popKULTURA

Książki o Rosji

17/04/2022
Książki o Rosji

Z tymi książ­ka­mi o Rosji i puti­nie, to jest taka sytu­acja, że już daw­no mia­łem je w pla­nach czy­tel­ni­czych i od dłuż­sze­go cza­su grzecz­nie cze­ka­ły na półecz­ce, ale cią­gle spy­cha­łem je na koniec kolej­ki na rzecz aktu­al­nych pre­mier… a jak przy­szedł moment, kie­dy powi­nie­nem zaszpa­no­wać wie­dzą geo­po­li­tycz­ną, albo pole­cić wam tytuł w tej tema­ty­ce, byłem w czar­nej D.

A jed­nak lepiej póź­no niż wca­le, co nie?

Na pierw­szy ogień wzią­łem „Inwa­zję” Wojt­ka Miło­szew­skie­go, któ­ra co praw­da jest bele­try­sty­ką, ALE jak wybu­chło na Ukra­inie, ludzie zaczę­li mi pisać-> „Ej, czy­ta­łeś Inwa­zję? Jest dokład­nie tak, jak opi­sał to Miło­szew­ski w swo­jej try­lo­gii, a myk pole­ga na tym, że opi­sał to już w 2017 roku”.

Strasz­ne­go kli­na mi to zapo­da­ło, bo sko­ro Miło­szew­ski prze­wi­dział ukra­iń­ski sce­na­riusz w fik­cyj­nej książ­ce, to chy­ba zna­czy, że dla uważ­ne­go obser­wa­to­ra nie ma żad­ne­go zasko­cze­nia w obec­nej sytu­acji, ot kon­se­kwen­cja. Musia­łem sprawdzić.

Jak jest naprawdę?

W rze­czy­wi­sto­ści powie­dze­nie, że „Miło­szew­ski prze­wi­dział” jest nad­uży­ciem, ale są rze­czy, któ­re się pokry­wa­ją. W „Inwa­zji” Ukra­ina jest już pod­bi­ta i zaczy­na się woj­na z Pol­ską. Rze­czy zbież­ne z rze­czy­wi­sto­ścią, to rosyj­ska pro­pa­gan­da i pale­nia głu­pa na are­nie mię­dzy­na­ro­do­wej, że oni nie są agre­so­rem, tyl­ko odpo­wia­da­ją na wro­gie dzia­ła­nia Pol­ski. Zga­dza się rów­nież posta­wa zachod­nich poli­ty­ków w klu­cze­niu… i naszych poli­ty­ków w kłó­ce­niu się z resz­tą świa­ta. Jest też wie­le rze­czy, któ­re wyda­ją się praw­do­po­dob­ne, gdy­by przy­szło co do cze­go, ale miej­my nadzie­ję, nie będzie oka­zji tego zwe­ry­fi­ko­wać. Nie zga­dza się za to prze­bieg woj­ny. W książ­ce momen­tal­nie padły inter­ne­ty i łań­cu­chy dostaw, co spra­wia, że ludzie mgnie­niu oka się zezwie­rzę­ca­ją i urzą­dza­ją survi­va­lo­we igrzy­ska śmier­ci (i mówię tu o pol­skich cywi­lach). Coś jak w Wal­king Dead. Z kolei Rosja w książ­ce jest znacz­nie moc­niej­sza i o wie­le lepiej zor­ga­ni­zo­wa­na niż w rze­czy­wi­sto­ści. Jako bele­try­sty­ka spo­ko może być, ale raczej nie tego teraz szu­ka­cie. (Edit: w sen­sie, że suge­ru­je naj­pierw wziąć na warsz­tat książ­ki na fak­cie, a jak po nich nadal będzie­cie na siłach, to Miło­szew­ski na dobitkę).

Wowa, Woło­dia, Wła­di­mir. Tajem­ni­ce Rosji Putina”

Jest to 800-stro­ni­co­wa cegła, któ­ra zawie­ra peł­ną histo­rię puti­na. Zaczy­na się w wie­ku bom­bel­ko­wym i opi­su­je kolej­ne kro­ki w dro­dze na Kreml. Klu­czo­wych momen­tów jest tyy­y­le, że nawet nie zaczy­nam z ich wymie­nia­niem, bo do jutra bym nie skoń­czył. Powiem tyl­ko, że książ­ka jest nie­sa­mo­wi­cie szcze­gó­ło­wa pod wzglę­dem infor­ma­cyj­nym i ooooooookrop­na pod wzglę­dem odbio­ru. Pogar­da, obrzy­dze­nie, bez­rad­ność oraz smu­te­czek, że świat dał się tak wydy­mać, etc. -> mniej wię­cej takie sta­ny emo­cjo­nal­ne się prze­cho­dzi pod­czas lektury.

I bez tej książ­ki wie­dzia­łem, że putin jest kłam­cą, zło­dzie­jem i mor­der­cą, i życzy­łem mu jak naj­go­rzej, a jed­nak dosta­łem masę histo­rii, o któ­rych nie mia­łem poję­cia, a co jed­na to bar­dziej per­fid­na niż poprzed­nia. Teraz to jest jesz­cze wyż­szy level pogar­dy. Naj­gor­sze jed­nak w tej książ­ce jest to, że pozba­wia złu­dzeń. Złu­dzeń, że obec­ną sytu­ację da się prze­rwać tele­fo­na­mi, dro­gą krzy­żo­wą w Waty­ka­nie, albo pozo­ro­wa­ny­mi sank­cja­mi. Oraz złu­dzeń, że gdy­by prze­bić się z infor­ma­cja­mi przez krem­low­ską cen­zu­rę, to „nor­mal­ni Rosja­nie” sami by to wewnętrz­nie ogar­nę­li. Nie ma opcji. Raz, że ta maszy­na pro­pa­gan­do­wa jed­nak nie jest aż tak paź­dzie­rzo­wa i memo­wa, jak nam się wyda­je. To są lata kon­se­kwen­cji i wpusz­cza­nia w mali­ny zachod­nich poli­ty­ków, żeby spro­wo­ko­wać kon­kret­ne reak­cje i póź­niej było z cze­go mon­to­wać pasu­ją­cy prze­kaz. Dwa to „homo sovie­ti­cus”. Histo­rycz­ne „inby’ udo­wad­nia­ją, że nic nie sca­la lepiej rosyj­skie­go naro­du niż wal­ka z resz­tą świata.

Oooookrop­na książ­ka. Polecam.

Krwa­we pozdro­wie­nia z Rosji. Jak Wła­di­mir Putin eli­mi­nu­je swo­ich przeciwników”

Oesu, ta książ­ka jesz­cze bar­dziej pod­bi­ła paskud­ne wra­że­nia po „Wowie”. O pre­zy­den­tu­rze puti­na opo­wia­da w piguł­ce, sku­pia­jąc się głów­nie na opi­sach, jak to kolej­ni wro­go­wie krem­la byli wylo­go­wy­wa­ni z ziem­skie­go pado­łu. Bar­dzo obszer­ne stu­dy-kej­sy. Ogól­na puen­ta, jest taka, że jeśli pod­pa­dłeś puti­no­wi, to nie ma takie­go miej­sca, gdzie mógł­byś się ukryć oraz nie ma takiej for­tu­ny, któ­ra mogła­by kupić ci bez­pie­czeń­stwo. Nope, masz zaora­ne. Cza­sa­mi chwi­lę to trwa, ale z tre­ści wyni­ka, że nawet Lewan­dow­ski nie jest tak sku­tecz­ny. To też ponie­kąd tłu­ma­czy, dla­cze­go wszy­scy w Rosji cho­dzą na palcach.

Ta książ­ka rów­nież uka­zu­je momen­ty, kie­dy zachod­ni poli­ty­cy odwra­ca­li wzrok, bo uj tam, że mord na ich tere­nie i do tego tak spar­ta­czo­ny, że gołym okiem widać, co i jak. Grunt, że rosyj­scy oli­gar­cho­wie pom­pu­ją dużo pie­niąż­ków w gospo­dar­kę, więc nie ma sen­su ich tra­cić przez jakiś nic nie­zna­czą­cy zgon, heloł.

Są tu wszyst­kie ulu­bio­ne moty­wy z hol­ly­wo­odz­kich fil­mów sen­sa­cyj­nych -> porwa­nia, groź­by, szan­ta­że, fej­ko­we śledz­twa i roz­pra­wy, fabry­ko­wa­nie dowo­dów, szpie­dzy, cyn­gle oraz agent­ki, któ­re dla dobra spra­wy potra­fi­ły wejść w mał­żeń­stwo i trwać lata­mi w takim ukła­dzie. Róż­ni­ca pomię­dzy ame­ry­kań­ski­mi sen­sa­cyj­nia­ki­mi jest taka, że to wyda­rzy­ło się naprawdę

Jak­bym miał porów­nać obie książ­ki, powie­dział­bym tak -> „Wowa, Woło­dia, Wła­di­mir” jest jak serial “Bre­aking Bad”, a „Krwa­we pozdro­wie­nia” jak „Bet­ter Call Saul”, czy­li spin off “Bre­aking Bad” … czy­li, że jest to histo­ria dopełniającą.

Gene­ral­nie pole­cam, bo jak się dosta­nie te wszyst­kie rze­czy uło­żo­ne chro­no­lo­gicz­nie i z nad­pi­sa­nym kon­tek­stem, rozu­mie się znacz­nie wię­cej #big­pic­tu­re. Minus jest taki, że trud­niej uśmiech­nąć się do memów, bo wiesz, że to nicze­go nie zmienia.

 

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply