Belfer 3

A pamiętacie jeszcze serial „Belfer”? Pierwszy sezon wyszedł w 2016 roku (łoo panie, to już 7 lat) i zrobił niesamowity szał. Moim zdaniem wręcz większy niż powinien, bo jak każdy kryminał miał miał swoje wady, ale faktem jest, że trafił akurat na moment, kiedy telewizje przestały kręcić takie porządne, mięsiste serialicha (Ekstradycja, Pitbull, Oficer, Odwróceni, Krew z Krwi, Glina) i zaczęły nas karmić „Ojcem Mateuszem” i „Komisarzem Rexem”.

No i wtedy, cały na biało, wchodzi „Belfer”, który już na dzień dobry zaskakuje obsadą, bo mamy Maćka Stuhra, Magdalenę Cielecką, Aleksandrę Popławską, Roberta Gonerę, Piotra Głowackiego, Łukasza Simlata oraz RIP Pawła Królikowskiego. Już jest fajnie, a dalej jeszcze lepiej, bo klimat małomiasteczkowy, tajemniczy zgon a’la „Twin Peaks mamy w domu” oraz nauczyciel polaka, który podejmuj się śledztwa na własną rękę.

Coś innego, dużo pytań i mało odpowiedzi. Zażarło tak bardzo, że szybciutko powstały fora, na których ludzie wymieniali się teoriami, co do potencjalnego mordercy i motywu. A w kolejnych odcinkach okazało się, że mimo takich person w obsadzie, całą uwagę kradnie jakiś „a̶n̶o̶n̶i̶m̶o̶w̶y̶” aktor… którego na etapie finału już wszyscy znali z nazwiska -> boom, Grzegorz Damięcki (okazuje się, że mamy tu same czarne pasy z kinematografii). Zresztą Belfer dał nam też Mateusza Więcławka.

Zrobił się hajp, wszyscy z wypiekami czekali na ciąg dalszy… i wtedy przydarzył się drugi sezon, który być może chciał za bardzo, a może wyprzedził swoje czasy i jeszcze kiedyś nam się oczy otworzą XD? W każdym razie po emisji pierwszego odcinka wszyscy mieli takie -> „Okej, jest krindżowa, ale spokojnie, pewnie w drugim odcinku będzie już git”. Tymczasem było tylko dziwniej i dziwniej. I tylko ja cieszyłem się z takiego obrotu spraw, bo miałem cykl na FB, w którym rołstowałem każdy odcinek zaraz po emisji (wspaniałe czasy). Niemniej drugi sezon znowu dał nam kilka nazwisk, które kojarzyliśmy tylko z twarzy albo wcale, dzisiaj już sporo ważą -> Michalina Łabacz, Eliza Rycembel, Zofia Wichłacz.

Drugi sezon ewidentnie uciął hajp wśród widzów, ale chyba też entuzjazm Canal+ do kontynuacji. Było, minęło, zapomnijmy. I tu do gry wchodzi czas, który leczy rany oraz nostalgia ->”Ehh pierwszy Belfer to było coś, mogliby zrobić coś w tym stylu”.

No i cyk, dzisiaj, po kilku latach przerwy, na Canal+ debiutuje sezon nr 3. Tak się składa, że nie tylko widziałem już trzy odcinki, ale też miałem okazję być w zeszłym roku na planie i podejrzeć sobie, jak powstawał (widziałem jak Maciek Stuhr po nakręceniu sceny stwierdza, że to nie bangla i nie oddaje odpowiedniego stanu emocjonalnego belfra. Nope, trzeba poprawić, po czym zaczęli z reżyserem dyskutować nad nową koncepcją i cyk, 15 ujęć próbnych później, mieli to. A był pressing czasowy, bo słońce zachodziło, a sceny muszą mieć to samo światło).

Oczywiście trzy odcinki nie są wystarczającą próbką, aby zawyrokować, czy to się udało, ale pozwala mi stwierdzić, że twórcy przeanalizowali wszystkie wtopy z „dwójki” i uszyli nowy sezon z elementów, które już raz się sprawdziły. Czyli znowu mamy grubo w obsadzie (Stuhr, Koman, Baka, Gąsiorowska, Herman oraz potencjalne objawienia wśród aktorów młodego pokolenia), małomiasteczkowy klimat, tajemnicze zaginięcie, ograniczone grono podejrzanych i Maćka Stuhra, który prowadzi lekcje niczym Robbin Williams w „Stowarzyszeniu umarłych poetów”.

Jako że byłem i widziałem bekstejdż, jestem już zaangażowany emocjonalnie w ten tytuł i trzymam kciuki, ale z oceną jeszcze czekam. Jakby nie było, dwa pierwsze odcinki już od dziś możecie obczajać na canal+ online.

#współpracareklamowaCANAL+ Polska#zapowiedź#pigreckuje#belfer

P.S. Ale żeby trzeci raz dać Maćkowi Stuhrowi dzieciaki pod opiekę, to trzeba mieć fantazję 😉