Jakub Jabłonka, Paweł Łęczuk „Świat według Kiepskich”

Ocena Pigouta:

Jak dostałem pytanie od Wydawnictwo SQN czy chciałbym zrecenzować książkę o „Kiepskich”, moja odpowiedź brzmiała -> Kurła proste, wszak jestem kolekcjonerem wszelakich popkulturowych smaczków, które mogę wyciągnąć z rękawa podczas konsumpcji jasnego pełnego z ziomkami i zaorać ich swoją wiedzą -> A wiedzieliście, że podczas kręcenia serialu XYZ, taki i siaki aktor zapodał taaaaaki numer? Na co oni -> Noł łej, ściemniasz! Na co ja -> True story!

Niemniej jeśli mam być szczery, dopóki książka nie wpadła w moje ręce, byłem raczej sceptyczny w kwestii, czy zawartość dowiezie. Obawiałem się, że to będzie wydmuszka żerująca na nostalgii starych fanów i nie będę mógł podpisać się pod polecajką, bo zapchaj dziur nie propsujemy.

Trzeba zacząć od tego, że książka wychodzi daleko poza sam serial i sporo mówi o polskim rynku telewizyjnym lat ’90. Dzisiaj wszyscy są bogolami, mają przeszklone siedziby, budżety i w ogóle Ameryka na pełnej. Wtedy większość działała na czuja i chałupniczymi metodami.

I tutaj wjeżdża pierwszy smaczek -> ot jest sobie półamatorska firma ATM, która coś tam produkuje dla Polsatu, ale ma tak słabą płynność finansową, że jej szef osobiście wozi faktury z Wrocławia do Warszawy, co by dopilnować, żeby nie było opóźnień, bo takowe by ich zatopiły. Podczas jednej takiej wizyty, szef ATMu usłyszał na korytarzu, że Polsat robi konkurs na nowy serial komediowy. Plan był taki, że stacja wyemituje piloty kilku produkcji, a widzowie wybiorą tytuł, który zostanie na stałe w ramówce.

Szefowi ATMu momentalnie wyświetliły się symbole dolców w oczach i szybciutko poszedł wyprosić prezesa Polsatu, żeby dopuścił go do konkursu… po czym wrócił do Wrocka i zaczął pytać współpracowników -> Ej, wiecie, czym jest sitcom? Bo coś takiego mamy stworzyć. Mówili jeszcze, że byłoby spoko, gdyby ten nasz sitcom robił podobne słupki oglądalności, co „Świat według Bundych”, tylko był osadzony w polskich realiach. W ogóle ktoś z was oglądał „Świat według Bundych”, bo ja nołp.

Smaczek nr 2. ATM pisze scenariusz w klimacie, o którym nie ma pojęcia i zaczyna nieśmiało podpytywać Polsat o pieniążki na realizację, na co dostaje odpowiedź, że pieniążki będą, jeśli serial wejdzie do stałej ramówki, tymczasem 3-odcinkowego pilota muszą wyprodukować za własne. W tym miejscu rozsądny człowiek stwierdziłby -> nie ma głupich, gońcie się! Tymczasem małżeństwo właścicieli ATMu sprzedaje mieszkanie i wrzuca wszystkie swoje oszczędności w ten „skazany na porażkę” projekt. To nawet bardziej krezji akcja niż moja inwestycja w Bitcoina na górce!

Smaczek nr 3. Chata sprzedana, scenariusz napisany, obsada wybrana… na co wchodzi Polsat i mówi, że nie zgadza się na nołnejmów. Nołp, w obsadzie mają być gwiazdy. Zaczyna się odpytywanie znanych aktorów do roli Ferdka, ale Gajos, Rewiński i jeszcze kilku innych odmawia, twierdząc, że żenujący skrypt. A czas leci. W końcu udaje się namówić Ryszarda Kotysa i wygląda na to, że kryzys zażegnany, wtem producentka ogarnia, że chłop jest już po 60-tce, a tak przecież być nie może. Tydzień zbierała się w sobie, żeby zadzwonić i powiedzieć -> Panie Ryszardzie, Best I Can Do Is Marian Pażdzioch.

A Andrzej Grabowski najpierw podpisuje kontrakt, po czym po kilku dniach czyta scenariusz i w jego głowie pojawia się myśl -> „Kurła, ale wdepnąłem”

Smaczek 4. Ferdek Kiepski według scenariusza był Ludwikiem Kiepskim. Za zmianą imienia stoi Andrzej Grabowski, który został poproszony o przyniesienie na plan jakiegoś swojego starego zdjęcia, a że on zdjęć nie kolekcjonuje, to wygrzebał tylko jakieś ze sztuki teatralnej, na którym był mocno postarzony i to zdjęcie zawisło na ścianie w mieszkaniu Kiepskich. Grabowski na nie spojrzał i stwierdził -> Żaden Ludwik, Ferdynand. I tak zostało. Scenarzyści mieli o to trochę bólu odwłoka, ale ostatecznie odpuścili, myśląc, że skoro w grę wchodzą tylko trzy pilotowe odcinki i naura, to nie ma sensu się ciskać. XD

I takich rzeczy jest mnóstwo. O etapie pisania scenariusza, o kultowej już kamienicy Kiepskich, o castingach, o występach gościnnych, o aktorach, którzy odeszli, o Big Cycu i ich piosence przewodniej, itd. itp.. Książka napisana jest w taki sposób, że najpierw następuje temat przewodni rozdziału, po czym głos zabierają aktorzy, twórcy oraz osoby powiązane w stylu Krzysztof Skiba Niny Terentiew i opowiadają, jak to wyglądało z ich perspektywy.

Generalnie mięcho everyłer. Jeśli ktoś lubi takie rzeczy, zdecydowanie będzie zadowolony. Osobiście serialu od lat już nie oglądam, ale fenomen rozumiem i lekturę uważam za kopalnię smaczków. Zresztą jak się kiedyś umówicie ze mną na jasne pełne, będziecie musieli o tym słuchać… w mordę jeża!

A tu zostawiam link do darmowego rozdziału, co by osobiście sprawdzić, czy nie ściemniam -> https://bit.ly/swiat-wedlug-kiepskich-ksiazka-