„Kara” Sara Antczak
- Tytuł:Kara
- Autorzy:
- Wydawca:
- Gatunek:
„Kara” to mój pierwszy raz z Sara Antczak – strona autorska. Gatunkowo mamy tu mix kryminału, sensacji i thrillera psychologicznego, więc książka idzie szeroko, ale muszę przyznać, że dość szybko wciągnąłem się w fabułę, bo akcja rozpoczyna się od festiwalu muzycznego a’la Opener. Konkretnie czwórka znajomych wbija na maraton koncertowy do Kołobrzegu, gdzie gra m.in. Artic Monkeys i inne zespoły, które nie tylko istnieją naprawdę, ale generalnie grzeją ludzi, więc to już jest haczyk, który przykuwa uwagę.
Jesteśmy sobie na tym festiwalu z bohaterami książki i trochę lepiej poznajemy ich wewnętrzne relacje -> jedna babeczka oraz jeden koleś z tej paczki, ewidentnie mają się ku sobie i być może właśnie to jest ten dzień, kiedy rozentuzjazmowani koncertami i ogłuszeni procentami, zrobią #bang, ale jest problem, bo druga dziewczyna z ekipy trochę miesza. Nie do końca wiadomo, czy też leci na tego kolesia, czy jest raczej złośliwą bijaczą, która nie chce, żeby koleżanka znalazła szczęście i stabilizację, w każdym razie mąci. A do tego dochodzi jeszcze typ, który jest gejem-standuperem i ma na tym festiwalu wyjść na scenę, ale cyka się, że publika go zje za samą orientację.
Na tym etapie siedziałem już w tej historii po uszy, bo dostałem mieszankę popkulturowych odniesień, które bardzo lubię oraz potencjał na dobre guilty pleasure -> ta kocha tego, a tamten patrzy na inną, więc to musi je***!
Tymczasem boom, mamy zwrot akcji. Po małym incydencie grupa strzela na siebie focha i każdy idzie w swoją stronę. Bardzo nierozsądnie -> pomyślicie! I słusznie, bo Kara, czyli jedna z dziewczyn, przepada, jak kamień w wodę. Nigdzie jej nie ma, ciała też nie ma, więc wiele furtek otwartych.
Oczywiście znajomi są głównymi podejrzanymi, a cała sprawa wywraca ich życia do góry nogami. Wbrew pozorom, nie wszystkim na gorsze, bo na ten przykład zainteresowanie mediów zaginięciem, sprawia, że gej standuper łapie się na falę popularności i robi karierę niczym Lotek.
Po roku, w trakcie którego paczka się rozpadła z wiadomej przyczyny, pojawia się nowy trop i … dalej nie mogę powiedzieć, bo spoilery. ALE. Ale są trzy istotne rzeczy, które powinniście wiedzieć o tej książce i na tej podstawie stwierdzić, czy to dla was.
1. Czyta się to niesamowicie łatwo i przyjemnie. Los tych postaci, ich wzajemne relacje i wpływ zaginięcia ziomalki na dalsze życie, są bardzo interesujące. Do tego dochodzą dramy z powodu złamanych serduszek, no i zagadka co się stało z Karą? Serio cężko się oderwać. Człowiek musi wiedzieć, jak to się rozwinie, albo uschnie.
2. Książki kryminalne dzielę na dwie kategorie. Realistyczne, które mogłyby się wydarzyć 1 do 1 w rzeczywistości oraz takie z mniejszym lub większym popłynięciem, gdzie jak pomyślimy sobie o intrydze, a później o logistyce tej intrygi, czyli ile czasu, pieniędzy, zasobów ludzkich i szczęśliwych zbiegów okoliczności wymaga realizacja planu, stwierdzamy, że nope, nie ma opcji, żeby to wydarzyło się naprawdę. W „Karze” intryga jest z kategorii „popłyniętych”. Nie mówię, że to źle, bo te zakręty fabularne potrafią zaskoczyć i nawet przerazić, jeśli sobie wyobrazicie, że to dotyczy was, albo waszych ziomów. Mówię za to, że jeśli jesteście kryminalnymi purystami, to lepiej, żebyście wiedzieli to na starcie, co by oszczędzić sobie komentarzy -> Taaa od razu.
3. Sara Antczak ogarnia otaczającą nas rzeczywistość i gęsto lokuje wstawki, które odnoszą się do muzyki, popkultury, bieżących rzeczy, a co za tym idzie, postaci książkowe rozmawiają ze sobą tak, jak ludzie rozmawiają w prawdziwym życiu, więc profit.
Żeby nie było za różowo. Nie podobała mi się jedna decyzja fabularna i ja bym to zrobił inaczej, ale niestety to nie moja książka i mogę się tylko biernie przyglądać. A raz miałem takie -> „Nie no bez przesady” (purysta kryminalny mi się odpalił). Podsumowując -> Książka wciągająca, płynna w czytaniu i słuchaniu, ale czasami trzeba przymknąć oko na pewne rzeczy, jeśli chcemy się dobrze bawić, więc bezpiecznej zaliczyć ją do kategorii rozrywkowej niż true krajmowej. Spodoba wam się, znam was.