Bez litości 3

Ocena Pigouta:

Bez litości 3 jest doskonałym akcyjniakiem, który nie wywołuje migreny odklejonymi wątkami z odwłoka (patrz Szybcy i Wściekli 10).

Mamy tu klasyczną konwencję westernową, podaną we współczesnej wersji. Denzel Washington trafia do małej włoskiej miejscowości, gdzie łapie więź z lokalesami i nawet zaczyna myśleć, czy by nie zostać tam na stałe, wtem odkrywa, że lokalesi muszą płacić haracze mafiii #comorra i ta mafia staje się nie tylko coraz zachłanniejsza, ale i brutalniejsza.

Nie trzeba być Sherlockiem, żeby przewidzieć reakcję Denzela. Fabuła jest prosta jak uczestnicy Warsaw Shore, ale wystarcza, aby dać Denzelowi odpowiednią motywację, a przy okazji udowadnia, że wcale nie trzeba ratować świata przed bombą atomową, aby uzasadnić spuszanie srogich wpierdoli na ekranie.

Denzel jest tu wspaniały. Te jego monologi wygłaszane na zimno, żaden mięsień na twarzy mu nie drgnie Do tego szybkie ręce i widowiskowe killowanie, zwłaszcza bronią białą. No kochom to.

Muzyczka fajnie podbija sekwencje. Złole też spoko. Bez aspiracji na zawładnięcie światem. Nope, po prostu są śliskimi typami bez manier, więc kibicuje się Denzelowi, aby zrobił im kurs savoir vivru… skuteczniejszy niż robi ta babeczka z Projektu Lady.

W swoim gatunku topka. Pewniaczek i na randkę z konkubentką i na solowe wyjście i na weekendowy wieczór, jak już film wjedzie na strimingi. Wincyj takich. Bardzo tak.