Wyrwa, czyli jak zostałem fanbojem Wojciecha Chmielarza
Dacie wiarę, że minęło już ponad pół roku, od kiedy ostatni raz pisałem o audiobookach? Sam jestem w szoku, wszak to mój ulubiony cykl blogowy. W każdym razie wracam do gry, a cieszę się tym bardziej, bo primo, doszła mi nowa aktywność, która idealnie nadaje się do narzucenia słuchawek na uszy, czyli koszenie trawy wokół mojej wiejskiej lepianki i drugie primo, bo Storytel nie próżnowało podczas naszej rozłąki i regularnie dorzucało nowe tytuły do bazy. Aktualnie ich biblioteka jest równie imponująca, co bicek Hardcorowego Koksa. O ludzie, czego tam nie ma? Sapkowski, Grzędowicz, Pilipiuk, Christie, Rowling, Doyle, Żulczyk, Orbitowski baaa jest nawet Remek Mróz i Blanka Lipińska (i jeszcze wielu, wielu innych). Jebla idzie dostać od takiej ilości tytułów… na szczęście od selekcji macie mnie.
Tak pokrótce powiem, że moje zamiłowanie do poszczególnych gatunków literackich jest jak szparagi -> mocno sezonowe. Jakiś czas temu na topie było fantasy, ale trochę z nim przesadziłem i zaczęło mi się ulewać od tych smoków, elfów i krasnoludów. Dla rozluźnienia przeskoczyłem na lekkie biografie sportowców, po czym jak zły wpadłem w dział sci-fi. Teraz sam nie wiedziałem, w jakim jestem nastroju, przez co od kilku tytułów się odbiłem, aż tu nagle sięgnąłem po najnowszą powieść Wojciecha Chmielarza „Wyrwa” i to było to. Przepadłem bardziej niż hajs wydany na karty do głosowania w majowych wyborach prezydenckich. Przy okazji stałem się fanbojem Chmielarza, ale do tego jeszcze wrócimy.
WYRWA – o czym to?
Akcja zaczyna się w momencie, kiedy Maciejowi Tomskiemu, świat wali się na głowę. Właśnie dowiedział się, że jego żona Janina zginęła w wypadku samochodowym i zastanawia się, jak przekazać tę informację swoim małym córeczkom oraz jak to wszystko dalej się ułoży? Jednak na tym problemy Maćka się nie kończą. Nope, jest jeszcze jedna rzecz, która go dręczy i spędza sen z powiek. Mianowicie, jak to się stało, że wypadek Janiny miał miejsce pod Mrągowem, skoro powinna być w tym czasie na delegacji pod Krakowem? No heloł, przecież to w przeciwnym kierunku! Czyżby go okłamała?
Atmosfera jeszcze bardziej się zagęszcza, kiedy na pogrzebie niespodziewanie pojawia się bardzo popularny aktor, który dziwnym zbiegiem okoliczności, na co dzień mieszka na Mazurach. Przypadek? Nie sądzę! Maciek szybko łączy kropki i postanawia udać się do Mrągowa, aby wziąć aktora w ogień trudnych pytań -> Dlaczego byłeś na pogrzebie? Co cię łączyło z moją żoną? I o co w ogóle w tym wszystkim chodzi?
Po tej rozmowie Maciek odkrywa, że całe jego życie było jednym wielkim stekiem kłamstw i praktycznie nie znał osoby, z którą spędził ostatnie dwanaście lat. Co chwila na światło dzienne wychodzą nowe sekreciki, a podążanie ich śladem i odkrywanie kolejnych faktów sprawia, że sam wypadek przestaje być taki oczywisty, jak się wcześniej wydawało. Być może miały przy nim udział osoby trzecie? Być może Maciek po poznaniu prawdy mocno się wkurzy i będzie chciał na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość? To już musicie sprawdzić sami.
No i co, fajna ta „Wyrwa”?
Nawet bardzo. “Wyrwa” jest jak Shrek -> ma warstwy. Ile razy wydaje się, że jesteśmy blisko rozwiązania zagadki, tyle razy okazuje się, że pod spodem kryje się jeszcze jedna. Chmielarz buduje intrygę, podrzucając nam co jakiś czas flashbacki z przeszłości Maćka i Janiny, które są jak kolejne elementy układanki. Nie sposób oderwać się od tej powieści, dopóki ostatni puzzel nie wskoczy na swoje miejsce i nie zobaczymy pełnego obrazka.
Technicznie książka mieści się w gatunku kryminału, wszak mamy tu zgon i śledztwo, które co prawda nie jest prowadzone przez detektywa, tylko przez męża, ale warunki zostają spełnione. Jednak przy okazji jest to też powieść obyczajowa, która w dużej mierze składa z opisu bólu po stracie bliskiej osoby. Brzmi, jak jakieś smęty, tymczasem wkręciłem się jak nogawka w łańcuch… chociaż przyznaję, że momentami czułem się jak emerytka w oknie, która podgląda sąsiadów (w tym przypadku Macieja Tomskiego). No ale co zrobić? To po prostu było dobre, miało wiarygodne postaci, sensowne dialogi i co najważniejsze, mogło wydarzyć się naprawdę. Poza tym, jak zwykle u Chmielarza na końcu następuje twist, który wywraca planszę do góry nogami, czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Mocne 8/10 + serduszko za lektora w osobie Grzegorza Damięckiego.
Pig, czy ty właśnie napisałeś “Jak zwykle u Chmielarza”?
Owszem! „Wyrwa” tak gładko mi weszła, że zaraz po skończeniu, sięgnąłem inną jego powieść „Podpalacz”, a później po jeszcze kolejną „Farma Lalek” (obie z cyklu z komisarzem Jakubem Mortką) i na podstawie tych trzech tytułów, potrafię już wychwycić znaki firmowe Chmielarza, czyli wplatanie w sprawy kryminalne wątków obyczajowych + wyciąganie królika z kapelusza w finale. Niesamowicie dobrze mi to siada, podobnie zresztą jak sam styl autora. Uzależniłem się na tyle, że na początek planuję wysłuchać do końca cały cykl z komisarzem Mortką, a później kto wie, może zabiorę się za resztę jego twórczości. Zwłaszcza że na Storytel dostępnych jest aż osiem jego powieści solowych + kilka zbiorów opowiadań, gdzie dorzucił swoje trzy grosze.
I teraz jest taki myk, że możecie mi napisać, która książka Chmielarza jest waszą ulubioną. Kto mnie przekona do sięgnięcia po wskazany tytuł, temu odpalam voucherek na 3-miesięczny darmowy dostęp do Storytel (działa również dla użytkowników, którzy mają konto). A całej reszcie standardowo pozostawiam link na 30-dniowy dostęp za darmoszkę, co by nikt nie był stratny.