To musi być miłość. Wersja spoilerowa.
Wczoraj wybrałem się z Madzią do kina. W repertuarze były takie tytuły, jak „Diuna”, „Eternals”, „Venom 2”, a nawet film o księżnej Dianie, ale ostatecznie postawiliśmy na polską produkcję „To musi być miłość”. Dlaczego? Ano dlatego, bo zobaczyliśmy Karolaka na białym plakacie z podpisem „świąteczna komedia romantyczna”. Bardzo nas to zaintrygowało. Nikt nigdy wcześniej nie próbował takiego połączenia, więc byliśmy bardzo ciekawi, co z tego może wyniknąć.
Cóż mogę powiedzieć poza tym, że film był wspaniały? Opowiadał o trzech siostrach, które miały chore czerepy, ale o tym nie wiedziały, przez co były święcie przekonane, że wszystkie PERYPETIE, które je spotykały, to przypadek. Ale po kolei.
Pierwszą siostrą jest Agata, grana przez Annę Smołowik. Agata jest położną i właśnie pogodziła się z mężem (Rafał Królikowski), który ją zdradził. Przepracowali to i dali sobie drugą szansę… wtem 30 sekund później dostajemy scenę, w której czule się całują, po czym on wychodzi do roboty, a ona zostaje w domu. Ledwo wyszedł, a tu zapikał tablet, więc Agata wybiega na klatkę i woła do męża -> „Ej, zostawiłeś tablet”, ale było już za późno. W następnej scenie Agata piję herbę na mieście ze swoimi siostrami, do których jeszcze wrócimy i nagle po raz kolejny rozlega się pikanie. Uj wie dlaczego, ale okazuje się, że Agata targała tego 10-calowego tableta na miasto i to on zapikał, i była to wiadomość od kochanki Królikowskiego. Konkretnie roznegliżowane foto i tekst w stylu -> „No Elo ogierze, nie wpadłbyś przepchać mi rury w zlewie?”. Boom -> mamy pierwsze złamane serduszko
Drugą siostrą jest Roma, grana przez Małgorzatę Kożuchowską. Roma jest pod 50-tkę, czyli idealny wiek, aby kolejny raz zostać matką. I właśnie dlatego ma w telefonie ustawioną apkę, która pika, kiedy wypadają jej dni płodne, a jak pika, to Roma krzyczy na swojego męża Teodora (Tomasz Karolak), żeby natychmiast przyszedł ją zapłodnić, na co Teodor mówi, że on nie potrafi tak zapładniać na akord i w ogóle narzeka, że przez to wykorzystywanie seksualne żyje w permanentnym stresie. Generalnie ta relacja w 99% opiera się na tym, że Kożuchowska krzyczy na Karolaka. ALE. Ale nagle i niespodziewanie w ich życie wkracza Lucy z Rancza, która okazuje się koleżanką Teodora z czasów szkolnych i ewidentnie na niego leci. A że Teodor jest nieszczęśliwy przez wyzysk seksualny ze strony Romy, to postanawia pójść z Lucy w tango. I to nie lajtowe buzi buzi, tylko konkret chędożenie w hotelu na godziny. Boom -> drugie złamane serduszko.
Trzecią siostrą jest Viola (Ina Sobala), która właśnie zaczyna pracę, jako asystentka medyczna w tej samej przychodni co jej siorka Agata. Natomiast po godzinach Viola jest influencerką i cały dzień napierdala storieski. Np. jak szła do tej nowej pracy, to napierdalała storieska, w którym mówiła, że idzie do nowej roboty, ale niestety jakiś koleś wszedł jej w kadr, więc musiała przerwać nagrywanie, żeby na niego nawrzeszczeć -> „Człowieku, nie widzisz, że ja tu storiski kręce? Weź się ogarnij dzbanie!”
Kto kiedykolwiek oglądał jakiś film z Hallmarka, ten po pierwszej nutce wie, że koleś okaże się jej szefem, a cała akcja skończy się przed ołtarzem… ale nie uprzedzajmy faktów. Myk jest taki, że doktorek stalkuje storieski Violi i jak ta raz ogłosiła konkurs na najfajniejszą choinkę, to przez przypadek wysłał jej zdjęcie ze swojego fejkowego konta do stalkowania, na którym ma ksywkę „Bocian” i guess what -> wygrał ten konkurs. Viola nie wiedząc, kto to, napisała mu na priv -> „Joł Bocian wygrałeś. Nagrodą jest kawa ze mną przed pracą, czyli o 7:30” -> nie wiem, skąd Viola miała pewność, że typ mieszka w tym samym mieście, ani tym bardziej, że kawa o 7:30 rano wyda się atrakcyjną nagrodą, ale o dziwo doktorek stwierdza, że zajebisty pomysł i się zgadza. I zgadnijcie co? Doktorek już od 7:00 na nią czekał w kawiarnii, tymczasem ona zjawiła się o 7:30, ale całkiem przypadkowo w tej samej kawiarni o tej samej porze siedział akurat Karolak i całował się z Lucy z Rancza. Jak Viola to zobaczyła, to wyleciała z kawiarni jak długa i tyle ją widzieli… po czym kilka godzin później pisze do „Bociana” z pretensją, że szkoda, że musiała pić kawę sama. Czaicie? Przecież to ona się wymiksowała, a teraz ma pretensje! Ale to nic, bo Bocian odpisuje jej, że „Sorry, głupio wyszło”, chociaż przez godzinę na nią czekał jak ostatnia mameja.
Ustalili, że następnego dnia dadzą sobie drugą szansę na spotkanie. Ot Viola zaprosiła go na imprezę, na której będą przyznawać nagrodę za vloga roku i jakimś cudem Viola ze swoim paździerzowym vlogiem jest nominowana XD. No i siedzi na tym rozdaniu nagród, na co wchodzi doktorek i już chce jej powiedzieć, że to on jest Bocianem, ale ona mu nie daje dojść do słowa i zaczyna na niego krzyczeć, żeby sobie poszedł, bo ma dość jego mordki już w robocie, a co dopiero z prywatnym czasie. Doktorek chce jej przerwać i wytłumaczyć, ale w tym momencie wręczają nagrodę dla najlepszej vlogerki i dostaje ją… kochanka Królikowskiego XD. Viola na fochu wybiega z sali i boom -> mamy trzecie złamane serduszko.
I co się dalej okazuje? Ano to, ze wszystkie trzy siostry, niezależnie od siebie, jada do Sopotu i wbijają na kwadrat do swojej matki (Małgorzata Zajączkowska), która właśnie przygotowywała się do odbycia stosunku płciowego z Janem Englertem (stary a może) i jak tylko usłyszała pukanie do drzwi, to myślała, że to właśnie Englert przyszedł, więc rozpięła guzik w piżamce, żeby było bardziej sexi, tymczasem suprajsik i to te trzy córy wbijają, jedna po drugiej z płaczem. A tuż za nimi wnuczka Zuza, czyli córka Romy i Karolaka.
Z Zuzą to dopiero jest numer. Dziewczyna ma 19 lat i studiuje w czeskiej Pradze, gdzie wpadł jej w oko taki jeden Jozik z Bazin, ale bała się do niego zagadać. Jednak zanim dojdziemy do tego momentu, dostajemy scenę, w której Viola, czyli siostra nr 3, która jest vlogerką i asystentka medyczna jednocześnie, wydzwania do pacjentów z wynikami badań, i kiedy sięga po kolejne wyniki, okazuje sie ze jest to pozytywny test ciążowy Zuzy. Co robi Viola? Dzwoni z tą informacją do sióstr, matki i połowy Warszawy, generalnie do wszystkich tylko nie do Zuzy. Tak że cała rodzina już wie ze Zuza jest pregnant i wyczekuje jej powrotu z Czech, bo chce usłyszeć osobiście dobrą nowinę oraz dowiedzieć się kim jest tajemniczy ojciec.
Tymczasem Zuza jest w praskiej bibliotece, gdzie przez przypadek zostawia swoją nerkę… w sensie saszetkę… w sensie kołczan prawilności (taki jak noszą dresiarze i właściciele warzywniaków na targowisku). Saszetkę dosłownie 10 sekund później odnajduje ten jej crush -> Jozik z Bazin i momentalnie wybiega za Zuzą, aby jej ją oddać, ale wyobraźcie sobie ze te 10 sekund to byla taka przewaga, ze już jej nie dogonił. Co zatem zrobił? Wsiadł w pociag i pojechał do jej domu w Polsce #SeemsLegit
True story, w następnej scenie puka do drzwi, które otwiera Karolak i schodzi maraton pomyłek, bo Jozik mówi po czesku,a Karolak odpowiada mu po polsku, ale za to bardzo powoli i z bogatą gestykulacją hehe. Jozik pyta o Zuzę, bo chce jej oddać saszetkę, tymczasem Karolak zadaje mu niewygodne pytania, bo myśli, że Jozik jest ojcem dziecka Zuzy hehe. I tak nawijają bez ładu i składu, aż akcja się tak zapętla, że nagle Karolak, Królikowski i Jozik z Bazin ląduja w Sopocie u Jana Englerta. I ta scena została nakręcona tylko po to, żeby Karolak mógł rzucić żarcik, że Czech przyjechał do Sopotu zobaczyć, jak wygląda morze hehe.
I w tym momencie sytuacja jest następująca -> chłopy i babeczki są w Sopocie, ale nie wiedzą o swojej obecności nawzajem… do czasu aż się przypadkowo spotykają przy molo. Wtedy dochodzi do eskalacji wzajemnych pretensji i wszyscy ze wszystkim zrywają juz na amen…. Na szczeście w tym samym momencie Zuza, czyli ta młoda w ciąży, wybiega z hotelu i zostaje potrącona przez hulajnoge elektryczną. Zabiera ja ambulans, tymczasem kobiety wskakują do taxy i jada za nią do szpitala, z kolei Jan Englert mówi do Karolaka i Królikowskiego -> Ej znam skrót! Biegnijcie za mną! -> i wyobrazcie sobie, ze kurwa dobiegają do szpitala szybciej niż dojeżdza ambulans i taxa. Jak to świadczy o naszej służbie zdrowia nawet nie mówię.
W szpitalu Jozik z Bazin dowiaduje się, ze Zuza jest w ciąży, na co reaguje foszkiem -> rzuca w nią szaszetką, po czym odwraca sie na pięcie i odchodzi, na co Zuza mu wyjawia, że z tą ciąża to tylko taka ściema. Że tak naprawdę test należał do jej koleżanki, ale postanowiła udawać, że to ona jest w stanie błogosławionym, bo wymyślila, że wtedy jej rodzice na nowo SIĘ POKOCHAJĄ. Tak, też w tym momencie wziąłem rozpęd i przywaliłem barankiem w ścianę, ale serio tak było.
Po tym wyznaniu Jozikowi przechodzi foszek i zaczyna się przytulać do Zuzy, i wyobraźcie sobie, że ten widok przytulasów sprawia, że Karolak, Kożuchowska, Królikowski i Smołowik robią <wzdech>, po czym wszystko sobie wybaczają i od nowa są zakochani i szczęsliwi. Mówię wam, najbardziej niedorzeczna akcja jaką widziałem. Tym bardziej, że tutaj nie było, jak w innych komediach romantycznych, nieporozumień w stylu, że ktoś z kimś się przypadkowo przelizał i w ogóle „to nie jest tak jak myślisz”. Nope, tutaj panowie Teodor i Wiktor w pełni świadomie nadziali swoje kochanki na pal i są na maksa toksyczni, ale uj tam, bo panie Agata i Roma stwierdzają -> „No głupki jesteście, ale jak was nie kochać?”
Wszyscy się tulą, wtem Zuza wypala – „Haha żartowalam, tak naprawdę nie jestem w ciąży, po prostu chciałam was pogodzić”. XD
„Zuza ty głupia dzido!” – nie powiedział nikt, za to wszyscy się śmieją, jakby właśnie przeczytali zabawną anegdotkę w „Chwili dla Ciebie”, po czym Kożuchowska dorzuca do pieca i mówi- „Skoro nie będę babcią, to nadal mogę być matką!”, po czym łapią się z Karolakim za ręce i wybiegą ze szpitala, a my dostajemy bardzo wyraźną sugestię, ze biegną na seksik. Po chwil na seksik wybiega również Krolikowski z Agatą, a tuż za nimi seniorka rodu i Jan Englert.
A co z Wiolą zapytacie? No więc Wiola dzień wcześniej wróciła z Sopotu do Warszawy, bo niby robotę miała (XD). I dostajemy z nią absolutnie brilliant scenę, jak idzie po ulicy tyłem, nagrywa storieski, wtem wypierdala sie z telemarkiem o skrzynkę z piachem. Na szczęście doktorek akurat stalkował jej storieski, wiec migusiem zerwał się na ratunek, a że w komediach romantycznych Warszawa jest wielkości naparstka i wszyscy notorycznie na siebie wpadają, to 30 sekund później widzimy, jak wnosi ją na rękach do jej domu i kładzie na sofie. Niewdzięczna Viola rzuca w podzięce -> „Dzizas jak ty mnie drażnisz gościu”, na co doktorek odpowiada: „A ty mnie drażnisz jeszcze bardziej”, po czym dodaje, że tak w ogóle jestem tym Bocianem od konkursu na storieskach, na co Viola -> „Jesteś Bocianem? To weź poratuj sianem!”… Nie no świruję. Tak naprawdę powiedziała – „Bocian? To naprawdę Ty? Pojebana akcja, ale skoro jesteś Bocianem to jednak cię lubię! Cho się całować!”
I tutaj zaczynają sie całować do piosneki Dżejmsa Arthura, która prawdopodbnie pochłonęła 3/4 budżetu, po czym wjeżdzają napisy, z których wynika, że za tą jakże cudowną produkcja stoi Polsat, co z kolei oznacza, że w tym miejscu powinienem przeprosić TVN za szydzenie z „Listów do M.”, bo „To musi być miłość” na tle „Listów do M.” wypada równie żenująco, jak „Listy do M.” na tle „Love Actually”.
The End