Paździerze, guilty pleasure i odgrzewane kotlety, czyli wiosenna ramówka nadchodzi
Dokładanie co pół roku piszecie mi, żebym dał sobie spokój, bo przecież w tych czasach nikt normalny nie ogląda już klasycznej telewizji, tymczasem ja z uporem maniaka wrzucam tu posty z rozkładem nowych ramówek. Ponoć właśnie tak objawia się nerwica natręctw 😉 Ale żeby nie było nieporozumień, szanuję waszą decyzję i naprawdę nie naciskam, żebyście to oglądali. Wręcz przeciwnie, chcę was tylko utwierdzić w postanowieniu i donieść, że niczego nie tracicie. Tak więc zróbmy to jeszcze raz -> oto programy, które szczęśliwie was ominą w ramówce wiosna-lato 2k20!
TVN7
Zaczynam od TVN7, co może wydać się odrobinę dziwne, wszak ta stacja jest nawet bardziej creepy od Telezakupów Mango… tymczasem suprajsik i w wiosennym rozdaniu to właśnie ona ma najlepsze karty. Oczywiście mam tu na myśli asa w postaci „Hotelu Paradise”, czyli podróbki polsatowskiego „Love Island”. Zasady są niemal identyczne -> w wypasionej willi z basenem zostaje zamknięta grupa Karyn z ustami nabrzmiałymi, jak po użądleniu pszczoły oraz banda Sebixów z odrysowanymi od szklanki brwiami, którzy muszą, co odcinek się parować, bo kto zostanie solo, ten robi bye bye z programu i traci szansę na wygranie 100 tysięcy peelenów. Nie oczekuje zbyt wiele od tego formatu. Ot odrobinę podkładania świń, trochę obrabiania dupska za plecami, szczyptę pijackich inb, po miarce ciągnięcia się za doczepy, wydrapywania oczu tipsami, gróźb, inwektyw, szantaży, wyciągania brudów, zdrad, niewywiązywania się z obietnic oraz ociupinkę fochów z przytupem. I tyle wystarczy. Czy będę oglądał? A w życiu, wolę ten czas spożytkować na nadrobienie książek Olgi Tokarczuk. Świruję, wiadomo, że już mam przygotowane wiadro popcornu i drugie do womitowania. Can’t wait. Zwłaszcza że muszę czymś zapełnić pustkę po netflixowym „Love is Blind”.
Ponadto TVN 7 przejmuje od głównego TVN-u „Ślub od pierwszego wejrzenia”, czyli mój nr 2 na liście guilty pleasure. Jeśli ktoś nie zna, to tylko napomknę, że to taki format, w którym banda psychologów na podstawie przeprowadzonych wywiadów, paruje typa i typiarę, którzy mają podobne psychozy -> na przykład oboje zamawiają kebsa z kurczakiem zamiast prawilnej wołowiny, albo jako jedyni na świecie płaczą ze śmiechu, jak w kabarecie chłop przebiera się za babę. Te wspólne pasje rzekomo mają gwarantować szczęśliwe pożycie małżeńskie… ale guess what? Nie gwarantują XD.
Myk jest taki, że ten wytypowany kaban i typiara, po raz pierwszy widzą się dopiero na własnym ślubie. Mówią sobie TAK na oczach rodzin (które pukają się w czoło na ten widok, no bo kto to widział, żeby hajtać się na pierwszym meetingu) i dopiero następnego dnia kobita odkrywa, że jej mężu mierzy metr 50 w kapeluszu i mimo czterdziechy na karku, na fejsie ma napisane, że jest zatrudniony w prestiżowej firmie: „Szlachta nie pracuje”. Z kolei gościa uwiera, że jego małżowina ma bardziej owłosione plecy niż on i tego typu szczególiki. #MnieŚmieszy chociaż najlepsze inby schodzą, kiedy jedno jest zadowolone z doboru partnera/ki, natomiast drugie załamane i chce natychmiastowego rozwodu. Wtedy od razu wiadomo, że będą łzy, histerie i złamane serca, czyli wszystko to, co telewizja ma najlepszego do zaproponowania.
TVN
Muszę przyznać, że TVN w tym okienku strasznie dziaduje. Żadnej „Hipnozy”, żadnego „Pożaru w burdelu”, ani nic w tym stylu, więc z mojego punktu widzenia trochę lipton, bo nie mam czego rołstować. Z riserchu, który przeprowadziłem, wynika, że stacja stawia na sprawdzone formaty, czyli rzucającą talerzami Magdę Gessler oraz śliniącego się na widok wodzianek, Jakuba Dablju #Ziew #IleMożna
Nowym tytułem będzie „Kod Genetyczny”, czyli program prowadzony przez Huberta Urbańskiego, w którym wezmą udział ojcowie. Zasady są takie, że przed wejściem do studia pobrano im próbkę DNA i przebadano w laboratorium, ale nie podano wyników, bo właśnie na tym polega cała zabawa. Otóż ojcowie muszą zgadywać, czy ich dziecko faktycznie jest ich. Jeśli poprawnie wytypują, wygrywają Reno Clio, jeśli nie, to wracają autobusem.
Żartuję of course (niestety). W rzeczywistości pod tym tytułem czai się nowy TVN-owski serial, w którym nie wiem, o co chodzi, ale z góry zakładam, że aktorzy ubrani w nową kolekcję Zary będą spotykać się w godzinach pracy w Starbuniu na venti Flat White, a później przeniosą na afterek do umeblowanego jak z katalogu Ikei, apartamentu z widokiem na Pałac Kultury (bo po co chodzić do pracy?). Ot typowy TVN. A szkoda, bo program, który wymyśliłem, byłby hitem. W rolach głównych Adam Woronowicz i Karolina Gruszka.
Ponadto dostaniemy drugi premierowy serial pt. „Motyw”, w którym zapewne chodzi o to samo, co w „Kodzie Genetycznym”, ale zamiast Karoliny Gruszki, kawkę popijać będzie Małgorzata Kożuchowska. Ewidentny brak propsa.
Cała nadzieja w czwartej edycji „Azji Express”, którą tym razem poprowadzi Daria Ładocha. Tego formatu akurat będę bronił. Muszę przyznać, że obserwowanie jak celebryci wychodzą ze strefy komfortu i narzekają, że zamiast podgrzewanego kibelka w 5. gwiazdkowym hotelu, trzeba kucać nad przeręblem, a zamiast fit cateringu każą im szamać jądra bizona i zapijać litrem mleka, ma w sobie coś, co mnie odpręża. W tej edycji zobaczymy m.in. Pawła Deląga, Grażynę „Yennefer” Wolszczak, Patrycję Markowską, Różala oraz któraś z żon Hollyłódź, więc jest nadzieja na łzy, konflikty i cytaty, które przejdą do klasyki.
Polsat
Polsat standardowo pomęczy nam bułę „Tańcem z gwiazdami”. Jeśli dobrze liczę, będzie to już 60. edycja, w związku z czym Solorz musiał wyjść na ulicę z siatką na motyle i zacząć łapać noł-nejmów, bo gwiazdy skończyły się mniej więcej 10 sezonów temu. Tak na marginesie muszę przyznać, że mało co mnie tak smuci, jak widok Ferdka Kiepskiego z punktami na patyku. Właśnie na takie zjawisko mówi się „praca poniżej kwalifikacji”.
Jeśli chodzi o nowe formaty to podobnie jak w TVN, szału ni ma. Ot w propozycjach znalazłem program „Tylko jeden”, który poprowadzi Blanka Lipińska. Zasady są następujące -> do programu zgłasza się 10 nieznanych nikomu zawodników MMA, którzy siadają w kółeczku, a Blanka zaczyna im czytać „365 dni”. Jak któryś ma dość, rzuca ręcznikiem i wychodzi. Ten, który dotrwa do końca, wygrywa. Nagrodą jest kontrakt z federacją KSW oraz udział w najbliższej gali. Producenci uznali, że typy nawet nie muszą się bić, bo jeśli przetrwają taką lekturę, to w oktagonie tym bardziej sobie poradzą, wszak to przy tym fraszka. Powiem tyle -> panowie, cena, którą przyjdzie wam zapłacić, jest zdecydowanie za wysoka.
Druga premiera to „The Four. Bitwa o sławę”, czyli kolejny program o śpiewaniu, ale ponoć w zupełnie nowej odsłonie. Otóż zazwyczaj jest tak, że najpierw następuje faza castingów, która daje nam czas, żebyśmy się zżyli z naszym faworytem, tymczasem tutaj na dzień dobry poznamy czwórkę uczestników, rzekomo wytypowaną poza okiem kamer i to właśnie oni będą nas męczyć przez kilka kolejnych tygodni – > No i bez sensu, bo przecież wszyscy wiemy, że faza castingowa jest najlepsza, bo przychodzą do niej beztalencia i dostają rołsta. Jakbym chciał oglądać ludzi z talentem, to usiadłbym przed lustrem. Sorka, ale ten program nie ma racji bytu. I nawet jury w osobach Natalek Nykiel i Schroeder go nie uratuje. No, chyba że Schroeder przyprowadzi ze sobą smutnego Quebe. Wtedy wchodzę w to.
TVP
Jak TVP to Kurski, a jak Kurski to wiadomo, że dwa razy w tygodniu będzie recital Zenka Martyniuka, do tego serial „Młody Zenek” oraz talent show „Od przedszkola do Zenka„. Poza tym nie powinno zabraknąć czegoś o Piłsudskim, Pileckim i obowiązkowo o Donaldzie Tusku. Niestety trafią się też gorsze formaty. Na przykład z drugim sezonem wraca program „Dance, dance, dance” (please no!). Jak do tego doszło? Nie wiem! Już pierwszy był totalnie z odwłoka, więc podejrzewam, że to tylko przykrywka do prania hajsu z abonamentu.
Nowości są dwie -> „Star Vice. Gwiazdy mają głos” oraz „Ośmiu wspaniałych”.
„Star Voice” to zrzynka z polsatowskiego programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, z tym że bez przebieranek (chyba) i z uczestnikami, którzy #nikogo, np. Robert Koszucki, Jacek Lenartowicz, Tadeusz Chudecki i babeczka z Teleexpressu (tymczasem w TTBZ wystąpi Gosia Andrzejewicz, więc TVP ma pozamiatane). Jeszcze bardziej kuriozalny wydaje się wybór prowadzącego -> Mariusz Czerkawski. WTF?! Szczerze? Ten program zapowiada się tak nudno, że nawet nie chce mi się sprawdzać, czy taki będzie w rzeczywistości.
Natomiast „Ośmiu wspaniałych” ma być męską odpowiedzią na tvn-owski „Projekt Lady”. Otóż prowadząca Marta Manowska („Rolnik szuka żony”) weźmie pod swoje skrzydła ośmiu kawalerów po czterdziestce i postara się ich doprowadzić do takiego stanu, żeby ktoś w końcu dał im matcha na tidnerku. W tym celu wyszoruje ich karcherem, usunie żałobę spod paznokci, naprostuje haluksy, nauczy jeść sztućcami i doradzi, żeby nie bekać przy stole. Jak widać, będzie to kolejny rok, kiedy na TVP rozrywki nie z̶a̶b̶r̶a̶k̶n̶i̶e̶ zaznacie.
Na szczęście zawsze pozostaje nam Psi Patrol na NickJr. Polecam zwłaszcza w 75 calach i Ambilightem #Philips #RodziceZrozumieją
A kto jeszcze nie widział netflixowego „Love is Blind” to koniecznie. Lepszego Guilty Pleasure nie znajdziecie.