Co słychać na Storytel?
Kiedy 3 lata temu robiłem pierwszy wpis o audiobookach, miałem poczucie, że jest to jeszcze dość egzotyczny temat i nie wszyscy czują ten format, a co niektórzy wręcz uważają, że to jakiś diabeł rogaty. Dlatego też zanim w ogóle przeszedłem do polecania konkretnych tytułów, popełniłem wcześniej kilkustronicowy wstęp, który można streścić mniej więcej tak: "Spróbujcie, to nie gryzie". Mam nadzieję, że czasy lęku mamy już za sobą i nie muszę więcej tłumaczyć, że audiobooki nie powstały po to, żeby zepchnąć klasyczną książkę do podziemia. Nołp, one stanowią dla niej alternatywę. Weźmy na ten przykład mnie. Jestem wielki fanem literek w druku, o czym niech świadczy fakt, że notorycznie zapisuję się na challange "przeczytam 52 książki w roku". W sezonie jesień-zima nawet nieźle mi idzie – wciągam je jak Homer Simpson donaty… wtem przychodzi sezon wiosna-lato i statystyki lecą na łeb na szyje. Wszystko dlatego, że zmieniam komunikację miejską na rower, wyzbywając się tym samym resztek czasu, który mogę wygospodarować na czytanie. Staję wtedy przed wyborem: albo kilkutygodniowy d-tox od książek, albo zarzucenie słuchawek na uszy, wciśnięcie guziczka play w telefonie i pozwolenie, żeby poczytał mi ktoś inny. Chyba oczywiste, że wybieram bramkę numer dwa. Wszak nie chodzi o czytanie dla samego faktu czytania, a o zatopienie się w kolejnej historii.
Ale do brzegu. Tak się składa, że jesteśmy akurat w samym środku sezonu wiosna-lato, czyli #rower #bardzo, wyszedłem więc z inicjatywą do Storytel.pl, że od biedy mogę się poświęcić i zanurkować w ich bibliotece, w poszukiwaniu audiobookowych perełek. Tak też się stało i przychodzę dzisiaj do was z dwoma bardzo fajnymi tytułami. Jedziemy.
"Krótka piłka. Bez dyplomacji o reprezentacji, mistrzostwach, Lewandowskim" – Mateusz Borek, Cezary Kowalski
Idealna książką na obecną gorączkę mundialową, chociaż przyznaję bez bicia, że to nie do końca tak, że zobaczyłem okładkę i pomyślałem "Ooo super, biorę na warsztat". Wprost przeciwnie. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem, przeszło mi przez myśl: "Oesu, mundial idzie to teraz wszyscy będą próbowali się podpiąć i wycisnąć parę groszy. Pewnie nic odkrywczego, nie tykam". Tymczasem wyszło tak, że pewnego dnia czekałem w kolejce na poczcie, przede mną 17 osób, a ja akurat bez telefonu, więc z nudów zacząłem przeglądać tamtejszy stojaczek z prasą i książkami. Generalnie mieli sam paździerz w stylu Gali, Party, tomiku wierszy Jarosława Kaczyńskiego oraz 13-tu książek kucharskich siostry Teresy. Wtem patrzę, a pomiędzy Gościem Niedzielnym, a biografią marszałka Piłsudskiego, ukrywa się właśnie "Krótka piłka". Rzuciłem się na nią jak łysy na grzebień, po czym zacząłem chciwie wertować. Po kilku "Ooo tego nie wiedziałem", stwierdziłem, że muszę koniecznie ją dokończyć przy najbliżej sposobności. W pierwszej kolejności sprawdziłem, czy jest dostępna na Storytel i eureka, była. W zasadzie tylko u nich ją znajdziecie #exclusive.
Od razu mówię, że książka do najdłuższych nie należy, audiobook trwa zaledwie 4 godziny 40 minut, ale wchodzi jak złoto. Napisana jest w formie dialogu pomiędzy autorami, którzy rozmawiają o losach polskich zespołów na kolejnych wielkich turniejach, aż w końcu docierają do obecnej kadry i snują potencjalne scenariusze na mundial w Rosji. Dzisiaj już wiemy, że wyszło jak zwykle, ale niczego to nie umniejsza książce. Baaa na jej podstawie możemy wysnuć dlaczego tak się stało, bo podobne konflikty, zakrapiane imprezy i błędy organizacyjne, miały miejsce na turnieju w Korei, co zostało tutaj szczegółowo opisane.
Obaj autorzy to pierwsza liga, jeśli chodzi o polskich dziennikarzy sportowych. Znają wszystkich, wchodzą tam, gdzie inni nie mają dostępu i zawsze byli blisko reprezentacji, dzięki czemu mogą pochwalić się zakulisową wiedzą i wieloma około piłkarskimi smaczkami. I właśnie taki materiał nam serwują. Kulisy Korei 2002, Niemiec 2006, roastowanie beznadziejnej organizacji Euro 2016 we Francji, anegdotki z piłkarskich szatni, nieznane fakty o wyborze poszczególnych selekcjonerów, przepychanki o pieniądze pomiędzy kadrowiczami i PZPN, wenętrzne konflikty i tego typu rzeczy. Sporo tego. Osobiście uważam, że jestem w tematyce piłkarskiej całkiem nieźle obeznany, a jednak autorzy mnie zaskoczyli i dorzucili garść informacji, o których nie miałem pojęcia. Szanuję. Dodatkowym atutem jest styl. Luzacki, dowcipny, zaczepny, a miejscami bezczelny i pikantny, ale przy zachowaniu merytoryki. Nawet Madzi się podobało. Propsuję tego audiobooka i zachęcam do sprawdzenia na własnych uszach. Może nie jest to pozycja, która wyryje się w waszej pamięci na wieczność, raczej nie trafi też na listę TOP10 ulubionych, ale super się tego słucha i zdecydowanie nie będą to stracone 4 godziny z hakiem. Aaa i zapomniałem dodać, że audiobook czytany jest osobiście przez autorów. Przez pierwsze 5 minut miałem wrażenie, że są trochę sztywni, ale później się rozkręcili, więc obeszło się bez zgrzytów.
" Bestia. Studium zła" Magda Omilianowicz
Druga propozycja to przeciwny biegun literatury. Żadne tam heheszki, tylko poważny reportaż. Zdradzę wam puentę na dzień dobry – "Bestia" to najlepszy reportaż jaki w życiu przeczytałem wysłuchałem i zarazem najbardziej wstrząsająca książka, z jaką miałem do czynienia od czasu "Dziewczyny z sąsiedztwa" Jacka Ketchuma. Różnica jest taka, że ta druga to fikcja literacka, natomiast "Bestia" jest historią prawdziwą. Przedstawia sylwetkę Leszka Pękalskiego, bardziej znanego jako "Wampir z Bytowa", któremu przypisuje się 67 morderstw. Ostatecznie skazano go tylko za jedno, ale dzisiaj już nie ulega wątpliwości, że było ich znacznie więcej.
Magda Omilianowicz poświęciła ponad 23-lata życia na studiowanie akt oraz rozmowy ze świadkami, rodziną, jak i z samym Pękalskim. Materiał, który zebrała, przekuła w pierwszorzędny reportaż z fabularyzowanymi fragmentami. Polega to na tym, że poza zarysowaniem tła i przedstawieniem faktów, autorka stara się odtworzyć okoliczności każdej zbrodni z perspektywy Pękalskiego. Zapomnijcie o wszystkich '"Hannibalach" i "Mindhunterach" z Netflixa. Dopiero z "Bestii" dowiecie się jak postrzegają świat psychopaci i gwarantuję, że będzie to doświadczenie, które zjeży wam włos na klacie.
Pękalski był sierotą. Chodził brudny, wiecznie głodny, miał stwierdzone upośledzenie. Nie rzucał się w oczy i w nikim nie budził strachu. Prędzej współczuje. Jednak jakimś cudem, a raczej przez patologię systemu, przez lata udawało mu się poruszać po kraju i dokonywać kolejnych, na swój sposób przemyślanych zbrodni, z których wychodził bez żadnych konsekwencji i poczucia winy. Wpadł przez czysty przypadek.
Książka jest na swój sposób fascynująca, ale trzeba mieć naprawdę mocne nerwy i jeszcze mocniejszy pęcherz, żeby ją strawić. Żeby nie było, słucha się jej doskonale, ale naprawdę człowiekowi wykręca kichy, kiedy poczuje ciężarych tych zbrodni. Pomyśleć, że tacy ludzie mogą być wśród nas i chodzić na luzaku po ulicach niczym tykające bomby zegarowe. Od czasu skończenia lektury, Madzia dostała ode mnie zakaz na chodzenie z psem do pobliskiego lasku. No way.
Co ciekawe, jestem w stanie rzucić opinią, że "Bestia" znacznie lepiej wypada w wersji audio, niż w papierze. Po pierwsze dlatego, że został epicko przeczytany przez Krzysztofa Czeczota, który nie dość, że ma w głosie coś niepokojącego, to jest jeszcze zagrał podobnego socjopatę w "Pitbullu. Nowych Porządkach" (Chodź, pokaże Ci małe kotki w piwnicy). Po prostu pasuje tu jak ulał. Druga rzecz to ścieżka dźwiękowa. Jeśli przechodzimy akurat przez scenę morderstwa, w tle gra muzyka, która jeszcze bardziej potęguje poziom grozy. W innych przypadkach da się usłyszeć dźwięki otoczenia – a to ktoś odsunie krzesło, a to podłoga zaskrzypi. Na papierze tego nie ma, tym bardziej polecam. Podsumowując, bardzo dobra książka, o bardzo niefajnej personie i wstrząsających zbrodniach. Rewelacyjnie nagrana i wciągającą tak, że wielokrotnie stałem pod domem, wysłuchując do końca rozdziału, zamiast z prędkością światła wbić na obiad. A musicie wiedzieć, że w kwestii jedzenia, nigdy nie gram na czas.
Obu tytułów możesz posłuchać za darmoszkę na Storytel.pl, w ramach 30-dniowego darmowego okresu próbnego… ale pod warunkiem, że skorzystasz z poniższego linku. Gdzie indziej dają tylko 14-dni, więc profit jest oczywisty. Tymczasem uciekam łowić tytuły do kolejnej polecajki. Stay tuned. P.S. Wszystkie zdjęcia są klikalne i przeniosa Cię bezpośrednio pod wskazany adres.