Deadpoll & Wolverine
- Tytuł:Deadpoll & Wolverine
- Autorzy:
- Wydawca:
- Gatunek:
Fakty są takie, że druga faza Marvela w ogóle mnie nie kręci. Po finale Avangers: Endgame moje zainteresowanie się wykoleiło i aktualnie najlepiej się bawię na epizodach, które mają łatkę „fan serwis, który nie pcha uniwersum do przodu” -> patrz Spajdi: Bez drogi domu i Thor: Miłość i Grom.
Oba wypełnione żarcikami, easter eggami i nostalgicznymi cameosami, ale fabularnie wydmuszki. I tak samo jest z Deadpoolem feat. Wolverine. Fabularnie nie ma nawet o czym gadać, bo to tylko wymówka, żeby odkurzyć kilka zapomnianych postaci, spełnić trochę mokrych snów fanów i poheheszkować. I dla mnie to absolutnie wystarcza. Bawiłem się dobrze, siadło więcej żartów niż w dwójce, kilka cameo było „bigger & better” niż oczekiwałem. Niemniej raczej nie będę go rozpamiętywał i z wypiekami czekał aż wpadnie na strimingi, żeby obejrzeć jeszcze raz (na ten przykład drugie podejście do Spajdiego: BDDD mocno obnażyło słabości tego filmu).
Jako jednorazowy seans w środku lata bardzo spoczko. I na moje oko o to w tym chodzi. Kilka scen 11/10, ale z drugiej strony przysięgam, że jak jeszcze raz Marvel zaserwuje mi segment pierdololo o unicestwieniu naszej linii czasowej, jak nic zacznę krzyczeć. 7/10 to uczciwa cena.
Ale jak ktoś powie, że dla niego 5-8/10 to też to przyjmę ze zrozumieniem. Za to jak ktoś powie, że 10/10 -> stwierdzę, że hajp jeszcze trzyma. I ciekawe jaki dalszy los Deadpoola, bo wygląda jakby dobił do granicy eksploatacji.