Założę się, że gdyby w “Familiadzie” padło pytanie o najpopularniejsze danie na świecie, “legendarni” ankietowi najczęściej wskazywaliby pizzę. “Nie lubię pizzy!”, nie powiedział nigdy nikt. Nic dziwnego, pizza jest dobra na wszystko. Pizza nie ocenia, pizza rozumie. Pizza idealnie nadaję się na śniadanie, obiad, kolację, podwieczorek, kaca i depresję. Można ją skomponować na milion sposobów i w 999 999 przypadkach wyjdzie, co najmniej przyzwoicie. Ten jeden niechlubny raz należy do sieci “Dominum”, która swego czasu wprowadziła pizzę z Nutellą
W każdym razie pizza jest na tyle uniwersalnym tematem, że postanowiłem wziąć ją na pierwszy ogień w “PigOut’owych reckach kulinarnych” i polecić wam moją ulubioną pizzerię w Warszawie, do której prawdopodobnie sami nigdy byście nie trafili. Knajpa nazywa się “First Pizza” i znajduje się na al. Lotników, mniej więcej w połowie drogi między Galerią Mokotów a Metrem Służew. Lokal z ulicy jest słabo widoczny, a w kwestii reklamy leży i kwiczy. W ciągu trzech lat istnienia ich strona internetowa nie doczekała się uzupełnienia informacji w zakładce “o nas”, a profil fejsbukowy ewidentnie prowadzony jest z doskoku, bo ostatni wpis pochodzi z maja.
Kiedy już uda wam się trafić pod właściwy adres, pierwsze wrażenie może być rozczarowujące. Co tu dużo gadać, wystrój dupy nie urywa. Wnętrza wyposażone są w czarne, skórzane, miejscami poprzecierane sofy i drewniane stoły na ciężkich stalowych nogach, co utrudnia swobodną regulację odległości między siedzeniem a blatem. Na ścianie wiszą kiczowate obrazy i ozdoby, a pod sufitem rzutniki i telewizory, na których zazwyczaj lecą transmisje sportowe. Ma to swoje plusy i minusy. Ekrany fajnie się sprawdzają na wieczornych popijawach przy meczu, ale też skutecznie odwracają uwagę na ewentualnych randkach. Z drugiej strony, kto by chciał z wami iść na randkę? Latem dodatkowo działa “ogródek” ustawiony na drewnianej platformie, z widokiem na szare bloki z płyty i “Mokpol”. Wiem, że do tej pory brzmi to niezbyt zachęcająco, ale to wszystko szczegóły. Liczy się żarcie, a to akurat jest rześkie. Poza tym jest czysto i pracuje tam sympatyczna kelnerka.
“First pizza” to knajpa, która skupia się na włoskiej kuchni i nie pompuje sztucznie menu daniami z dupy. Nie znajdziecie tu zapychaczy w stylu kotlet de volaille z mikrofali, czy lidlowe nuggetsy z kurczaka. I dobrze. Karta ogranicza się do pizzy, past, sałatek i zup. Testowałem wszystko poza sałatkami i mogę powiedzieć to oficjalnie, jest fanem. Kiedy myślę o wyjściu na pizzę, w głowie pojawia się myśl “First Pizza”. Nie będę udawał Magdy Gessler i pieprzył farmazonów, o których nie mam pojęcia. Nie wiem jakiego używają pieca i gdzie kupują składniki, ale jak dla mnie serwują jedną z najlepszych pizz jakie jadłem w życiu, a jadłem w kilkudziesięciu knajpach w kilku krajach, w tym Włochy (kurde, ale jestem światowy).
Kluczem jest ciasto. Zapomnijcie o napompowanym plackach, mokrych od spodu i łamiących się niczym herbatniki. “First Pizza” serwuje cienkie, idealnie wypieczone ciasto. Do tego dobry sos pomidorowy, w sam raz rozpuszczony ser i dużo świeżych dodatków. Zdecydowanie nie jest to lokal typu “pokroję pieczarkę na 18 części i rozrzucę niechlujnie niczym singiel brudne bokserki”. Nic z tych rzeczy. Ich pizze nie tylko dobrze smakują, ale też wyglądają (chociaż moje zdjęcia mogą tego nie oddawać, traktujcie je poglądowo, na żywo jest znacznie lepiej). Osobiście polecam dwie pozycje: Portata Principale, czyli coś dla samców alfa — szynka, boczek, ostra wołowina, kiełbasa pepperoni i Quatro Formaggi podrasowaną bekonem. Śmierdzi jak skarpety po siłowni, ale smakuje jak niebo. Kolejnym plusem są sosy. Czosnkowy mają dobry w wielu knajpach, ale smaczny pomidorowy to rzadkość. Zazwyczaj jest to przecier pomidorowy żywcem przelany ze słoika. W “First Pizza” jest inaczej. Nie znam składu, ale podejrzewam, że dodają do niego bazylię i oregano, być może coś jeszcze. W każdym razie jest pyszny. Lepszego nigdzie nie jadłem.
W “First” znajdziecie też kozackie pasty. Mają do wyboru makaron spaghetti lub fettuccine, które przygotowują na miejscu, a ich sosy są gęste, aromatyczne i bogate w składniki. Szczególnie polecam Carbonarę, ale pozostałe też dają radę. Kolejna pozycja warta grzechu to zupa serowo-cebulowa podawana z grzanką czosnkową. Na oko ma z milion kalorii, ale jest tak pyszna, że bez wyrzutów sumienia zjadłbym wiadro. Niestety nie mam fotek. Ostatnio bywałem tam tylko na pizzy, a wcześniej bariera wstydu nie pozwalała mi fotografować jedzenia. Kto mógł przewidzieć, że zostanę blogerem?
Koszty?
Cenowo też jest fajnie. Dwie duże pizze (a ich definicja “duże” pokrywa się z moją, więc dla was będzie to gigant nie do przejedzenia) z max dodatkami to koszt około 50 zł, a pasty w okolicach 20 zł, czyli okazja, jak na warszawskie realia. Dodatkowo w tygodniu, do godziny 16 mają promocję “dowolna pasta/sałatka + zupa za 19,90”, co już w ogóle jest dilem życia (ale trzeba być bezrobotnym albo hipsterem żeby się załapać na te godziny). “First pizza” to idealne miejsce, kiedy liczy się smak, a wystrój wnętrz spada na dalsze miejsca. Może nie zaprosiłbym tam potencjalnych inwestorów gdybym chciał ich wkręcić w finansowanie mojego nieistniejącego startup’u, ale na niezobowiązującą posiadówę przy piwie i pizzy jak najbardziej. Nic tylko iść i testować.
NAMIARY:
http://firstpizzeria.pl/
Aleja Lotników 15
02–668 Warszawa — Służew
tel. +48 22 499 11 66
tel. +48 515 966 916
GODZINY OTWARCIA:
nd-czw 12:00 — 22:00
pt-sob 12:00 — 23:00
P.S.
Zdaję sobie sprawę, że stwierdzenie “najlepsza pizza” może wzbudzić sprzeciw i wywołać reakcję “chyba Cie, moja Pizzeria XYZ jest milion razy lepsza”. Jeśli tak uważasz to feel free i zapodaj namiary na swoją ulubioną knajpę. Pójdę i przetestuję. Jeśli faktycznie będzie lepsza, oficjalnie napiszę o tym na blogu, jeśli będzie ssała to wyleję na nią wiadro pomyj. Tak czy siak jestem gotowy do odnalezienia tej “naj”. Na chwilę obecną jest nią dla mnie “First Pizza”.