Furioza

Furioza

Byłem w piatek na „Furiozie”. True Story, Legionowo chyba stało się stolicą świata, bo nie dość, że przez cały weekend mieliśmy zlot foodtrucków pod Kauflandem (jadłem poprawne pastrami i najgorsze na świecie dim sumy -> słone, jakbym polizał własną pachę), to jeszcze w Heliosie był przedpremierowy pokaz Furiozy (tydzień przed resztą Polski), na którym osobiście pojawili się: pan reżyser, pan producent i pan aktor Mateusz Baniasiuk.

I akcja jest tego typu, że chciałem trochę strollować pana aktora Banasiuka i zadać mu kilka niewygodnych pytań (np. o rolę w Miłości do kwadratu), ale pan aktor Banasiuk okazał się drugim Remkiem Mrozem i wszystko ripostował z luzem i dystansikiem, więc szybko zostałem rozbrojony i nawet obiecałem mu coś z Avonu.

Natomiast, jesli chodzi o film to ku mojemy zaskoczeniu nie była to krindżówa w stylu Vegi. Baa wyszedłem z niedosytem, bo ten film miał spory potencjał, ale w mojej opinii nie dowiózł w pełni. Mianowicie udało mu się wykreować spoko postaci, które całkiem dobrze się ogląda, ale niestety im dalej w las, tym bardziej fabularnie się to rozjeżdza.

Generalnie jest to film o zorganizowanej grupie chuliganów piłkarskich, którzy zwą się Furiozą, jeżdzą na wszystkie mecze swojej (fejkowej) drużyny i robią ustawki w lasach z innymi kibolami. I tak jak film przez pierwszą godzinę operuje wokół chuliganki, ustawek i działaności Furiozy, tak ogląda się go bardzo dobrze. Są tutaj smaczki w postaci prawdziwych historii, o których donosiła „Uwaga TVN”, jest chemia między aktorami, którzy tak BTW nieźle się wycieli pod te role (pan aktor Banasiuk mówił, że 5 miesięcy treningów mieli) i wizualnie wyglada to całkiem porządnie. A jak w pewnym momencie poleciał kawałek Probl3mu to już w ogóle +50 punktów extra.

Ponadto z Furiozą jest jak z Szybkimi i Wściekłymi, czyli wiesz, że łamią prawo, ale mają w tym wszystkim jakiś swój kodeks moralny i nie ma problemu, żeby im kibicować. Na czele grupy stoi Kaszub, grany przez Wojciecha Zielińskiego i to jest wypisz wymaluj Vin Diesel -> wstawki o rodzinie evryłer. Matusz Banasiuk jest Paulem Walkerem, Weronika Książkiewicz The Rockiem (gdyby The Rock sypiał z Paulem Walkerem), z kolei Mateusz Damięcki zapodał lepszego Jokera niż Jared Leto w „Suicide Squad”. I Łukasz Simlat w roli nakręconego gliniarza oraz Szymon Bobrowski jako szef konkurencyjnej grupy kibioli tez fajnie płyną. I nie zmienia tego nawet fakt, że Bobrowski ma absurdalne dziary i biega z widłami. Aaaa i jeszcze Sebastian Stankiewicz wprowadza nienachalny akcent komediowy.

Gdyby zrobili z tego serial i trzymali w wątku chuliganki, mogłoby z wyjść coś w stylu „Synów Anarchii”. Serio, takiego Damięckiego to bym jeszcze pooglądał. Niestety zrobili pełen metraż, który w drugiej godzinie rozrasta się do skali zorganizowanych grup przestepczych, które walczą o wpływy i to zaczyna być już groteksowe na maksa. W dodatku jest oklepanym schematem. Nie ma tu aboslutnie żadnego zaskakującego twista/u.

Nie mam serca mówić, że nie warto iść, bo całkiem sporo pozytywów naliczyłem, ale fakty są takie, że jest to film nierówny. Pierwsza godzina na plus, druga trochę mehh. Ale serial brałbym w ciemno.