„Poszukiwacz zwłok” Mieczysław Gorzka

Ocena Pigouta:

Mieczysław Gorzka strona autorska to topka polskiego kryminału i nawet z tym nie handlujcie. Osobiście odkryłem go kilka lat temu na etapie serii z komisarzem Zakrzewskim, która początkowo miała mi złagodzić fazę „i jak teraz żyć?” po skończeniu cyklu z Jakubem Mortką od Wojciech Chmielarz – pisarz, a okazało się, że to ta sama liga i wsiąkłem po całości.

Najnowsza książka Pana Mieczysława nosi tytuł „Poszukiwacz zwłok” i jest premierą z tego tygodnia, więc gorący towar. Mało tego, sięgając po nią, już na dzień dobry wygrywamy, jako czytelnicy, bo płacimy raz, tymczasem pod względem objętości dostajemy praktycznie dwie książki. Serio, trzy dni mi zeszło, taka loszka.

I ta objętość nie wzięła się z kosmosu. Mamy tu cztery postacie, których losy nas interesują oraz dwa śledztwa, za którymi podążamy. Do tego dochodzą postaci poboczne + wątki z życia prywatnego każdego bohatera, a to wszystko jest splecione sprytnie utkaną pajęczyną. Na ten przykład postać A jest sojusznikiem postaci B, ale ma kosę z C. Z kolei B ma sojusz z A, ale wolałaby mieć z C, więc robi się zgrzyt, tymczasem C trzyma sztamę z D, narażając ją tym samym na konflikt z A, etc.

Założę się, że Mieczysław Gorzka na potrzeby tej książki, powiesił w chacie tablicę korkową, co by sobie legitnie poukładać wszystkie koneksje pomiędzy postaciami i wątkami, ale tak bardzo dał do pieca, że zapewne pod koniec pisania, tablica ciągnęła się od jego biura, przez salon i kuchnię, aż do kabiny prysznicowej.

Pierwsze śledztwo jest policyjne i dotyczy pogoni za seryjnyn mordercą, zwanym Poltergeistem (bo jest niczym zjawa -> pojawia się i znika). Drugie to zlecenie odnalezienia ciała zaginionej wiele lat temu dziewczyny i podejmuje się go pewien psycholog z nerwicami natręctw, zwany „Poszukiwaczem Zwłok”.

Pierwsze śledztwo polubiłem od pierwszej nutki, bo to jest to, w czym Gorzka jest najlepszy, czyli wiarygodnym pokazaniu pracy policyjnej. Analiza śladów, snucie teorii, podążanie za tropami, przesłuchania, etc, ale też pressing medialny, konflikty wewnątrz firmy, niespełnione ambicje i działania poza regulaminem. Ot kejs serialowego Pitbulla.

Drugie śledztwo to według mnie próba dodania czegoś nieoczywistego i wciągnięcia czytelnika w grę pt. „czy autor wpuszcza mnie w maliny? „. To jest gra, która polaga na rozkmince – > ok, autor podsuwa mi wyraźne tropy, czyli chce żebym pomyślał, że to rozgryzłem, ale przecież ja wiem jak to działa, więc z góry odrzucam tę wersję, szukając tych małych, na pierwszy rzut oka, niestotnych rzeczy. Czej, a co jeśli on przewidział, że tak pomyślę i mnie podpuszcza?

W tym wątku w pewnym momencie miałem budyn z mózgu, bo zaplątałem się w próbach przewidzenia instencji Pana Mieczysława, więc z jeden strony dopiął swego… ale z drugiej, analizując okruszki, które mi rzucał, odkryłem pewne niekonsekwencje w budowaniu postaci „poszukiwacza zwłok” oraz skrótowe rozwiązanie aspektów, które sprawiały wrażenie, że będą bardzo istotne dla rozgryzienia zagadki.

Podsumowując. Książka wielowątkowa, wymagająca niesamowitej pracy, aby to wszystko sprawnie powiązać. Momenty policyjne świetne, to jest ciężar i klimat, który kocham najbardziej. Postaci zbudowane bardzo dobrze. Ich losy obchodzą i zależnie od sytuacji, wywołują napięcie, ulgę, stres, etc. Niestety zachwyt trochę opada na etapie „poszukiwacza zwłok”. W tym wątku nie dostałem satysfakcjonujących odpowiedzi i nie wszystko mi się spina. Niemniej rzeczy dobrych jest znacznie więcej i jak już wspominałem, jest w to włożona masa mrówczej pracy, co wypada docenić. Z potknięciem, ale warto.