V2”" />
popKULTURA

Robert Harris “V2

26/09/2021
V2

Jeśli lubi­li­ście “Sen­sa­cje XX wie­ku” i inne rze­czy od Bogu­sła­wa Woło­szań­skie­go, to książ­ka, któ­rą aktu­al­nie mam na warsz­ta­cie, bar­dzo wam sią­dzie. Skoń­czy­łem dziś po połu­dniu i sta­ram się opi­sać ją na chłod­no, ale fak­ty są takie, że trosz­kę (trosz­kę bar­dzo) się jaram, bo to jest total­nie mój typ lite­ra­tu­ry (wyżej cenię tyl­ko motyw podró­ży w czasie).

Mia­no­wi­cie jest to opo­wieść o pew­nych wyda­rze­niach z II woj­ny świa­to­wej, do któ­rych autor, Robert Har­ris, dopi­sał fik­cyj­ną otocz­kę, ale klu­czo­we fak­ty są tu zgod­ne z prawdą.

A tak kon­kret­nie książ­ka doty­czy rakiet V2, któ­ry­mi Niem­cy w 1944 roku zaczę­li walić w Lon­dyn, jak­by Lon­dyn był uro­dzi­no­wą pinia­tą. Niem­cy już cią­gnę­li woj­nę ostat­kiem sił, wtem hitle­row­scy inży­nie­ro­wie stwo­rzy­li tech­no­lo­gie, któ­ra na tam­te cza­sy roz­wa­la­ła mózg -> rakie­ty V2, czy­li pierw­sze w histo­rii ludz­ko­ści poci­ski bali­stycz­ne, któ­re prze­kra­cza­ły linię Kár­mána (wyso­kość 100 kilo­me­trów), na chwi­lę wcho­dzi­ły w prze­strzeń kosmicz­ną, a póź­niej dzi­da w dół i jebs w Angli­ków. Od momen­tu odpa­le­nia, potrze­bo­wa­ła 5 minut, żeby zro­bić boom w juke­ju. I jak Niem­cy się roz­krę­ci­li z pro­duk­cją, to sła­li “takie pozdro­wie­nia Ango­lom” kil­ka razy dziennie.

Może ta broń nie robi­ła takich strat w ludziach jak kla­sycz­ne nalo­ty bom­bo­we, ale jak już tra­fia­ły w mia­sto, to pół dziel­ni zawa­lo­ne. Był to ogrom­ny ból tył­ka dla lon­dyń­czy­ków, bo stra­ty w budyn­kach szły w dzie­siąt­ki tysię­cy i z dnia na dzień powięk­sza­ło się gro­no bez­dom­nych. Poza tym ist­nia­ło ryz­ko, że któ­ryś pocisk może tra­fić par­la­ment i inne waż­ne stra­te­gicz­nie miej­sców­ki. Nie dziw­ne, więc że Angli­cy despe­rac­ko pró­bo­wa­li usta­lić skąd Niem­cy do nich strze­la­ją i znisz­czyć ich bazę. Kom­bi­no­wa­li z …, ale nazio­le nie byli w cie­mie bicie i…

Bar­dzo wcią­ga­ją­cy poje­dy­nek mili­tar­no-wywia­dow­czy, gdzie każ­da stro­na co rusz wycią­ga­ła asa z ręka­wa i zmie­nia­ła układ sił. Histo­ria weszła mi tym bar­dziej, że nie zna­łem tego frag­men­tu II woj­ny świa­to­wej, a risercz któ­ry zro­bi­łem po lek­tu­rze, wka­zu­je, że zga­dza­ją sie tu daty, loka­cje, opi­sy tech­nicz­ne i poszcze­gól­ne dzia­ła­nia tak­tycz­ne obu armii. Fik­cyj­ne są nie­któ­re posta­ci i ich back­gro­und życio­wy, czy­li patent z przy­wo­ła­ne­go wcze­śniej Woło­szań­skie­go (np. Tajem­ni­ca Twier­dzy Szy­frów). Wyszło rów­nie dobrze.

Nar­ra­cyj­nie histo­ria leci tak, że co jakiś czas zmie­nia­my per­pek­ty­wę i raz śle­dzi­my akcję ocza­mi nie­miec­kie­go naukow­ca, odpo­wie­dzial­ne­go za kon­struk­cję rakiet oraz oso­bi­ście nad­zo­ru­ją­ce­go każ­de wystrze­le­nie, a alianc­ką ana­li­tycz­ką, któ­ra swe­go cza­su nie­mal zgi­ne­ła od V2-ki, więc teraz pró­bu­je wyśle­dzić loka­cję nazio­li nie tyl­ko służ­bo­wo, ale rów­nież w ramach pry­wat­nej vendetty.

Nie będę ukry­wał, że czy­ta­ło mi się tę książ­kę fan­ta­sycz­nie i nie potra­fi­łem się ode­rwać. Nato­miast, co mnie zasko­czy­ło, to doro­bek Rober­ta Har­ri­sa. Być może powi­nie­nem się wsty­dzić, ale koja­rzy­łem go tyl­ko z ksiaż­ką “Kon­kla­wę”, któ­rą kie­dyś wysłu­cha­łem w audio­bo­oku pod­czas kosze­nia tra­wy (faj­na, ale V2 zde­cy­do­wa­nie faj­niej­sza), tym­cza­sem oka­zu­je się, że jest on ulu­bio­nym pisa­rzem Roma­na Polań­skie­go -> fil­my “Autor wid­mo” oraz “Ofi­cer i szpieg” są na pod­sta­wie jego ksia­żek. I jak ktoś widział “Father­land” z Rut­ge­rem Hau­erem, to też na pod­sta­wie Har­ri­sa (wła­śnie ogladam).

Jedy­ny minus jest taki, że ofi­cjal­na pre­mie­ra ksiaż­ki jest w śro­dę, więc chwi­lę jesz­cze trze­ba pocze­kać. Mi się przy­far­ci­ło i dosta­łem od Wydaw­nic­two Alba­tros egzem­plarz recen­zec­ki #THNX. Ale oczy­wi­ście, moż­na już dzi­siaj sobie zamó­wić i cyk, w śro­dę macie u sie­bie https://www.empik.com/v2-harris-robert,p1275335299,ksiazka‑p

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply