Chciałbym, żebyś mnie napisała, czyli porno dla ogarniętych Grażyn
Przyznam wam się do czegoś, otóż uwielbiam porno dla Grażynek. Serio. Ile razy zrecenzuję tutaj "Greya" albo coś w tym nurcie, tyle razy ludzie piszą, że jestem bohaterem i szanują moje poświęcenie. Szczerze? Blogasek w takich przypadkach robi tylko za alibi. Prawda jest taka, że mam fetysz ultra paździerzowych książek, a dziwnym trafem najbardziej paździerzowe zazwyczaj okazują się właśnie pornuchy. Uwielbiam ich kwadratowe dialogi, absurdalne fabuły, ciężkie psychozy głównych bohaterek i nieskończoną cierpliwość milionerów, którzy je wyrywają. To jest takie urocze, kiedy książkowi bogacze chojraczą, jakimi to nie są ekstremalnymi jebakami, a jak przychodzi, co do czego, to tym szarym myszkom, które obierają na cel, trzymają, co najwyżej włosy podczas womitu, albo sprawdzają, czy dzisiaj zjadły pełnowartościowy posiłek. I w ogóle niby tacy luzacy, a jakoś każdorazowo kończą w urzędzie stanu cywilnego (LOL). Wiem, że dziewczynki widzą w tym love story rodem z Kopciuszka, ale dla mnie to po prostu historie o przegrywie (takie lubię najbardziej). O kolesiach, którym wydawało się, że rozdają karty, tymczasem nawet nie zauważyli, kiedy dali sobie wejść na głowę i musieli zrezygnować ze wszystkiego, co lubią. Nagle się budzą i dopada ich refleksja, że stali się mężami i tatusiami, którzy bzykają się od wielkiego dzwonu, w dodatku na łyżeczkę i z gaciami zrolowanymi na jednej nodze. I ja to szanuję, bo to oznacza, że jest jednak sprawiedliwość na świecie. Poza tym zazwyczaj te opowieści są tak pokracznie napisane, że ze świecą szukać czegoś śmieszniejszego.
I mniej więcej takich doznań oczekiwałem, kiedy po recce "365 dni", dostałem wiadomość, że jeśli chciałbym dla odmiany przeczytać dobre porno, to jest taka dziewczyna, która tworzy pod pseudonim Hanka V. Mody i właśnie wydała zbiór opowiadań erotycznych pod tytułem "Chciałbym, żebyś mnie napisała" (a przy okazji jest moją czytelniczką). I że niby te opowiadania, to jest sztos.
– Ok sprawdzę, ale jeśli będzie lipa, to raostuje bez patrzenia, czy popełniła je czytelniczka, czy nie
– Spoko, ale zobaczysz, będziesz zadowolony
Kurła, bardziej na ambicje wjechać mi nie można, ale biorąc pod uwagę kradziony z "Californication" pseudonim autorki i pretensjonalny niczym teksty piosenek Pawła Domagały (weź nie młodniej, weź się starzej), tytuł, byłem spokojny, że to się nie może udać.
No i co? No i książka ponoć miała się składać z 19 opowiadań ociekających seksem, tymczasem przeczytałem pierwsze trzy i zdziwko, bo jest grzecznie, kulturalnie i praktycznie zero BANG, za to dużo w nich o kobietach, które tak desperacko łakną uczucia i przytulenia, że gotowe są pojechać z nieznajomym typem na biwak do lasu i bzyknąć się w namiocie, chociaż w domu czeka mąż z Brajankiem pod pachą. WTF? Przez chwilę myślałem, że padłem ofiarą trollingu i ktoś mnie wpuścił w harlequinowe maliny. Jednak nie. Dalej poszło już z górki i wjechały obroże, klapsy, minety, trójkąty, kciuki w anusie, klękanie do miecza, wątki les, gej i bi. Dżizas dużo tego i nie powiem, trochę mnie przytłoczyło, bo kiedy skończyłem czytać, doszło do mnie, że ja to jednak waniliowy jestem i moja największą fantazją erotyczną nadal pozostaje wizja, w której trzymam w ręce golarkę i stoję w opustoszałej kebabowni, sam na sam z kręcącą się na kiju baranią.
Hanka w swoich opowiadaniach miejscami idzie tak grubo, że parę razy się zaczerwieniłem, ale obiektywnie muszę przyznać, że jest to kawał dobrej prozy i nie mam za bardzo, do czego się przyczepić. Jeśli, któraś z bohaterek powie coś idiotycznego, to po chwili ma refleksje, że palnęła głupotę (I cyk, printscreen do kosza). Nawet tytył został sensownie uzasadniony podczas jednego z opowiadań, wytrącając mi przy okazji jedyny hejterski argument. Sytuacja przedstawia się tak, że porno jest tu tylko przykrywką, a tak naprawdę Hanka serwuje konkretną wiwisekcję kobiecych emocji i potrzeb. No targa tymi babami jak szatan. Niektóre są samotne jak Tom Hanks w "Cast away" i chciałby, żeby ktoś je po prostu pomiział za uchem, inne mają dzikie fantazje erotyczne o trójkątach i zatyczkach analnych, po czym je realizują bez zbędnego udawania świętoszek, a jeszcze inne nie czują klimatów BDSM, ale ich faceci lubią, więc się poświęcają i w to brną. Jednak nie jest to jakieś infantylne pierdololo. Nope, czuć, że tym babeczkom o coś chodzi i mają jakieś motywacje. Osobiście prosty chłopak jestem, więc trochę brakuje mi wrażliwości, żeby się w tym zanurzyć na maxa, ale jestem pewien, że wy (dziewczyny) się w tym odnajdziecie… i siebie przy okazji też odnajdziecie w niektórych opowiadaniach. I właśnie dlatego książka jest schowana przed Madzią. Wolę, żeby jej Hanka niczego nie uświadamiała, bo jeszcze tego brakuje, żeby mi na biwak wybyła.
Odejdzmy jednak na chwilę od porno, bo w zbiorze są też opowiadania z naprawdę niezłymi fabułami, twistami i puentami, gdzie sypialniane fikołki schodzą na czwarty plan. I właśnie w tych opowiadaniach dojrzałem w Hance pisarskiego wymiatacza, który potrafi stworzyć wciągającą historię, a kiedy czytelnik myśli, że już wie co i jak, wywrócić wszystko do góry nogami. Element zaskoczenia, to jest coś, co szanuję najbardziej. Po którymś z kolei tego typu opowiadaniu, napisałem nawet do Hanki maila: "Dziewczyno, idź w dłuższe formy, a TOP10 Empiku będzie Twój". I mówię to całkiem serio. Książka jest dostępna na Legimi, więc możecie sami sprawdzić. Jeśli kręcą was pornuchy, ale takie dojrzalsze, gdzie motywacje bohaterów mają solidne podstawy, a historia ma jakiś głębszy przekaz, to czytacie całość. Jeśli niekoniecznie są to wasze klimaty, to przechodzicie bezpośrednio do rozdziałów -> "Lustro", "Dotknąć gwiazd" i przygotujcie się na ten tytuł…. "To nie ją chciałem pierdolić" (ostrzegałem, ale naprawdę warto rzucić okiem). Są super. Bardzo dobrze żarło też opowiadanie "Kolejny dzień", ale szkoda, że Hanka nie pociągnęła dramatu, który zbudowała w tle, tylko ucięła historię zaraz po tym, kiedy główna bohaterka wyartykułowała swoje uczucia. Szanuję wizję autorki i nie twierdzę, że w takiej formie jest źle, jednak będę ją namawiał, żeby rozwinęła poboczny wątek, bo potencjał jest ogromny.
Podsumowując, od dzisiaj jestem wielkim fanem Hanki V. Mody, ale najbardziej tych tytułów, które dopiero napisze (zobaczycie, urobię ją na te dłuższe formy). Wam z kolei polecam aktualny zbiór opowiadań "Chciałbym, żebyś mnie napisała", bo to w sumie o was (dziewczyny). Poza tym byłoby miło, gdyby dla odmiany zarobił ktoś, kto naprawdę potrafi pisać. I za to trzymam kciuki. Polecam tę alegrowiczkę.
A tu kupicie wersję papierową -> KLIK i tu też -> KLIK
Ebooki tu -> KLIK, ale sugeruję papier, bo ma poślady na okładce (chociaż oficjalna wersja brzmi, że to plecy. Taaa, a ten ślad po depilacji brazyliskiej to skąd?).