popKULTURA

Remigiusz Mróz “Przepaść”

07/12/2021
Przepaść

Sta­ło się. Dziś na maglu recen­zenc­kim mam książ­kę moje­go naj­lep­sze­go zio­mecz­ka, któ­re­go nigdy nie widzia­łem na oczy, czy­li Rem­ka Mroza.

W pierw­szej wer­sji mia­łem napi­sać “naj­now­szą książ­kę”, ale zna­jąc Rem­ka, dopusz­czam myśl, że kie­dy ja prze­dzie­ra­łem się przez “Prze­paść”, on wypu­ścił już trzy kolej­ne tytuły.

I z tą rec­ką to też tak nie do koń­ca, bo jak wszy­scy wie­my, każ­dy kto nega­tyw­nie wypo­wie się o ksiaż­kach Rem­ka, ten koń­czy jako kon­sul­tant­ka Avo­nu #Been­The­re­Do­ne­That

Dla­te­go zamiast rec­ki będzie rołst. Jedziemy:

  1. Jestem tak sta­ry, że pamię­tam cza­sy, kie­dy Remek cho­dził z Kata­rzy­ną Bon­dą XD #bang
  2. Dosko­na­le pamię­tam dzień, w któ­rym pierw­szy raz mia­łem kon­takt z książ­ka Rem­ka Mro­za. Byłem wte­dy aku­rat z mamą w Empi­ku i powiedziałem:

- Mamo, mamo, kup­my książ­kę Maxa Czor­ny­ja, plizz plizz

- Książ­kę Maxa Czor­ny­ja mamy w domu

Tym­cza­sem w domu -> “Kasa­cja” Remi­giusz Mróz #bang

  1. Rem­ka naj­bar­dziej sza­nu­je za to, że jako absol­went pra­wa zde­cy­do­wał się nie podej­mo­wać pra­cy w zawo­dzie. Kto czy­tał “Chył­kę”, ten wie, że świat by tego nie udźwignął

Alter­na­tyw­nie:

Gdy­by pol­skie sądow­nic­two wyglą­da­ło tak, jak w książ­kach z Chył­ką, Mazur­ska Noc Kaba­re­to­wa nie była­by nam już potrzeb­na #bang

  1. Remi­giusz Mróz zabił wię­cej drzew niż kor­nik dru­karz #bang
  2. Nie jest tajem­ni­ca, że Remi­giusz Mróz jest tyl­ko twa­rzą prze­krę­tu wydaw­ni­cze­go, za któ­rym ukry­wa się kil­ku­na­stu gho­stw­ri­te­row. Nie zna­my ich nazwisk, ale na pod­sta­wie tre­ści jeste­śmy w sta­nie stwier­dzić, ze “Czar­ną Madon­nę” napi­sał ktoś uza­leż­nio­ny od mefe­dro­nu, “Hasz­tag” nasto­lat­ka z pro­ble­ma­mi, a “Osie­dle RZNiW” iRo­bot Room­ba #bang
  3. Remi­giusz Mróz pasję do pisa­nia odkrył już w pod­sta­wów­ce. Sie­dział aku­rat na przy­rce, kie­dy jego kole­ga z ław­ki został wywo­ła­ny do tabli­cy. Remek chciał ten moment wyko­rzy­stać tak, jak każ­dy nor­mal­ny 10-latek, czy­li nary­so­wać na ostat­niej stro­nie jebit­ne­go kutan­ga, ale jakoś tak wyszło, że popeł­nił 300-stro­ni­co­wą powieść. A jak kole­ga wró­cił i zapy­tał “WTF?”, Remek odrzekł: “Daj mi czas do dużej prze­rwy, a donio­sę ci dru­gi tom”. #bang
  4. Remi­giusz Mróz kie­dyś przy­pad­ko­wo wylał gorą­cą her­bę na lap­ka, na któ­rym miał książ­kę ukoń­czo­ną w 90%. Nie­ste­ty w ser­wi­sie powie­dzie­li, że pli­ku nie da się odzy­skać… na co Remek: “No i uj, no i cześć, 15 minut robo­ty psu w budę” #bang
  5. Remi­giusz Mróz podob­nie, jak Ste­phen King, J. K. Row­ling oraz inni wiel­cy pisa­rze, zde­cy­do­wał się wydać serię ksią­żek pod pseu­do­nim… ale jako jedy­ny zaspo­ile­ro­wał na okład­ce, że Ove Log­smans­bo, to tak napraw­dę pseu­do­nim Remi­giu­sza Mro­za #bang
  6. Możesz nie lubić twór­czo­ści Remi­giu­sza Mro­za, co nie zmie­nia fak­tu, że na 99% sypiasz z oso­bą, któ­ra ją uwiel­bia #bang
  7. Z Rem­kiem jak z PiSem -> ofi­cjal­nie nikt nie czyta/głosuje, po czym boom, top­ka w Empi­ku i rzad więk­szo­ścio­wy #bang

________________________________

Nato­miast, jeśli cho­dzi o “Prze­paść” to jest 7 tom serii, co do któ­rej Remek obie­cy­wał, że zamknie ją w czte­rech czę­ściach #XD. Głów­nym boha­te­rem jest komi­sarz Wik­tor Forst, któ­ry jeśli aku­rat nie wstrzy­ku­je sobie hero­iny pomię­dzy małe pal­ce od stóp, to praw­do­po­dob­nie pro­wa­dzi śledz­two doty­czą­ce zawi­łej zbrod­ni popeł­nio­nej w Tatrach. I tak jak seria od począt­ku trzy­ma poziom, tak w naj­now­szym tomie Remek prze­szedł same­go sie­bie i na dzień dobry zapo­dał nie­li­chy mord, któ­ry póź­niej eska­lu­je w <spo­iler>, a na koń­cu oka­zu­je się, że <spo­iler> i konia z rzę­dem temu, kto to prze­wi­dział #mózgroz­dup­co­ny

Jak dla mnie seria z For­stem jest naj­lep­szą rze­czą, jaką stwo­rzył Remek. Po pierw­sze robo­tę robi Wik­tor Forst, któ­ry jest jak Mel Gib­son w “Zabój­czej bro­ni”, czy­li wywa­lo­ne na regu­la­mi­ny i zawsze rzu­ci jakąś krzep­ką ripo­stą, przez co nie da się typa nie lubić.

Po dru­gie — Góry. Gho­stw­ri­ter, któ­ry stoi za tą serią musi napraw­dę bar­dzo jarać się góra­mi i to jego ser­du­cho czuć w książce.

Po trze­cie — Smacz­ki. Z “Prze­pa­ści” dowie­dzia­łem się, że w Doli­nie 5‑ciu Sta­wów, tak napraw­dę jest wię­cej niż pięć sta­wów #szok oraz że Lenin cho­dził kie­dyś po naszych Tatrach i nawet wpadł w jakąś szcze­li­nę, z któ­rej wycią­gnął go jakiś góral i po latach stwier­dził, że gdy­by wie­dział kogo ratu­je, to by trzy razy się zastanowił.

Po czwar­te — Flow. Seria z For­stem ma bar­dzo przy­jem­ne flow, co szcze­gól­nie doce­nia się w wer­sji audio­bo­okó­wej. Dobrze się tego słu­cha na rowe­rze i w dłuż­szych tri­pach autkiem.

I na koniec po pią­te — Osi­ca feat. Gosz­ty­ła. Edmund Osi­ca, prze­ma­wia­ją­cy w audio­okach gło­sem Krzysz­to­fa Gosz­ty­ły to naj­lep­sza rzecz, jaka spo­tka­ła pol­ską lite­ra­tu­rę od pre­mie­ry słu­cho­wi­ska o Wiedź­mi­nie. I nawet z tym nie han­dluj­cie. Edmund Osi­ca jest kró­lem maru­dze­nia, tak jak szczu­pak jest król wody.

___________________

Pod­su­mo­wu­jąc -> Remek nadal wisi mi za “Czar­ną Madon­nę”, “Hasz­tag” i “Nie­od­na­le­zio­ną”, ale aku­rat seria o For­ście wyszła mu leganc­ko i ją śmia­ło moż­na brać na warsz­tat czy­tel­ni­czy (tu moż­na nabyć ją dro­gą kup­na -> https://tiny.pl/99fmx), a jeśli wybie­rze­cie wer­sję audio­bo­oko­wą, macie +50 punk­tów extra, bo Krzysz­tof Gosz­ty­ła to jest arcy­mistrz i win­du­je ten mate­riał w stra­tos­fe­rę (audio­bo­oki dostęp­ne na audioteka.pl). A za sexi pakie­cik kła­niam się Wydaw­nic­two FILIA (mia­łem już 3 tomy, więc jeden pre­zent świą­tecz­ny z głowy )

 

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply