Umów się ze mną – take me out
Żyjemy w ciężkich czasach, kiedy trzeba ważyć słowa nawet przy składaniu życzeń na Dzień Kobiet. Wystarczy chwila nieuwagi, jedno słówko rzucone w nieodpowiednim kontekście i boom… feministki robią Ci wjazd na chatę i spuszczają łomot z tytuły bycia męską szowinistyczną świnią. Dotyczy to wszystkich…. poza Polsatem. Polsat jak gdyby nigdy nic, wbił w 2018 rok cały na biało i zrobił program, w którym kobiety pokazane są jako bezmózgie etui na zaganicza, których największym marzeniem jest zostać dostrzeżoną przez jakąś melepetę w rurakach z Aleksandrowa Kujawskiego (sorka ludki z Aleksandrowa Kujawskiego, to nic osobistego, to ten kolo mnie sprowokował).
Mowa o programie "Umów się ze mną – take me out", czyli coś jak "1 z 10" dla blachar. Akcja jest tego typu, że 30 dziuń, odmalowanych niczym Marlin Manson i wydekoltowanych, jakby miały zaraz uderzyć w tany do remizy (spoiler: niektóre dekolty są oszukane -> na zbliżeniu widać, że to podciągnięta fałda z brzucha), wije się przy stanowiskach uzbrojonych w grzybek (tu podobieństwo do "1 z 10" się kończy) i czeka aż windą wjedzie na scenę "książe na białym koniu"… który w 9 przypadkach na 10, okazuje się Sebkiem w białych drelichach.
I teraz są 3 etapy:
- Pierwszy to oględziny, czyli koleś wychodzi z windy, a foczki oceniają go po wyglądzie. Jeśli uznają, że ma kaprawy ryjek, to wciskają grzybek, na co rozlega się dźwięk zonka, zapala czerwona lapka i boom foczka oficjalnie wylogowuje się z zabawy.
- Niewciśnięcie grzybka = zainteresowanie kolesiem i udział w drugim etapie, który polega na tym, że na ekran wjeżdza krótki filmik o kolesiu, prezentujący jego nudne hobby, miałką osobowość i beznadziejny charakter. Przykładowo w dzisiejszym odcinku był koleś, który 5 minut produkował się, jakim to jest wielkim fanem piłki nożnej, po czym dodał – "Ale i tak nic mnie nie kręci tak, jak motoryzacja" … i w tym miejscu na ekrany wjechał klip, na którym typek kręcił bączki pod osiedlową Żabką w Dacii Logan. Oesu, nawet nie macie pojęcia ile czerwony lampek się wtedy zapaliło. Osobiście uważam, że to był najlepszy fragment programu. Kompulsywnie parsknąłem.
- Etap 3 to kolejny filmik, mający zniechęcić tę resztkę panienek, które jakimś cudem nie wyłamały się na etapie drugim. Dziś w trzecim filiku okazało się, że "singiel" ma na łydce wydziaranego Zenka Martyniuka. I znowu feria czerwonych lapek. Ostały się tylko dwie desperatki, z których koleś musiał wybrać mniejsze zło (coś jak wybór pomiędzy PO i PiS).
Po sparowaniu ziomka z Dżesiką, podbija do nich prowadzący (hej Polsat, gdzie znalezliście takiego brzydala?), wyciąga karteczkę zza pazuchy i zapodaje tak: "Ej Dżesika, wiesz, że mieliśmy dodatkowe zadanie dla Sebka, które polegało na tym, że Sebek obczaił was przed wyjściem z windy i zapisał na karteczce, która z was mu się najbardziej podoba, po czym na koniec programu, czyli teraz, spradzamy, czy się sprawdziło. Jakby Ci to powiedzieć… hmmm dobra wale z prosto z mostu – byłaś ostatnia na liście hehehe". Przyznaję, że to też było śmieszne.
Na koniec brzydal prowadzący gratuluje Sebkowi i Dżesice epicko zmarnowanego czasu na udział w programie, przekazuje znak pokoju i każe iść być przegrywami gdzie indziej. I jeśli coś mi nie umknęło, to Polsat nie rzuca im nawet miedzaków na kebsa, ot mają iść się zabawić na własny koszt. I właśnie tego nie czaję najbardziej. O ile lata temu pójscie do "Randki w ciemno" też było obciachem, ale przynajmniej dawało widoki na wyjazd do Egiptu albo Tunezji i paździerzowy film z podróży na pamiątkę (bo kto w latach 90' ot tak jeździł do Egiptu?), tak tutaj Karyny i Sebki robią z siebie pośmiewisko za darmochę. Czy oni nie wiedzą, że po takim programie, da się godnie żyć… ale pod warunkiem załapania się na listę świadków koronnych (pensja i chata na koszt państwa). Kto o zdrowych zmysłach zatrudni typa z Zenkiem Martyniukiem na łydce? Albo gościa udającego T-rexa? #Hipnoza Żodyn.
Zła wiadomość jest taka, że do tej pory mieliśmy Stephena Hawkinga, który zawyżał IQ ludzkości. Już nie mamy. Jesteśmy straceni.
Zdjęcie. Polsat