Zakochany bałwan

Ocena Pigouta:

Nadal mam kaca po “Gladiatorze 2”, na szczęście Netflix przywrócił mi wiarę w dziesiątą muzę swoim “Zakochanym bałwanem”. Jup, to będzie nowy świąteczny klasyk, który zmiecie „Holiday” z planszy.

W roli głównej królowa Hallmarkowego paździerza, czyli Lacey Chabert, którą możecie znać ze 150 innych romansów świątecznych i przynajmniej 50 walentynkowych. Kojarzycie tego mema, na którym Sknerus McKwacz zjeżdza na nartach po swoim hajsie w skarbcu, a poniżej podpis “Sopot po wynalezieniu polędwicy”? Osobiście zmieniłbym tekst na “Lacy Chabert po narodzinach Jezuska”, bo to właśnie dzięki niemu podciera się banknotami. No i warto zauważyć, jaki zrobiła niezły skok w karierze. Gra to samo, ale tym transferem do Netflixa, to jakby przeniosła się ze Znicza Pruszków do Barcelony. Gratulacja.

No, ale o czym jest film, zapytacie. Śpieszę z odpowiedzią. Otóż Lacey Chabert jest młodą wdową z dużą dziurą w sercu, którą stara się wypełnić pracą w małomiasteczkowej dinnerowni. Mieszka w miasteczku, gdzie wszyscy wszystkich znają, a Lacey niektórym to nawet po pracy obiadki nosi na chatę. No i raz niesie zaprzyjaźnionej parce seniorów kanapki z kurczakiem, na co pani seniorka zaczyna coś tam bredzić o lodowatym sercu i że trzeba dać sobie szansę je rozpalić…. w wolnym tłumaczeniu chodzi o to, żeby Lacy znalazła sobie chłopa. A po tym speechu wręcza jej czerwony szalik. Lacy z grzeczności bierze, ale ogólnie już po mimice widać, że ma w planach wypierdolić go za pierwszym winklem. No i faktycznie wchodzi za winkiel i zaczyna się rozglądać za kontenerem na zmieszane, wtem dostrzega trzy bałwany. Dwa klasyczne, zrobione ze śnieżnych kul, a pośrodku taki wyrzeźbiony na wzór Ryana Goslinga w “Crazy Stupid Love”, czyli sześciopak i klata się zgadzają, lico też niczego sobie. No i Lacey bystrzacha zauważa, że te dwa klasyczne bałwany są owinięte szalikiem, a bałwan goslingowy nie, więc cyk, zakłada mu szalik i elo, w długą.

I guess what? Kwadrans później ten goslingowy bałwan zmienia się w prawdziwego chłopa i ożywa. True story. I tu na dzień dobry dostajemy myk z Terminatora, czyli, że ożywiony bałwan w formie człowieka jest nagi, ale jest też bałwanem, więc nie ogarnia konwenansów, więc zaczyna sobie chodzić na waleta po ryneczku i to wzbudza sensację u parki dziadków, którzy akurat przechodzili opodal. Dziadek z szoku zalicza glebę w zaspę, za to babcia się zajarała i rzuca tekstem “pójdę przyjrzeć się bliżej”. Ewidentnie chodzi o to, że chce rzucić okiem na zaganiacza, co oznacza, że ten, który wyrzeźbił tego bałwana, nie zapomniał prawidłowo odwzorować przyrodzenia, co rodzi wiele niewygodnych pytań, na które niestety nigdy nie otrzymamy odpowiedzi.

A później człowieko-bałwan przypadkowo włamał się do sklepu odzieżowego i zawinął spodnie + bezrękawnik… bo wiecie, on jest nadal bałwanem i nie potrzebuje tych ubrań, żeby się ogrzać. Ot po prostu reżyser, Jerry Ciccoritti, zdawał sobie sprawę, że musi typa trochę ubrać, żeby film miał kategorię family-friendly.

I co się dzieje dalej? Ano to, że następnego dnia ożywiony bałwan idzie do Lacey i mówi -> No elo, jestem tym bałwanem, co mu wczoraj założyłaś szalik. Mogę u Ciebie zamieszkać?

Lacey na to -> taa bałwanem, od razu. Jesteś jakimś freakiem i daj mi spokój

Na co ożywiony bałwan > nie no serio ci mówię, to ja, patrz, to ten szalik

Na co Lacey -> tej faktycznie. Okej, to cho, zamieszkasz u mnie

No i poszli do niej i aż chce się powiedzieć “coraz dziwniejsze te wstępy do pornoli”, tymczasem nie dochodzi do bang #najgorzej. Zamiast tego Lacey następnego dnia zabiera ożywionego bałwana do swojej koleżanki lekarki, bo chce się upewnić, że koleś jej nie wkręca z tym bałwanim story, tymczasem koleżanka lekarka… czyli minimum 6 lat studiów, staże jakieś, praktyki, naukowe podejście do świata, etc. … przykłada rękę do czoła ożywionego bałwana, po czym stwierdza, że zimne, po czym odpala -> Bałwan jak uj.

A w międzyczasie oczywiście obczaja, że chłop ma sześciopak, jak stąd do Katowic, więc rzuca tak -> “Wiesz, bo jak nie chcesz, to ja go wezmę do domu”, na co w Lacey budzi się pies ogrodnika -> “Dream on bijacz. Jest mój”. Czaicie jaki byłby lament w necie, gdyby to chłopy znalazły na ulicy modelkę Victoria Secrets, która ma mentalne problemy, więc nie ogarnia sytuacji, tymczasem oni by się spierali, który weźmie ją na chatę, że się nią “zaopiekować”?

Nevermind. Lacey wraca z goslingowym bałwanem do domu, on się rozkłada na sofce, a ona idzie spać do siebie, po czym przez kolejne dni ona chodzi do roboty, a on dalej zamula na sofce i ogląda tv, wtem okazuje się, że to co zobaczy w TV, momentalnie potrafi odtworzyć na żywca. Po obejrzeniu programów kulinarnych staje się master szefem, a po sesji na HGTV, dekarzem, hydraulikiem i monterem. Robi Lancy kolacyjki, naprawia chawire. Pomaga też innym mieszkańcom wioski i staje lokalnym ulubieńcem. Baa nawet robotę w szkole dostaje… bez dokumentów, peselu i ubezpieczenia. Jerry Ciccoritti ewidentnie w tym miejscu stwierdził -> oj tam oj tam, na uj drążyć.

Teraz oczywiście potrzebna jest jakaś drama. I jest. Baaa są nawet dwie. Pierwsza jest taka, że bałwan podbija na maxa do Lacey, ale ona nadal pielęgnuje swój wdowi smuteczek i go odpycha, aczkolwiek my widzowie już od dawna wiemy, że jest po uszy w nim zakochana, co oczywiście jest dziwne, bo pomijając fakt, że chłop jest bałwanem i nie tylko stopy ma zimne, nadal jest mentalnie na poziomie 12-latka, więc trochę krzywa akcja. Niemniej Lacey potrzebuje wstrząsu, który otworzy jej oczy na fakty. I tu do gry wchodzi miejscowy szeryf, który od drugiej sceny prowadzi śledztwo w sprawie tego włamania do sklepu odzieżowego. W końcu dostaje nagranie z kamery umieszczonej w bankomacie i odkrywa, że to ten goslingowy bałwan (Brawo szerloku, typ przez cały film chodzi w ubraniach, które zostały skradzione), więc go aresztuje i zamyka w celi na komisariacie.

I tu jest prawdziwa drama, bo Lacey idzie wpłacić za niego kaucję i odkrywa, że chłop się topi, bo na komisariacie gorąco. W dodatku brakuje jej siana na kaucje, a nie może zadzwonić do Bociana, bo są święta i zamknięte. Wtem pod komisariat przybywają wszyscy mieszkańcy miasteczka, którym goslingowy bałwan pomagał i w rewanżu dorzucają się do kaucji. Goslingowy bałwan zostaje uwolniony.

Niestety za późno. Bałwan przed komisariatem pada, jak długi w zaspę. Lancy do niego podchodzi, próbuje ocucić. Nic. Wyznaje miłość. Nic. Daje buzi. Nic. Koniec po chłopie… co potwierdza koleżanka Lacey, wiecie ta lekarka, która w pierwszym akcie bez żadnych wątpliwości stwierdziła, że mają do czynienia z bałwanem. No i teraz stanęła 10 metrów od nieprzytomnego goslingowego bałwana, zmrużyła oczy, po czym powiedziała: “Lacey to koniec”.

Lacey w płacz i odchodzi… my w płacz, bo nagle na nas spływa, że babka jeszcze męża nie przebolała, a teraz, jak w końcu otworzyła się na związek z bałwanem o bardzo małym rozumku i bardzo dużym sześciopaku, ten wziął i się roztopił. Czyli stare góralskie przysłowie nie kłamie -> “Jak ktoś ma pecha to i palec w dupie złamie”..

Ale czej, bo nagle ktoś woła “Lejsi”, na co Lacey się odwraca, a to goslingowy bałwan. Stoi. I w dodatku trzęsie się z zimna. Nie może być… czyli jej pocałunek i wyznanie miłości sprawiło, ze przeżył dwuminutową śmierć kliniczną, po czym zamienił się w prawdziwego człowieka. Wzruszające… ale w tym samym momencie spłynęło na mnie pytanie -> ty bo ten bałwan nauczył się z programów telewizyjnych gotować, a później sam też to szamał, tymczasem wszystko co zjesz, musi kiedyś wrócić, co nie? Czyli pierwszą kwestią, jak powinien wygłosić po zmartwychwstaniu, powinno być -> “Lacey możemy zawiesić tę rozmowę na 20 minut? Grubszy temat jest”. Niestety Jerry Ciccoritti ignoruje fizjologię i przechodzi od razu do buziaczków.

A po buziaczkach film przeskakuje z akcją o rok do przodu, do kolejnych świąt i okazuje się, że Lacey i Bałwan chcą je spędzić na Hawajach i właśnie udają się na lotnisko. Oczywiście znamy już na tyle dobrze Jerrego Ciccorittiego, że nie ma co oczekiwać odpowiedzi na pytanie -> Jak niby kurwa przeszedł odprawę paszportową?

Arcydzieło kinematografii. “Ojciec chrzestny” w kategorii filmy świąteczne. Czekam na sequel.