­nie też mia­ło taką zaba­wę, tyle że dzien­ni­kiem był zeszyt kole­gi, a zada­niem nary­so­wa­nie jak naj­więk­szej ilo­ści peni­sów na ostat­niej stro­nie pod­czas, gdy kum­pel pocił się aku­rat przy tabli­cy. Wra­ca­jąc jed­nak do tema­tu, seria “Zniszcz ten dzien­nik” oka­za­ła się abso­lut­nym best­sel­le­rem, kil­ka­na­ście mie­się­cy w TOP10, co wydaw­com dało feed­back, że książ­ki wca­le nie muszą posia­dać tre­ści, żeby się sprze­da­wać, nope, wystar­czy dać pusty blo­czek w cenie stan­dar­do­we­go wydaw­nic­twa, wymy­ślić do tego jakąś mar­ke­tin­go­wą ście­mę, a resz­tę ludzie sami sobie dopi­szą. Naj­ła­twiej zaro­bio­ny piniądz ever. I wła­śnie taką kar­tą zagra­ła Mał­go­rza Hal­ber wypusz­cza­jąc notat­nik z rysun­ka­mi czar­ne­go kar­to­fla i woła­jąc za to 45 zło­tych. Ser­ce mi pęka, kie­dy myślę o tych nie­win­nych drze­wach, któ­re poświę­ci­ły życie, dla cze­goś tak spiernie­faj­ne­go. Jeśli przy­szłe poko­le­nia udu­szą się od smo­gu, wie­cie komu dzię­ko­wać. BTW jak­by ktoś nie koja­rzył, to Mał­go­rza­ta Hal­ber jest upa­dłą gwiaz­dą, któ­ra prze­wi­nę­ła się przez “5−10−15” i “Vivę”, po czym zato­nę­ła w kie­lisz­ku i teraz pisze smut­ne sta­tu­sy na fejsie.

ksiazki celebrytow

To samo zro­bił Kon­rad Gaca. Wydał kalen­darz z kil­ko­ma głę­bo­ki­mi niczym dziu­ra budże­to­wa myśla­mi i zawo­łał za to 50 zeta. Z całym sza­cun­kiem Kon­rad, ale wal się. P.S. Kon­rad to taki koleś, co odchu­dza ludzi. Zyskał popu­lar­ność w pol­sa­tow­skim pro­gra­mie, gdzie pogo­nił paru dużych misiów i teraz tłu­my walą na jego sił­ki drzwia­mi i okna­mi (kosz­tu­je to 2 tysie mie­sięcz­nie, nie licząc odży­wek of cour­se).  Zresz­tą to wła­śnie pod jego okiem odchu­dza­ła się focz­ka z Sin­giel­ki, Domi­ni­ka Gwit, któ­ra przy oka­zji też popeł­ni­ła książ­kę o swo­jej dro­dze z roz­mia­ru XXXL do XL (witaj w klu­bie kole­żan­ko), nie­ste­ty teraz ma efekt yo-yo, więc wszyst­kie jej rady o kant dupy.

ksiazki celebrytow

gwit1

Z kolei 50 twa­rzy Greya zapo­cząt­ko­wa­ło modę na por­no dla gospo­dyń domo­wych, któ­re sma­żąc kotle­ta, lubią sobie wyobra­żać, że zaraz na cha­tę zamiast ich sta­re­go wpa­ru­je jakiś mało­mów­ny milio­ner, wyrwie z rąk łopat­kę, pod­wi­nie far­tuch i zacznie sma­gać po tył­ku, jak­by jutra mia­ło nie być, a ona wspo­mo­że go w gło­śnym licze­niu. Po wszyst­kim przy­po­mni sobie, że była dzie­wi­cą i w pośpie­chu wybie­gnie na fochu, zapo­mi­na­jąc, że cała akcja roze­gra­ła się u niej na cha­cie. Oczy­wi­ście klu­czo­wy w tym wszyst­kim jest tajem­ni­czy milio­ner, bo prze­cież nie zro­bi tego z gwiż­dzą­cym za nią pod Bie­drą budow­lań­cem-tro­glo­dy­tą, w dodat­ku bez heli­kop­te­ra, sza­nuj­my się. Cóż, temat nośny i docho­do­wy, to i chęt­nych nie bra­ku­je, żeby się pod­cze­pić. Do pocią­gu z por­no dla Gra­ży­nek posta­no­wi­ła wsko­czyć ex model­ka i aktu­al­na alko­ho­licz­ka, Ilo­na Feli­cjań­ska, uzbro­jo­na w nie­sa­mo­wi­tą lek­tu­rę o jesz­cze bar­dziej nie­sa­mo­wi­tym tytu­le “Wszyst­kie odcie­nie czer­ni”. Pozwól­cie, że zaszczyt shej­to­wa­nia odstą­pię nie­ja­kiej Wic­ce z por­ta­lu “Lubi­my czy­tać”.
ksiazki celebrytow

 

Hmm wyglą­da na to, że Ilo­na nadal jest w cugu. Może poszu­kaj­my cze­goś bar­dziej wyra­fi­no­wa­ne­go. Ome­na Men­sah wyglą­da na bab­kę z kla­są i tak się skła­da, że wyda­ła ostat­nio porad­nik pod tajem­ni­czym tytu­łem Two­je 3i”. Umie­ram z cie­ka­wo­ści, o czym to. Hej Melo­co­ton, opo­wiedz nam o co lot­to z tym 3i:

ksiazki celebrytow

Fuck, zno­wu pudło, ale pomyśl­my kto ma papie­ry, żeby dora­dzać kobie­tom? Wiem, Maja Sablew­ska. Pro­wa­dzi pro­gram tele­wi­zyj­ny w podob­nych kli­ma­tach, regu­lar­nie poja­wia się na okład­kach i czer­wo­nych dywa­nach, ma dużo laj­ków na fej­sie i co naj­waż­niej­sze, wymy­śli­ła die­tę zmie­nia­ją­cą rysy twa­rzy, dzię­ki któ­rej w kil­ka lat z nija­kiej dziew­czy­ny prze­mie­ni­ła się w Micha­ela Jack­so­na. Moż­na? Moż­na! I nie ma co sobie zawra­cać gło­wy opi­nia­mi, że chu­ja wie i jest kon­flik­to­wa (kosa z Edzią Gór­niak, Dodą i Woje­wódz­kim nie z jej winy). Złe języ­ki zawsze się znaj­dą. Lisek opo­wia­daj, co tam Maja wysmażyła.

ksiazki celebrytow

Zaczy­nam tra­cić nadzie­ję, czy w porad­ni­kach znaj­dzie­my coś war­to­ścio­we­go, ale w grze mamy jesz­cze per­fek­cyj­ne pora­dy od per­fek­cyj­nej Mał­go­ni Roze­nek? Oso­bi­ście czar­no to widzę, w koń­cu w “Azji Express” Mał­go­nia nie pozo­sta­wi­ła złu­dzeń, że bar­dziej niż na pro­wa­dzą­cą, nada­wał­by się na uczest­nicz­kę pro­gra­mu “Pro­jekt Lady”. Podej­rze­wam, że była­by pierw­sza chęt­na do misji pod­pro­wa­dze­nia wina ze spi­żar­ni i zaini­cjo­wa­nia pomy­słu, żeby zosta­wić w nocy otwar­te okno, co by chło­pa­ki mogli wpaść, no i mię­sem rzu­cić też potra­fi, a jak trze­ba to i wiek zama­ta­czy. Swoj­ska dzią­cha, a nie jakieś ą ę, ale nie prze­kre­ślaj­my z góry. Bali­nea zarzuć recką. 

ksiazki celebrytow

Cóż, wyglą­da na to, że focz­ki nie potra­fią napi­sać dobre­go porad­ni­ka, a co z face­ta­mi? W naj­bar­dziej eks­po­no­wa­nym miej­scu w Empicz­ku natra­fi­łem na porad­nik Eks­lu­zyw­ne­go Mene­la, czy­li guru mody męskiej, a ostat­nio twarz jakie­goś ban­ku. Z miej­sca zła­pa­łem egzem­plarz i odda­łem się lek­tu­rze. Hmm, co mógł­bym o niej powie­dzieć, żeby niko­go nie obra­zić? Co naj­wy­żej, że jest to na boga­to wyda­ny album ze zdję­cia­mi kole­sia, któ­ry jest ubra­ny w ubra­nia. Dużo zdjęć i dużo ubrań, za to tre­ści mało, cho­ciaż cze­goś się tam dowie­dzia­łem, np. jak pra­wi­dło­wo nosić san­da­ły do gar­nia­ka (ze skar­pe­ta­mi! Szach mat hej­te­rzy!) i że wyło­gi koł­nie­rzy­ka koszu­li zawsze powin­ny być scho­wa­ne pod mary­nar­ką. Nie­ste­ty nie było wytłu­ma­czo­ne, co to są wyło­gi, przez co mam teraz stres, że popeł­nię jakiś modo­wy meza­lians. Aaa i wyczy­ta­łem jesz­cze, gdzie aktu­al­nie prze­sia­du­ją war­szaw­scy hip­ste­rzy, więc wiem, któ­re rewi­ry omi­jać sze­ro­kim łukiem. Dzię­ki Mene­lu. Ogól­nie było to bar­dzo wzbo­ga­ca­ją­ce 5 minut (prze­czy­ta­łem od deski do deski), pole­cam… trzy­mać się z daleka.

menel2

Beata Paw­li­kow­ska — nie ma tutaj żad­ne­go kon­kret­ne­go tytu­łu, bo w momen­cie, kie­dy piszę te sło­wa, Beata praw­do­po­dob­nie odda­je do dru­ku dwie kolej­ne książ­ki. Nie żar­tu­ję. W lutym zro­bi­łem kon­kurs na PigO­ucie, któ­ry pole­gał na odgad­nię­ciu ile ksią­żek napi­sa­ła Paw­li­kow­ska? Pra­wi­dło­wa odpo­wiedź brzmia­ła 89 (liczy­łem). Minę­ło pół roku, a biblio­gra­fia powięk­szy­ła się o kolej­ne 20 tytu­łów. Tak, obec­nie w dorob­ku ma 109 ksią­żek, a do tego docho­dzą jesz­cze gry, puz­zle i audio­bo­oki. Nie­któ­rzy twier­dzą, że Ste­phen King jest płod­ny i każ­da jego sesja na tro­nie koń­czy się nowym tytu­łem, cóż, przy Paw­li­kow­skiej — Jasno­rzew­skiej “wan­na­be” to popier­dół­ka, a nie pisarz. Patrząc na tema­ty­kę, jaką poru­sza Beata, moż­na pomy­śleć, że to kobie­ta rene­san­su — zna 20 języ­ków, zwie­dzi­ła cały świat, od ręki ugo­tu­je potra­wę z dowol­ne­go regio­nu, ponad­to jest chy­ba jedy­ną oso­bą, któ­ra sama się wyle­czy­ła z depre­sji, ano­rek­sji i sek­so­ho­li­zmu (gdy­by tak jesz­cze odsta­wi­ła dopa­la­cze). Nor­mal­nie ręce same skła­da­ją się do okla­sków… do momen­tu, aż fak­tycz­nie otwo­rzy się, któ­rąś z jej ksią­żek i tra­fi na zło­te myśli w sty­lu: “cza­sa­mi, gdy zamy­kam oczy to nic nie widzę”, albo “kie­dy jest mi smut­no, pusz­czam ulu­bio­ną pio­sen­kę i wte­dy robi mi się lepiej”, albo “kie­dy zimą tęsk­nie za wio­sną, gotu­ję rosół, po czym posy­pu­ję go koper­kiem, bo zie­lo­ny to kolor wio­sny, a wio­sna na tale­rzu to wio­sna w ser­cu” (rzy­gam tęczą dalej niż widzę). W moim pry­wat­nym ran­ki­gu pt. “auto­rzy nie­po­ro­zu­mie­nia, któ­rzy z nie­wy­ja­śnio­nych przy­czyn odnie­śli suk­ces i cie­szą się sza­cun­kiem” zde­cy­do­wa­nie zaj­mu­je 1 miej­sce. Od kil­ku lat mam misję, żeby obna­żyć ją przed świa­tem, ale do tej pory bez spek­ta­ku­lar­nych efek­tów. Na szczę­ście przy książ­ce “o wyj­ściu z depre­sji na wła­sną rękę”, do gro­na hej­te­rów dołą­czy­li leka­rze i zje­cha­li tytuł, aż miło. Szko­da tyl­ko, że autor­ka nie wzię­ła sobie tego do ser­ca i nadal coś tam kmini. 

Nie mam już siły na Kasię Cicho(chło)pek, ale wierz­cie mi na sło­wo, że znaj­dzie­cie u niej wszyst­ko — od tre­nin­gu na zrzu­ce­nie fla­dy­ra po cią­ży (odszcze­ku­je tego fla­dy­ra, oczy­wi­ście cho­dzi­ło o brzu­szek), przez taj­ni­ki domo­wej yogi, upra­wia­nej w prze­rwach mię­dzy myciem kibla a kar­mie­niem dziec­ka, szko­le­nie jak roz­li­czyć PITa, kie­dy Twój mąż jest tan­ce­rzem i nie radzi sobie z cyfer­ka­mi, aż po rady jak pra­wi­dło­wo dobrać biu­to­nosz (jeśli przy­dep­tu­jesz cyca, zna­czy, że skre­wi­łaś). Must have w każ­dej biblioteczce.

ksiazki celebrytow

Pod­su­mo­wu­jąc, książ­ki cele­bry­tów to zło­oo i pato­lo­gia, bo albo nie mają w ogó­le tre­ści, albo co gor­sze mają, a wte­dy ratuj się, kto może, bo zaraz pole­cą rady z dupy, gorz­kie żale i wspo­min­ki ludzi, któ­rzy nie dobi­li nawet do 40-stki (nie licząc Rozen­ko­wej). Pogo­dyn­ki mówią jak żyć, podróż­nicz­ki leczą z sek­so­ho­li­zmu, a foki po ope­ra­cjach pla­stycz­nych ściem­nia­ją, że to zasłu­ga die­ty i pozy­tyw­ne­go myśle­nia. Łączy je jed­no, wszyst­kie prę­dzej czy póź­niej tra­fią do kosza z tanią książ­ką tudzież na sto­jak na Orle­nie, ale niech Cię ręka boska bro­ni przed ich kup­nem. No, chy­ba że kole­bie Ci się stół i szu­kasz aku­rat pod­kład­ki, wte­dy możesz, ale za 4,99 zł max. 

P.S. Według sta­ty­styk, w 2015 roku tyl­ko 37% Pola­ków się­gnę­ło po książ­kę. Strach pomy­śleć o ile spa­dła­by ta licz­ba, gdy­by­śmy nie bra­li pod uwa­gę cele­bryc­kie­go chła­mu. Zna­cie hasło “Nie czy­tasz, nie idę z Tobą do łóż­ka?”, pro­po­nu­je je tro­chę pod­ra­so­wać, na przy­kład na “Czy­tasz? Super, ale zanim zdej­miesz skar­pe­ty, pokaż mi swo­ją półecz­kę”. Wyświadcz­cie świa­tu przy­słu­gę i znisz­cie te dzien­ni­ki, plizz.

A to widziałeś?

143 komentarze

  • Reply Hipis 09/12/2016 at 11:52

    Umiem sko­men­to­wać to tyl­ko wred­nym uśmie­chem, bo się w 100% zga­dzam 😀 Acz­kol­wiek od kie­dy odkry­łam, ile moich kole­ża­nek czy­ta­ło i chwa­li­ło Grey­’a, wolę nie wypo­wia­dać takich opi­nii głośno…
    Naj­smut­niej­sze jest to, że więk­szość pozy­cji jest tutaj dla kobiet. Podob­nie z cza­so­pi­sma­mi — aż strach pod­cho­dzić do pół­ki kobie­ce, bo będzie sama kolo­ro­wa szmi­ra. Nie chce mi się wie­rzyć, że moja płeć aż tak bar­dzo fascy­nu­je się sprzą­ta­niem i pseu­do-mądry­mi radami.
    Z pra­cy w taniej księ­gar­ni wynio­słam pew­ne spo­strze­że­nie — star­sze książ­ki porad­ni­ko­we prze­waż­nie pisa­ne były przez róż­nych “dok­to­rów”, “znaw­ców” i innych panów z bro­da­mi (albo siwe panie bez bród). Treść była taka sama, jak w przy­pad­ku dzi­siej­szych cele­bry­tów, tyl­ko zdjęć mniej, bo porad­ni­ki pozo­wa­ły na “takie poważ­ne”. Szaj­so­wa­te porad­ni­ki ist­nie­ją zapew­ne od począt­ków świa­ta, tyl­ko chwi­lo­wo sta­ły się dzie­dzi­ną cele­bry­tów, cie­ka­we, kto będzie następ­ny… Oby nie politycy…

    • Reply PigOut 09/12/2016 at 14:34

      Nie­dłu­go wycho­dzi dru­ga część Greya, czy­li dobra wymów­ka, żeby prze­wie­trzyć listę zna­jo­mych na fej­sie 😉 Co do prze­wa­gi kobiet, to w porad­ni­kach zde­cy­do­wa­nie pro­wa­dzi­cie, ale my też mamy swo­je­go czy­ra­ka, czy­li bio­gra­fie spor­tow­ców, któ­re zazwy­czaj są tak żało­sne, że nawet nie chcia­ło mi się o nich wspo­mi­nać. Gście po 20 lat na kar­ku, led­wo zaczę­li karie­ry, a już wyda­ją wspo­mnie­nia z boiska . Jestem pewien, że aktu­al­ne porad­ni­ki piszą te same dziad­ki, co kie­dyś, tyle że nauczy­li się w mar­ke­ting i wie­dzą, że hajs będzie się lepiej zga­dzał, jak na okład­ce poja­wi sie Kin­ga Rusin.

  • Reply Hipis 09/12/2016 at 11:52

    Umiem sko­men­to­wać to tyl­ko wred­nym uśmie­chem, bo się w 100% zga­dzam 😀 Acz­kol­wiek od kie­dy odkry­łam, ile moich kole­ża­nek czy­ta­ło i chwa­li­ło Grey­’a, wolę nie wypo­wia­dać takich opi­nii gło­śno…
    Naj­smut­niej­sze jest to, że więk­szość pozy­cji jest tutaj dla kobiet. Podob­nie z cza­so­pi­sma­mi — aż strach pod­cho­dzić do pół­ki kobie­ce, bo będzie sama kolo­ro­wa szmi­ra. Nie chce mi się wie­rzyć, że moja płeć aż tak bar­dzo fascy­nu­je się sprzą­ta­niem i pseu­do-mądry­mi rada­mi.
    Z pra­cy w taniej księ­gar­ni wynio­słam pew­ne spo­strze­że­nie — star­sze książ­ki porad­ni­ko­we prze­waż­nie pisa­ne były przez róż­nych “dok­to­rów”, “znaw­ców” i innych panów z bro­da­mi (albo siwe panie bez bród). Treść była taka sama, jak w przy­pad­ku dzi­siej­szych cele­bry­tów, tyl­ko zdjęć mniej, bo porad­ni­ki pozo­wa­ły na “takie poważ­ne”. Szaj­so­wa­te porad­ni­ki ist­nie­ją zapew­ne od począt­ków świa­ta, tyl­ko chwi­lo­wo sta­ły się dzie­dzi­ną cele­bry­tów, cie­ka­we, kto będzie następ­ny… Oby nie politycy…

  • Reply Mamusia Muminka 09/12/2016 at 12:00

    Taaaaak! Dokład­nie, zga­dzam się. Dosta­łam książ­kę Sablew­skiej. Maj Gad, co za masa­kra. Plus dwa błę­dy orto­gra­ficz­ne… Paw­li­kow­skiej szcze­rze nie cier­pię, zresz­tą jaki kraj, taki Coelho. 

    • Reply PigOut 09/12/2016 at 14:25

      Od Paw­li­kow­skiej dosta­je wysyp­ki, serio. Chy­ba jestem uczu­lo­ny na męcze­nie buły. Wyda­wa­nie ksią­żek powin­no być reglamentowane.

  • Reply Mamusia Muminka 09/12/2016 at 12:00

    Taaaaak! Dokład­nie, zga­dzam się. Dosta­łam książ­kę Sablew­skiej. Maj Gad, co za masa­kra. Plus dwa błę­dy orto­gra­ficz­ne… Paw­li­kow­skiej szcze­rze nie cier­pię, zresz­tą jaki kraj, taki Coelho. 

    • Reply PigOut 09/12/2016 at 14:25

      Od Paw­li­kow­skiej dosta­je wysyp­ki, serio. Chy­ba jestem uczu­lo­ny na męcze­nie buły. Wyda­wa­nie ksią­żek powin­no być reglamentowane.

  • Reply Jacek eM: dizajnuch 09/12/2016 at 13:22

    Zasta­na­wia­łem się kie­dyś, kto poza blo­ge­ra­mi czy­ta książ­ki innych blo­ge­rów i teraz już wiem — leca na pre­zent i nikt się nie przej­mu­je, czy tam w ogó­le jest coś do czy­ta­nia. Okład­kę ma? Ma! Liter­ki w środ­ku ma? Ma! Dużo obraz­ków ma? Ma! To nabieramy…
    Ale to w sumie dobrze roku­je na przyszłość 😉

    • Reply PigOut 09/12/2016 at 14:24

      Ja jesz­cze bar­dziej się dzi­wie, kto kupu­je koszul­ki youtu­be­rów. Kosz­tu­ją for­tu­nę, wygla­da­ją moc­no śred­nio, w dodat­ku zawie­ra­ją jakieś tek­sty, któ­rych nie zro­zu­mie 99,99% popu­la­cji. Ale fak­tycz­nie dobrze to rokuje 😉

      • Reply Aleksandra Stromecka 12/12/2016 at 12:24

        Idąc tym tro­pem, to kto oglą­da ten chłam w tele­wi­zji — pro­gra­my cele­bry­tów, któ­re nic nie wno­szą i tyl­ko wma­wia­ją ludziom głu­po­ty? Ja bym nie­ste­ty powie­dzia­ła, że żyje­my w takim spo­łe­czeń­stwie, któ­re uwiel­bia plot­ki i wie­dzieć coś o cele­bry­tach. Dla­te­go tak popu­lar­ny jest pude­lek, kie­dyś plot­kar­skie gaze­ty (cały czas jestem zasy­py­wa­na przez bab­cię new­sa­mi, kto kogo zdra­dził, kto potra­fi sam zro­bić meble do salo­nu, kto się nawró­cił, a kto jest złym ojcem), a tak­że takie książki.

        • Reply PigOut 12/12/2016 at 13:02

          Nie mam złu­dzeń, że te pro­gra­my są oglą­da­ne. Według sta­ty­styk, w prze­cięt­nym pol­skim domu tele­wi­zor cho­dzi śred­nio 7h pod rząd, więc nie ma bata, żeby leciał sam teatr tele­wi­zji. Pro­blem w tym, że Gra­żyn­ki nie ogla­da­ją ich dla tzw. beki, tyl­ko fak­tycz­nie chło­ną te rady i póź­niej chcą być jak Kin­ga Rusin, czy tam Mał­go­nia Roze­nek. Jedy­na rada to odgór­ny ban dla Gra­ży­nek na tele­wi­zję śnia­da­nio­wą, Twój Styl i Pudel­ka. Nie będzie popy­tu, nie będzie podaży 😉

  • Reply Jacek eM: dizajnuch 09/12/2016 at 13:22

    Zasta­na­wia­łem się kie­dyś, kto poza blo­ge­ra­mi czy­ta książ­ki innych blo­ge­rów i teraz już wiem — leca na pre­zent i nikt się nie przej­mu­je, czy tam w ogó­le jest coś do czy­ta­nia. Okład­kę ma? Ma! Liter­ki w środ­ku ma? Ma! Dużo obraz­ków ma? Ma! To nabie­ra­my…
    Ale to w sumie dobrze roku­je na przyszłość 😉

    • Reply PigOut 09/12/2016 at 14:24

      Ja jesz­cze bar­dziej się dzi­wie, kto kupu­je koszul­ki youtu­be­rów. Kosz­tu­ją for­tu­nę, wygla­da­ją moc­no śred­nio, w dodat­ku zawie­ra­ją jakieś tek­sty, któ­rych nie zro­zu­mie 99,99% popu­la­cji. Ale fak­tycz­nie dobrze to rokuje 😉

      • Reply Aleksandra /Thief of the world 12/12/2016 at 12:24

        Idąc tym tro­pem, to kto oglą­da ten chłam w tele­wi­zji — pro­gra­my cele­bry­tów, któ­re nic nie wno­szą i tyl­ko wma­wia­ją ludziom głu­po­ty? Ja bym nie­ste­ty powie­dzia­ła, że żyje­my w takim spo­łe­czeń­stwie, któ­re uwiel­bia plot­ki i wie­dzieć coś o cele­bry­tach. Dla­te­go tak popu­lar­ny jest pude­lek, kie­dyś plot­kar­skie gaze­ty (cały czas jestem zasy­py­wa­na przez bab­cię new­sa­mi, kto kogo zdra­dził, kto potra­fi sam zro­bić meble do salo­nu, kto się nawró­cił, a kto jest złym ojcem), a tak­że takie książki.

        • Reply PigOut 12/12/2016 at 13:02

          Nie mam złu­dzeń, że te pro­gra­my są oglą­da­ne. Według sta­ty­styk, w prze­cięt­nym pol­skim domu tele­wi­zor cho­dzi śred­nio 7h pod rząd, więc nie ma bata, żeby leciał sam teatr tele­wi­zji. Pro­blem w tym, że Gra­żyn­ki nie ogla­da­ją ich dla tzw. beki, tyl­ko fak­tycz­nie chło­ną te rady i póź­niej chcą być jak Kin­ga Rusin, czy tam Mał­go­nia Roze­nek. Jedy­na rada to odgór­ny ban dla Gra­ży­nek na tele­wi­zję śnia­da­nio­wą, Twój Styl i Pudel­ka. Nie będzie popy­tu, nie będzie podaży 😉

  • Reply vampireheart 09/12/2016 at 21:45

    Zaśmia­łam się pod nosem, kie­dy prze­czy­ta­łam tytuł posta. Widzę ten cały szał na wyda­wa­nie ksią­żek przez cele­bry­tów, ale nie wie­dzia­łam o ist­nie­niu z dobrej poło­wy tutaj zapre­zen­to­wa­nych! A Paw­li­kow­ska… Jak ja czę­sto sły­szę, że ktoś ją lubi. Nie czy­ta­łam żad­nej z jej ksią­żek i nie zamierzam.

    • Reply PigOut 10/12/2016 at 21:28

      Tego jest znacz­nie wię­cej niż poka­za­łem na zdję­ciach i nie­ste­ty wciąż rośnie, więc ewi­dent­nie ktoś to kupu­je. Nie­dłu­go salo­nik Matra­sa będzie wyglą­dał jak salo­nik Paris Hil­ton — same porad­ni­ki o byciu fit i sexy. [*]

  • Reply vampireheart 09/12/2016 at 21:45

    Zaśmia­łam się pod nosem, kie­dy prze­czy­ta­łam tytuł posta. Widzę ten cały szał na wyda­wa­nie ksią­żek przez cele­bry­tów, ale nie wie­dzia­łam o ist­nie­niu z dobrej poło­wy tutaj zapre­zen­to­wa­nych! A Paw­li­kow­ska… Jak ja czę­sto sły­szę, że ktoś ją lubi. Nie czy­ta­łam żad­nej z jej ksią­żek i nie zamierzam.

    • Reply PigOut 10/12/2016 at 21:28

      Tego jest znacz­nie wię­cej niż poka­za­łem na zdję­ciach i nie­ste­ty wciąż rośnie, więc ewi­dent­nie ktoś to kupu­je. Nie­dłu­go salo­nik Matra­sa będzie wyglą­dał jak salo­nik Paris Hil­ton — same porad­ni­ki o byciu fit i sexy. [*]

  • Reply Blogierka 10/12/2016 at 01:40

    Two­je epi­te­ty roz­pierd sys­tem! Bez kitu!
    Ale wiesz co jest prze­ra­ża­ją­ce? Że ponie­waż empik pole­ca te pozy­cje to ban­da oszo­ło­mów badz igno­ran­tów kupi je swo­im bliskim.
    A jesz­cze gor­sze, że nie­któ­re pół­moż­gi ( fan­ki efci, ciczo­pek, itp) zaży­czą sobie takie..a potem same zaczną pisać, blo­go­wać, vlo­go­wać i wyda­wać książ­ki- AAAAAA!!!
    ps. Jesteś jedy­ną zna­ną mi oso­bą tak obcy­ka­ną w afer­kach, plo­tecz­kach i cele­bry­tach- i nie wiem czy to jest kom­ple­ment czy nie 😛

    • Reply PigOut 10/12/2016 at 21:24

      A wiesz co jest gor­sze niż kup­no tych paź­dzie­rzy? Wysta­wia­nie pozy­tyw­nych recek po prze­czy­ta­niu i wcią­ga­nie kolej­nych ludzi w to bagno. Serio, na Lubi­my Czy­tać więk­szość tytu­łów ma 4–5 gwiaz­dek (5 to max). To jak dostać w ryj i jesz­cze podziękować.

      P.S. Coś w tym jest, ale to nie jest tak, że szu­kam takich tema­tów, po pro­stu inter­net tym zyje. Ja tyl­ko bio­rę new­sa z dużych por­ta­li i doda­je swój komen­tarz. Dru­ga spra­wa, że kie­dy pró­bu­ję pisać o czymś innym, to nikt tego nie czy­ta, z kolei przy dra­mach życie tęt­ni. Jeśli laj­ki to jakaś for­ma feed­bac­ku, no to chy­ba prze­sła­nie jest oczy­wi­ste — pisz o ploteczkach;)

      • Reply Blogierka 11/12/2016 at 01:56

        Hehe, no hehesz­ki są klikalne 😀

        aaa- wysta­wia­ją tym szmi­rąc 4–5 gwiaz­dek?!! #jaje­bie!

  • Reply Blogierka 10/12/2016 at 01:40

    Two­je epi­te­ty roz­pierd sys­tem! Bez kitu!
    Ale wiesz co jest prze­ra­ża­ją­ce? Że ponie­waż empik pole­ca te pozy­cje to ban­da oszo­ło­mów badz igno­ran­tów kupi je swo­im bli­skim.
    A jesz­cze gor­sze, że nie­któ­re pół­moż­gi ( fan­ki efci, ciczo­pek, itp) zaży­czą sobie takie..a potem same zaczną pisać, blo­go­wać, vlo­go­wać i wyda­wać książ­ki- AAAAAA!!!
    ps. Jesteś jedy­ną zna­ną mi oso­bą tak obcy­ka­ną w afer­kach, plo­tecz­kach i cele­bry­tach- i nie wiem czy to jest kom­ple­ment czy nie 😛

    • Reply PigOut 10/12/2016 at 21:24

      A wiesz co jest gor­sze niż kup­no tych paź­dzie­rzy? Wysta­wia­nie pozy­tyw­nych recek po prze­czy­ta­niu i wcią­ga­nie kolej­nych ludzi w to bagno. Serio, na Lubi­my Czy­tać więk­szość tytu­łów ma 4–5 gwiaz­dek (5 to max). To jak dostać w ryj i jesz­cze podziękować.

      P.S. Coś w tym jest, ale to nie jest tak, że szu­kam takich tema­tów, po pro­stu inter­net tym zyje. Ja tyl­ko bio­rę new­sa z dużych por­ta­li i doda­je swój komen­tarz. Dru­ga spra­wa, że kie­dy pró­bu­ję pisać o czymś innym, to nikt tego nie czy­ta, z kolei przy dra­mach życie tęt­ni. Jeśli laj­ki to jakaś for­ma feed­bac­ku, no to chy­ba prze­sła­nie jest oczy­wi­ste — pisz o ploteczkach;)

      • Reply Blogierka 11/12/2016 at 01:56

        Hehe, no hehesz­ki są klikalne 😀

        aaa- wysta­wia­ją tym szmi­rąc 4–5 gwiaz­dek?!! #jaje­bie!

        • Reply PigOut 12/12/2016 at 13:03

          #jaje­bie too 😉

          • Blogierka 13/12/2016 at 02:11

            😀

  • Reply BasiaK 12/12/2016 at 17:52

    A dla­cze­go ludzie się­ga­ją po porad­ni­ki? Bo sobie nie radzą. A jak sobie nie radzą to szu­ka­ją pomy­słów, inspi­ra­cji, spo­so­bów. Jest popyt, jest podaż. A dobry mar­ke­ting umie­jęt­nie pod­po­wie, że TA KSIĄŻKA roz­wią­że two­je pro­ble­my i zmie­ni two­je życie. Na lep­sze of kors. 🙂 A jak tam jesz­cze jest zna­ne nazwi­sko? Tyl­ko brać. 🙂 Z tych pozy­cji, któ­re przed­sta­wi­łeś się­gnę­łam kie­dyś po Paw­li­kow­ską (a! w jed­nym miej­scu dopi­sa­leś Jasno­rzew­ska, ale rozu­miem, że my tu o Beacie? :-)) Paw­li­kow­ska to wodo­lej­stwo. Jak­by z jej wszyst­kich porad­ni­ków wyssać esen­cję to może wyszła by z tego cał­kiem nie­zła pozy­cja. Jed­na. 🙂 Poza tym zro­bił się z niej spec od wszyst­kie­go, a wia­do­mo że tacy nie ist­nie­ją. Czy­li ście­ma. Ale lubię tro­chę tę bab­kę, bo będzie teraz uczyć mnie języ­ka. Tyl­ko nie wiem jesz­cze jakie­go, bo kupi­łam jej czte­ry porad­ni­ki języ­ko­we. Pro­mo­cja była. 😛
    Fakt fak­tem to ona mnie prze­ko­na­ła, że żyw­ność sprze­da­wa­na w skle­pie nie zawsze nada­je się do jedze­nia. Może dla­te­go że powta­rza­ła mi to non stop przez dwie­ście stro­nic swo­jej książ­ki. No weź nie uwierz. 😉
    A pisać teraz może każ­dy, my też. Zresz­tą pisze­my — blo­gi. Ty nawet cał­kiem ciekawie. 🙂 

    • Reply PigOut 12/12/2016 at 21:32

      A wiesz, że ja Paw­li­kow­ską wzią­łem sobie na cel wła­snie po kon­tak­cie z jej pod­ręcz­ni­kiem do języ­ka angiel­skie­go? Mam te swo­je fazy moty­wa­cyj­ne, kie­dy nakrę­cam się na naukę i aku­rat w trak­cie jed­nej napa­to­czy­ła się Beata ze swo­ją nową. odkryw­czą meto­dą. Kupi­łem w ciem­no i wyobraź sobie moje zasko­cze­nie, kie­dy otwie­ram książ­kę, a tam w jed­nym rząd­ku słów­ka angiel­skie, a w dru­gim pol­skie tłu­ma­cze­nia + tekst, olej gra­ma­ty­kę, wykuj słów­ka na pamięć i jakoś to będzie. Mia­łem wra­że­nie, że już gdzieś to widzia­łem, wiem w słow­ni­ku 😉 Poczu­łem się obra­żo­ny taką zagryw­ką i strze­li­łem focha. Z kolei jakiś czas póź­niej posze­dłem do Empi­ku i w miej­scu, gdzie sta­ły kie­dyś książ­ki Sap­kow­skie­go, zasta­łem 50 pozy­cji Paw­li­kow­skiej. Nie zga­dza­ło mi się, że kobi­ta jest w sta­nie być bie­gła aż w tylu tema­tach, prze­cież sam rese­arch tro­chę trwa, tym­cza­sem ona co mie­siąc dorzu­ca do puli 5 kolej­nych tytu­łów. Spraw­dzi­łem co i jak, no i nie­ste­ty to się kupy nie trzy­ma. Ja rozu­miem, że moż­na ją lubić z radia, za podró­że, etc, ale jej książ­ki to bul­l­shit. BTW czy te porad­ni­ki języ­kow, któ­re kupi­łaś to nadal prze­druk słow­ni­ka, czy wpro­wa­dzi­ła coś nowego?

      P.S. Mam wra­że­nie, że my bar­dziej się przy­kła­da­my do pisa­nia blo­gów niż ona do książek 😉

      • Reply BasiaK 13/12/2016 at 16:11

        Jeśli cho­dzi o mnie to jestem ciem­nia­kiem języ­ko­wym, zna­czy nie przy­swa­jam języ­ków obcych. Kie­dyś przy­swa­ja­łam, ale to daw­no było i chy­ba coś mi się w mózgu zepsu­ło, bo nie przy­swa­jam. Nor­mal­ne kur­sy nie są dla mnie, dla­te­go szu­kam nie­nor­mal­nych. 🙂 Wymy­śli­łam sobie, że będę się uczyć całych zdań na pamięć, żad­nej gra­ma­ty­ki, tyl­ko gotow­ce. U niej takie zda­nia zna­la­złam i to pogru­po­wa­ne tematycznie,więc stwier­dzi­łam że będzie ok. Nie­ste­ty wciąż nie mam tej fazy moty­wa­cyj­nej do nauki i książ­ki leżą. Tak­że cięż­ko mi powie­dzieć czy ten kurs jest skuteczny. 🙂
        Ps. Jestem cie­ka­wa czy ci cele­bry­ci sami pisa­li te książ­ki, czy mie­li od tego ludzi. 🙂

        • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:33

          No to witaj w klu­bie nie­przy­swa­ja­nia języ­ków 😉 Jak się prze­ga­pi moment, kie­dy mózg chło­nie jak gąb­ka, to póź­niej trze­ba wkła­dać w to 2x wię­cej pra­cy. Ja prze­ga­pi­łem. Po opi­sie wnio­sku­je, że to ten sam kurs. Na począt­ku mia­łem podob­ne podej­ście, czy­li nauczę się gotow­ców, a dalej się zoba­czy, ale osta­tecz­nie zabra­kło mi regu­lar­no­ści. Oka­zu­je się, że jak nikt nie stoi nade mną z batem, to nie potra­fię utrzy­mać dys­cy­pli­ny #szok, ale trzy­mam kciu­ki, żeby Tobie się udało.

          Jestem na 99% pew­ny, że przy więk­szo­ści ksią­żek, rola cele­bry­tów ogra­ni­cza­ła się do dania facja­ty na okładkę.

          • BasiaK 14/12/2016 at 20:48

            O nie­bio­sa! To są jesz­cze ludzie co nie przy­swa­ja­ją języ­ków? A ja myśla­łam że tyl­ko ja tak mam. 😀 To mi teraz tro­chę ulży­ło. 🙂 Mnie też bra­ku­je regu­lar­no­ści i dys­cy­pli­ny. Cięż­ka spra­wa. Ale dzię­ki za kciuki. 🙂

          • Karolina Pająk 08/01/2017 at 14:58

            To ja się dołą­czam do tego klu­bu, co języ­ki ich nie lubią. Powo­dze­nia dla tych, co jesz­cze z tym wal­czą! <3

          • BasiaK 09/01/2017 at 23:07

            O! Jak faj­nie, że jesz­cze ktoś. W koń­cu w kupie siła. 😉

  • Reply Basia / Pociąg do życia 12/12/2016 at 17:52

    A dla­cze­go ludzie się­ga­ją po porad­ni­ki? Bo sobie nie radzą. A jak sobie nie radzą to szu­ka­ją pomy­słów, inspi­ra­cji, spo­so­bów. Jest popyt, jest podaż. A dobry mar­ke­ting umie­jęt­nie pod­po­wie, że TA KSIĄŻKA roz­wią­że two­je pro­ble­my i zmie­ni two­je życie. Na lep­sze of kors. 🙂 A jak tam jesz­cze jest zna­ne nazwi­sko? Tyl­ko brać. 🙂 Z tych pozy­cji, któ­re przed­sta­wi­łeś się­gnę­łam kie­dyś po Paw­li­kow­ską (a! w jed­nym miej­scu dopi­sa­leś Jasno­rzew­ska, ale rozu­miem, że my tu o Beacie? :-)) Paw­li­kow­ska to wodo­lej­stwo. Jak­by z jej wszyst­kich porad­ni­ków wyssać esen­cję to może wyszła by z tego cał­kiem nie­zła pozy­cja. Jed­na. 🙂 Poza tym zro­bił się z niej spec od wszyst­kie­go, a wia­do­mo że tacy nie ist­nie­ją. Czy­li ście­ma. Ale lubię tro­chę tę bab­kę, bo będzie teraz uczyć mnie języ­ka. Tyl­ko nie wiem jesz­cze jakie­go, bo kupi­łam jej czte­ry porad­ni­ki języ­ko­we. Pro­mo­cja była. 😛
    Fakt fak­tem to ona mnie prze­ko­na­ła, że żyw­ność sprze­da­wa­na w skle­pie nie zawsze nada­je się do jedze­nia. Może dla­te­go że powta­rza­ła mi to non stop przez dwie­ście stro­nic swo­jej książ­ki. No weź nie uwierz. 😉
    A pisać teraz może każ­dy, my też. Zresz­tą pisze­my — blo­gi. Ty nawet cał­kiem ciekawie. 🙂

    • Reply PigOut 12/12/2016 at 21:32

      A wiesz, że ja Paw­li­kow­ską wzią­łem sobie na cel wła­snie po kon­tak­cie z jej pod­ręcz­ni­kiem do języ­ka angiel­skie­go? Mam te swo­je fazy moty­wa­cyj­ne, kie­dy nakrę­cam się na naukę i aku­rat w trak­cie jed­nej napa­to­czy­ła się Beata ze swo­ją nową. odkryw­czą meto­dą. Kupi­łem w ciem­no i wyobraź sobie moje zasko­cze­nie, kie­dy otwie­ram książ­kę, a tam w jed­nym rząd­ku słów­ka angiel­skie, a w dru­gim pol­skie tłu­ma­cze­nia + tekst, olej gra­ma­ty­kę, wykuj słów­ka na pamięć i jakoś to będzie. Mia­łem wra­że­nie, że już gdzieś to widzia­łem, wiem w słow­ni­ku 😉 Poczu­łem się obra­żo­ny taką zagryw­ką i strze­li­łem focha. Z kolei jakiś czas póź­niej posze­dłem do Empi­ku i w miej­scu, gdzie sta­ły kie­dyś książ­ki Sap­kow­skie­go, zasta­łem 50 pozy­cji Paw­li­kow­skiej. Nie zga­dza­ło mi się, że kobi­ta jest w sta­nie być bie­gła aż w tylu tema­tach, prze­cież sam rese­arch tro­chę trwa, tym­cza­sem ona co mie­siąc dorzu­ca do puli 5 kolej­nych tytu­łów. Spraw­dzi­łem co i jak, no i nie­ste­ty to się kupy nie trzy­ma. Ja rozu­miem, że moż­na ją lubić z radia, za podró­że, etc, ale jej książ­ki to bul­l­shit. BTW czy te porad­ni­ki języ­kow, któ­re kupi­łaś to nadal prze­druk słow­ni­ka, czy wpro­wa­dzi­ła coś nowego?

      P.S. Mam wra­że­nie, że my bar­dziej się przy­kła­da­my do pisa­nia blo­gów niż ona do książek 😉

      • Reply Basia / Pociąg do życia 13/12/2016 at 16:11

        Jeśli cho­dzi o mnie to jestem ciem­nia­kiem języ­ko­wym, zna­czy nie przy­swa­jam języ­ków obcych. Kie­dyś przy­swa­ja­łam, ale to daw­no było i chy­ba coś mi się w mózgu zepsu­ło, bo nie przy­swa­jam. Nor­mal­ne kur­sy nie są dla mnie, dla­te­go szu­kam nie­nor­mal­nych. 🙂 Wymy­śli­łam sobie, że będę się uczyć całych zdań na pamięć, żad­nej gra­ma­ty­ki, tyl­ko gotow­ce. U niej takie zda­nia zna­la­złam i to pogru­po­wa­ne tematycznie,więc stwier­dzi­łam że będzie ok. Nie­ste­ty wciąż nie mam tej fazy moty­wa­cyj­nej do nauki i książ­ki leżą. Tak­że cięż­ko mi powie­dzieć czy ten kurs jest sku­tecz­ny. 🙂
        Ps. Jestem cie­ka­wa czy ci cele­bry­ci sami pisa­li te książ­ki, czy mie­li od tego ludzi. 🙂

        • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:33

          No to witaj w klu­bie nie­przy­swa­ja­nia języ­ków 😉 Jak się prze­ga­pi moment, kie­dy mózg chło­nie jak gąb­ka, to póź­niej trze­ba wkła­dać w to 2x wię­cej pra­cy. Ja prze­ga­pi­łem. Po opi­sie wnio­sku­je, że to ten sam kurs. Na począt­ku mia­łem podob­ne podej­ście, czy­li nauczę się gotow­ców, a dalej się zoba­czy, ale osta­tecz­nie zabra­kło mi regu­lar­no­ści. Oka­zu­je się, że jak nikt nie stoi nade mną z batem, to nie potra­fię utrzy­mać dys­cy­pli­ny #szok, ale trzy­mam kciu­ki, żeby Tobie się udało.

          Jestem na 99% pew­ny, że przy więk­szo­ści ksią­żek, rola cele­bry­tów ogra­ni­cza­ła się do dania facja­ty na okładkę.

          • Basia / Pociąg do życia 14/12/2016 at 20:48

            O nie­bio­sa! To są jesz­cze ludzie co nie przy­swa­ja­ją języ­ków? A ja myśla­łam że tyl­ko ja tak mam. 😀 To mi teraz tro­chę ulży­ło. 🙂 Mnie też bra­ku­je regu­lar­no­ści i dys­cy­pli­ny. Cięż­ka spra­wa. Ale dzię­ki za kciuki. 🙂

          • Karolina Pająk 08/01/2017 at 14:58

            To ja się dołą­czam do tego klu­bu, co języ­ki ich nie lubią. Powo­dze­nia dla tych, co jesz­cze z tym wal­czą! <3

          • Basia / Pociąg do życia 09/01/2017 at 23:07

            O! Jak faj­nie, że jesz­cze ktoś. W koń­cu w kupie siła. 😉

  • Reply ewa_inga 12/12/2016 at 23:12

    Nie wnio­sę nic inte­lek­tu­al­ne­go do tej dys­ku­sji. Poza tym, że mnie to smu­ci. Ale tak napraw­dę SMUCI. Bo to nie jest tak, że w Empi­ku dosta­niesz dobrą lite­ra­tu­rę i tę maku­la­tu­rę o któ­rej piszesz — nie. Dobrą — musisz zamó­wić. Jestem fan­ką wydaw­nic­twa Czar­ne — ale nie wiem czy jakąś ich książ­kę dosta­nę wcho­dząc “z buta” do przy­sło­wio­we­go empi­ku. I ja wiem, że “de gusti­bus non est dispu­tan­dum” — co w wol­nym tłu­ma­cze­niu ozna­cza — “o gustach na temat ksią­żek się nie dys­ku­tu­je ale ist­nie­ją kur** gra­ni­ce”. I to nie jest tak jak czy­ta­łam kie­dyś w jakiejś recen­zji o Gre­ju — że przy­naj­mniej ktoś coś prze­czy­tał, nosz kur%^^&&* mać — rów­nie dobrze moż­na powie­dzieć że zja­dłem gów­no, ale przy­naj­mniej coś zja­dłem. I to, że my sobie z tym pora­dzi­my — to wia­do­mo, zamó­wię w necie to co chcę. Ale gorzej jest z dzieć­mi — ja wiem, że moja Mło­da nie prze­czy­ta Ani z Zie­lo­ne­go Wzgó­rza — powo­li się z tym godzę, ale ona nawet Musie­ro­wicz nie chce za bar­dzo ruszyć, już 3 podej­ścia robi­ły­śmy, u niej na tape­cie jest obec­nie Magicz­ne Drze­wo — trzą­cha mną jak mam jej to czy­tać. Ale praw­da jest taka, że jak wcho­dzi do księ­gar­ni to widzi kolo­ry, świa­tło, obraz­ki — jest fan­ta­stycz­ne wydaw­nic­two Dwie Sio­stry — ale prze­cięt­ny dzie­ciak po taką książ­kę nie się­gnie sam z sie­bie — po pierw­sze bo nie ma tam różo­we­go, czer­wo­ne­go, uśmiech­nię­tej dziew­czyn­ki czy zalot­ne­go nasto­lat­ka na okład­ce, ale rów­nież dla­te­go że nie ma jej na pół­ce w księ­gar­ni — po pro­stu. Dopó­ki dzie­cia­ki były małe — nie łazi­ły za bar­dzo po księ­gar­niach — prze­my­ca­łam fan­ta­stycz­ne książ­ki — przy­go­dy Misia i Tygry­ska Jano­scha — to abso­lut­ne must have — rysun­ki — Zając sika­ją­cy na krza­ki, bur­del w miesz­ka­niu u Świn­ki, i Ciot­ka któ­ra łazi non stop z win­kiem, no i opo­wieść o roman­sie Tygry­ska i Świn­ki — mnie roz­wa­li­ły — ale to nie jest tak, że zna­la­złam ją prze­cha­dza­jąc się od nie­chce­nia po Empi­ku. ŻADNEJ czę­ści Jano­scha nie dosta­łam w księ­gar­ni bez uprzed­nie­go zamó­wie­nia — ŻADNEJ!!!!!!!! teraz Mło­da do niej się­ga z sen­ty­men­tu, ale na pierw­szym miej­scu są książ­ki któ­rych ja nie tra­wię. Wku­rza mnie, że pew­nych rze­czy nie prze­sko­czę, ja mam wra­że­nie jak czy­tam Mło­dej jakąś książ­kę że Ci wszy­scy boha­te­ro­wie mają jakieś pie­przo­ne ADHD — to wszyst­ko jest takie “fast”, już nie mówiąc o tych porad­ni­kach dla dzie­ci, z dupy prze­wod­ni­kach ja zwie­dzać świat na rowe­rze — Paw­li­kow­ska wyda­ła 15 698 porad­ni­ków — wiem, liczy­łam 😉 Moja Mło­da kocha książ­ki, kocha czy­tać — każ­dy wyjazd gdzieś to wal­ka żeby nie bra­ła 30 ksią­żek, ale zna­le­zie­nie dla niej dobrej książ­ki to napraw­dę cięż­ki kawa­łek chle­ba, jak ja nie­kie­dy widzę po jakie gów­no ona chce się­gnąć w księ­gar­ni to myślę sobie, że jest cór­ką Paw­li­kow­skiej i Eks­klu­zyw­ne­go Menela.
    Przed sekun­dą weszłam do niej do poko­ju i pstryk­nę­łam fot­kę — od 2 roku życia Mło­da śpi obło­żo­na książ­ka­mi. Ale gdy­by to tyl­ko od niej zale­ża­ło — było­by tam Magicz­ne Drze­wo i Baśnie Pawlikowskiej 😀
    https://uploads.disquscdn.com/images/9273b50e176c5f630fe21ff2902858c2ace796b897f5e6dfb11ac5e771cff201.jpg

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:59

      Na moje jak naj­bar­dziej możesz odtrą­bić suk­ces rodzi­ciel­ski, bo zaszcze­pić w dziec­ku zajaw­kę do ksią­żek nie jest wca­le tak hop siup. Dobór lek­tur to dopie­ro w kolej­nej fazie, jesz­cze ją wypro­stu­jesz 🙂 W sumie nie jestem na bie­żą­co z lite­ra­tu­rą mło­dzie­żo­wą, ale chy­ba wiem, co masz na myśli, mówiąc że teraz wszyst­kie posta­ci mają ADHD. Mam takie samo wra­że­nie odno­śnie bajek na Car­to­on Network. 

      P.S. “Cór­ka Paw­li­kow­skiej i Eks­klu­zyw­ne­go Mene­la” <3
      P.S.2. “Paw­li­kow­ska wyda­ła 15 698 porad­ni­ków — wiem, liczy­łam ;)” <3, pięk­ne wbi­cie szpi­li we mnie 😉

      • Reply ewa_inga 15/12/2016 at 08:22

        mam wra­że­nie ze nie da się zaszcze­pić tej miło­ści — dziec­ko ją ma i możesz roz­wi­nąć lub.… znisz­czyć, albo nie ma i możesz się zesrać — wiem to na pod­sta­wie bada­nia prze­pro­wa­dzo­ne­go na gru­pie repre­zen­ta­tyw­nej 3 Szkod­ni­ków. Naj­star­sza prze­czy­ta­ła w swo­im życiu hm.….……no ten, no, tego, no.… nie­licz­ną ilość. Ja spa­li­łam parę zasłon owi­ja­jąc lam­pę żeby rodzi­ce nie widzie­li, moja sio­stra nie ska­la­ła się prze­czy­ta­niem żadnej.

    • Reply Aleksandra Czarkowska 06/01/2017 at 23:00

      jak mozna Musie­ro­wicz­ki nie lubic? moze to inne realia : ( pro­bo­wa­ly­scie “Wiel­ka, wiek­sza i naj­wiek­sza”? Brosz­kie­wi­cza? Moge tez pole­cic “Nie­zwy­kle waka­cje” Ostro­wic­kiej : ) Albo kto­ras z ksia­zek o Ali­cji Sie­le­znie­wej Kiry­la Buly­czo­wa? Jako dzie­ciak uwiel­bia­lam fan­ta­sty­ke radziec­ka, teraz juz tego nie ma, raczej wam­pi­ry i wilkolaki : (

      • Reply ewa_inga 08/01/2017 at 13:39

        ooo dzię­ku­ję bar­dzo. Nie pod­da­je się i dalej wal­czę o umysł moje­go dziec­ka, bo jesz­cze jed­na cześć Magicz­ne­go Drze­wa i sko­czę przez okno 😉

  • Reply ewa_inga 12/12/2016 at 23:12

    Nie wnio­sę nic inte­lek­tu­al­ne­go do tej dys­ku­sji. Poza tym, że mnie to smu­ci. Ale tak napraw­dę SMUCI. Bo to nie jest tak, że w Empi­ku dosta­niesz dobrą lite­ra­tu­rę i tę maku­la­tu­rę o któ­rej piszesz — nie. Dobrą — musisz zamó­wić. Jestem fan­ką wydaw­nic­twa Czar­ne — ale nie wiem czy jakąś ich książ­kę dosta­nę wcho­dząc “z buta” do przy­sło­wio­we­go empi­ku. I ja wiem, że “de gusti­bus non est dispu­tan­dum” — co w wol­nym tłu­ma­cze­niu ozna­cza — “o gustach na temat ksią­żek się nie dys­ku­tu­je ale ist­nie­ją kur** gra­ni­ce”. I to nie jest tak jak czy­ta­łam kie­dyś w jakiejś recen­zji o Gre­ju — że przy­naj­mniej ktoś coś prze­czy­tał, nosz kur%^^&&* mać — rów­nie dobrze moż­na powie­dzieć że zja­dłem gów­no, ale przy­naj­mniej coś zja­dłem. I to, że my sobie z tym pora­dzi­my — to wia­do­mo, zamó­wię w necie to co chcę. Ale gorzej jest z dzieć­mi — ja wiem, że moja Mło­da nie prze­czy­ta Ani z Zie­lo­ne­go Wzgó­rza — powo­li się z tym godzę, ale ona nawet Musie­ro­wicz nie chce za bar­dzo ruszyć, już 3 podej­ścia robi­ły­śmy, u niej na tape­cie jest obec­nie Magicz­ne Drze­wo — trzą­cha mną jak mam jej to czy­tać. Ale praw­da jest taka, że jak wcho­dzi do księ­gar­ni to widzi kolo­ry, świa­tło, obraz­ki — jest fan­ta­stycz­ne wydaw­nic­two Dwie Sio­stry — ale prze­cięt­ny dzie­ciak po taką książ­kę nie się­gnie sam z sie­bie — po pierw­sze bo nie ma tam różo­we­go, czer­wo­ne­go, uśmiech­nię­tej dziew­czyn­ki czy zalot­ne­go nasto­lat­ka na okład­ce, ale rów­nież dla­te­go że nie ma jej na pół­ce w księ­gar­ni — po pro­stu. Dopó­ki dzie­cia­ki były małe — nie łazi­ły za bar­dzo po księ­gar­niach — prze­my­ca­łam fan­ta­stycz­ne książ­ki — przy­go­dy Misia i Tygry­ska Jano­scha — to abso­lut­ne must have — rysun­ki — Zając sika­ją­cy na krza­ki, bur­del w miesz­ka­niu u Świn­ki, i Ciot­ka któ­ra łazi non stop z win­kiem, no i opo­wieść o roman­sie Tygry­ska i Świn­ki — mnie roz­wa­li­ły — ale to nie jest tak, że zna­la­złam ją prze­cha­dza­jąc się od nie­chce­nia po Empi­ku. ŻADNEJ czę­ści Jano­scha nie dosta­łam w księ­gar­ni bez uprzed­nie­go zamó­wie­nia — ŻADNEJ!!!!!!!! teraz Mło­da do niej się­ga z sen­ty­men­tu, ale na pierw­szym miej­scu są książ­ki któ­rych ja nie tra­wię. Wku­rza mnie, że pew­nych rze­czy nie prze­sko­czę, ja mam wra­że­nie jak czy­tam Mło­dej jakąś książ­kę że Ci wszy­scy boha­te­ro­wie mają jakieś pie­przo­ne ADHD — to wszyst­ko jest takie “fast”, już nie mówiąc o tych porad­ni­kach dla dzie­ci, z dupy prze­wod­ni­kach ja zwie­dzać świat na rowe­rze — Paw­li­kow­ska wyda­ła 15 698 porad­ni­ków — wiem, liczy­łam 😉 Moja Mło­da kocha książ­ki, kocha czy­tać — każ­dy wyjazd gdzieś to wal­ka żeby nie bra­ła 30 ksią­żek, ale zna­le­zie­nie dla niej dobrej książ­ki to napraw­dę cięż­ki kawa­łek chle­ba, jak ja nie­kie­dy widzę po jakie gów­no ona chce się­gnąć w księ­gar­ni to myślę sobie, że jest cór­ką Paw­li­kow­skiej i Eks­klu­zyw­ne­go Mene­la.
    Przed sekun­dą weszłam do niej do poko­ju i pstryk­nę­łam fot­kę — od 2 roku życia Mło­da śpi obło­żo­na książ­ka­mi. Ale gdy­by to tyl­ko od niej zale­ża­ło — było­by tam Magicz­ne Drze­wo i Baśnie Paw­li­kow­skiej 😀
    https://uploads.disquscdn.c

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:59

      Na moje jak naj­bar­dziej możesz odtrą­bić suk­ces rodzi­ciel­ski, bo zaszcze­pić w dziec­ku zajaw­kę do ksią­żek nie jest wca­le tak hop siup. Dobór lek­tur to dopie­ro w kolej­nej fazie, jesz­cze ją wypro­stu­jesz 🙂 W sumie nie jestem na bie­żą­co z lite­ra­tu­rą mło­dzie­żo­wą, ale chy­ba wiem, co masz na myśli, mówiąc że teraz wszyst­kie posta­ci mają ADHD. Mam takie samo wra­że­nie odno­śnie bajek na Car­to­on Network.

      P.S. “Cór­ka Paw­li­kow­skiej i Eks­klu­zyw­ne­go Mene­la” <3
      P.S.2. “Paw­li­kow­ska wyda­ła 15 698 porad­ni­ków — wiem, liczy­łam ;)” <3, pięk­ne wbi­cie szpi­li we mnie 😉

      • Reply ewa_inga 15/12/2016 at 08:22

        mam wra­że­nie ze nie da się zaszcze­pić tej miło­ści — dziec­ko ją ma i możesz roz­wi­nąć lub.… znisz­czyć, albo nie ma i możesz się zesrać — wiem to na pod­sta­wie bada­nia prze­pro­wa­dzo­ne­go na gru­pie repre­zen­ta­tyw­nej 3 Szkod­ni­ków. Naj­star­sza prze­czy­ta­ła w swo­im życiu hm.….……no ten, no, tego, no.… nie­licz­ną ilość. Ja spa­li­łam parę zasłon owi­ja­jąc lam­pę żeby rodzi­ce nie widzie­li, moja sio­stra nie ska­la­ła się prze­czy­ta­niem żadnej.

    • Reply Aleksandra Czarkowska 06/01/2017 at 23:00

      jak mozna Musie­ro­wicz­ki nie lubic? moze to inne realia : ( pro­bo­wa­ly­scie “Wiel­ka, wiek­sza i naj­wiek­sza”? Brosz­kie­wi­cza? Moge tez pole­cic “Nie­zwy­kle waka­cje” Ostro­wic­kiej : ) Albo kto­ras z ksia­zek o Ali­cji Sie­le­znie­wej Kiry­la Buly­czo­wa? Jako dzie­ciak uwiel­bia­lam fan­ta­sty­ke radziec­ka, teraz juz tego nie ma, raczej wam­pi­ry i wilkolaki : (

      • Reply ewa_inga 08/01/2017 at 13:39

        ooo dzię­ku­ję bar­dzo. Nie pod­da­je się i dalej wal­czę o umysł moje­go dziec­ka, bo jesz­cze jed­na cześć Magicz­ne­go Drze­wa i sko­czę przez okno 😉

  • Reply Angelika 13/12/2016 at 07:48

    nie kupu­ję ksią­żek autor­stwa osób zna­nych mi z tele­wi­zji. wyjąt­kiem są tyl­ko kuchar­skie książ­ki Ani Starmach.

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:47

      Książ­ki kuchar­skie w sumie zawsze się wybro­nią, ale ilość nazwisk, któ­ra poku­si­ła się o tego typu wydaw­nic­two tro­chę prze­ra­ża. Samych kucha­rzy mamy w tym kraju 😉

      • Reply Kretek 07/01/2017 at 10:58

        No nie zawsze się wybro­nią 😉 Znam przy­kład, gdzie w książ­ce kuchar­skiej był prze­pis na sałat­kę z pomi­do­rów “pokrój pomi­do­ry, dodaj pierz i sól oraz tro­chę cukru, goto­we” i nie­ste­ty to nie był jedy­ny taki przepis…

        • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:35

          Ok, wie­rzę na sło­wo, bo aż tak głę­bo­ko nie nurkowałem 😉

  • Reply Angelika 13/12/2016 at 07:48

    nie kupu­ję ksią­żek autor­stwa osób zna­nych mi z tele­wi­zji. wyjąt­kiem są tyl­ko kuchar­skie książ­ki Ani Starmach.

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:47

      Książ­ki kuchar­skie w sumie zawsze się wybro­nią, ale ilość nazwisk, któ­ra poku­si­ła się o tego typu wydaw­nic­two tro­chę prze­ra­ża. Samych kucha­rzy mamy w tym kraju 😉

      • Reply Kretek 07/01/2017 at 10:58

        No nie zawsze się wybro­nią 😉 Znam przy­kład, gdzie w książ­ce kuchar­skiej był prze­pis na sałat­kę z pomi­do­rów “pokrój pomi­do­ry, dodaj pierz i sól oraz tro­chę cukru, goto­we” i nie­ste­ty to nie był jedy­ny taki przepis…

        • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:35

          Ok, wie­rzę na sło­wo, bo aż tak głę­bo­ko nie nurkowałem 😉

  • Reply Asia - smakibiegania 13/12/2016 at 08:32

    Popie­ram! Poło­wa ksią­żek dostęp­nych w księ­gar­niach to jakieś histo­rie o dupie Mary­ni… Porad­ni­ki jak to być super per­fek­cyj­nym, ogar­nąć swo­je życie w 5 minut i naj­le­piej ugo­to­wać obiad z pręd­ko­ścią świa­tła 😀 No i te roman­si­dła typu Grey… Naj­gor­sze jest to, że ludzie dają się na to wszyst­ko nacią­gnąć. Kupu­ją milion porad­ni­ków, a potem cho­dzą sfru­stro­wa­ni że ich życie cały czas wyglą­da tak samo… 

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 21:01

      W sumie nie wiem, co mógł­bym dodać. W dwóch zda­niach powie­dzia­łaś wszyst­ko, co myślę 😉

  • Reply Asia - smakibiegania 13/12/2016 at 08:32

    Popie­ram! Poło­wa ksią­żek dostęp­nych w księ­gar­niach to jakieś histo­rie o dupie Mary­ni… Porad­ni­ki jak to być super per­fek­cyj­nym, ogar­nąć swo­je życie w 5 minut i naj­le­piej ugo­to­wać obiad z pręd­ko­ścią świa­tła 😀 No i te roman­si­dła typu Grey… Naj­gor­sze jest to, że ludzie dają się na to wszyst­ko nacią­gnąć. Kupu­ją milion porad­ni­ków, a potem cho­dzą sfru­stro­wa­ni że ich życie cały czas wyglą­da tak samo… 

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 21:01

      W sumie nie wiem, co mógł­bym dodać. W dwóch zda­niach powie­dzia­łaś wszyst­ko, co myślę 😉

  • Reply Katarzyna Grzebyk 13/12/2016 at 08:35

    Naresz­cie ktoś o tym pisze! Roz­li­czam się ze swo­ich wybo­rów czy­tel­ni­czych i wycho­dzi na to, że nie czy­ta­łam ani jed­nej cele­bryc­kiej książ­ki! I wca­le tego nie żału­ję. Choć w kolej­ce do czy­ta­nia cze­ka u mnie książ­ka zna­nej oso­by — dzien­nik Jerze­go Stuh­ra, zapi­ski z cho­ro­by, no ale J. Stuh­ra nie uwa­żam za celebrytę:-)
    Obok ksią­żek Mał­go­rza­ty Roze­nek-Maj­dan boję się prze­cho­dzić. Serio!:-)

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:39

      Sza­cun za świa­do­mość. Dzien­nik Jerze­go Stuh­ra czy­ta­łem i fak­tycz­nie nie było­by uczci­wie zali­czyć go do ksią­żek cele­bry­tów. Jest w nim kil­ka myśli war­tych uwa­gi, poza tym kon­tekst jest zupeł­nie inny. Pan Jerzy pisał go w trak­cie tera­pii i zde­cy­do­wa­nie skok na kasę nie był wte­dy jego priorytetem.

      • Reply Katarzyna Grzebyk 15/12/2016 at 08:47

        🙂 Zga­dza się, to zupeł­nie inna lek­tu­ra, poza tym bar­dzo cenię Jerze­go Stuh­ra, kie­dyś robi­łam z nim wywiad, i kla­sa, jaką pre­zen­to­wał, wywar­ła na mnie wiel­kie wrażenie.

  • Reply Katarzyna Grzebyk 13/12/2016 at 08:35

    Naresz­cie ktoś o tym pisze! Roz­li­czam się ze swo­ich wybo­rów czy­tel­ni­czych i wycho­dzi na to, że nie czy­ta­łam ani jed­nej cele­bryc­kiej książ­ki! I wca­le tego nie żału­ję. Choć w kolej­ce do czy­ta­nia cze­ka u mnie książ­ka zna­nej oso­by — dzien­nik Jerze­go Stuh­ra, zapi­ski z cho­ro­by, no ale J. Stuh­ra nie uwa­żam za cele­bry­tę:-)
    Obok ksią­żek Mał­go­rza­ty Roze­nek-Maj­dan boję się prze­cho­dzić. Serio!:-)

    • Reply PigOut 14/12/2016 at 20:39

      Sza­cun za świa­do­mość. Dzien­nik Jerze­go Stuh­ra czy­ta­łem i fak­tycz­nie nie było­by uczci­wie zali­czyć go do ksią­żek cele­bry­tów. Jest w nim kil­ka myśli war­tych uwa­gi, poza tym kon­tekst jest zupeł­nie inny. Pan Jerzy pisał go w trak­cie tera­pii i zde­cy­do­wa­nie skok na kasę nie był wte­dy jego priorytetem.

      • Reply Katarzyna Grzebyk 15/12/2016 at 08:47

        🙂 Zga­dza się, to zupeł­nie inna lek­tu­ra, poza tym bar­dzo cenię Jerze­go Stuh­ra, kie­dyś robi­łam z nim wywiad, i kla­sa, jaką pre­zen­to­wał, wywar­ła na mnie wiel­kie wrażenie.

  • Reply Beata 04/01/2017 at 12:52

    Szym­bor­ska nie jest pocho­wa­na na Powąz­kach, tyl­ko w Krakowie.
    A Hal­ber napi­sa­ła “Naj­gor­sze­go czło­wiek na świe­cie”, czy­li coś wię­cej niż smut­ne sta­tu­sy na fej­sie. Plus, choć­by dzię­ki mega­po­pu­lar­ne­mu Boha­te­ro­wi, do upa­dłej gwiaz­dy jej daleko.
    A poza tym to spoko.

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:42

      Zaraz prze­nio­sę Szym­bor­ską do Kra­ko­wa, mea culpa.
      Potwier­dzam, ma w CV “Naj­gor­sze­go czło­wie­ka na świe­cie”. Pró­bo­wa­łem nawet prze­brnąć, ale nie dałem rady. I to nie jest hejt, po pro­stu nie jestem gru­pą doce­lo­wą, ale pod­trzy­mu­je, że na “kar­to­fla” szko­da drzew.

  • Reply Beata 04/01/2017 at 12:52

    Szym­bor­ska nie jest pocho­wa­na na Powąz­kach, tyl­ko w Kra­ko­wie.
    A Hal­ber napi­sa­ła “Naj­gor­sze­go czło­wiek na świe­cie”, czy­li coś wię­cej niż smut­ne sta­tu­sy na fej­sie. Plus, choć­by dzię­ki mega­po­pu­lar­ne­mu Boha­te­ro­wi, do upa­dłej gwiaz­dy jej dale­ko.
    A poza tym to spoko.

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:42

      Zaraz prze­nio­sę Szym­bor­ską do Kra­ko­wa, mea cul­pa.
      Potwier­dzam, ma w CV “Naj­gor­sze­go czło­wie­ka na świe­cie”. Pró­bo­wa­łem nawet prze­brnąć, ale nie dałem rady. I to nie jest hejt, po pro­stu nie jestem gru­pą doce­lo­wą, ale pod­trzy­mu­je, że na “kar­to­fla” szko­da drzew.

  • Reply Marika Krajniewska 04/01/2017 at 12:55

    Dzię­ku­ję za tekst. Jestem pisar­ką i wydaw­cą. Mia­łam oka­zję pro­wa­dzić kil­ka poważ­nych roz­mów z duży­mi wydaw­ca­mi, któ­rzy co do jed­ne­go są zgod­ni: dasz nam nazwi­sko (nie treść), wyda­my w ciem­no! Nie dałam im nazwisk, choć mogła­bym. Sama piszę bele­try­sty­kę, podob­no dobrą, recen­zje od czy­tel­ni­ków, blo­ge­rów i jak się uda prze­ko­nać do prze­czy­ta­nia mojej pro­zy media to się oka­zu­je, że mają dużo dobre­go do powie­dze­nia. Ale: sprze­daż pro­zy jest nie­po­rów­ny­wal­nie mała w zesta­wie­niu ze sprze­da­żą tych “dzieł” o któ­rych piszesz. Wnio­sek? Co było pierw­sze: jaj­ko czy kura? Czy kupu­je­my to czym nas kar­mią dro­gie akcje pro­mo­cyj­ne, czy wyda­wa­ne jest to, co chce­my czy­tać? Jak z tego mara­zmu wyjść? Pseu­do­po­rad­ni­ki i para­do­ku­men­ty… defi­niu­ją nasze spo­łe­czeń­stwo. Bo to jest na taką ska­lę, że trud­no mówić o przy­pad­ko­wym sukcesie…

    • Reply PigOut 05/01/2017 at 08:10

      Napraw­dę pato­wa sytu­acja zro­bi­ła się na ryn­ku i szcze­rze mówiąc, nie widzę spo­so­bu jak wyjść z tego impa­su. Jako czy­tel­nik życzył­bym sobie dosta­wać książ­ki, któ­re nie robią z czło­wie­ka idio­ty, z dru­giej stro­ny tro­chę rozu­miem wydaw­ców, któ­rzy widzą, co się sprze­da­je, więc jesz­cze bar­dziej dokła­da­ją do pie­ca. Hajs się musi zga­dzać. Mam wra­że­nie, że w Empi­ku naj­wię­cej ksią­żek kupu­je się na pre­zent i wyglą­da to w taki spo­sób, że śred­nio zorien­to­wa­na oso­ba wcho­dzi do salo­ni­ku, roz­glą­da się, po czym docho­dzi do wnio­sku, że naj­bez­piecz­niej­szą opcją będzie wzię­cie porad­ni­ka Kin­gi Rusin, bo cio­cia ją lubi. Dru­gi typ, to książ­ki “na podróż” i tutaj kró­lu­je King i “Dziew­czy­na z pocią­gu” — bo wszy­scy chwa­li­li i nazwi­sko brzmi zna­jo­mo. Debiu­tan­ci i auto­rzy bez żad­nej pro­mo­cji mają napraw­dę cięż­kie życie. Marzy mi się sce­na­riusz, w któ­rym wybu­cha wiel­ki opór na ksiaz­ki cele­bry­tów, przez co wydaw­cy prze­sta­ną cho­dzić na skró­ty, ale to uto­pia na maska. W każ­dym razie ja się nie lękam nowe­go i chęt­nie się­gne po “Bia­łe noce”.

  • Reply Marika Krajniewska 04/01/2017 at 12:55

    Dzię­ku­ję za tekst. Jestem pisar­ką i wydaw­cą. Mia­łam oka­zję pro­wa­dzić kil­ka poważ­nych roz­mów z duży­mi wydaw­ca­mi, któ­rzy co do jed­ne­go są zgod­ni: dasz nam nazwi­sko (nie treść), wyda­my w ciem­no! Nie dałam im nazwisk, choć mogła­bym. Sama piszę bele­try­sty­kę, podob­no dobrą, recen­zje od czy­tel­ni­ków, blo­ge­rów i jak się uda prze­ko­nać do prze­czy­ta­nia mojej pro­zy media to się oka­zu­je, że mają dużo dobre­go do powie­dze­nia. Ale: sprze­daż pro­zy jest nie­po­rów­ny­wal­nie mała w zesta­wie­niu ze sprze­da­żą tych “dzieł” o któ­rych piszesz. Wnio­sek? Co było pierw­sze: jaj­ko czy kura? Czy kupu­je­my to czym nas kar­mią dro­gie akcje pro­mo­cyj­ne, czy wyda­wa­ne jest to, co chce­my czy­tać? Jak z tego mara­zmu wyjść? Pseu­do­po­rad­ni­ki i para­do­ku­men­ty… defi­niu­ją nasze spo­łe­czeń­stwo. Bo to jest na taką ska­lę, że trud­no mówić o przy­pad­ko­wym sukcesie…

    • Reply PigOut 05/01/2017 at 08:10

      Napraw­dę pato­wa sytu­acja zro­bi­ła się na ryn­ku i szcze­rze mówiąc, nie widzę spo­so­bu jak wyjść z tego impa­su. Jako czy­tel­nik życzył­bym sobie dosta­wać książ­ki, któ­re nie robią z czło­wie­ka idio­ty, z dru­giej stro­ny tro­chę rozu­miem wydaw­ców, któ­rzy widzą, co się sprze­da­je, więc jesz­cze bar­dziej dokła­da­ją do pie­ca. Hajs się musi zga­dzać. Mam wra­że­nie, że w Empi­ku naj­wię­cej ksią­żek kupu­je się na pre­zent i wyglą­da to w taki spo­sób, że śred­nio zorien­to­wa­na oso­ba wcho­dzi do salo­ni­ku, roz­glą­da się, po czym docho­dzi do wnio­sku, że naj­bez­piecz­niej­szą opcją będzie wzię­cie porad­ni­ka Kin­gi Rusin, bo cio­cia ją lubi. Dru­gi typ, to książ­ki “na podróż” i tutaj kró­lu­je King i “Dziew­czy­na z pocią­gu” — bo wszy­scy chwa­li­li i nazwi­sko brzmi zna­jo­mo. Debiu­tan­ci i auto­rzy bez żad­nej pro­mo­cji mają napraw­dę cięż­kie życie. Marzy mi się sce­na­riusz, w któ­rym wybu­cha wiel­ki opór na ksiaz­ki cele­bry­tów, przez co wydaw­cy prze­sta­ną cho­dzić na skró­ty, ale to uto­pia na maska. W każ­dym razie ja się nie lękam nowe­go i chęt­nie się­gne po “Bia­łe noce”.

  • Reply Slawa Walczak Photography 04/01/2017 at 19:11

    A kie­dy “PigO­ut” wyda swo­ja ksiaz­ke ??He He. Ja sie nie­ste­ty dalam nabrac na “Chu…wa Pania Domu”, Pyta­nie czy , ktos mi moze oddac kase ? Ale naj­lep­sza oczy­wi­scie jest Paw­li­kow­ska. Coz za plod­na glo­wa ! A szko­da , ze sie tak, zesz…acila, bo jej ksi­za­ki pod­roz­ni­cze kie­dys byly napraw­de faj­nie napi­sa­ne i inspi­ro­wa­ly do podrozy.

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:38

      Był­by nie­zły zwrot akcji, gdy­by po takim wpi­sie poku­sił się o wła­sną książ­kę 🙂 Beata pisze szyb­ciej książ­ki niż ja komentarze.

  • Reply Slawa Walczak Photography 04/01/2017 at 19:11

    A kie­dy “PigO­ut” wyda swo­ja ksiaz­ke ??He He. Ja sie nie­ste­ty dalam nabrac na “Chu…wa Pania Domu”, Pyta­nie czy , ktos mi moze oddac kase ? Ale naj­lep­sza oczy­wi­scie jest Paw­li­kow­ska. Coz za plod­na glo­wa ! A szko­da , ze sie tak, zesz…acila, bo jej ksi­za­ki pod­roz­ni­cze kie­dys byly napraw­de faj­nie napi­sa­ne i inspi­ro­wa­ly do podrozy.

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:38

      Był­by nie­zły zwrot akcji, gdy­by po takim wpi­sie poku­sił się o wła­sną książ­kę 🙂 Beata pisze szyb­ciej książ­ki niż ja komentarze.

  • Reply Paweł Ponury Żukowski 04/01/2017 at 19:15

    Szym­bor­ska jest pocho­wa­na w Krakowie

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:33

      Zaraz popra­wie, bo widzę, że to klu­czo­wa sprawa 😉

  • Reply Paweł Ponury Żukowski 04/01/2017 at 19:15

    Szym­bor­ska jest pocho­wa­na w Krakowie

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:33

      Zaraz popra­wie, bo widzę, że to klu­czo­wa sprawa 😉

  • Reply L. S. 04/01/2017 at 19:20

    Trosz­kę się zawio­dłem. Nie dowie­dzia­łem się, co ma do powiedzenia/napisania Jabłczyńska.

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:32

      W następ­nym odcin­ku będzie 😉

  • Reply L. S. 04/01/2017 at 19:20

    Trosz­kę się zawio­dłem. Nie dowie­dzia­łem się, co ma do powiedzenia/napisania Jabłczyńska.

    • Reply PigOut 04/01/2017 at 21:32

      W następ­nym odcin­ku będzie 😉

  • Reply Pink Service Sławomir Starosta 04/01/2017 at 22:26

    Z tym Gre­jem to pew­nie tro­chę tak że to pierw­sze por­no od Kali­gu­li któ­re wypa­da znać. Sta­ty­sty­ki odwie­dzin stron por­no nie kła­mią. Oglą­da­my. Po pro­stu się nie przyznajemy.
    A w kwe­stii arty­ku­łu. Zde­cy­do­wa­nie lep­szy niż opi­sa­ne dzie­ła. No i żad­ne drze­wa nie zosta­ły wycię­te. Pomi­mo ostre­go poczu­cia humo­ru. Dzięki 

  • Reply Pink Service Sławomir Starosta 04/01/2017 at 22:26

    Z tym Gre­jem to pew­nie tro­chę tak że to pierw­sze por­no od Kali­gu­li któ­re wypa­da znać. Sta­ty­sty­ki odwie­dzin stron por­no nie kła­mią. Oglą­da­my. Po pro­stu się nie przy­zna­je­my.
    A w kwe­stii arty­ku­łu. Zde­cy­do­wa­nie lep­szy niż opi­sa­ne dzie­ła. No i żad­ne drze­wa nie zosta­ły wycię­te. Pomi­mo ostre­go poczu­cia humo­ru. Dzięki 

  • Reply Iwona Niemczyk 05/01/2017 at 22:29

    A już myśla­łam, że w tym Empi­ku, to tyl­ko ze mną jest coś nie tak. Do tej maku­la­tu­ry wrzu­ci­ła­bym jesz­cze mnó­stwo porad­ni­ków kuli­nar­nych na jed­no ” kopyto “.

  • Reply Iwona Niemczyk 05/01/2017 at 22:29

    A już myśla­łam, że w tym Empi­ku, to tyl­ko ze mną jest coś nie tak. Do tej maku­la­tu­ry wrzu­ci­ła­bym jesz­cze mnó­stwo porad­ni­ków kuli­nar­nych na jed­no ” kopyto “.

  • Reply Lu 06/01/2017 at 12:25

    Paw­li­kow­ska-Jasno­rzew­ska też się w gro­bie przewróciła 😉

    • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:34

      Jest dopi­sek “wan­na­be” 😉

  • Reply Lu 06/01/2017 at 12:25

    Paw­li­kow­ska-Jasno­rzew­ska też się w gro­bie przewróciła 😉

    • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:34

      Jest dopi­sek “wan­na­be” 😉

  • Reply Maria Szewczyk 06/01/2017 at 22:31

    świet­ny tekst, napraw­dę, uśmia­łam się

    ps. ale pamię­taj to nie jest powód do pisa­nia ‘książ­ki’

    pozdra­wiam serdecznie

    • Reply PigOut 06/01/2017 at 23:08

      A książ­kę, w któ­rej powiem jak nie pisać ksią­żek i poja­dę po złych książ­kach? Seems legit jak dla mnie 😉

      • Reply Maria Szewczyk 06/01/2017 at 23:59

        nie do koń­ca, sko­ro pisać o tym — jak nie pisać ksią­żek, to naj­le­piej było­by mieć doświad­cze­nie w ich pisaniu 🙂

  • Reply Maria Szewczyk 06/01/2017 at 22:31

    świet­ny tekst, napraw­dę, uśmia­łam się

    ps. ale pamię­taj to nie jest powód do pisa­nia ‘książ­ki’

    pozdra­wiam serdecznie

    • Reply PigOut 06/01/2017 at 23:08

      A książ­kę, w któ­rej powiem jak nie pisać ksią­żek i poja­dę po złych książ­kach? Seems legit jak dla mnie 😉

      • Reply Maria Szewczyk 06/01/2017 at 23:59

        nie do koń­ca, sko­ro pisać o tym — jak nie pisać ksią­żek, to naj­le­piej było­by mieć doświad­cze­nie w ich pisaniu 🙂

        • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:34

          😉

  • Reply Jola Prusakowska 07/01/2017 at 09:56

    Zga­dzam się ze wszyst­ki­mi liter­ka­mi i sło­wa­mi w tekście.Mimo,że jestem w wieku“moherowym” to uważam,że nie wszyst­ko da się sprze­dać i nie wszyst­ko powin­no się sprzedawać!

  • Reply Jola Prusakowska 07/01/2017 at 09:56

    Zga­dzam się ze wszyst­ki­mi liter­ka­mi i sło­wa­mi w tekście.Mimo,że jestem w wieku“moherowym” to uważam,że nie wszyst­ko da się sprze­dać i nie wszyst­ko powin­no się sprzedawać!

  • Reply Ceallach 07/01/2017 at 10:30

    Nigdy nie czy­ta­łam blo­gów, nie potra­fi­łam chy­ba zna­leźć nicze­go war­to­ścio­we­go, albo po pro­stu nie chcia­ło mi się szu­kać. Tą “recen­zją” (czy nie wiem w sumie co to tak dokład­nie jest) zachę­ci­łeś mnie wła­śnie do zagłę­bie­nia się w cze­lu­ści wpi­sów two­je­go blo­ga 🙂 Napraw­dę świet­nie się czytało!
    To może jako wyzwa­nie — zna­leźć kie­dyś książ­kę cele­bry­ty, któ­ra jest napraw­dę dobra…? 😀

    Niech Moc będzie z tobą! :>

    • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:33

      Super, że prze­ła­ma­łaś się aku­rat tutaj. Wyzwa­nie pod­ją­łem już daw­no, póki co bez rezultatów 😉

  • Reply Ceallach 07/01/2017 at 10:30

    Nigdy nie czy­ta­łam blo­gów, nie potra­fi­łam chy­ba zna­leźć nicze­go war­to­ścio­we­go, albo po pro­stu nie chcia­ło mi się szu­kać. Tą “recen­zją” (czy nie wiem w sumie co to tak dokład­nie jest) zachę­ci­łeś mnie wła­śnie do zagłę­bie­nia się w cze­lu­ści wpi­sów two­je­go blo­ga 🙂 Napraw­dę świet­nie się czy­ta­ło!
    To może jako wyzwa­nie — zna­leźć kie­dyś książ­kę cele­bry­ty, któ­ra jest napraw­dę dobra…? 😀

    Niech Moc będzie z tobą! :>

    • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:33

      Super, że prze­ła­ma­łaś się aku­rat tutaj. Wyzwa­nie pod­ją­łem już daw­no, póki co bez rezultatów 😉

  • Reply Blanka Katarzyna Dżugaj 07/01/2017 at 10:32

    Zga­dzam się w 100 proc. z tre­ścią arty­ku­łu, tym bar­dziej, że nie­daw­no musia­łam prze­czy­tać książ­kę Micha­ła Piro­ga i jesz­cze nie odbu­do­wa­łam utra­co­nych sza­rych komó­rek. Mam tyl­ko jed­no “ale”. Serio kobie­ty to “focz­ki”, a face­ci to…“faceci”? Dla­cze­go nie pie­ski, mor­świn­ki, szym­pan­si­ki? To jest moc­no słabe.

    • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:32

      Nie­po­ro­zu­mie­nie wyszło, bo face­ci powin­ni być nazwa­ni kaba­na­mi. Poli­ty­ka zero sek­si­zmu tu panuje.

  • Reply Blanka Katarzyna Dżugaj 07/01/2017 at 10:32

    Zga­dzam się w 100 proc. z tre­ścią arty­ku­łu, tym bar­dziej, że nie­daw­no musia­łam prze­czy­tać książ­kę Micha­ła Piro­ga i jesz­cze nie odbu­do­wa­łam utra­co­nych sza­rych komó­rek. Mam tyl­ko jed­no “ale”. Serio kobie­ty to “focz­ki”, a face­ci to…“faceci”? Dla­cze­go nie pie­ski, mor­świn­ki, szym­pan­si­ki? To jest moc­no słabe.

    • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:32

      Nie­po­ro­zu­mie­nie wyszło, bo face­ci powin­ni być nazwa­ni kaba­na­mi. Poli­ty­ka zero sek­si­zmu tu panuje.

  • Reply Basia A. 07/01/2017 at 12:38

    hehe… było­by śmiesz­nie, ale jest tra­gicz­nie. Pod­pi­su­ję się nogą i ręką, a przy oka­zji faj­nie napi­sa­ne. Pozdrawiam

  • Reply Basia A. 07/01/2017 at 12:38

    hehe… było­by śmiesz­nie, ale jest tra­gicz­nie. Pod­pi­su­ję się nogą i ręką, a przy oka­zji faj­nie napi­sa­ne. Pozdrawiam

  • Reply Freya 07/01/2017 at 17:46

    Tak ogól­nie to trud­no się z ogól­ną myślą tego wpi­su nie zgo­dzić, ale kil­ka pytań… kto to jest Sta­in­back? “nija­ką” zamiast “nie­ja­ką”? Czy kobie­ta może mieć fan­ta­zje ero­tycz­ne tyl­ko wte­dy jeśli chcia­ła­by je też speł­niać z wul­gar­nym budow­lań­cem spod Bie­dron­ki? Bo już któ­ryś raz widzę ten argu­ment i nadal nie rozu­miem o co w nim cho­dzi. Że tak napraw­dę tego nie chce sko­ro nie z każ­dym by chcia­ła? Że kobie­ty nie mogą mieć jakichś fan­ta­zji i pre­fe­ren­cji ero­tycz­nych jeśli nie są one reali­stycz­ne? Czy doty­czy to też czter­dzie­sto­lat­ków chcą­cych pukać nasto­let­nie cyca­te blon­dyn­ki, czy tyl­ko kobiet? Tak czy ina­czej jest to bez sen­su, fan­ta­zje to fan­ta­zje, nie muszą się pokry­wać z rze­czy­wi­sto­ścią, a poziom “lite­rac­ki” 50 twa­rzy nie ma z tym związku.
    Recen­zja Bali­nei jest do innej książ­ki niż “Per­fek­cyj­ne manie­ry”, któ­rych okład­kę zalin­ko­wa­łeś, przez co wyszła w tym wpi­sie na anal­fa­bet­kę któ­ra dzi­wi się że w książ­ce o manie­rach jest tak mało o sprzątaniu 😛

    Widzę też na tej liście nie­szczę­sne “Jak zostać sław­ną” jakiejś pani autor­ki z Kla­nu, z któ­rej swo­je­go cza­su wszy­scy się nabi­ja­li bo aha­ha­ha, laska któ­rej nikt nie zna pisze porad­nik jak zostać sław­ną, aha­ha­ha. Tyl­ko że to jest powieść, nie porad­nik, co moż­na zauwa­żyć czy­ta­jąc cho­ciaż jed­no zda­nie z opisu/tylnej okład­ki. Zawsze mi jej było tro­chę żal z tego powodu…ale nie na tyle by kupić tę książkę. 

    Mam nadzie­ję że 2017 jest rokiem main­stre­amo­we­go wal­co­wa­nia Paw­li­kow­skiej. Cie­szy mnie nie­sa­mo­wi­cie że zaczę­ło się mówić o tym jak szko­dli­wą, gra­fo­mań­ską i ogól­nie jezu­sma­rio autor­ką jest. W peł­ni popie­ram Two­ją misję.

    • Reply PigOut 07/01/2017 at 21:31

      Bru­tal­ne wypunk­to­wa­nie 😉 Przyj­mu­ję na kla­tę poza uwa­gą o Cze­si z Kla­nu, bo ona jest tyl­ko na gra­fi­ce. Mam nie­ofi­cjal­ne info, że rok 2017 będzie naj­lep­szy rokiem w karie­rze Beaty Paw­li­kow­skiej — od cho­le­ry nowych ksią­żek wyda :/

      • Reply Freya 08/01/2017 at 21:34

        Nie no, Cze­sia z kla­nu to ogól­na uwa­ga, nie wszyst­kie moje komen­ta­rze to zrzę­dze­nie 😉 Tak mi się przy­po­mnia­ło po pro­stu. Dzię­ki za rado­sne przy­ję­cie krytyki 😛

        Nie­ofi­cjal­ne info za to cokol­wiek mnie przy­gnę­bi­ło. Co ona jesz­cze może wydać? O czym ona jesz­cze nie napi­sa­ła książ­ki?! Obsta­wiam instruk­cję kła­dze­nia kafel­ków albo tępie­nia karaluchów.
        …w sumie książ­ki dla dzie­ci chy­ba jesz­cze nie napi­sa­ła. O jezus.

      • Reply Freya 08/01/2017 at 21:34

        Nie no, Cze­sia z kla­nu to ogól­na uwa­ga, nie wszyst­kie moje komen­ta­rze to zrzę­dze­nie 😉 Tak mi się przy­po­mnia­ło po pro­stu. Dzię­ki za rado­sne przy­ję­cie krytyki 😛

        Nie­ofi­cjal­ne info za to cokol­wiek mnie przy­gnę­bi­ło. Co ona jesz­cze może wydać? O czym ona jesz­cze nie napi­sa­ła książ­ki?! Obsta­wiam instruk­cję kła­dze­nia kafel­ków albo tępie­nia kara­lu­chów.
        …w sumie książ­ki dla dzie­ci chy­ba jesz­cze nie napi­sa­ła. O jezus.

  • Reply Freya 07/01/2017 at 17:46

    Tak ogól­nie to trud­no się z ogól­ną myślą tego wpi­su nie zgo­dzić, ale kil­ka pytań… kto to jest Sta­in­back? “nija­ką” zamiast “nie­ja­ką”? Czy kobie­ta może mieć fan­ta­zje ero­tycz­ne tyl­ko wte­dy jeśli chcia­ła­by je też speł­niać z wul­gar­nym budow­lań­cem spod Bie­dron­ki? Bo już któ­ryś raz widzę ten argu­ment i nadal nie rozu­miem o co w nim cho­dzi. Że tak napraw­dę tego nie chce sko­ro nie z każ­dym by chcia­ła? Że kobie­ty nie mogą mieć jakichś fan­ta­zji i pre­fe­ren­cji ero­tycz­nych jeśli nie są one reali­stycz­ne? Czy doty­czy to też czter­dzie­sto­lat­ków chcą­cych pukać nasto­let­nie cyca­te blon­dyn­ki, czy tyl­ko kobiet? Tak czy ina­czej jest to bez sen­su, fan­ta­zje to fan­ta­zje, nie muszą się pokry­wać z rze­czy­wi­sto­ścią, a poziom “lite­rac­ki” 50 twa­rzy nie ma z tym związ­ku.
    Recen­zja Bali­nei jest do innej książ­ki niż “Per­fek­cyj­ne manie­ry”, któ­rych okład­kę zalin­ko­wa­łeś, przez co wyszła w tym wpi­sie na anal­fa­bet­kę któ­ra dzi­wi się że w książ­ce o manie­rach jest tak mało o sprzątaniu 😛

    Widzę też na tej liście nie­szczę­sne “Jak zostać sław­ną” jakiejś pani autor­ki z Kla­nu, z któ­rej swo­je­go cza­su wszy­scy się nabi­ja­li bo aha­ha­ha, laska któ­rej nikt nie zna pisze porad­nik jak zostać sław­ną, aha­ha­ha. Tyl­ko że to jest powieść, nie porad­nik, co moż­na zauwa­żyć czy­ta­jąc cho­ciaż jed­no zda­nie z opisu/tylnej okład­ki. Zawsze mi jej było tro­chę żal z tego powodu…ale nie na tyle by kupić tę książkę.

    Mam nadzie­ję że 2017 jest rokiem main­stre­amo­we­go wal­co­wa­nia Paw­li­kow­skiej. Cie­szy mnie nie­sa­mo­wi­cie że zaczę­ło się mówić o tym jak szko­dli­wą, gra­fo­mań­ską i ogól­nie jezu­sma­rio autor­ką jest. W peł­ni popie­ram Two­ją misję.

  • Reply Marta 08/01/2017 at 11:09

    A mnie sie tekst nie podo­bal, choc zacze­lam go czy­tac bo ogol­nie z kon­cep­cja sie zga­dzam. Szo­wi­ni­stycz­ne tek­sty sa napraw­de plyt­kie i mia­lam nadzie­je pas­se w towarzystwiena,ktore uwa­za sie, ze jest na pozio­mie. Wysmie­wa­nie sie z wygla­du Cho­da­kow­skiej i alko­ho­li­zmu Her­ber ‑serio? Nazy­wa­nie cze­gos por­no dla gospo­dyn domo­wych tez tro­che zala­tu­je. Sno­bo­wa­nie sie na Lot nad kukul­czym gniaz­dem i Sta­in­bec­ka jest plyt­kie. Ocze­ki­wa­lam cze­gos bar­dziej war­to­scio­we­go mery­to­rycz­nie. Wyda­je mi sie ze z nie­kto­ry­mi tek­sta­mi zni­zy­les sie do ich pozio­mu, byle pod publiczke.

    • Reply PigOut 08/01/2017 at 12:34

      Pod­su­mo­wu­jąc tekst do kosza i cała kon­cep­cja blo­ga do przebudowy.

      • Reply Marta 08/01/2017 at 13:53

        Haha­ha tak jest! Ale tyl­ko tekst, na blo­ga nie zaj­rza­lam bo mnie znie­che­ci­les tym tekstem.

        • Reply PigOut 08/01/2017 at 13:57

          Całe szczę­ście, bo to był jed­nej z lep­szych tekstów 🙂

  • Reply Marta 08/01/2017 at 11:09

    A mnie sie tekst nie podo­bal, choc zacze­lam go czy­tac bo ogol­nie z kon­cep­cja sie zga­dzam. Szo­wi­ni­stycz­ne tek­sty sa napraw­de plyt­kie i mia­lam nadzie­je pas­se w towarzystwiena,ktore uwa­za sie, ze jest na pozio­mie. Wysmie­wa­nie sie z wygla­du Cho­da­kow­skiej i alko­ho­li­zmu Her­ber ‑serio? Nazy­wa­nie cze­gos por­no dla gospo­dyn domo­wych tez tro­che zala­tu­je. Sno­bo­wa­nie sie na Lot nad kukul­czym gniaz­dem i Sta­in­bec­ka jest plyt­kie. Ocze­ki­wa­lam cze­gos bar­dziej war­to­scio­we­go mery­to­rycz­nie. Wyda­je mi sie ze z nie­kto­ry­mi tek­sta­mi zni­zy­les sie do ich pozio­mu, byle pod publiczke.

    • Reply PigOut 08/01/2017 at 12:34

      Pod­su­mo­wu­jąc tekst do kosza i cała kon­cep­cja blo­ga do przebudowy.

      • Reply Marta 08/01/2017 at 13:53

        Haha­ha tak jest! Ale tyl­ko tekst, na blo­ga nie zaj­rza­lam bo mnie znie­che­ci­les tym tekstem.

        • Reply PigOut 08/01/2017 at 13:57

          Całe szczę­ście, bo to był jed­nej z lep­szych tekstów 🙂

  • Reply Ala Byk 09/01/2017 at 09:26

    Tekst petarda…owszem kon­tro­wer­syj­ny, ale do cho­le­ry, taka jest praw­da. W empi­kach i matra­sach już od daw­na nie ma książek(to powy­żej to nie książ­ki). Nie­dłu­go nie będzie ich nigdzie, bo para­dok­sal­nie te dwie sie­ciów­ki wypie­ra­ją inne księ­gar­nie, w któ­rych moż­na dostać każ­dą pozy­cję. Za nie­dłu­go książ­ką będzie­my nazy­wa­li wszyst­ko co ma kart­ki, a za jakieś sto lat, wszyst­ko, co jest papierem.
    Moim fawo­ry­tem doty­czą­cym tema­tu jest Karol Poznań­ski i jego “Kaiko. It’s only a game”. Ta pozy­cja jest dokład­nym odzwier­cie­dle­niem tego, co repre­zen­tu­ją sobą książ­ki blogerów/vlogerów itp. Nie mają nic do powie­dze­nia, ale co to szko­dzi, jak jest dużo obraz­ków i zdjęć…fani kupio…Rzygać się chce.
    p.s. Blog genialny 😀

    • Reply PigOut 10/01/2017 at 18:28

      Dzię­ki za dobre sło­wo. Z książ­ką Kaiko oso­bi­ście nie mia­łem (nie)przyjemności obco­wać, ale widzia­łem recen­zję Adbu­ste­ra. Kawał paź­dzie­rza, powin­ni tego zabronić 😉

  • Reply Ala Byk 09/01/2017 at 09:26

    Tekst petarda…owszem kon­tro­wer­syj­ny, ale do cho­le­ry, taka jest praw­da. W empi­kach i matra­sach już od daw­na nie ma książek(to powy­żej to nie książ­ki). Nie­dłu­go nie będzie ich nigdzie, bo para­dok­sal­nie te dwie sie­ciów­ki wypie­ra­ją inne księ­gar­nie, w któ­rych moż­na dostać każ­dą pozy­cję. Za nie­dłu­go książ­ką będzie­my nazy­wa­li wszyst­ko co ma kart­ki, a za jakieś sto lat, wszyst­ko, co jest papie­rem.
    Moim fawo­ry­tem doty­czą­cym tema­tu jest Karol Poznań­ski i jego “Kaiko. It’s only a game”. Ta pozy­cja jest dokład­nym odzwier­cie­dle­niem tego, co repre­zen­tu­ją sobą książ­ki blogerów/vlogerów itp. Nie mają nic do powie­dze­nia, ale co to szko­dzi, jak jest dużo obraz­ków i zdjęć…fani kupio…Rzygać się chce.
    p.s. Blog genialny 😀

  • Reply PawełZed 15/01/2017 at 10:58

    Oj tak, czy­ste zło. Pyta­nie kto to kupu­je, bo jak zasa­dy ryn­ku mówią, ktoś musi wyda­wać zło­tów­ki na ten chłam jak tyle się go poka­zu­je. Chy­ba, że to kwe­stia inwe­sty­cji, jaką cele­bryc­two musi zro­bić, aby przy salo­ni­kach chwa­lić się, że ja też mam.

    • Reply PigOut 16/01/2017 at 23:43

      Jak to się mówi — każ­da potwo­ra znaj­dzie swo­je­go ama­to­ra. Podej­rze­wam, że te książ­ki mają się cał­kiem nie­źle — są bez­piecz­ny wybo­rem na pre­zent i podróż dla nie­dziel­nych czy­tel­ni­ków. Podob­na histo­ria jak z Fak­tem i Super Expressem.

  • Reply PawełZed 15/01/2017 at 10:58

    Oj tak, czy­ste zło. Pyta­nie kto to kupu­je, bo jak zasa­dy ryn­ku mówią, ktoś musi wyda­wać zło­tów­ki na ten chłam jak tyle się go poka­zu­je. Chy­ba, że to kwe­stia inwe­sty­cji, jaką cele­bryc­two musi zro­bić, aby przy salo­ni­kach chwa­lić się, że ja też mam.

    • Reply PigOut 16/01/2017 at 23:43

      Jak to się mówi — każ­da potwo­ra znaj­dzie swo­je­go ama­to­ra. Podej­rze­wam, że te książ­ki mają się cał­kiem nie­źle — są bez­piecz­ny wybo­rem na pre­zent i podróż dla nie­dziel­nych czy­tel­ni­ków. Podob­na histo­ria jak z Fak­tem i Super Expressem.

  • Reply Alina Maria 18/02/2017 at 06:23

    No z ust mi wyjąłeś.

  • Reply Alina Maria 18/02/2017 at 06:23

    No z ust mi wyjąłeś.

  • Reply Asia Asiu 16/08/2017 at 18:19

    Witam,
    Na tej zaiste “chwa­leb­nej” liście bra­ku­je jesz­cze ksią­żecz­ki pt. “Toska­nia, że mucha nie sia­da”. “Autor­ka” to jed­na z cele­bry­tek trze­ciej kate­go­rii, kole­żan­ka po fachu Kasi CiCho­ło­po­ek, zna­na z tego, że kie­dyś żyła w kon­ku­bi­na­cie z panem W. Teraz strze­la słit focie jak jakiś poke­mon i jesz­cze też ma czel­ność pisać tzw. książ­ki. Któ­re potem lądu­ją w bie­dron­ce na pół­ce z chip­sa­mi top chips. I to ma być pol­ska lite­ra­tu­ra czy licho wie co? Nie, to jakiś kata­klizm. Bo jak już ona i wyżej wspo­mnia­na Kin­ga R. i cała ta zgra­ja zaczy­na­ją się brać za pisa­nie ksią­żek, to chy­ba nale­ży stwier­dzić, że doszło do kata­stro­fy. Tak jak­by kolej­ny Tu-154 wyle­ciał i się roz­bił w Toska­nii. Pisa­nie to nie krę­ce­nie tył­kiem na par­kie­cie w TVNie, ale nasze gwiaz­dy tego nie rozu­mie­ją. Wyda­je im się, że to nie wia­do­mo, jacy geniu­sze i że jak ktoś wygra TzG, to jest bogiem. A jest zupeł­nie odwrot­nie. Nie widzę naj­mniej­sze­go sen­su w czy­ta­niu tych “mądro­ści” z koziej d*** i nawet nie wie­rzę w to, że oni są fit, eko, shit, kit, etc., ., Tupo­lew, że mucha nie sia­da. Albo, że muchy pada­ją. Wraz z Idolami. 

    Tak swo­ją dro­gą, to trud­no jest zna­leżć jakąś napraw­dę cie­ka­wą pol­ską książ­kę. Co jakiś czas prze­glą­dam stro­nę empi­ku, ale i tak zaraz ucie­kam z niej, bo zawsze coś mnie tam wku­rzy. Jed­ną z tych ksią­żek był wła­śnie jakiś pseu­do-porad­nik Kin­gi R. Ostat­nio wizy­ta na stro­nie znów zakoń­czy­ła się nie­po­wo­dze­niem, bo widzia­łam książ­kę Kasi T. Już chy­ba wolę zajść do mojej biblio­te­ki i kupić jakiś sta­roć za zło­tów­kę, któ­ry zapew­ne będzie o wie­le wię­cej wart niż wszyst­kie “dzie­ła” cele­bry­tów razem wzięte. 

    Cho­ciaż jest jeden arty­sta… to zna­ny pio­sen­karz, któ­ry jakieś 30 lat temu zaczął wyda­wać wła­sne książ­ki. Nie jakieś tam porad­ni­ki, tyl­ko powie­ści z praw­dzi­we­go zda­rze­nia. Czło­wiek ma to do sie­bie, że wszyst­ko co robi, jest nie­mal­że ide­al­ne. Prze­czy­ta­łam ostat­nio jego dwie książ­ki i muszę powie­dzieć, że ma talent pisar­ski. Rzad­ko się zda­rza, żeby ktoś potra­fił tak śpie­wać i tak pisać. Jed­na z jego ksią­żek uka­za­ła się w Pol­sce, ale pol­ski lud taki i owa­ki tego nie­ste­ty nie kupił. To był 2005 rok. Wte­dy wszy­scy chcie­li czy­tać o dzia­dów­kach z Lubie­wa. Obcią­gi zamiast Buda­pesz­tu. A szko­da, bo książ­ka jest nie­zła. Czy­ta­łam ją rok temu, po angiel­sku i czę­sto do niej wra­ca­łam. Tak mi się spodo­ba­ła, że sama tro­chę zacze­łam pisać. Dla­te­go tym bar­dziej boli mnie, gdy widzę słit ksią­żecz­ki o Toskanii.

  • Reply eris6 24/11/2018 at 15:55

    Vig­go Mor­ten­stern książ­kę popeł­nił i podob­no nie­zła. Ale to chy­ba inny level bycia znanym.

  • Leave a Reply