popKULTURA

Marcin Ryszka “Nie widzę przeszkód”

05/11/2021
Nie widzę przeszkód

Kil­ka dni temu robi­łem rec­kę nowe­go fil­mu z Ogrod­ni­kiem “Wszyst­kie nasze stra­chy” i napi­sa­łem, że film dobry, ale seans przy­gnia­ta­ją­cy -> coś jak dostać mokrą ście­rą w twarz -> na co ktoś rzu­cił komen­ta­rzem -> “Taaa, jak­by każ­dy dzień w Pol­sce nie był strza­łem mokrą ście­rą w twarz XD”.

Muszę przy­znać, że coś w tym jest, ale tym bar­dziej war­to zain­te­re­so­wać się książ­ką, któ­rą mam dziś na warsz­ta­cie, bo guess what -> zero mokrych ścier, wyłącz­nie pozy­tyw­ny prze­kaz i to tak pozy­tyw­ny, że po lek­tu­rze czu­łem się jak Grum­py Cat, któ­ry całe życie ma posta­wę “NOPE”.

Tą książ­ką jest “Nie widzę prze­szkód” i pozna­je­my w niej histo­rię Mar­ci­na Rysz­ki, któ­ry w dzie­ciń­stwie stra­cił wzrok, a mimo to bie­rze z życia wię­cej niż nie­je­den widzą­cy. Mia­łem przy­jem­ność dać do niej blur­ba na okład­kę i napi­sa­łem coś takiego:

Z mojej per­spek­ty­wy utra­ta wzro­ku w wie­ku pię­ciu lat to nokau­tu­ją­cy cios, po któ­rym czło­wiek ma moral­ne pra­wo już się nie pozbie­rać… i w tym momen­cie, cały na bia­ło, wcho­dzi Mar­cin Rysz­ka z dewi­zą “Cze­go nie­do­wi­dzę, to wyma­cam”, udo­wad­nia­jąc swo­ją histo­rią, że więk­szość ogra­ni­czeń sie­dzi wyłącz­nie w naszych gło­wach. Mimo utra­ty wzro­ku w dzie­ciń­stwie, Mar­cin wyci­ska życie jak cytry­nę. Absol­went wyż­szej uczel­ni, trzy­krot­ny Mistrz Świa­ta w pły­wa­niu, zawod­nik oraz dzia­łacz blind foot­bal­lu, dzien­ni­karz, komen­ta­tor spor­to­wy, akty­wi­sta osób nie­peł­no­spraw­nych, mąż, ojciec, a tak­że współ­au­tor książ­ki, w któ­rej z humo­rem opo­wia­da, jak wyglą­da życie, kie­dy “NIC” nie widać. Jak prze­wrot­nie by to nie zabrzmia­ło, ta lek­tu­ra otwie­ra oczy, acz­kol­wiek po jej skoń­cze­niu trud­no zna­leźć wymów­kę, aby cze­goś nie zro­bić, bo JAK WIDAĆ wszyst­ko jest możliwe”.

I ta krót­ka not­ka tak napraw­dę zawie­ra esen­cję książ­ki. Nie ma tu narze­ka­nia na nie­spra­wie­dli­wość losu, ani tek­stów na zasa­dzie, co by było gdy­by. Jest za to gość, któ­ry bar­dzo chce i szu­ka moż­li­wo­śći. Jest przy tym bar­dzo zawa­diac­ki, bo wszyst­kie histo­rie, że tak deli­kat­nie powiem “nie­po­ro­zu­mień”, wyni­ka­ją­cych z bra­ku zmy­słu wzro­ku oraz odbi­ja­nie się od ścian ludz­kiej igno­ra­cji (szu­ka­nie pra­cy, spra­wy urzę­do­we, etc.) obra­ca w zabaw­ne, czę­sto auto­iro­nicz­ne aneg­dot­ki. Głu­pio się śmiać “ze śle­pych”, ale tutaj serio są momen­ty XD

No dobra, ale co ofe­ru­je treść? Otóż dowie­my się m.in.

- Jakim cudem oso­by nie­wi­do­me dają radę poru­szać się po uli­cach i zała­twiać spra­wy, sko­ro nawet widzą­cy czę­sto tego nie ogar­nia­ją (np. ja)

- Co widzą niewidomi?

- Skąd nie­wi­do­mi wie­dzą jak wyglą­da, daj­my na to gro­no­staj na obra­zie Leonar­da Da Vin­ci, sko­ro w życiu nie widzie­li gronostaja?

- O czym śnią niewidomi?

- Czy nie­wi­do­mi na rau­szu widzą podwójnie?

- Czy igrzy­ska olim­pij­skie to sza­chy dla debili?

- Po kie­go nie­wi­do­mym kon­to na insta?

- Jak nie­wi­do­mi oglą­da­ją telewizję?

- Jak nie mówić do niewidomych

- Ile nie­wi­do­mi łamią rocz­nie bia­łych lasek pod­czas pijac­kich bójek baro­wych? -> i mówiąc bia­łe laski mam na myśli przy­rząd nawi­ga­cyj­ny, a nie sek­si­stow­ski atak na tle rasowym

- I wie­lu wie­lu innych rzeczy

Zanim prze­czy­ta­łem tę książ­kę, pomy­śla­łem sobie, że to będzie coś moty­wa­cyj­ne­go dla osób, któ­re zma­ga­ją się w życiu z róż­ny­mi prze­szko­da­mi, tym­cza­sem supraj­sik i oka­za­ło się, że naj­wię­cej tu moty­wa­cji, dla ludzi, u któ­rych wszyst­ko gra i buczy. Moty­wa­cja, żeby prze­stać być roz­la­złą bułą i pię­trzyć wymówki.

Lek­ka, zabaw­na i bar­dzo war­to­ścio­wa lek­tu­ra. A jak­by­ście chcie­li nabyć egzem­plarz, albo testo­wo prze­czy­tać fram­gent za dar­mosz­kę, to wbi­jaj­cie tutaj -> idz.do/_nie_widze_przeszkod

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply