[Things we do for] LOVE

W najbliższą sobotę (25.11), Teatr 6. piętro odpala premierę nowej sztuki w repertuarze „[Things We Do for] LOVE” i z tej okazji dostałem czelendż, aby zapytać ludzi z PigOutowego FB o szalone rzeczy, które zrobili dla miłości. Oczywiście przypomniało mi się o tym 5 minut temu, ale spoko, rzutem na taśmę udało się zebrać kilka odpowiedzi.

Na ten przykład czytelnik Radosław napisał, że kiedyś z miłości wytatuował sobie na ramieniu lico swoje żony… bo co może w takim pomyśle pójść nie tak? Przecież to prawie tak pewne i bezpieczne, jak inwestycja w Bitcoina w 2023. Coż, po czasie okazało się, że bardziej jednak opłacało się iść w krypto, ale jak twierdzi Radek, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i dziarę udało się przerobić na epickiego Indianina, więc ostatecznie #wygryw.

Z kolei czytelnik Adam napisał, że kiedyś prowadził wygodne, bezstresowe życie, w którym bujał się na wypasionym fotelu gejmingowym i szkalował w Counter Striajku 40-letnich chłopów od „Bambików, którzy mają mało V-dolców”. Baaa z dostawcą szamy miał już taki stopień zażyłości, że chłop bez pukania wchodził mu na kwadrat, przekładał pickę na talerz, podkładał pod nos, przybijał piątkę i jeszcze śmieci zabierał na wyjście. A później poznał dziewczynę i w sumie nie pamięta, jak do tego doszło, ale teraz zamiast gejmingowego fotela, ma Thermomixa i dałby sobie rękę uciąć, że to była ich wspólna decyzja.

Natomiast użytkowniczka Magdalena podzieliła się anegdotką z początków swojej znajomości z takim jednym Piotrkiem -> „Przyjeżdżał do mnie na kilka godzin, po czym mówił, że musi iść, bo ma kilka ważnych rzeczy do załatwienia… a później widziałam na Naszej Klasie, że gra na konsoli. Wymyśliłam zatem plan. Jaki? Kurła sprytny! Mianowicie, jak skończył mi się abonament w telekomie i podpisywałam nową umowę, zamiast telefonu za złotówkę, wzięłam plejstejszym za 5 złotych, po czym przyszedł Piotrek i mówię mu -> Hej, pacz co mam! Już nie będziesz musiał wychodzić w ważnych sprawach hehe. Wizualizowałam sobie, że to będzie słodkie i romantyczne, dużo śmiechu i tego typu tematu if U Know what I mean… tymczasem w następnej scenie, Piotrek po strzeleniu gola na 7-0, zaczął robić w salonie moonwalka i wtedy coś we mnie pękło. Powiedziałam, że ma wybierać – albo ja albo Fifa. I tyle widziałam Piotrka, ale za to z plejstejszyn ostatecznie pykło i gorące uczucie łączy nas do dzisiaj. Platyna w Spajdermenia 2 zrobiona w dniu premiery, handluj z tym!

Z kolei czytelnik Bartek powiedział, że jest introwertykiem na maksa, ale kiedyś na jego drodze stanęła białogłowa i to uczcie było tak silne, że totalnie go ogłuszyło, przez co kompulsywnie zgodził się pójść na przebieraną imprezę… z tańcami #najgorzej. Związek ostatecznie nie przetrwał, a on do dzisiaj 3 razy w tygodniu stawia się na sesję u psychoanalityka, ale jak sam mówi -> „To był zryw serca. Poza tym, kto mógł przewidzieć?”.

Błażej zapytany, co zrobił najbardziej szalonego z miłości, bez zastanowienia odpowiada -> „Wziąłem kredyt”.

Na co odpowiadam mu -> Mordeczko, nie ty pierwszy. Jest na wielu

Na co Błażej -> Ale ja wziąłem na wesele

Na co ja -> A to sorka hehe

Na co Błażej -> Nawet mi nie przypominaj. Nadal mam do spłaty fotobudkę i foodtrucka z Prosecco. A mówiłem, cho zrobimy skromne, dla najbliższych, bez fajerwerków, bo to się z kopert nie zwróci, na co ona, że „Weź nie dziaduj. Ile razy w życiu robi się wesele? Poza tym zwróci się na lajcie, więc relaks”

Na co ja -> Stary pliz staph, zaraz posikam się ze śmiechu

Jak widać, miłość to taki stan, w którym człowiek traci rozum i zaczyna robić absurdalne rzeczy. Jest w stanie wyjść ze strefy komfortu, zmienić styl życia, a nawet pójść na przebieraną imprezę z tańcami. Krejzi, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto tak nie miał. Niemniej te wszystkie dowody miłości czytelników to pikuś przy rzeczach, które dla miłości zrobią bohaterowie spektaklu ”[Things We Do For] Love”.

[Things We Do For] Love jest sceniczną wersją sztuki angielskiego dramatopisarza Alana Ayckbourna … a jeśli to nazwisko nie otwiera wam żadnych szufladek w głowie, to wspomnę, że angielscy krytycy uznali ją za „arcydzieło tragicznej komedii i komicznej tragedii”. Pprzypominam, że „Cztery wesela i pogrzeb” są angielskie, więc nie w kij dmuchał rekomendacja.

Sam autor natomiast zrecenzował swoje dzieło następująco: „To sztuka, w której namiętny romans między dwojgiem ludzi niszczy wszystko wokół nich. W imię miłości można robić rzeczy, których nigdy nie zrobiłoby się w imię niczego innego; w tym zdradzać przyjaciół, kłamać i oszukiwać. Zadziwia mnie fakt, że niektóre z najgorszych ludzkich zachowań są udziałem właśnie zakochanych.”

W rolach głównych wystąpią: Anna Dereszowska, Joanna Liszowska, Marek Kalita oraz Lesław Żurek. Reżyseruje, Eugeniusz Korin, więc pewniaczek (dużo hiciorów na koncie). Poza tym, że w spektaklu dostaniemy skomplikowany czworokąt miłosny, który pchnie bohaterów do szalonych rzeczy, jest jeszcze gejmczendżer audiowizualny. Otóż autor tak sobie wymyślił tę sztukę, że trzeba było zbudować specjalną scenografię, aby swobodnie śledzić rozwój akcji, a do tego będą projekcie animacji oraz klimatyczna muzyka zespołu Muse. Long Story Short -> Zapowiada się srogo.

Wiem, że po tym wszystkim, co napisałem, palicie się, żeby iść i zobaczyć to na własne oczy, niestety zła wiadomość jest taka, że bilety na premierę dawno wyprzedane. Ale spoko, bo są jeszcze miejsca na 28 i 29 listopada + trzy terminy w styczniu. Zróbcie coś szalonego i zabierzecie swoje drugie połówki do teatru.

link do spektaklu -> https://teatr6pietro.pl/spektakle/love/

BTW sztuka lokuje erotykę i seksy, więc dozwolone od lat 18.