Netflix „Jak pokochałam gangstera”

Jak pokochałam gangstera

Poświęciłem wczoraj 3 godziny życia na obejrzenie „Jak pokochałam gangstera” i moja opinia jest tak, że Maciej Kawulski to farbowany lis, a nie reżyser, a jego filmy to wyrób czekoladopodobny.

Chłop tak bardzo chce być Guyem Ritchie, że to robi się męczące. Kopiuje 1 do 1 kadry i sekwencje, z tym że zapomina o fabule. Ten film to zlepek pojedynczych scen, nagranych w stylu teledysków, gdzie Kawul szpanuje -> „Patrzcie umiem w sloł mołszyn… a teraz zabawię się światłem i dorzucę do tego subtelny cover „Big in Japan”, który będzie udawał „Bang Bang” z Kill Billa, żebyście zobaczyli jaki mam dobry gust muzyczny, a nie jakieś plebejskie Sound n’ Grace.

No i super, umie w ładny obrazek, ale fabularnie to się nie klei. Nope, dostaliśmy film gangsterski, w którym nie ma gangsterki i całość opiera się na naszym wyobrażeniu tego, co niedopowiedziane. Ot głos Krystyny Jandy mówi z offu, że Nikoś był najsprytniejszym chłopakiem z miasta, na co wchodzi scena z Nikosiem-bombelkiem, który przychodzi z banknotem do oszusta Eryka Lubosa i mówi: „Wymień mi walutę, ale bez kantów, bo znam wasze numery”, co ma nam uzmysłowić, że mamy do czynienia dzieciakiem z dużym potencjałem do robienia wałków, po czym boom i w następnej scenie Nikoś jest już królem kanciarzy… a my wierzymy, że to faktycznie było takie proste, bo powiedział nam to głos z offu.

Nikoś postanawia, że zacznie kraść samochody w Reichu, boom w następnej scenie ma już pełen garaż lewych fur i warszawka przyjeżdża do niego na zakupy.

Podpadł mu Eryk Lubos, bo na meczu Lechii nie wpuścił go na trybunę honorową, więc Nikoś postanawia, że w akcie zemsty zrobi z Lechii potęgę piłkarską. Boom w następnej scenie daje piłkarzom po banknocie i tyle wystarcza, żeby piłkarze stali się galacticos, którzy biją Juventus. A my przyjmujemy, że to się stało tak oo, bo gość był sprytniejszy niż inni.

Okazuje się również, że można zostać królem gangsterki będąc jednocześnie Matką Teresą. Zero przemocy, knucia i krzywych akcji. Każdemu poda rękę, wspomoże radą i poratuje w potrzebie. W zasadzie jego jedyną wadą była słabość do kobiet, ale spoko, to też pokażemy tak, żeby grało na jego korzyść, a nie jakaś patola. Generalnie jest tak pozytywny, że niemiecki policjant, który go ściga latami, ostatecznie się w nim zakochuje i chce zamknąć w więzieniu tylko po to, żeby uchronić Nikosia przed potencjalnym zamachem gangusów z konkurencji. #NoRejczel

Jeśli Kawul ma większego idola niż Guy Ritchie, to zdecydowanie jest nim Patryk Vega. Oddał mu hołd sceną, w której Antek Królikowski zdwójkował się w pokoju prostytutki i kiedy ta pyta go: „Co tak śmierdzi?”, odpowiada: „To sprawka twojego psa”, na co prostytutka: „Ten pies jest pluszowy” -> ekranizacja 20-letnich żartów z internetu zawsze na propsie.

Nie możemy tutaj zapomnieć o Julii Wieniawie, która wcieliła się w bardzo oryginalną postać -> tępą dzidę, która klnie jak szewc, chędoży się z kim popadnie, interesuje ją tylko hajs, a szluga odkłada tylko po to, żeby wciągnąć krechę -> tego w polskim kinie jeszcze nie było.

Mam ochotę przypierniczyć się jeszcze do Fabijańskiego, który szarżuje, jakby grał najbardziej pokręconego przeciwnika Bonda ever oraz Dawida Ogrodnika, któremu nałożyli czepek pływacki na łeb, okulary na nos, dokleili fryzurę a’la Michał Pol, po czym stwierdzili -> Kurła, Pershing jak malowany.

Podsumowując -> jestem bardzo umiarkowanym entuzjastą tego dzieła.