UWAGA! TEKST ZAWIERA SPOILERY. JEŚLI CHCESZ POZOSTAĆ DZIEWICĄ DO CZASU OBEJRZENIA — NIE CZYTAJ!
TVN to taka stacja, która poza tuszowaniem wewnętrznych afer mobbingowych i systematycznym lansowaniu nowych seriali o trudnym życiu w wielkim mieście, raz na jakiś czas próbuje swoich sił również na dużym ekranie i wypuszcza filmy fabularne. Niestety dla nich, ostatnio bez sukcesu. Historia o bliźniaczkach rozdzielonych na porodówce — “Oszukane” i biografia Jasia Meli — “Mój biegun”, szału w kinach nie zrobiły. Jednak TVN nie dał za wygraną i postanowił sięgnąć po pewniaka, po broń masowego rażenia. Wyciągnął z zamrażarki 4‑letniego kotleta, wrzucił go do mikrofalówki i tym sposobem do kin trafiła właśnie druga część “Listów do M.”, czyli marka, która swego czasu doprowadziła do łez wszystkie polskie gospodynie domowe. Produkcja, która mimo “delikatnego” 😉 plagiatu z brytyjskiego “Love Actually”, i mimo dwugodzinnego product pleacementu centrum handlowego “Arkadia” i biżuterii od “Aparta”, jest kochana przez miliony widzów. I w końcu film, którego słodkość można porównać tylko do naćpania się paczką “Raffaello” w otoczeniu 12 szczeniaczków.
“Listy do M. 2” podobnie jak pierwsza część, to film około świąteczny, ale z racji tego, że w grudniu czeka nas premiera “Gwiezdnych Wojen”, twórcy woleli dmuchać na zimne i sięgnąć do kieszeni widza już na początku listopada. Co prawda, klimat nie ten, ale przynajmniej hajs się zgadza. Jak na dobry sequel przystało, wzięto wszystkie sprawdzone zagrywki z “jedynki” i zapodano je jeszcze raz, w większej ilości. Tak że mamy tu więcej ujęć “urokliwie oprószonej śniegiem” Warszawy, w tle przygrywa nam jeszcze więcej radiowych hitów z modnym ostatno Sound’N’Grace na czele, a w obsadzie dostajemy jeszcze więcej gwiazd. Do ekipy dołączyła Małgorzata Kożuchowska, Marta Żmuda-Trzebiatowska i Maciek Zakościelny.
Film opowiada perypetie sześciu rodzin szykujących się do świąt Bożego Narodzenia, które ponownie gdzieś pomiędzy kupnem karpia a dekorowaniem choinki będą podejmować życiowe decyzje. Fabuła została skonstruowana w taki sposób, aby każdy widz płci pięknej potrafił utożsamić się z przynajmniej jedną z opowiedzianych historii i uronił łzę. Chcąc nie chcąc na filmie będą płakać wszyscy — pytanie jak szybko trafi na Ciebie. Sprawdźmy:
Listy do M 2: Wątek nr 1. Maciej Stuhr i Roma Gąsiorowska
Stuhr nadal pracuje w Zetce i nadal mizia się z Gąsiorowską. Para dochodzi do tego niezręcznego momentu, kiedy trzeba podjąć decyzję: wóz albo przewóz (czyt. hajtamy się albo arrivederci). Stuhr, co prawda już od roku kitra pierścionek zaręczynowy w szafce, ale do zadania TEGO pytania zabiera się jak pies do jeża, tłumacząc sobie, że to wciąż nie jest jeszcze idealny moment. Z pomocą przychodzi syn Kostek, który zmęczony niekompetencją starego, bierze sprawy w swoje ręce i aranżuje „niespodziewane” zaręczyny w czasie świąt.
Kto płacze? Wszystkie laski, które łudzą się, że lada moment też dostaną pierścień z brylantem oraz te, które już dawno straciły nadzieję, że to się kiedykolwiek wydarzy.
Listy do M 2: Wątek nr 2. Maciej Zakościelny i Marta Żmuda-Trzebiatowska
Zakościelny jest dobrze zapowiadającym się muzykiem, który mimo iż zdolny to nie dorobił się jeszcze fortuny oporowo biedny, co chwilo zmusza go do życia na garnuszku Trzebiatowskiej. Prawdopodobnie czynnik finansowy jest jedynym spoiwem, który utrzymuje ten związek przy życiu, bo jakby nie patrzeć oboje są z zupełnie innej bajki. Zakościelny to skromny romantyk, który nie może zapomnieć jak kiedyś na Mazurach zasadził ogóra przygodnie poznanej lasce, Trzebiatowska z kolei to paniusia, dla której najważniejszymi rzeczami na świecie są pieniądze i sojowe latte, czyli przeciwny biegun. Para ma już wyznaczoną datę ślubu, ale wszystko się zmienia, kiedy Zakościelny w wigilię spotyka w centrum handlowym właśnie tę dziewuchę, co jej zasadził na Mazurach i która przy okazji okazuje się obłąkana, bo biega po Arkadii z owcą. Odżywają dawne uczucia, Zakościelny jeszcze tego samego wieczora zrywa zaręczyny z Trzebiatowską i pędzi na Mazury żeby grać na trąbce pod oknami laski od owcy. (P.S. Dwa tygodnie później umierają z głodu, bo nikt nie chce kupić płyty trębacza, a baba od owcy jest jeszcze biedniejsza niż Maciek “Behind The Church”).
Kto płacze? Chlipią wszystkie porzucone dziewczyny, dziewczyny, które są zakochane w kolesiach w związkach i obrońcy praw zwierząt.
Listy do M 2: Wątek nr 3. Agnieszka Dygant i Piotr Adamczyk
Po traumatycznych świętach z pierwszej części filmu, para postanowiła się rozstać. Po rozwodzie Adamczyk pracuje jako taksówkarz, a wylaszczona Dygant promuje książkę pt „Drugie Życie”. Dygant nie bzyka się już z Karolakiem w stroju Świętego Mikołaja, tylko szuka miłości w internecie. W wigilię umawia się na randkę w ciemno z tajemniczym Meksykańcem poznanym na jednym z portali (kto o zdrowych zmysłach umawia się na randkę w ciemno w Wigilię? I to w dodatku z tajemniczym Meksykańcem?). Na miejscu spotkania okazuje się, że na Dygant zamiast Pedro67, czeka Adamczyk. Oczywiście w pierwszym momencie baba nie trybi, że padła ofiarą podstępu zaplanowanego z premedytacją przez “człowieka, który został papieżem” i uznaje to za “nieszczęśliwy” zbieg okoliczności. W sumie się nie dziwię. Z ryżego Adamczyka taki sam Don Juan, jak z Grycanki Anja Rubik. Jak łatwo przewidzieć, para na początku skacze sobie do gardeł, aby na końcu dać buzi i spędzić wspólnie święta. Taaaaaaaak bardzo oryginalnie.
Kto płacze? Płaczą rozwodnicy i nieszczęśliwe żony, które od 15 lat mają ochotę trzasnąć drzwiami i uciec do Cancun Ciechocinka.
Listy do M 2: Wątek nr 4. Małgorzata Kożuchowska
Kożuchowska debiutuje w “Listach do M” jako matka dwóch synów i żona niezbyt rozgarniętego kelnera. Ogólnie ma ciężkie życie, bo jeden z synów jest bardzo chory, a w domu się nie przelewa, przez co musi chodzić w jakiś łachach, a nie kolekcji Balmain, jak w prawdziwym życiu. W wigilię, kiedy rodzina wychodzi na kolacje, chory syn postanawia popełnić samobójstwo łykając tabletki i przy okazji podpalić mieszkanie. Na szczęście zostaje uratowany przez Świętego Mikołaja — Karolaka, a że szczęścia w tym filmie chodzą parami, równocześnie znajdują się pieniądze na leczenie dzieciaka. (P.S. jakim trzeba być chujem, żeby zostawić w wigilię chorego syna samego w domu?)
Kto płacze? Płacze scenarzysta, który wymyślił taką niesamowitą historię oraz Kożuchowska, bo zrozumiała że rola Hanki w “M jak Miłość” nie była największą żenadą w jej życiu.
Listy do M 2: Wątek nr 5. Katarzyna Zielińska, Tomasz Karolak i bękart
Zielińska w poprzedniej części urodziła syna. Ojcem jest Karolak, a że Karolak groszem nie śmierdzi, ruda znalazła dla dzieciaka nowego tatusia. Karolak po 4 latach totalnego wyjebania, nagle przypomina sobie, że ma dziecko i próbuje zostać ojcem roku zanim na niebie pojawi się pierwsza gwiazda. Nie ma tu mowy o budowaniu szczęśliwej rodzinki, tylko o stwarzaniu od zera relacji ojciec-syn. No i tyle. Wątek delikatnie mówiąc „z dupy”, ale poruszy wszystkich ojców walczących o prawo do opieki nad dzieckiem.
Listy do M 2: Wątek nr 6. Agnieszka Wagner i Wojciech Malajkat
Wagnerowa jest bardzo chora i leży w szpitalu czekając na operację. W wigilię postanawia przerwać terapię i wrócić do domu, aby spędzić święta z rodziną. Wszyscy są bardzo smutni, bo wiedzą że to ich ostatnie wspólne Boże Narodzenie. Wątek jest tak wyliczony, aby popłakali się wszyscy Ci, którzy bez szwanku przetrwali wcześniejsze historie, niestety przy okazji jest strasznie, ale to strasznie nudno. Dodatkowym minusem jest “błyskotliwa rola” (sarkazm) Julii Wróblewskiej, która o ile mając 5 lat była słodkim, rezolutnym dzieckiem, to teraz jest bezpłciową nastolatką z zerową mimiką i zerowym talentem aktorskim.
Listy do M 2: (NIE)Wątek nr 7. Paweł Małaszyński
Małaszyński nie doczekał się własnego wątku fabularnego. Jego rola ogranicza się do dania nazwiska na plakat i trzech pocałunkach z języczkiem ze swoim ekranowym chłopakiem #tęcza.
Kto płacze? Wraz ze społecznością LGBT płaczą już chyba wszyscy, bo właśnie dotarło do nich jak marny jest poziom tego filmu i uzmysłowili sobie, że TVN będzie nas katować tą produkcją przez kolejnych 10 lat.
Wszystkie wątki łączy postać niegrzecznego Mikołaja, granego przez Tomka Karolaka, który próbuje być śmieszny i uroczy, ale ani trochę mu nie wychodzi. Poziom prezentowanych żartów jest odpowiedni dla przedszkolaków, którzy popuszczają ze śmiechu za każdym, gdy na ekranie pada tekst — „Psia Dupa”. A że pada, co drugie zdanie, możemy uznać, że śmiechu jest co niemiara. Czas odpowiedzieć na odwieczne PigOut’owe pytanie: Iść do kina czy nie iść? Zdecydowanie nie iść. Szczególnie, jeśli jesteś kobietą w trakcie PMS, okresu, owulacji lub podejrzewasz u siebie menopauzę. W każdej z wyżej wymienionych sytuacji istnieje stuprocentowa pewność, że nabierzesz się, na któryś z „chwytów” reżysera i uronisz łzę, a chlipanie na “Listach do M. 2” jest mocno przereklamowane. Poza tym film wcale nie jest uroczy, jest kurewsko depresyjny i dołujący. Nie idź też do kina, jeśli mieszkasz w Tłuszczu lub Garwolinie, bo nie daj Boże uwierzysz, że Warszawa w czasie Bożego Narodzenia wygląda tak jak w tym filmie.
35 komentarzy
Poza tym , że perfidne spojlery, kótre ewentualnie zainteresownaym odbiorę połowę zabawy, to straszny malkontent wystaje zza tekstu… To nie wstyd się rozkleić i chyba nie tajemnica, ze film jest tak wyliczony i moim zdaniem nie wstyd przyznać, ze się podoba. To nie jest kino festiwalowe, na sundance nie pojedzie, ale się podoba masowo i czy to coś złego? Chciałabym takiej Polski i Polaków jak w listach…
Poza tym , że perfidne spojlery, kótre ewentualnie zainteresownaym odbiorę połowę zabawy, to straszny malkontent wystaje zza tekstu… To nie wstyd się rozkleić i chyba nie tajemnica, ze film jest tak wyliczony i moim zdaniem nie wstyd przyznać, ze się podoba. To nie jest kino festiwalowe, na sundance nie pojedzie, ale się podoba masowo i czy to coś złego? Chciałabym takiej Polski i Polaków jak w listach…
to prawda, hasztag spojlery by się przydało na początku tej recenzji. I trochę nie rozumiem, po co oglądać takie filmy, jak się jest ponurym cynikiem.
Komedie romantyczne od tego są, żeby się uśmiechnąć i wzruszyć pomimo banalności wątków. Oglądacz znajduje sobie jakiś element typu “też bym tak chciał” i niech ma go choćby tylko w filmie. Niechby to była i śliczna, zaśnieżona Warszawa.
Mnie się podobało. Ale ja oczekiwałam lekkiego, przyjemnego filmu. I to dostałam.
to prawda, hasztag spojlery by się przydało na początku tej recenzji. I trochę nie rozumiem, po co oglądać takie filmy, jak się jest ponurym cynikiem.
Komedie romantyczne od tego są, żeby się uśmiechnąć i wzruszyć pomimo banalności wątków. Oglądacz znajduje sobie jakiś element typu “też bym tak chciał” i niech ma go choćby tylko w filmie. Niechby to była i śliczna, zaśnieżona Warszawa.
Mnie się podobało. Ale ja oczekiwałam lekkiego, przyjemnego filmu. I to dostałam.
Drogie fanki Barbary Kurdej-Szatan naprawdę potrafię zrozumieć, że nie macie żadnych wymagań względem filmów i lajkujecie wszystkie produkcje, w których przewijają się wasi ulubieni serialowi aktorzy, ale nie. Nie będę oszukiwał ludzi i polecał czegoś tak beznadziejnego, jak “Listy do M. 2”. Wiem, że każdą nieprzychylną opinię lubicie sobie tłumaczyć “hejtem’, “ponuractwem” i “malkontenctwem”, ale przyjmijcie na klatę, że film jest po prostu słaby, wtórny, przewidywalny i stworzony po to, żeby wyłomotać ludzi z kasy. Przyjmijcie też do wiadomości, że blog to taka forma wypowiedzi, w której autor może i powinien być subiektywny. I moja subiektywna opinia brzmi “Listy do M. 2” zasysają. Przyjmuję za to krytykę za spoilerowanie. Co prawda TVN w zajawce i materiałach promocyjnych również zdradził wszystkie wątki, ale mimo to wstawię ostrzeżenie.
Twoje zdanie nie jest święte, więc jak Tobie się nie podoba cyniku to nie oglądaj i usiądz w kącie i dalej rozpaczaj, że żadna Cie nie chce. Masz ogromny problem do kobiet! Kompletnie tego nie rozumiem, ale moze jak się cale życie siedzi i tylko filmy oglada to w sumie nic dziwnego.… żenada
Nie dziwię się, że tego nie rozumiesz, skoro za szczyt kinematografii uznajecie to dziadostwo. Wywróciłybyście się na czymś ambitniejszym.
Kompletnie tego nie rozumiem — na tym jednym stwierdzeniu Twoja wypowiedź powinna się zakończyć.
To mnie wlasnie wkurwia w zwiastunach polskich filmow. Sa nieprofesjonalne. Zbyt dlugie i zdradzaja wszystko. Wlasciwie po zwiastunie polskiej produkcji nie trzeba juz ogladac filmu.
To tez jest kwestia plytkosci i chujowosci polskich produkcji, ze da sie je przedstawic w kilkuminutowym montazu. Ale to juz inna para kaloszy.
Drogie fanki Barbary Kurdej-Szatan naprawdę potrafię zrozumieć, że nie macie żadnych wymagań względem filmów i lajkujecie wszystkie produkcje, w których przewijają się wasi ulubieni serialowi aktorzy, ale nie. Nie będę oszukiwał ludzi i polecał czegoś tak beznadziejnego, jak “Listy do M. 2”. Wiem, że każdą nieprzychylną opinię lubicie sobie tłumaczyć “hejtem’, “ponuractwem” i “malkontenctwem”, ale przyjmijcie na klatę, że film jest po prostu słaby, wtórny, przewidywalny i stworzony po to, żeby wyłomotać ludzi z kasy. Przyjmijcie też do wiadomości, że blog to taka forma wypowiedzi, w której autor może i powinien być subiektywny. I moja subiektywna opinia brzmi “Listy do M. 2” zasysają. Przyjmuję za to krytykę za spoilerowanie. Co prawda TVN w zajawce i materiałach promocyjnych również zdradził wszystkie wątki, ale mimo to wstawię ostrzeżenie.
Twoje zdanie nie jest święte, więc jak Tobie się nie podoba cyniku to nie oglądaj i usiądz w kącie i dalej rozpaczaj, że żadna Cie nie chce. Masz ogromny problem do kobiet! Kompletnie tego nie rozumiem, ale moze jak się cale życie siedzi i tylko filmy oglada to w sumie nic dziwnego.… żenada
Nie dziwię się, że tego nie rozumiesz, skoro za szczyt kinematografii uznajecie to dziadostwo. Wywróciłybyście się na czymś ambitniejszym.
Kompletnie tego nie rozumiem — na tym jednym stwierdzeniu Twoja wypowiedź powinna się zakończyć.
To mnie wlasnie wkurwia w zwiastunach polskich filmow. Sa nieprofesjonalne. Zbyt dlugie i zdradzaja wszystko. Wlasciwie po zwiastunie polskiej produkcji nie trzeba juz ogladac filmu.
To tez jest kwestia plytkosci i chujowosci polskich produkcji, ze da sie je przedstawic w kilkuminutowym montazu. Ale to juz inna para kaloszy.
Ale nawymyślałeś. Chyba masz jakiś problem ze sobą, skoro wylewasz z siebie tyle jadu. Film jest przyjemny, wzruszający, ciepły a ty ewidentnie pastwisz się i wyśmiewasz, że kogoś faktycznie poruszył ten film. Najbardziej Cie chyba kobiety bolą, bo pewnie jesteś zdesperowanym singlem. Trochę to żałosne.
Ale nawymyślałeś. Chyba masz jakiś problem ze sobą, skoro wylewasz z siebie tyle jadu. Film jest przyjemny, wzruszający, ciepły a ty ewidentnie pastwisz się i wyśmiewasz, że kogoś faktycznie poruszył ten film. Najbardziej Cie chyba kobiety bolą, bo pewnie jesteś zdesperowanym singlem. Trochę to żałosne.
Bardzo fajny film, który naprawdę polecam zobaczyć w wolnej chwili, no po prostu tak. Ja rozumiem, że Ci się nie spodobał, ale nie dogodzi się każdemu, no po prostu się nie da 🙂
Ha, napisałam długą odpowiedź, ale się skasowała xD to po prostu idźcie do kina sami i sami oceńcie czy film jest dobry czy zły.
Dzięki za ten komentarz. Powinien być dodawany jako przypis do każdej recenzji. Opinia to tylko opinia, a nie prawda objawiona.
Bardzo fajny film, który naprawdę polecam zobaczyć w wolnej chwili, no po prostu tak. Ja rozumiem, że Ci się nie spodobał, ale nie dogodzi się każdemu, no po prostu się nie da 🙂
Ha, napisałam długą odpowiedź, ale się skasowała xD to po prostu idźcie do kina sami i sami oceńcie czy film jest dobry czy zły.
Dzięki za ten komentarz. Powinien być dodawany jako przypis do każdej recenzji. Opinia to tylko opinia, a nie prawda objawiona.
Film nie może być ani dobry, ani zły. Film może albo przypaść do gustu, albo nie. Mi się bardzo podobał i ja chętnie polecam go znajomym. Wiadomo, że każdy ma indywidualny gust i oczekuje od filmu czegoś innego. 😉
Nie oglądałam jeszcze jedynki. Muszę nadrobić w wolnym czasie, żeby zobaczyć, czy warto. Recenzja napisana bardzo przyjemnie 😉
Nie oglądałam jeszcze jedynki. Muszę nadrobić w wolnym czasie, żeby zobaczyć, czy warto. Recenzja napisana bardzo przyjemnie 😉
Hahaha. Mieszkam za Tluszczem. 😀 Warszawa daje mi robotę, więc bywam. 🙂 Listy do M uwielbiam, a Ciebie lubię coraz bardziej.:-)
Ja Cię lubię za dystans. Ile się na słuchałem za ten Garwolin, a tu pyk “mieszkam za Tłuszczem” i zero pretensji 🙂 Ten wpis to były początki blogowania i jeszcze się spinałem na krytykę, teraz jestem kwiatem lotosu 😉
Niedługo i Tłuszcz będzie Warszawą, badum tss..! 😉
Nie tak szybko, na razie macki stolicy sięgają tylko po Wołomin. A i tak nie wiadomo jeszcze czy ktoś ich nie przytnie. 😉
Hahaha. Mieszkam za Tluszczem. 😀 Warszawa daje mi robotę, więc bywam. 🙂 Listy do M uwielbiam, a Ciebie lubię coraz bardziej.:-)
Ps. Trochę Ci się oberwało za to że masz własne zdanie na własnym podwórku. . 😉
Ja Cię lubię za dystans. Ile się na słuchałem za ten Garwolin, a tu pyk “mieszkam za Tłuszczem” i zero pretensji 🙂 Ten wpis to były początki blogowania i jeszcze się spinałem na krytykę, teraz jestem kwiatem lotosu 😉
Niedługo i Tłuszcz będzie Warszawą, badum tss..! 😉
Nie tak szybko, na razie macki stolicy sięgają tylko po Wołomin. A i tak nie wiadomo jeszcze czy ktoś ich nie przytnie. 😉
Podziwiam Cię nieustannie! Doczytałem do trzeciego wątku, dalej nie jestem w stanie. Gdybym to miał w kinie oglądać, to albo ze śmiechu bym padł, albo niespodziewanie (?) spiknął się z Morfeuszem 🙂 A że (anty)fanki atakują… Cóż. Twardy bądź 😛
(baj de łej, kto to jest Barbara Kurdej-Szatan?).
Szanuj stan, w którym jesteś 😉
Podziwiam Cię nieustannie! Doczytałem do trzeciego wątku, dalej nie jestem w stanie. Gdybym to miał w kinie oglądać, to albo ze śmiechu bym padł, albo niespodziewanie (?) spiknął się z Morfeuszem 🙂 A że (anty)fanki atakują… Cóż. Twardy bądź 😛
(baj de łej, kto to jest Barbara Kurdej-Szatan?).
Szanuj stan, w którym jesteś 😉