„Stacja” Jakub Szamałek
- Tytuł:Stacja
- Autorzy:
- Wydawca:
- Gatunek:
Następna stacja -> KOSMOS
Jedziemy bez gry wstępnej, bo jestem na mocnym hajpie i opinia jest taka, że „Stacja” Jakuba Szamałka ląduje w TOP3 moich NAJ książek 2023. Mamy czerwiec i jeszcze wiele może się zmienić, ale na teraz jestem absolutnie ukontentowany tą lekturą. Trafiła centralnie w mój nerdowski punkt G, gdyż ponieważ akcja dzieje się w kosmosie, a za to z urzędu przysługują extra punkty. Do tego mamy tu odwieczny konflikt Amerykańce vs Ruscy i nawet takie ładne zdanie tu padło, że ci i ci w gruncie rzeczy grają o to samo, ale Amerykanie działają w białych rękawiczkach, dbając, żeby w świat poszła piękna historia, tymczasem Ruscy wywalone na pijar i lecą z kastetami.
Oprócz tego dostajemy tarcie na linii kobiety vs samce alfa. Tak się złożyło, że w kosmos leci amerykańsko-rosyjska ekspedycja, której przewodzi kobieta, Lucy Poplasky. Babeczka ma kompetencje, fizycznie jest przygotowana, więc teoretycznie wszystko się zgadza, ale problem jest taki, że leci z bardziej doświadczonymi chłopami, którzy mentalnie są konserwami i nie potrafią pogodzić się z faktem, że muszą wykonywać rozkazy wydawane przez osobę robiącą siku na siedząco. Uznają, że ustanowienie kobiety dowódczynią to zagrywka pod publiczkę, aby temat fajnie wyglądał medialnie #równouprawnienie, ale w rzeczywistości „baba” nie ma psychy na podejmowanie trudnych decyzji, co sprawia, że od początku pojawia się problem z autorytetem.
A później, kiedy na stacji zaczynają dziać się różne podejrzane rzeczy i zachodzi podejrzenie sabotażu, sprawy eskalują jeszcze bardziej i robi się naprawdę nieprzyjemnie. Zresztą wyobraźcie to sobie. Stacja jest wielkości puszki po sardynkach i kisi się w niej sześcioro astronautów, w tym dwie nacje, które udają BFF, a w rzeczywistości tylko czekają, aby jednej powinęła się noga i głupi ryj rozbiła. Do tego dochodzi podejrzenie, że wśród tych osób jest kret, który mąci, a dodatkowo na ziemi odbywa się wielka polityka i kminienie strategii, polegającej na podłożeniu „wspólnikom” świni, ale takiej, o której nie dowie się opinia publiczna. Generalnie klimat cięższy niż na derbach Łodzi.
Tak że mamy kosmos, mamy bardzo angażujący thriller, który rozgrywa się w zamkniętym, klaustrofobicznym pomieszczeniu i wystarczy jedno krzywe spojrzenie, aby doszło do eskalacji. Mamy legitnie rozpisane postaci z backgroudową historią. Ktoś tam ma naszą sympatię, ktoś inny jest śliski i bardzo nas niepokoi, więc chcielibyśmy, żeby stało mu się coś złego, tymczasem to przemyślna bestia i niczym Pudzian „Tanio skóry nie chce sprzedać”, co nas bardzo stresuje. Czyli jest spore napięcie i ta historia oddaje.
Ale jest jeszcze jeden przepotężny argument na tak. Czytaliście może Marsjanina, albo Projekt Hail Mary od Andy’ego Weira? Obie książki są w moim topie i ich myk polega na tym, że Andy Weir potrafi wpleść w fabułę ciekawostki i fakty naukowe o kosmosie, ale robi to w taki sposób, że my, czytelnicy, wiedzący o kosmosie tyle, że Sandra Buldog poleciała tam kiedyś z Dżordzem Clooneyem, a wróciła sama, bo Dżordzowi urwał się sznurek łączący ze stacją, w zasadzie nie ogarniamy tej wiedzy i równie dobrze Andy mógłby do nas gadać po mandaryńsku, ale jest to podane w tak ciekawy i atrakcyjny sposób, że reaguje się -> „Mordo to jest absolutnie wspaniałe, dej wincyj takich smaczków”.
No i Jakub Szamałek ma ta samo. Czuć, że chłop interesuje się kosmosem, misjami, rakietami, warunkami panującymi na stacji, obciążeniami fizyczno-mentalnymi, z jakimi zmagają się astronauci, zawiłościami międzynarodowych kooperacji, etc. Rzeczy, o których pisze, w dużej mierze są autentyczne i naukowe, ale pisze o tym tak interesująco, że MORDO DAWAJ JESZCZE.
U mnie 9/10. Cudownie przeleciał mi weekend z tym tytułem. Tym bardziej, że audiobook zrobiony jest w konwencji superprodukcji i każdy ma swój głos, są różne poboczne dźwięki, a jak się leci na słuchawkach, dochodzi jeszcze ficzer dźwięku przestrzennego. Cymesik.