The Office PL
Czy właśnie obejrzałem ciągiem pierwszy sezon polskiego The Office?
Być może!
Czy jest mi przykro, że nie mam już więcej odcinków do obejrzenia?
Bardzo!
Zaskoczę was, ale ten kontrowersyjny eksperyment się udał. Polskie The Office dowozi.
Zapomnijcie o trailerze, on był źle zmontowany. Ot wykorzystano do niego fragmenty wyrwane z kontekstu, które sugerowały, że polski Michael Scott pójdzie w slapstick niczym Jim Carrey w „Ace Venturze”, a przecież nie o to tutaj chodzi. Na szczęście tak nie jest.
Została zachowana struktura serialu, czyli gra krindżem i nietaktem, postaci są wzorowane na oryginale, ale dostały własną tożsamość i własne „demony”, a żart jest dostosowany do naszych lokalnych spraw i że tak powiem -> rzeczy, które nas grzeją. A ostatnie odcinki to są takie pociski, że szczerze mówiąc nie wiem, czy Polska jest na to gotowa. Jak to obejrzą jakieś przypadkowe osoby, które nie rozumieją tego formatu, może skończyć się lamentem i pikietami w sieci -> „Obrażajo, bojkotujemy”. Nie wierzcie im, to złote skecze są.
Co do obsady, to bardzo dobrze zrobiono, że do większości ról wzięto świeże twarze, bo dzięki temu nie patrzymy na nie przez pryzmat starych ról. Wyjątkiem jest tu Adam Woronowicz, którego wszyscy kojarzą, ale on akurat jest na takim levelu, że mu szufladka niestraszna i jego performens w roli a’la Dwight Schrute jest truskawką na torcie tego serialu. Zresztą młodzian wzorowany na Jimmie też spoczko i jego relacja z Woronowiczem oparta na trollowaniu, zdecydowanie daje radę.
Jedynym zagrożeniem, jakie widzę dla tego serialu, to sposób dystrybucji. Nie wiem, jak Canal+ planuje to zrobić, ale jeśli będzie wypuszczał jeden odcinek tygodniowo, to po pierwszym epizodzie zaleje nas fala recek z opinią, że serial rozczarowuje.
Sam po sobie zauważyłem jak to działa. Do pierwszego odcinka podchodzi się na zasadzie: „No dobra, pokażcie co zmodziliście” i każdy detal porównuje z wersjami UK i USA, co rodzi komentarze: „Eee, tam były lepsze filtry kamery, łeee tam było lepsze aktorstwo”, etc.
Po drugim ma się opinię -> „No dobra przyznaję, miał momenty, ale nadal daleka droga do oryginału”.
Przy trzecim znasz już postaci i ich charakterystyczne cechy, wchodzisz w tryb życia biurowego, łapiesz rytm żartów i przestajesz porównywać z oryginałem, skupiając się na sytuacji ekranowej. W momencie, kiedy wchodzą napisy końcowe, już wiesz, że przepadłeś i chcesz kolejny odcinek.
Dokładnie tak to wygląda -> 3 epizody i siedzimy w tym po uszy. Ponadto serial zawiera bardzo fajną niespodziankę, którą na pewno docenicie.
Dla mnie bomba, chce więcej.
Thnx dla CANAL+ online za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby o udostępnienie serialu do recenzji.