Dziś chciałbym pogadać o Andrzeju Bargielu, czyli człowieku, który zniszczył mi życie postanowił, że nie tylko wdrapie się na drugi najwyższy szczyt Ziemi — K2, ale skoro już tam będzie, to przy okazji zjedzie z niego na nartach. Słabo? Wiadomo już, że misja się powiodła, przez co wszyscy gadają teraz tylko o niesamowitym 30-latku, który przeszedł do historii i sprawił, że za granicą w końcu zaczęli pisać o Polsce w pozytywnym kontekście.
Kwestią czasu było, kiedy ten sukces odbije się od ściany i rykoszetem trafi mnie prosto w czoło. Właśnie coś takiego miało miejsce w ostatni weekend. Siedzieliśmy ze znajomymi nad Wisłą i rozmawialiśmy o wyczynie Bargiela, wtem ktoś zapytał: “A Ty PigOut, co osiągnąłeś w wieku 30-lat?”. Nie byłem przygotowany na takie pytanie, więc w akcie desperacji, podałem koledze telefon z odpalonym poniższym zdjęciem, mówiąc: “Handluj z tym!”.
Wiem, wiem, na pierwszy rzut oka szału nie ma, ale kiedy przeanalizowałem wszystko na spokojnie, wyszło mi, że nie mam się czego wstydzić, bo dokonuję równie spektakularnych rzeczy, co Bargiel.
Weźmy na ten przykład rok 2007, kiedy to Andrzej został Mistrzem Polski juniorów, w narciarstwie wysokogórskim. Całkiem przypadkowo, ja w tym samym roku, zająłem I miejsce w konkursie na najlepszy wiersz o Nakle Nad Notecią. Czyli 1:1… bo nikt nie musi wiedzieć, że wiersz tak naprawdę napisała moja mama i wysłała w moim imieniu. O tym, że w ogóle brałem udział, dowiedziałem się, kiedy organizatorzy dostarczyli mi nagrodę.
Następnie o Andrzeju zrobiło się głośno w 2015, kiedy zjechał na nartach z jakieś góry, bodajże z Broad Peaku. Wielkie mi halo, ja w tym samym czasie popełniłem wpis na blogu, w którym za jednym razem zjechałem kilkudziesięciu celebrytów <LINK>. Naprawdę duże nazwiska, poza tym zrobiłem to bez wychodzenia z domu, więc ewidentnie 2:1 dla mnie.
Dalej Andrzej zdobywa Kolosa, czyli prestiżową nagrodę podróżniczą. No dobra, za to mogę zaliczyć mu punkt, bo akurat w kwestii kolosów nie mam jakichś spektakularnych sukcesów. Wręcz przeciwnie — notorycznie je uwalałem na studiach. 2:2.
No i docieramy do roku 2018, w którym Andrzej zdobywa szczyt K2 oraz jako pierwszy człowiek na świecie, zjeżdża z niego na nartach. No wielkie mi rzeczy. Ile ma K2? 8611 metrów? Plizz, ja do Biedronki mam 700 metrów i też pod górkę, czyli wystarczy, że w ciągu dnia pójdę do niej 7 razy i już go przebijam. Zresztą chyba już była taka sytuacja w poprzednią Wigilię — Madzia, co chwilę kazała mi kursować między domem a Biedrą, bo jak nie zapomniała o majonezie do sałatki, to brakowało jej rodzynek do sernika. I tak cały dzień. Spanie w namiocie na wysokości kilkunastu tysięcy metrów przy temperaturze minus ‑40, też nie robi na mnie wrażenia. Tak się składa, że ja spałem w namiocie na Woodstocku, przy temperaturze +40 (temperatura odczuwalna +70), ponadto musiałem korzystać z tamtejszych toi toi, więc chyba się zgodzimy, że wiem, co to sytuacja ekstremalna. 3:3
A co do przejścia do historii za pierwszy zjazd na nartach, to też bym się zbytnio nie ekscytował. Widzieliście jak wyglądają ściany K2? W niektórych miejscach są praktycznie pionowe, więc chyba oczywistym jest, że chętni na zjazd nie ustawiają się w kolejce. 0 punktów dla Andrzeja. Z kolei sobie doliczam punkt za obalenie 1,5‑kilogramowego naleśnika w bieszczadzkiej knajpie. Wielu próbowało, ale tylko mi się udało… przynajmniej tamtego dnia, więc zasłużyłem.
Po zsumowaniu, wychodzi na to, że wygrałem wynikiem 4:3 i tym samym odbieram Andrzejowi tytuł “niesamowitego 30-latka”. Brawo ja.
Ok, skoro już uwodniłem, że nie zmarnowałem życia, to teraz mogę szczerze przyznać, że Bargiel jest przkocurem i zasłużył na równie gorące oklaski, co pilot Ryanaira po udanym lądowaniu. On nie tylko wszedł bez tlenu na najtrudniejszą technicznie górę świata (jedyna nie zdobyta zimą), on dodatkowo dociążył się kilkoma parami nart (wariant na każde warunki), po czym na szczycie jedną parę założył i zjechał z niemal pionowych ścian do bazy. Trzeba mieć cojones wielkości arbuzów, żeby czegoś takiego dokonać.
Zresztą podczas tej wyprawy wydarzyło się o wiele więcej, czego dowiedziałem się słuchając relacji spod K2 w wersji audio. Otóż Storytel.pl w kooperacji z Andrzejem Bargielem, stworzyło niespotykany dotąd projekt, który polegał na bieżącym relacjonowaniu postępów z wyprawy.
Audiobook na żywo z ekstremalnej akcji górskiej? Tego jeszcze nie było ani w Polsce, ani na świecie. Andrzej nagrywał swoje wrażenia bezpośrednio w Karakorum, w namiocie rozbitym gdzieś bardzo bardzo wysoko i wysyłał je do Polski, po czym Storytel je redagowało w spójną całość, dodawało narracje lektora, komentarze pozostałych członków ekipy oraz Krzysztofa Wielickiego, dogrywało dźwięki otoczenia, potęgujące klimat, a następnie udostępniało do odsłuchu w formie słuchowiska w odcinkach. Wyszło coś niesamowitego – takie Discovery, tylko na słuchawkach.
Do tej pory ukazały się 4 odcinki, z których można było się dowiedzieć, że wyprawa od początku miała pod górkę (dosłownie i w przenośni) i co rusz, musiała zmagać się z różnymi przeciwnościami losu – to na lotnisku, godzinę przed odlotem, trzeba było przepakowywać kilkusetkilogramowy bagaż, pod groźbą, że nie zostanie zabrany, to opóźniła się dostawa zaopatrzenia do bazy pod K2. To pogoda się załamała, uniemożliwiając prawidłową aklimatyzację, a kiedy już wydawało się, że wszystkie sprawy wracają na właściwe tory, to nagle ktoś z ekipy niepodziewanie doznawał kontuzji lub infekcji. Biednemu zawsze wiatr w oczy. Z kolei w czwartym odcinku uświadczymy relację z głośnej akcji ratunkowej, w której brat Andrzej Bargiela, wzniósł się dronem na wysokość 7200 metrów i wskazał uwięzionemu na tej wysokości himalaiście Rickiemu Allenowi, bezpieczną drogę do bazy. W ogóle z tym dronem to niesamowite rzeczy się działy. Fabrycznie taki dron może unieść się na 500 metrów i to w stabilnych warunkach, czyli sucho i ciepło, tymczasem Bartosz Bargiel zdjął blokadę i wznosił się, w totalnie niekontrolowanych warunkach, na ponad 3 tysiące metrów (od bazy na szczyt K2), prawdopodobnie bijąc przy tym wszystkie rekordy. Mało tego — dwukrotnie podczepiał do niego ładunek (kamerka GoPro i zapasowe baterie do radia, których Andrzej zapomniał zabrać z bazy). Jaram się tym strasznie, bo tak się składa, że mam takiego samego drona, ale póki co, udało mi się nim tylko rozbić o drzewo, a zaraz po odebraniu z serwisu, wpaść do rzeki.
Odcinek piąty, podsumowujący całą wyprawę, będzie miał premierę dzisiaj. Ja już miałem okazję go wysłuchać i powiem wam, że jest na co czekać. Dostajemy ralację live z ataku Bargiela na szczyt K2, podsłuchujemy wymianę zdań, jaką prowadził na radiu z ekipą w bazie, a na koniec Andrzej na gorąco opowiada o emocjach, jakie towarzyszy mu podczas zjazdu i o czyhających dookoła niezbezpieczeństwach #szczeliny #lawiny #skały. To są rzeczy, których nie da się odtworzyć w papierowej książce. Nope, takowe powstają kilkamiesięcy po powrocie do domu, kiedy wspomnienia nie są już tak dokłade, a zdania precyzyjnie redagowane. W słuchowisku jest żywioł i te wszystkie detale, które bardzo szybko ulatują. Zdecydowanie polecam wrzucić na słuchawki i sprawdzić osobiście. Po pierwsze, bo tego bardzo dobrze się słucha, po drugie, bo nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś powstanie podobny format, po trzecie, bo możecie to zrobić za darmo, dzięki poniższemu linkowi. 3 x win. Żal nie skorzystać.
Aby słuchać audiobooków na Storytel.pl przez 30 dni za darmo kliknij w link www.storytel.pl/pigout lub w poniższy obrazek
*post powstał we współpracy ze storytel.pl
8 komentarzy
No ja Ci powiem, że zainteresowałeś mnie tym Storytelem, ale póki co biję mocno brawo za wszystkie Twoje dotychczasowe wykonania.
Braki akustyczne spowodowane są faktem, że zagiąłem już kciuki, które trzymam w intencji kolejnych sukcesów — działaj a ja Cię będę dopingował z bezpiecznej kanapy, ze stosownym zapasem browca i czipsiaków. O!
Ziom, Ty jesteś audiobookowy, więc tym bardziej zachęcam, żebyś spróbował “Atak na K2” i “Bestię”. Ryli Good Shit!
Uważajcie sukcesy, nadciągam!
Wyczyn był niesamowity i mocno trzymałam za niego kciuki. Już sama relacja filmowa wzbudzała mega emocje, a jak jeszcze można jeszcze dogłebniej w to wejść, to jak tylko znajdę czas (żeby te 30 dni wykorzystac w pełni), to koniecznie się zabiorę za słuchanie.
dasz radę przesłuchać — spokojnie, to tylko 5 odcinków (ok 5h słuchania). A warto 🙂 mój ulubiony odcinek to nr 4 i akcja ratunkowa z dronem.
Szanuje że tak zajebiście ukryta reklamę :D.
A wpis sztos! I jesteś zwycięzcą- proste 🙂
nic nie ukrywwałem 🙂 współpraca ze storytel jest jawna już od jakiegoś czasu 🙂
Ej ale ja nie mówię, że jakaś ukryta reklama- wszystko jawnie i bardzo kreatywnie przedstawione :).
Dla tych którzy postanowili w wieku 30 lat ruszyć w swoją podróż polecam — http://www.szwendamsie.pl