„Todo Vuelve” Juan Gomez Jurado

Ocena Pigouta:

Pierwszy raz z Juanem Gomezem Jurado zetknąłem się dwa lata temu przy okazji książki „Reina Roja” i było to wejście z buta. Podchodziłem do tego na zasadzie, że start jakiejś nowej serii, autor nieznany, więc pewnie powolutku będzie budował intrygę, trochę się obwąchamy na start, tymczasem jebs jebs i jestem w trakcie szalonego pościgu po Marbelli, w którym najinteligentniejsza kobieta na świecie (IQ wyższe niż Doda), w asyście największego (chodzi o gabaryt) gliniarza w Hiszpanii, próbują rozbić siatkę supergroźnych złoczyńców. Tajne agencje, spiski jakieś, akcja leci na łeb na szyję, stawka w grze ma określony deadline, więc zegar tyka coraz głośniej, co sprawia, że czytelnik wpada w taką napinkę, że zapomina o oddychaniu. A do tego nietypowy narrator, który znacznie wychodzi poza swoją rolę i nie tylko mówi, co się właśnie dzieje, ale sarkastycznie komentuje kolejne ruchy bohaterów, a czasami rzuci jakąś poboczną dygresją. To było świeże, intrygujące, odniosłem wrażenie, że Juan Gomez Jurado to człowiek, który rozkminił, co w książkach działa, a co nie działa i postanowił napisać taką, z wszystkimi działającymi elementami.

A później poszło z górki -> Jurado stał się bardzo, bardzo popularny i w ciągu dwóch lat na polskim rynku wyszło 6 kolejnych książek, które teoretycznie dzielą się na osobne cykle, ale w rzeczywistości funkcjonują w tym samym uniwersum. Jup, pojawiają się w nich rzeczy spajające to wszystko w całość. W międzyczasie Amazon zrobił z Reiny serial, a niedługo wyjdzie kolejny na podstawie twórczości Jurado, w którym pojawi się Maciej Stuhr, więc puchnie to w błyskawicznym tempie + dostaniemy polski akcent.

A piszę o tym, żeby osadzić was w kontekście, bo na rynku właśnie ukazała się kolejna książka Juana Gomeza -> „Todo Vuelve”. Jest to kontynuacja zeszłorocznego „Todo Arde”, w którym poznaliśmy trzy harde kobiety -> Aurę Reyes (45-letnia wdowa, matka dwóch córek, kiedyś zamożna, poważana osoba, aktualnie oskarżona o defraudację finansową), Marię Paz (była wojskowa, obecnie bezdomna) oraz Serę (genialna hakerka, bo każdy dobry thriller musi mieć genialną hakerkę). Te kobiety zostały wmanewrowane w różne krzywe akcje i straciły wszystko, więc pozostała im tylko zemsta.

I serwują ją bez brania jeńców, aczkolwiek nadal nie wszystkie sprawy są rozwiązane… i tu cyk, przechodzimy do „Todo Vuelve”, które zaczyna się w momencie, kiedy Aura Reyes trafia do więzienia o zaostrzonym rygorze. To, co ją tam spotyka… powiem tak -> to, co przeszła Agata Kulesza w „Skazanej”, to było 5-gwiazdkowe SPA przy sytuacji Aury Reyes. Dalej niestety nie mogę powiedzieć, bo popsułbym zabawę, ale będzie więcej i mocniej niż w jedynce + pojawią się nowe wątki i nowy wróg, przy którym poprzedni to był easy level.

I mogę przy okazji uspokoić, że „Todo Vuelve” nie jest kontynuacją napisaną, żeby na szybko spieniężyć sukces pierwszej części. Nope, Juan Gomez Jurado nadal ma w sobie świeżość, ogień i chęci. On tu zbudował wielowątkową intrygę na ponad 600 stron i daje znaki, że to jest rozplanowane hen do przodu, i czekają nas grube easter eggi. Uniwersum Reiny Roi coraz bardziej się zacieśnia.

Podsumowując, jeśli lubicie thrillery trzymające tempo, intrygi, które mają więcej warstw niż ogry, złoczyńców, którzy są bogolami z nienagannymi manierami i planem obmyślonym na kilka ruchów do przodu, dialogi ostre jak papryczka pir-piri, cięte riposty oraz narratora, który komentuje sytuacje niczym głos z offu w „Hotelu Paradise”, „Todo Vuelve” jest dla was. Wróć, twórczość Juana Gomeza Jurado jest dla was.