popKULTURA

Katarzyna Puzyńska “Chąśba”

23/11/2021
Chąśba

Dzi­siaj chciał­bym wam opo­wie­dzieć o mojej naj­droż­szej książ­ce w karie­rze, któ­rą naj­pierw kupi­łem w księ­gar­ni w Nakle nad Note­cią, jak byłem w odwie­dzi­nach u parent­sów. Księ­gar­ni sta­cjo­nar­nej, więc zapła­ci­łem cenę okład­ko­wą. Następ­nie oka­za­ło się, że jadę nad morze i w góry, więc prze­rzu­ci­łem się na audio­bo­oka na Audio­te­ce, ale pech spra­wił, że jesz­cze tego same­go dnia wygasł mi abo­na­ment, więc cyk, kolej­ne peele­ny, po czym oka­za­ło się, że ten mój abo­na­ment “klub” nie obej­mu­je tego tytu­łu i muszę kupić osob­no i cyk, zno­wu buli­my. A wszyst­ko po to, żeby po powro­cie z Koście­li­ska odkryć, że w domu cze­ka na mnie egzem­plarz recen­zenc­ki od Pró­szyń­ski i S‑ka.

A książ­ką tą jest naj­now­sze dzie­ło Kata­rzy­na Puzyń­ska “Chąś­ba” (oesu, ile nie­zręcz­no­ści było w księ­gar­ni przez ten tytuł to ja nawet nie).

Sytu­acja wyglą­da tak, że Puzyń­ska gości­ła na łamach PigO­uta już kil­ka­na­ście tygo­dni temu przy oka­zji rec­ki “Mar­tw­ca”, czy­li 57. tomu sagi o Lipo­wie. Dla mnie był to pierw­szy raz autor­ką i napi­sa­łem wte­dy, że kumam skąd popu­lar­ność serii, bo to wcią­ga jak ̶c̶h̶o̶d̶z̶e̶n̶i̶e̶ ̶p̶o̶ ̶r̶u̶c̶h̶o̶m̶y̶c̶h̶ ̶p̶i̶a̶s̶k̶a̶c̶h̶ “Na Wspól­nej”. W każ­dym tomie jest jakaś zagad­ka kry­mi­nal­na, ale tak napraw­dę wszy­scy inte­re­su­ją się losa­mi boha­te­rów -> ot, czy senior­ka z mafij­ny­mi konek­sja­mi, któ­ra trzę­sie Lipo­wem w koń­cu kop­nie w kalen­darz, albo czy pisar­ka i poli­cjant, któ­rzy od kil­ku tomów mają się ku sobie, w koń­cu zro­bią BANG.

Powie­dzia­łem też wte­dy, że chęt­nie prze­czy­tał­bym Puzyń­ską w innym wyda­niu i boom, oto jest -> “Chąś­ba”.

Chąś­ba” to fan­ta­sty­ka, któ­rej moty­wem prze­wod­nim są sło­wiań­skie mity, czy­li total­nie coś inne­go niż Lipo­wo. Jest to powieść wie­lo­wąt­ko­wa i nie spo­sób ją zaja­wić, ale mogę powie­dzieć, że zaczy­na się od tejem­ni­cze­go mor­der­stwa, a póź­niej wcho­dzą gusła, strzy­gi, utop­ce, wąpie­rze, wiwer­ny i spo­ro magii. 100 pro moje klimaty.

Jak to wyszło? Na eta­pie fabu­lar­nym bar­dzo przy­jem­nie. Audio­bo­oka czy­tał mi Leszek Licho­ta i czy­tał 9 godzin, ale spo­koj­nie mógł­by nawet 12, tak faj­nie się to snuło.

Nato­miast na eta­pie tech­nicz­nym jest to ewi­dent­ne poka­za­nie bic­ka przez Kata­rzy­nę Puzyń­ską. W sen­sie, że napi­sa­nie takiej książ­ki (chy­ba) jest kil­ka leve­li trud­niej­sze od sagi o Lipo­wie. Po pierw­sze musiał zejść tu kon­kret­ny risercz, po dru­gie mamy tu spe­cy­ficz­ny język i wie­le sło­wiań­skich słó­wek (Chąś­ba = Kra­dzież), po trze­cie Puzyń­ska zaszy­ła w fabu­le zagad­ki i np. będąc w roz­dzia­le 10, dosta­je­my instruk­cje, żeby cof­nąć się do roz­dzia­łu 2 i wychwy­cić kon­kret­ną infor­ma­cję, któ­ra teraz ma klu­czo­we zna­cze­nie, co zno­wu wska­zu­je, że to prze­my­śla­ny projekt.

Być może nie każ­de­mu przy­pad­nie do gustu taki rodzaj inte­rak­cji z książ­ką, powiedz­my, że ja śred­nio na jeża byłem tym zain­te­re­so­wa­ny, ale nie jest to zno­wu aż tak anga­żu­ją­ce i trud­no mi nie doce­nić pró­by zro­bie­nia cze­goś ina­czej niż inni. No i oczy­wi­ście war­to­ścią doda­ną są sło­wiań­skie mity, w któ­rych jak się oka­zu­je, nie jestem zbyt bie­gły i kil­ka rze­czy było dla mnie nowością.

Pod­su­mo­wu­jąc -> pozy­tyw­na nie­spo­dzian­ka i +50 do rispek­tu dla Puzyń­skiej za wyj­ście ze stre­fy kom­for­tu i zmie­rze­nie się z innym gatunkiem.

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply