Preston & Child „Stare Kości”
Dwa dni temu spoilerowałem, że objeżdżając Szkocję, słuchamy sobie w autku bardzo fajnego audiobooka, w który nawet Madzia się wciągnęła, chociaż ona jest team: „Oesu, jak można słuchać audiobooków, przecież na tym nie idzie się skupić!”. Szach mat niedowiarkowie, jednak idzie.
Książka nosi tytuł „Stare kości”, ale wbrew pozorom wcale nie opowiada o ludziach, którzy weszli w trzydziesty rok życia i nagle wszystko ich ********la po przebudzeniu. Nope, „Stare kości” są sklasyfikowane w księgarniach, jako thriller/kryminał/sensacja, ale tak naprawdę przez większość czasu książka ma vibe przygodówki z motywem poszukiwania skarbów.
Akcja kręci się wokół pewnej amerykańskiej legendy o osadnikach, którzy dwa wieki temu porzucili aktualne miejsce zamieszkania, żeby przenieść się do innej miejscówki i tam zacząć wszystko od nowa, z perspektywami na dostanie życie, bo wieźli ze sobą różne fajne fanty na handelek. Niestety po drodze zaskoczyła ich zima i na kilka miesięcy utknęli w jakimś kanionie, gdzie w pewnym momencie skończyły im się zapasy, więc kanibalizm wszedł na pełnej petardzie.
Dodatkowo wokół ich historii narosło sporo urban legends, np. że jeden z osadników wiózł ze sobą tysiąc 10-dolarowych monet, które obecnie są warte 20 milionów baksów, więc bardzo łakomy kąsek dla poszukiwaczy skarbów, ALE! Ale problem był taki, ze nie wiadomo ile z tej historii to prawda oraz gdzie dokładnie utknęli osadnicy… aż tu pewnego dnia historyk, Clive Benton, odnajduje dziennik jednej z uczestniczek wyprawy, który zawiera dokładną lokalizację kanionu i wraz z archeolożką, Norą Kelly, organizują wyprawę, aby odnaleźć zaginiony obóz, przeprowadzić badania, które jednoznacznie rozstrzygną, co tam się naprawdę wydarzyło, a jakby przy okazji znaleźli monety, to już w ogóle bajka. No i ruszają, ALE nie wszystko idzie zgodnie z ich planem. Baaa rzeczy zaczynają iść bardzo niezgodnie z ich planem, bo…
„Stare kości” to istny lep na oczy, ewentualnie uszy, jeśli słuchacie w audiobooku. Plot fabularny jest tak wciągający, że nie sposób się oderwać. Najpierw dostajemy spoczko amerykańską legendę, dalej mamy trochę kuchni pracy archeologów, podaną w wersji light, później jest trochę kminienia w stylu Dana Browna, czyli badacze odkrywają jakieś zagadkowe ślady i próbują wydedukować o co kaman, aż w końcu zaczynają dziać się dziwne rzeczy i…
W mojej opinii książka jest uniwersalna i są duże szanse, że siądzie każdemu, bez względu na preferowany gatunek literacki, dlatego zapisuje ją sobie w notatniku z adnotacją: „Książka, którą będę polecał, jako prezent gwiazdkowy, kiedy nie mamy pewności, jakie klimaty lubi osobą, którą chcemy obdarować” #pewniaczek.
Dodam jeszcze, że na okładce książki jest tekst „Cykl z Norą Kelly”. Zgooglowalem temat i okazuje się, że „Stare kości” to pierwszy tom z Norą i przy okazji jedyny, jaki został przetłumaczony na język polski, ale ogólnie (#zagranico) są trzy części. Drugi myk jest taki, że autorzy Preston & Child (Nope, to inny Child. Andrew Child) wcześniej stworzyli ponad 20-tomowy cykl kryminalny, którego głównym bohaterem jest ekscentryczny agent FBI, Aloysius X.L. Pendergast. Gdzieś tam w jego przygodach gościnnie przewijała się Nora Kelly i wychodzi na to, że była to na tyle udana postać, że teraz dostała własny cykl. Coś jak Breaking Bad i Better Call Saul. No I fajnie.
Książka wyszła nakładem Wydawnictwo AGORA i w papierze dostaniecie ją tu -> https://tiny.pl/wx79c
Natomiast audiobooka wyłapałem na Empik Go