popKULTURA

Oczu kąpiel po seansie filmu “Ten Dzień”

28/04/2022

Z obo­wiąz­ku recen­zenc­kie­go obej­rza­łem „Ten dzień”, ale że tyle razy jeź­dzi­łem już po książ­kach Blan­ki, nie chce mi się kolej­ny raz pisać cze­goś w sty­lu -> „Oesu, tra­ge­dia. Quo Vadis świe­cie?”. Nope tym razem posta­no­wi­łem, że obej­rzę z otwar­tą gło­wą i posta­ram się zro­zu­mieć. I kur­ła w koń­cu zrozumiałem.

Otóż, jeśli oglą­da­jąc kibi­co­wa­li­ście Lau­rze i uwa­ża­li­ście, że Mas­si­mo jest tym złym, to chcia­łem wam powie­dzieć, że jeste­ście w błę­dzie i nie ogar­nia­cie tema­tu. Tok­sycz­nym ele­men­tem jest Lau­ra. Kon­kret­nie jest wam­pi­rem ener­ge­tycz­nym i nie daje bied­ne­mu Mas­si­mo ani mili­me­tra prze­strze­ni dla sie­bie. Nope, ich układ jest taki, że dopó­ki Mas­si­mo jest w Lau­rze (dosłow­nie), dopó­ty trwa sie­lan­ka. Ale jak tyl­ko z niej wyj­dzie, ta momen­tal­nie zaczy­na odczu­wać jakąś pust­kę w swo­im życiu i zamie­nia się w męczy­bu­łę, któ­ra wszyst­kich wkur..za.

Jako dowód niech posłu­ży pierw­sze pół godzi­ny, gdzie mamy jed­ną wiel­ką pene­tra­cję i nie pada ani jeden dia­log. Na tym eta­pie Lau­ra i Mas­si­mo to ide­al­na para. Samo szczę­ście, zero problemów.

Pierw­szy zgrzyt poja­wia się dopie­ro w 35 minu­cie, kie­dy są już po ślu­bie i jadą na mie­siąc mio­do­wy. Mas­si­mo stwier­dza, że sko­ro już poje­cha­li w jakieś faj­ne miej­sce, to moż­na wyjść poza sypial­nie i tro­chę zwie­dzić oko­li­cę. I już widać, że Lau­rze się to nie podo­ba, ale jesz­cze wal­czy. Na ten przy­kład są na pusty­ni i Mas­si­mo chce tej pusty­ni zro­bić zdję­cie na pamiąt­kę, ale oczy­wi­ście nie uda­je mu się, bo po sekun­dzie przed obiek­ty­wem sta­je Lau­ra, zasła­nia pusty­nie, zdej­mu­je majt­ki i pro­si, żeby wszedł w nią, jak­by jutra mia­ło nie być.

W następ­nej sce­nie są na polu gol­fo­wym. Mas­si­mo usta­wia sobie piłecz­kę i już przy­mie­rza się do zama­chu, wtem do doł­ka pod­cho­dzi Lau­ra, wycią­ga cho­rą­giew­kę, dokład­nie ją obli­zu­je, następ­nie do poło­wy wkła­da sobie do buzi, po czym ją odrzu­ca, a sama zdej­mu­je majt­ki, sia­da okra­kiem przy doł­ku tak, że Mas­si­mo głu­pie­je i nie wie, w któ­ry dołek ude­rzać. Here we go again.

I jesz­cze na koniec wyjaz­du jeż­dżą po pla­ży na koniach przy zacho­dzie słoń­ca. Mas­si­mo jest z przo­du, widać, że cie­szy się chwi­lą, że ład­ny wido­czek, faj­ny moment w życiu, etc, i nagle odwra­ca się do Lau­ry, żeby zapy­tać, czy jej też się podo­ba, a ta stan­dar­do­wo wywa­lo­ne na ład­ne widocz­ki i i zamiast mu odpo­wie­dzieć, robi cyc­ko­we­go fla­sh­bac­ka i zaczy­na symu­lo­wać jakieś czyn­no­ści, któ­rych nie mogę tu opi­sy­wać przed 22:00, na co wszyst­kie konie w tej sce­nie sta­ją dęba i tyle było z roman­tycz­nej prze­jażdż­ki. Zno­wu obowiązki.

Nie­ste­ty ich ide­al­ny zwią­zek zaczy­na się sypać po powro­cie do domu. Ot dosta­je­my scen­kę, jak to Mas­si­mo budzi się z rana i coś mu nie pasu­je. Zaglą­da pod koł­drę, a tam już Lau­ra buszu­je… na co Mas­si­mo napraw­dę po dżen­tel­meń­sku i z dużym tak­tem odry­wa jej gło­wę od swo­je­go kro­cza i naj­de­li­kat­niej jak się da, mówi: „Lau­ra doce­niam i bar­dzo bym chciał to dokoń­czyć, nie­ste­ty nie­któ­rzy w tym domu muszą pra­co­wać i nie­ste­ty tym kimś jestem ja, więc prze­nie­śmy igrasz­ki na póź­niej, bo za chwi­lę mam waż­ne­go cal­la z zarzą­dem mafii”. I wycho­dzi z poko­ju, na co Lau­ra łapie focha jak stąd do Paler­mo i w wyobraź­ni już skła­da papie­ry roz­wo­do­we, bo prze­cież ona nie może być z kimś, kto całe życie spę­dza w pra­cy, a ją ma w dupie.

Foch na pra­co­ho­lizm Mas­si­mo jest tak wiel­ki, że Lau­ra w następ­nej sce­nie ucie­ka z ogrod­ni­kiem, któ­ry przy oka­zji oka­zu­je się waż­na figu­rą w kon­ku­ren­cyj­nej mafii, ale łore­va. Myk jest taki, że przy­się­ga mał­żeń­ska jest dla Lau­ry tak waż­na, że 5 minut póź­niej pro­po­nu­je ogrod­ni­ko­wi taką zaba­wę, że ona na gol­ca usią­dzie mu na twa­rzy, a on ma zwi­nąć usta w tut­kę i robić pierdziochy.

I jak już kil­ka dni tak się poba­wi­li, to Lau­ra stwier­dza, że chy­ba jed­nak bar­dziej pre­fe­ru­je „skrom­ny” styl życia ogrod­ni­ka niż prze­pych Mas­sio­mo -> kon­kret­nie ozna­cza to, że wil­la na pla­ży > pałac. Corvet­ta z ‘92 > Bugat­ti Vey­ron. Piwo > Don Per­inion. Sty­ló­wa sur­fe­ra > Fata­łasz­ki od pro­jek­tan­tów. deli­kat­ne pier­dzio­chy w wadżaj­ne > Zwie­rzę­ce chę­do­że­nie z asy­stą pingwinka.

I ja tak sobie pomy­śla­łem, że sko­ro Lau­ra lubi skrom­niej, to może powin­na dać się porwać przez kogoś, kto zara­bia śred­nią kra­jo­wą, a być może oka­że się, że 20-let­ni Lanos przy­pa­su­je jej bar­dziej niż Corvet­ta, a miesz­ka­nie kątem w kawa­ler­ce ze sta­ry­mi lube­go będzie nio­sło ze sobą jakiś dodat­ko­wy dresz­czyk. Np. -> sta­ry w kiblu, a mat­ka poszła do Bie­dry, wiesz co to zna­czy? Mamy 2 minu­ty na odby­cie zbli­że­nia, więc nie gadaj tyl­ko roluj gacie na kostkę.

Pro­blem jest taki, że w tym ukła­dzie Lau­ra praw­do­po­dob­nie musia­ła­by pójść do pra­cy i nie było­by komu przy­no­sić jej posił­ków do łóż­ka #naj­go­rzej

Tak więc w koń­cu zro­zu­mia­łem. Try­lo­gia 365 dni opo­wia­da o kobie­cie-wam­pi­rze ener­ge­tycz­nym, któ­ra nisz­czy życie wie­lu Wło­chom, któ­rzy mie­li świat u stóp, ale pod­ję­li jed­ną głu­pia decy­zję i teraz do śmier­ci będą bujać się z konsekwencjami.

Nato­miast co do tech­ni­ka­liów to „Ten dzień” wyglą­da jak mix „Zamia­ny z księż­nicz­ką” (zły bliź­niak) z „Pięk­ną i dłu­gą rekla­mą Apar­tu” oraz rekla­mą leków na poten­cję #Maxi­Gra #Zno­wu­Czu­ję­Się­Jak­Sa­mie­cAl­fa. Pole­cam obej­rzeć gru­po­wo z rodzi­ną pod­czas wigilii.

Oesu, aprops wigi­lii, przy­po­mnia­ła mi się jesz­cze jed­na rzecz. Otóż była sce­na, kie­dy Mas­si­mo, Lau­ra i ich przy­du­pa­sy obcho­dzą Boże Naro­dze­nie i Lam­par­ska roz­da­je pre­zen­ty. Wszy­scy dosta­li coś zaje­bi­ste­go i tyl­ko Mas­si­mo nic, więc trosz­kę pod­de­ne­ro­wa­ny pyta Lau­ry -> Ej kuż­wa gdzie jest mój pre­zent? Na co ta mu lubież­nie szep­cze do ucha -> Mysz­ko cięż­ko zna­leźć faj­ny pre­zent dla kogoś, kto ma wszyst­ko, ale tak się skła­da, że ja mam dla cie­bie coś zajebistego.

I tutaj scho­dzi mega krindż, bo Mas­si­mo myśli, że dosta­nie Nin­ten­do Switch i zarwie noc­kę na pyka­nie w Zeldę, tym­cza­sem oka­zu­je się, że NOPE i tym pre­zen­tem jest moż­li­wość kopu­la­cji z Lau­rą. Cza­icie? Gościu kopu­le z nią 18 razy dzien­nie, więc taki pre­zent dla nie­go, to jak dla nas dostać skar­pe­ty… niby się przy­da­ją, ale jaran­ko żad­ne. Aż mi się żal typa zro­bi­ło. #spu­czu­cia.

 

A to widziałeś?

1 komentarz

  • Reply Darek 12/05/2022 at 17:33

    Hej, fabu­ła dra­ma­tycz­na ale mogło­by być gorzej. Na przy­kład mogła­by w ogó­le nie chcieć upra­wiać sek­su, ale wte­dy Kowal­ski nie miał­by po co iść do kina, bo w pew­nym sen­sie kino ma w domu ;-P

  • Leave a Reply