popKULTURA

Marcin Mortka “Głodna Puszcza”

05/10/2021
Głodna Puszcza

Wczo­raj przez tę nie­szczę­sną awa­rię fejs­bucz­ka, nie zdą­ży­łem się wypu­co­wać, że w week­end skoń­czy­łem książ­kę nr 40 w tym roku <wer­ble>. Jest to moja życiów­ka. Naj­bli­żej byłem w 2017, kie­dy zakoń­czy­łem rok z 37-tytu­ła­mi. Bra­wo ja, ale nie zatrzy­mu­ję się i idę po te legen­dar­ne “52 książ­ki w rok”. Ponoć wte­dy dosta­je się trof­kę jak na PlayStation.

A z tą książ­ką, co ją prze­czy­ta­łem (“Głod­na Pusz­cza”), to jest taka histo­ria, że jest to dru­gi tom fan­ta­sty­ki od Mar­cin Mort­ka — Offi­cial Fan­pa­ge (kon­ty­nu­acja “Nie ma tego złe­go”), ALE! Ale czy­ta­jąc pierw­szy nie mia­łem poję­cia, kto jest auto­rem, jaki jest tytuł, ani nawet czy to pol­ska lite­ra­tu­ra, czy przekład.

Jak to się sta­ło? Ano tak, że Wydaw­nic­two SQN w ramach eks­pe­ry­men­tu “Nie oce­niaj książ­ki po okład­ce”, przy­sy­ła­ło mi egzem­plarz w bia­łej obwo­lu­cie, bez żad­nych wska­zó­wek, z czym mam do czynienia.

I muszę przy­znać, że wyszło to cał­kiem inte­re­su­ją­co. Chło­ną­łem ją nie tyl­ko pod wzglę­dem fabu­ły, ale też ana­li­tycz­nie, pró­bu­jąc roz­szy­fro­wać, czy auto­rem jest chłop, czy babecz­ka, czy rodak, czy ktoś z zagra­ni­co? Na tym eta­pie nie zna­łem jesz­cze twór­czo­ści Mar­ci­na Mort­ki, więc nie mia­łem szans odgad­nąć, ale przy­się­gam, że w pew­nym momen­cie dał­bym sobie ucia­chać mały palec u sto­py, że auto­rem jest Andrzej Sap­kow­ski. Niby wie­dzia­łem, że to nie­moż­li­we, ale styl się zga­dzał. Było anga­zu­ją­co, zadzior­nie, sar­ka­stycz­nie, z cha­rak­ter­ny­mi posta­cia­mi, roł­stu­ją­cy­mi dia­lo­ga­mi i puen­ta­mi na koniec roz­dzia­łu w sty­lu “drop the mic”. Zde­cy­do­wa­nie treść się wybroniła.

A teraz wyszedł dru­gi tom i jest rów­nie dobry. Opo­wia­da o ban­dzie najem­ni­ków, któ­rą two­rzą karcz­marz Kocio­łek, rycerz Urgo, elf Elia­ha, sta­ry guślarz Żychłoń, kra­sno­lud Gramm oraz goblin Zwie­rzak (Głod­ni, Źli i Brzyd­cy). Za kil­ka duka­tów moż­na ich pod­na­jąc i zle­cić misję z kate­go­rii nie­moż­li­wych, a oni nie dość, że ją wyko­na­ją, to po dro­dze roz­krę­cą jesz­cze 100 dodat­ko­wych inb i 200 razy się pokłócą.

Ale zostaw­my fabu­łę. To co tutaj jest ist­ne to -> jest to bar­dzo laj­to­we fan­ta­sy, któ­re udźwi­gną nawet oso­by, któ­re nor­mal­nie na widok tego gatun­ku prze­cho­dzą na dru­gą stro­nę ulicy.

Obie czę­ści są śmiesz­niut­kie (serio serio). Mar­cin Mort­ka nie tyl­ko ma pió­ro lek­kie niczym pian­ka z Pta­sie­go Mlecz­ka, ale ma też wyczu­cie do humo­ru syta­cyj­ne­go oraz dryg do sar­ka­stycz­no-rosł­stu­ją­cych dia­lo­gów. Pod­czas lek­tu­ry czę­sto sobie mru­cza­łem pod nosem -> “No dobra, przy­zna­ję to było nie­złe… sku­bań­cu. Zazdro, bo to ja powie­nien wymy­slić”. I do tego ten humor jest zaser­wo­wa­ny bar­dzo sty­lo­wo, bez ucie­ka­nia sie w wul­gar. Przkleństw nali­czy­łem max 10 i to rzu­co­nych w ide­al­nym momen­cie. Jest yyy­te­li­gent­nie i ze smakiem.

Jak ktoś nie zna tego cyklu, to zachę­cam. Wcho­dzi się w te książ­ki jak w maseł­ko. Zresz­tą może­cie sobie na audio­te­ce na pró­be odpa­lić audio­bo­oka czy­ta­ne­go przez Fili­pa Kosio­ra i sami się przekonać.

A jeśli ktoś czy­tał pierw­szy tom, to daję znać, że dwój­ka utrzy­mu­je ten sam krzep­ki poziom. Czer­czil potwierdza.

A tutaj może­cie sobie prze­czy­tać dar­mo­wy frag­ment -> www.idz.do/ksiazka-glodnapuszcza

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply