Marta Kisiel „Nagle Trup”
„Paweł uwielbiał książki. Kupować, obkładać, katalogować, ustawiać w tym swoim systemie… I nie znosił się z nimi rozstawać. Ilekroć słyszał określenie „kupka wstydu”, dostawał piany na pysku i i syczał, że to żadna kupka wstydu, tylko zapasy na przyszłość.”
100% ja.
A ten cytat pochodzi z komedii kryminalnej „Nagle trup” Marty Kisiel, którą przeczytałem podczas city brejku w Maladze i pokochałem całym serduszkiem, gdyż ponieważ była lekka jak pianka z ptasiego mleczka, niewymuszenie zabawna, serwowała wiele gierek słownych, co rusz wbijała ironiczno-sarkastyczne szpileczki w ludzi, rzeczy i zjawiska oraz miała tak przyjemny storytelling, że miejscami byłem zazdrosny, że da się z taka gracją płynąć narracyjnie. No fajne to było.
Ale o czym to?
Książka zaczyna się od znalezienia trupa w osobie redaktora Piotra Chojnowskiego, który zszedł w niezbyt dostojnej pozycji na pracowniczym sedesie niewielkiego wydawnictwa JaMas. Do wyjaśnienia sprawy zostaje oddelegowana elita polskiej policji, czyli starszy Sierżant Jerzy Pozgonny oraz starszy posterunkowy Michał Mogiła, którzy po kolei przesłuchują pracowników, po czym na podstawie ich zeznań próbują połączyć kropki i odkryć, co się stało, że pan redaktor wydał ostatnie tchnienie w tak nietypowych okolicznościach. Brzmi lajtowo, tymczasem jest to misja z gatunku niemożliwych, bo okazuje się, że wydawnictwo JaMas to ten sam kejs, co komisariat w serialu „Brooklyn 9-9”, czyli zbiór „nietuzinkowych charakterów”, żeby nie powiedzieć dziwaków, a razem generują perfekcyjny chaos. Serio, skojarzenie z Brooklyn 9-9 jest chodziło mi głowie kilka razy, aczkolwiek nie ma tu mowy o żadnym plagiacie, chodzi o konwencję i humor sytuacyjny.
Pod płaszczykiem sprawy kryminalnej kryje się dobry rołst branży wydawniczej i mam takie wrażenie, że nie wszystko tutaj jest fikcją (w korpo mieliśmy podobnie). Część komediową zaliczam zdecydowanie na plus, natomiast przyznam bez bicia, że o segment kryminalny trochę się martwiłem, zakładając, że jest on tylko wymówką do żarcików i ostatecznie zostanie rozwiązany na „odwal się”. Tymczasem suprajsik, bo to się całkiem przyjemnie spina, angażuje i w finale daje satysfakcjonującego twista.
Tak na dobrą sprawę nie mam się do czego przyczepić. Uczciwe się uśmiałem, kilka cytatów sobie zapisałem i jak ktoś kiedyś mnie zapyta, czy mam jakąś zabawną książkę do polecenia, nie będę miał oporów, żeby ją wskazać. Zwłaszcza w najbliższym czasie, bo jest to lektura z wybitnie urlopowym flow. Moja opinia jest taka, że śmiało można ten tytuł dodać do „zapasów na przyszłość”.
BTW, książka wyszła nakładem Wydawnictwo Mięta, które jest nowym graczem na rynku, ale nie byłbym sobą, gdybym nie zriserczował i okazuje się, że jedną z założycielek jest Katarzyna Bierenika Miszczuk, autorka książki „Druga szansa”, z której Netflix zrobił serial „Otwórz oczy”, a na pokładzie oprócz Marty Kisiel mają Jacka Galińskiego („Kółko się pani urwało”) oraz Karolinę Głogowską, która… była moją redaktorką przy „Świnia ryje w sieci”. #najs
Klasycznie link do książki -> https://tiny.pl/9v1vs