„Paradoks Łosia” Antti Tuomainen

Ocena Pigouta:

Henri Koskinen to geniusz matematyczny. Prowadzi uporządkowane życie, zarabia w firmie ubezpieczeniowej, dla której wylicza ryzyka przy różnych polisach i tak mu leci żyćko, aż tu pewnego dnia w spadku po bracholu dostaje park rozrywki. Nie że od razu Energylandię. Bardziej taki park z rozklekotanymi karuzelami, które najlepsze lata mają już za sobą (jakbym był złośliwy napisałbym, że jak park w Zatorze. Wiem bo byłem). Kto kiedykolwiek zespawał się na wielkiej łańcuchowej, albo wypadł przez maskę podczas zderzenia czołowego na autodromach, wie o jakiej infrastrukturze mówię.

No i teraz postawcie się na miejscu Henriego. Bramka A to wygodne życie i bezpieczny etacik, bramka B to postawienie wszystkiego na zadłużony, przestarzały park, w którym pracuje mnóstwo creepów. Co robicie? Bo Henri wybrał prowadzenie parku.

Jako geniusz matematyczny bardzo szybko stworzył plan naprawczy, który w kilka sezonów nie tylko wyzeruje debety, ale wręcz sprawi, że park zacznie zarabiać.

Z tym, że jest jeden problem. Otóż okazuje się, że prowadzenie parku rozrywki to równie niebezpieczne zajęcie, jak prowadzenie rancza w Yellowstone. Jup, konkurencyjne parki podkładają świecie, a firmy, które teoretycznie sprzedają karuzele do takich parków, to w rzeczywistości zorganizowane grupy przestępcze, które chcą człowieka okantować, a jak ten nie współpracuje, sięgają po groźby, szantaże, a nawet doraźną przemoc. A do tego dochodzi jeszcze krejza czynnik ludzki zatrudniony w parku, który Henriemu przynosi kolejne kłopoty.

Tak mniej więcej prezentuje się plot fabularny „Paradoksu łosia”. Jest to kryminał, ale taki heheszkowy, w oparach absurdu. Przemoc i niebezpieczeństwa są na serio, ale obserwowanie, jak ten biedny Henri musi odnaleźć się w zupełnie nowym dla niego środowisku, wychodzić ze strefy komfortu, lawirować i co chwile łamać swoje zasady, żeby naprostować sprawy, jest całkiem zabawne. A kiedy już wita się z gąską, spada na niego kolejna fala guana. #MnieŚmieszy

„Paradoks łosia” to druga część trylogii, która zrobiła już sporą karierę zagranico. Baaa Amazon robi z niej serial i w głównej roli obsadził Steve’a Carella, więc poważna sprawa. Autorem jest Antti Toumainen, czyli topowy fiński pisarz, który w Polsce też jest dość znany, nawet reckę kiedyś robiłem. Cześć pierwsza nosi tytuł „Czynnik Królika”, a trzecia, wieńcząca trylogię -> „Teoria Bobra” (Bober ku*wa) ukaże się na polskim rynku w maju.

To jest lekkie, przewrotne, zabawne i robi „feel good” uczucie. Nie widzę przeciwskazań do podania wam tej serii dalej. Tym bardziej, że jest dostępna też w apkach w e i audiobooku. I można zacząć od części drugiej. Na początku jest szybka synteza dotychczasowych wydarzeń.