„Smolarz” Przemysław Piotrowski

Ocena Pigouta:

Cykl z Igorem Brudnym to jedna z najlepiej sprzedających się serii kryminalnych w Polsce i chyba nie będzie przesadą, jeśli powiem “ulubionych”, wszak zawsze w komentarzach dobrze się o niej wypowiadacie.

Generalnie wydaje się, że mając tak nośny cykl, autor powinien walić w niego jak Tamara Gonzalez w bęben i spieniężać ile wlezie, póki jest branie. Tymczasem Przemysław Piotrowski – pisarz stwierdził, że stopuje i idzie w inne rzeczy, co by nie zamknąć się w szufladce.

Przerwa trwała dwa lata, czyli w sam raz, żeby potestować inne formaty i bohaterów, ale ten moment w końcu musiał nadejść -> Brudny Strikes Back.

Nie powiem, że odliczałem dni na ten powrót, bo na rynku dużo się dzieje i zawsze mam więcej rzeczy do przeczytania niż czasu, ale. ALE jak już “Smolarz”, czyli najnowszy, szósty tom, trafił w moje ręce, przypomniało mi się, jak zajebiaszcze okładki ma ta seria. Zdecydowanie polska topka. A później zacząłem czytać i nagle w głowie usłyszałem Zbigniewa Wodeckiego z kawałkiem “Lubię wracać tam, gdzie byłem już”

Po kilku zdaniach spłynęło na mnie, że tęskniłem za tym nieugiętym skurczybykiem, Brudnym. Chłop trafia w mój ulubiony typ bohatera kryminałów, czyli ma swój kodeks, ponadprzeciętnie klei fakty, nie chędoży się w tańcu, w ryj dać może dać i podobnie jak ja, uważa, że zawsze jest dobry moment na rzucenie sarkastycznego one-linera. Nawet, jeśli akurat typy spod ciemnej gwiazdy celują do niego ze Smith & Wesson. Seria z Brudnym klika na wielu poziomach i wciąga tak samo pod względem zagadek kryminalnych, jak i dram w życiu osobistym głównych postaci, ALE.

Ale każda seria kiedyś się wykoleja i pytanie, kiedy zrobi to Brudny. Uspokajam, jeszcze nie teraz i prawdopodobnie jeszcze nie w następnym tomie. True story, podczas czytania nie sposób nie dostrzec, że ten powrót nie tylko został sensownie zaplanowany, ale buduje już coś większego na przyszłość. No i fajnie.

Plot. Po tym jak Brudny w piątym tomie zapodał kopa w polską scenę polityczną, wywracając ją do góry nogami, ewidentnie potrzebował chwili wytchnienia, w związku z czym przeniósł się w bieszczadzką dzicz. Tam próbuje się zregenerować i wyciszyć, jednak kłopoty bez większego problemu odnajdują go nawet w azylu bez 5G. Otóż pewnego dnia giną dwie turystki, z lica całkiem młodzieżowe, a Brudny, całkiem przypadkowo, jest ostatnią osobą, która je widziała. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zajął się wyjaśnieniem tej sprawy. A sprawa jak łatwo się domyślić, okazuje się z podwójnym dnem i w miarę kopania, zaczyna wybijać coraz większe guano.

Fajny jest ten tom. Zmiana lokacji z miasta na Bieszczady robi nie tylko dobrze Brudnemu, ale też mi, jako czytelnikowi. Ponadto buduje sprzyjające okoliczności, żeby pokazać, jakim człowiekiem jest aktualnie Brudny, jakie myśli nim miotają, pomaga w ustaleniu priorytetów. Do tego dochodzi zagadka kryminalna, która przy okazji przemyciła mi kilka ciekawostek, z którymi do tej pory się nie zetknąłem. Prawie 4 dychy na karku, tymczasem nie znałem takiego zawodu, jak smolarz. Baa widząc tytuł po raz pierwszy, myślałem, że to taka keczi ksywka dla głównego złola. Coś jak Pingwin w Batmanie, tymczasem zaczynam czytać, a tam jeden smolarz, drugi, trzeci i dziadek też był smolarzem. Ciekawy segment i bezpośrednio od Piotrowskiego wiem, że opisy nie są od czapy, tylko oczywiście osobiście takich smolarzy odwiedzał, gadał co i jak + rękami i nogami się bronił, żeby odmówić szota z denaturatu, nie raniąc przy okazji uczuć gospodarza.

Minusy? No przypieprzyłbym się do czegoś, żeby nie było tak kolorowo, ale prawdę mówiąc, nie za bardzo jest do czego. “Smolarz” utrzymuje konwencję poprzednich tomów, więc nawet biorąc pod uwagę, że akcja jest trochę podkręcona względem rzeczywistości, nie da się nie zauważyć, że zawsze tak u Brudnego było i jeśli ktoś się w tej serii do tej pory dobrze odnajdywał, to i tu nie będzie rozczarowany. Sprawa ciekawa, tempo jest, twisty i one-linery są, postać przechodzi pewną drogę, która jest konsekwencją wcześniejszych wydarzeń. Wszystko się zgadza.

Natomiast co do testu -> czy można zacząć serię od najnowszego tomu bez poczucia, że brakuje mi jakiejś istotnej wiedzy? Można i moja Madzia jest na to dowodem, bo wzięła sobie ten tom do samolotu, a był to jej pierwszy raz z Brudnym. Niemniej sugeruje zaczęcie od pierwszego i prawdopodobnie siłą rozpędu dotrzecie do “Smolarza” jeszcze przed weekendem.

Opis zdjęcia: Jemy sobie z Przemysławem Piotrowskim burgery o nazwie “Dirty Harry” (przypadek? nie sądzę), przy których na etapie płacenia miałem chwilę zaćmienia i włączył mi się Elon Musk -> “Dobra, ja zapłacę, a ty następnym razem”. Oznacza to, że ta recka nie tylko nie została kupiona przez Przemysława Piotrowskiego, ale wręcz dopłacam do tego biznesu. Wersja dla trejnero: Burgery tylko pod zdjęcie, później wszystko wyplułem.

#współpracarecenzeckaWydawnictwo Czarna Owca#Brudny#Smolarz

papier tu -> bit.ly/SMOLARZ

audiobooka jeszcze nie odnotowałem, ale na Legimi macie funkcję czytania ebooków przez AI i to nawet niegłupio hula.