Wyrzuć telewizor przez okno, jesienna ramówka is coming
Wiem, że 3/4 z was już od 10 lat nie ma telewizora na kwadracie… i bardzo dobrze, tak trzymajcie. Ja mam, bo potrzebuję do Playstation i Netflixa, ale wierzcie mi, że kiedy patrzę na zajawki nowych ramówek, też mam ochotę się z nim obejść, jak Anita Włodarczyk z młotem. Już na wiosnę było ciężko, bo telewizje zaserwowały nam takie traumy, jak „Hipnoza” #Dżizas, „Pożar w Burdelu” #Kurła, „Koło Fortuny” z Rafałem Brzozowskim #Ja, czy „Take me out – umów się ze mną” #Prdl. Teraz będzie jeszcze gorzej.
Przykładowo TVN w tym sezonie postanowił nas ogłupić już do końca i w tym celu zaserwuje, mi.in.: „Poczuj się jak Małgosia Rozenek”. Pomyślmy o czym może być ten program? Hmm stawiam 10 złotych, że Małgonia będzie łowiła w nim szare myszki, które mają doła, bo musiały poświęcić swoje marzenia na rzecz rodziny, bo mąż od lat nie przytulił, pies nie szanuje, no i praca nie teges, bo szef szuja i hajs też się nie zgadza. Małgonia powie – „Ej laska czemu smutasz? Przecież nigdy nie jest za późno, żeby coś zmienić. To naprawdę nie jest trudne, ot idziesz do pierwszej lepszej kliniki, gdzie zrobią Ci nowe cycki, później do jakiegoś magika, który położy kilo szpachli na pysia, zrobi trwałą, doklei sztuczne rzęsy i wydłuży pazury. Następnie kupujesz dwie torby łachów od projektanta, na które Cię nie stać, wyrabiasz dowód osobisty z fejkowym wiekiem, po czym uderzasz na jakieś party hard i wyrywasz byłego piłkarza, dzięki któremu rzucasz pracę i skupiasz na pasjach, bo opłacenie czynszu to już nie Twój problem”. Będzie epicka metamorfoza, łzy szczęścia po zobaczeniu nowego „ja” w lustrze, kwiaty od rodziny, wzruszające podziękowania dla Małgoni, po czym babeczka pójdzie do domu i po dwóch dniach wróci do swojego starego stylu życia, bo nagle się okaże, że emerytowani piłkarze nie rosną na drzewach 😉
Z kolei na antenie TVN Style, ujrzymy program „Eks-tra zmiana”, który mniej więcej będzie o tym samym, co „Poczuj się jak Małgonia”, ale warunkiem uczestnictwa jest bycie rozwodnikiem/rozwódką. A skoro w grę wchodzi rozwód, to prowadząca może być tylko jedna – Agata Młynarska (czarny pas w rozwodach). Uczestnicy w pierwszej kolejności przejdą pranie mózgu, po którym będą musieli przestać słać po pijaku smsy do swoich ex, stalkować ich na fejsie i przyjąć na klatę, że ten pociąg już dawno odjechał. Następnie producenci założą im profil na Tinderze, gdzie wpiszą stek kłamstw w stylu – w wolnym czasie uwielbiam pływać na kajcie, oglądać filmy Felliniego i czytać książki Murakamiego, kiedy w rzeczywistości aktywności kończą się na odgrzaniu obiadu w mikrofali, obejrzeniu nowego odcinka „Trudnych spraw” i rozwiązywaniu sudoku. Czyli chodzi o to, żeby stworzyć fejkowy życiorys człowiekowi po rozwodzie, bo z obecnym, w kwestii nawiązania nowych ralacji, to se może co najwyżej kota adoptować.
Reszta to już odgrzewane kotlety, np 80. sezon Wojewódzkiego, który mniej więcej 10 lat temu przestał być mistrzem ciętej riposty i ewoluował w obleśnego wujka Janusza, znanego z seksistowskich żarcików #wodzianki i potrzeby wiecznej atencji #cHWDP w gości, pozrozmawiajmy o mnie i moimi Ferrari.
„Mam talent”, czyli cho i pokaż nam swój talent… pod warunkiem, że to śpiewanie lub tańczenie + rozchwiana emocjonalnie Małgorzata Foremniak aka „Kurła, ale się wzruszyłam na Twoim występie chlip chlip”.
„Ślub od pierwszego wejrzenia” – „Ohatajmy dwójkę obcych ludzi, po czym niech się sobie przedstawią. Najlepiej jakby jedno się naprawdę zakochało, a drugie chciało jak najszybszego rozwodu. Łzy, rozpacz i złamane serce, to jest to, co widzowie lubią najbardziej. A jak już atmosfera będzie naprawdę gęsta, to na ekran wjedzie reklama Berlinek” – pomyślał Edward Miszczak
„TapSzpadl” – czyli chłopcy i dziewczeta z trudną historią w tle, krejzi Dżoana, złośliwy Tyszka, Pieróg do rany przyłóż i wiele łez, np. kiedy będzie trzeba pokazać cycka na sesji, albo zapozować w prawdziwym futrze, tymczasem modelka 100% vege.
„American Express” – tego formatu akurat będę bronił. Obserwowanie jak celebryci wychodzą ze strefy komfortu i narzekają, że żarcie jest z glutenem, a zamiast podgrzewanego kibelka w 5-cio gwiazdkowym hotelu, trzeba kucać nad przeręblem, na swój sposób, daje satysfakcję. Poza tym wzięli Karolaka, więc jest nadzieja, że branża filmowa zdąży w tym czasie szarpnąć ze dwa filmy bez jego udziału.
Co na to Polsat? Nie wiem, jak wam, ale mi już sama kolorystyka Polsatu, kojarzy się z przasnością i Disco Polo. Ile razy trafię na „Twoja twarz brzmi znajomo”, tyle razy nachodzi mnie myśl, że skoro to leci, to znaczy, że mamy sobotni wieczór, czyli przegrałem życie, bo zamiast robić cos awesome, siedzę w domu i zamulam. Oczywiście „Twoja twarz„ wraca, wiadomix. Do tego „World of Dance”, czyli program taneczny, który ponoć wymyśliła osobiście J.Lo #wow, a w nim wszystkie style tańca, w wykonaniu samych wymiataczy, 100 tys. głównej nagrody dla zwycięzcy oraz mega gwiazdy w jury + Krzysztof Ibisz i Paulina Sykut Jeżyna. Na samą myśl, dostaję migreny. Oby tylko Madzia się w to nie wkręciła, bo Fify w tym roku już nie uświadczę #jeden #telewizor.
Kolejną nowością będzie „Lepiej późno niż wcale”, czyli coś jak Azja Express, tyle że dla emerytów. Prowadzący, Rafał Masny, znany z Abstrachujów, zabierze w podróż po Japonii, Korei i Indonezji, Karola Strasburgera, Bercika, Piotra Polka i Władysława Kozakiewicza (same najgorętsze nazwiska). Panowie będą musieli robić różne rzeczy po raz pierwszy, np. jazda rollercosterem i zapewne doznają grubego szoku, kiedy zobaczą, jakie dziwactwa się wyprawiają na innych kontynentach #InnyJęzyk #JedzeniePałeczekami #ChodzenieWkimono (mózg rozwalony). Ten program mógłby być naprawdę zajebisty, gdyby Polsat po prostu ich wywiózł do Azji, po czym kazał na własną rękę kombinować z powrotem do Polski. A nuż Bercik z Karolem nie daliby rady, a tak, to 75 do 25% szans, że będzie niewypał.
Na tym nie koniec, bo będzie jeszcze „Śpiewajmy razem – All togheter now”, czyli uczestnik śpiewa znane hiciory, po czym ocenia go 100-osobowe jury z Ewą Farną na czele, a całość okrasza swoim żartem Igor Kwiatkowski z Paranienormalnych. Nie wiem czemu, ale czuję w kościach, że to będzie największy tegoroczny paździerz. Być może okaże się nawet gorszy niż „The Story of my life”, który wraca z drugim sezonem. W pierwszym wzięli Julię Wieniawę (lat 17) i Antka Królikowskiego (lat 25), machęli im makeup postarzający o 50 lat, po czym kazali opowiadać jak im minęło ostatnie półwiecze. Say what? O dziwo Wieniawa i Królikowski weszli w te role i zaczęli płakać, że to był cudowny czas i bardzo się cieszą, że mogli spędzić go razem. Tuż po nich na fotelach zasiadł Adam Zdrójkowski z Wiktorią Gąsiewską, a jako Grande Finale Michał Wiśniewski z Dominiką Tajner. Nie żebym był złym prorokiem, ale są pewne znaki na niebie i ziemi, wskazujące, że to może w każdej chwili, całkiem przypadkowo, ot tak o prostu… jebnąć. Poza tym słuchaj Pan, Panie Solorz, żeby taki format odniósł sukces, nie wystarczy podsypywać narkotyków uczestnikom. Nope, widzom też trzeba, bo na trzeźwo nie będą w stanie wejść na taki poziom abstrakcji.
A co w TVP? TVP nie uznaje półśrodków i postanowił, że pominie grę wstępną i nas po prostu zabije. A będzie to śmierć bolesna, bo przez przygniecenie zajebiście wielkim ciężarem patosu, patriotymzu i chujowych seriali.
Na dzień dobry drugi sezon „Korony Królów” w nowej obsadzie. Stara, mimo iż na nadmiar porpozycji aktorskich nie narzeka, wolała odejść i żreć gruz, niż brnąć w tę szmirę i znosić raniące docinki w necie.
Do tego nowy sezon „Dziewczyn ze Lwowa”. Czy jest na sali ktoś, kto dźwignął choć jeden odcinek tego czegoś? Ja odpadłem po samej czołówce. Na tym nie koniec, bo premierowo na ekrany wjadą „Drogi Wolności”. „Kropka TV” twierdzi, że będzie to: „Pełna przygód i zaskakujących zwrotów akcji, historia życia Maryni, Aliny i Lali Biernackich – trzech młodych sióstr, które zakładają w Krakowie tygodnik „Iskra”. Pierwszy numer czasopisma ukazuje się 11.11.1918, a tematem przewodnim wydania jest przyjazd Ignacego Paderewskiego do Poznania”. Czujecie to emocje? Chyba tylko grzybobranie może się równać.
Jeśli ktoś nadal nie ma dość, to dostanie jeszcze „Młodego Sheldona Piłsudskiego”, czyli opowieść o losach Józefa Piłsudskiego z czasów, zanim został Marszałkiem i rzucił kultowym tekstem o Polsce: „Naród wspaniały, tylko ludzie ku*wy”.
Kto to przetrwa, niech się przedwcześnie nie cieszy, bo Kurski ma jeszcze w rękawie nowy sezon „Leśniczówki”, „Rolnik szuka żony” oraz „Jaka to melodia” z nowym prowadzącym…. z Norbim. Jeśli chodzi o mnie, daję walkowera.
Czyli co? Nie znajdzie się nawet jeden program zdatny do ogladania?
Nie no, aż tak źle nie jest, bo naliczyłem aż dwie pozycje, które da się obejrzeć. Pierwsza to „Lombard. Życie pod zastaw” z anteny TV PULS. Wiem wiem, na pierwszy rzut oka to też ssie, jest tanie i fatalnie zagrane, ale zaufajcie mi, przy bliższym poznaniu, okazuje się, że rewelacyjnie sprawdza się na kaca. Serio, nic mi nie koi tak skutecznie migreny w sobotni poranek, jak historia o handlarzach z lombardu, do których przynosisz kradziony towar, a oni, nie tylko nie przekręcają Cię na hajs, ale przy okazji naprawiają Twoje życie. „Lombard” rządzi.
Drugi program to „Ciężarówką przez Stany” (TVN Turbo), w którym nie tylko obserwujemy jak brodaty kierowca ciężarówk (Dawid Anders)i rozwozi towar po Stanach Zjednoczonych (i nie mam tu na myśli dilerki), co już jest mega wkręcając, ale przy okazji jesteśmy obwożeni po najfaniejszych miejscówkach USA i dostajemy do tego bardzo fajne opowieści. Zdecydowanie najlepszy program, jaki aktualnie hula w TV.
Jeśli chodzi o dobre rokowanie, to trzeba wskazać jeszcze seriale produkowane przez prywaciarzy. Showmax już odpalił „Rojsta”, a za chwilę do gry włączy się HBO ze „Ślepnąć od świateł”, Canal+ z „Nielegalnymi”, Netflix z „1983”, a być może i tvn-owska „Pułapka” z Agatą Kuleszą, też zaskoczy na plus. Oby, bo inaczej tv leci przez okno.