Głowa w piasek
- Tytuł:Głowa w piasek
A z tym całym teatrem, kto to to widział? Człowiek tygodniami nastawia się psychicznie, że teraz to będzie takie wyjście pod publiczkę, żeby wszyscy widzieli, że hoho inteligencja here, a nie trywialne leżenie w żonobijce przed telewizorem, otoczony przez 24 piw z promocji 12 + 12 gratis. A jednak gdzieś tam z tyłu głowy szepcze głosik -> A co jeśli to będzie 1,5h męczenia buły? Jesteś prosty chłop i potrzebujesz prostych rozrywek, a nie jakieś nudy. Jeszcze dasz radę się z tego wymiksować, kaman żonobijka czeka!
A jednak byłem dzielny do końca i poszedłem. Drugi raz w ciągu miesiąca, czyli jeszcze nie royals, ale już nie cham.
I znowu było rześko. Tym razem padło na TEATR POLONIA, do którego osobiście zaprosiła mnie Paulina Holtz, co by fejs to fejs zapodać mi połajankę za szkalowanie „Klanu” i przekręcanie nazwiska rodowego LuBitch.
Sztuka nosi tytuł „Głowa w piasek” (by Matt Murray, w reżyserii Marii Seweryn) i opowiada o trzech babeczkach. Każda jest na innym etapie życiowym, z innymi priorytetami w głowie, o światopoglądzie nie mówiąc, tymczasem Bóg tak chciał, że spędzą ze sobą jedno popołudnie, żeby „formalnie” porozmawiać na poważne tematy, tyczące się dzieci Weroniki Książkiewicz i Magdaleny Stużyńskiej… wtem na ten meeting wbija Paulina Holtz, cała na biało i wyposażona w nie do końca legalne czekoladki, co zmienia „formalne” rozmowy w „prawdziwe”.
To jest zabawne i z morałem… ale takim morałem, który idealnie pasuje do obecnego klimatu w Polsce, więc jak ktoś jest ultra konserwą, dostanie dobrego klina na banię. Aktorsko jest bardzo przyjemnie, wiadomix, na żywo to zawsze mocniej rezonuje, ale to co działa tu najlepiej, to to, że każda z pań przełamuje wizerunek, jaki znamy z seriali i romkomów. Bardzo to odświeżające i odszufladkowujące.
Być może to starość, ale wyjątkowo dobrze mi fituje to odchamianie się w teatrze i zastanawiam się, czy świat wytrzyma, jeśli pójdę trzeci raz.