Zakładając PigOuta wiedziałem tylko tyle, że jednym z jego fundamentów ma być pisanie o żarciu. Jestem gruby, kocham jeść i pół życia spędziłam na szlajaniu się po knajpach, więc jakby nie patrzeć jest to moje środowisko naturalne, a mimo to na blogasku panuje straszna posucha w tej kategorii. Zaledwie trzy teksty traktujące stricte o szamce na ponad 2 lata działalności. Żal! Sam nie za bardzo rozumiem, jak mogło dojść do takiego zaniedbania, ale mogę obiecać, że się poprawię i od teraz będzie tego znacznie więcej. Tak tak, wiem, że to samo obiecywałem przy okazji recek książkowych i każdego innego cyklu, który szumnie zapowiadałem, po czym kładłem lachę po zaledwie jednym wpisie. Owszem lenistwo jest we mnie silne, ale tym razem będzie inaczej, bo mam skuteczny motywator w postaci Madzi, która od pewnego czasu potrafi obudzić mnie w środku nocy i powiedzieć “Daaaaaaaj mi jeść! Natychmiast! To nie są ćwiczenia!”. Na początku myśleliśmy, że ktoś z pracy złośliwie dosypuje jej Apetizer do drugiego śniadania i stąd te napady gastrofazy, tymczasem surprise i okazało się, że jesteśmy w ciąży (projekt “Brendonek”, bójcie się blogerki parentingowe, nadchodzę), i to właśnie Bredonek rządzi na nocnej zmianie, domagając się kebabów i śledzi z Nuttelą. Szczerze mówiąc jest mi to bardzo na rękę, bo w końcu mam dobrą wymówkę na notoryczne wyłamy z diety i nie muszę się już dłużej biczować wyrzutami sumienia (“To dla dobra Brendonka”, a ja współodczuwam). Kolejną zaletą jest to, że zaczęliśmy jeszcze więcej łazić po knajpach, a wierzcie mi, że już wcześniej wyrabialiśmy średnią krajową. Różnica jest taka, że przestaliśmy katować w kółko te same lokale i eksperymentujemy z nowymi, bo Madzia ma fazy na różne smaki. I mniej więcej w taki sposób trafiliśmy w zeszłym tygodniu do “Zachodniego brzegu”, aby przetestować kuchnię izraelską.
Lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja
“Zachodni brzeg” to świeżo otwarta restauracja, mieszcząca się w nowiutkim budynku o nietypowej, bo pofalowanej fasadzie, usytuowanym tuż przy lewym brzegu Wisły, który to brzeg, jak dla mnie jest jedną z najbardziej klimatycznych miejscówek w Warszawie. Zwłaszcza w sezonie wiosna-lato. Ile flaszek obróciłem ze znajomymi na tamtejszych schodkach, wie chyba tylko kasjer z Biedronki i producent Białej Żubrówki. Wracając do knajpy, wystrój w środku jest niczego sobie, czuć nowością i nie ma do czego się przyczepić (nie licząc jednej muszli klozetowej do podziału dla chłopców i dziewczynek), ale prawdziwy wypas zaczyna się, kiedy zajmie się miejsce na tarasie. Raz, że wygląda wyjściowo #fancy #palmy i dwa, że do zamówionej strawy i napitków w gratisie dostajemy widok na Stadion Narodowy. Przyznaję bez bicia, że taki widoczek kręci mnie o wiele bardziej niż gapienie się na wytapetowane gazetami ściany, a tak jest teraz w co drugim warszawskim lokalu.
Szama
Ok, nasyciłem już oczy krajobrazem, więc czas wrzucić coś na ząbek. Karta “Zachodniego brzegu” do najdłuższych może i nie należy, ale z drugiej strony nie są to dania, które można dostać na każdym rogu, więc decyzja nie jest wcale taka oczywista.
Przy wyborze dania głównego czułem się niczym Neo w “Matrixie”, czyli z przelatujących mi przed oczami bezsensownych ciągów cyfr, nagle wyłonił się konkret w postaci giczy jagnięcej w melasie i czymś tam jeszcze. To akurat było łatwe. Problem za to pojawił się przy przystawkach. Z jednej strony miałem ochotę spróbować szakszuki, bo widziałem, że Lady Kitchen i Krytka Kulinarna się nią jarają na swoich blogach, z drugiej strony chciałem się rozdziewiczyć hummusem i sprawdzić, co ma w sobie takiego magicznego, że hipsterom na jego widok wywracają się gałki oczne. Fakt, że oba dania są bezmięsne wyboru nie ułatwiał. Ostatecznie postawiłem na zestaw Mezze, w którym znalazły się hummusy, oliwki, jakaś sałatka i pasta z bakłażana. Madzia z kolei niby taka żądna nowych smaków, a jak przyszło co do czego, to na główne danie wzięła kurczaka. <Minuta ciszy>. I teraz przenosimy się w czasie do momentu, kiedy na stół wjeżdża hummus, a ja mówię do Madzi: “Uwaga! próbuję, a Ty rób zdjęcia, żebym mógł po wszystkim wrzucić foteczkę swojej skwaszonej miny”. Niestety cały plan wyśmiania hummusu poszedł do piachu, bo okazało się, że w smaku jest naprawdę w porzo. Może nie aż tak spoko, żebym wrzucił go do swojego menu na miejsce burgerów, ale jako przekąska lub zagrycha do piwa zdecydowanie daje radę. Madzi też podszedł, o czym niech świadczy fakt, że 3 miseczki z 10 poszły na jej konto… pardon, na konto Brendonka. Następnie na stół wjechało danie główne, czyli gicz. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, a kiedy mięso odeszło od kości niemal z taką łatwością jak Perfekcyjna Pani Domu od Jacka Rozenka, byłem już pewien, że między nami wypali. I wypaliło. Niestety nie umiem rozprawiać o walorach smakowych jak Magda Gessler, ale mogę powiedzieć, że w moim uniwersum jedzenie może być fatalne, słabe, takie se, niezłe lub zajebiste. Gicz zdecydowanie była zajebista. Madzia kurczaka też chwaliła, ale ostatecznie to tylko kurczak. Nawet ja nie jestem w stanie spieprzyć kurczaka.
Iść, czy nie iść?
Tutaj powinienem już skończyć i napisać, że knajpa przekonała zarówno mój brzuszek, jak i zmysł estetyczny, i że na pewno wrócę (bo wrócę i na powtórkę z giczy, i na testy kofty oraz szakszuki), tymczasem jest jeszcze zwrot akcji. Otóż na miejscu, całkiem przypadkowo spotkaliśmy Olę z Thief of The World wraz z mężem Łukaszem (wcześniej znaliśmy się tylko z internetów) i w tym momencie popołudniowa obiado-kolacja przerodziła się w chiloutowy wieczór przy piwku, dzięki czemu do posumowania mogę dołożyć jeszcze opinię, że knajpa bardzo dobrze się sprawdza przy posiadówach ze znajomymi. W takim klimatycznym otoczeniu browce wchodzą jak złoto. Muszę tylko zaznaczyć, że w karcie nie ma klasycznych marketowych marek, a same lokalne i kraftowe. Osobiście preferuję opcję, w której do wyboru jest chociaż jeden plebejski browar. Zawsze to jakiś pewniak, a z kraftowymi różnie bywa. Niemniej te, które zasugerował mi kelner dały radę. Jeśli chodzi o ceny, to “Zachodni brzeg” jest na poziomie “Sphinxa” i “Jeffsa”. Mniej więcej 30–50 złotych za dnie główne. Taniej zjeść w lokalu z obsługą kelnerską w stolicy w zasadzie się nie da. Podsumowując, walcie do “Zachodniego Brzegu” jak w dym, macie moje błogosławieństwo.
P.S. Ola dzięki za użyczenie zdjęć. Tak przyjemnie się siedziało, że zapomniałem o zrobieniu własnych.
56 komentarzy
i tak sprytnie przemyciłeś info o Brandonie 😛
Hummus jest niezły przecież (oby znajomi nie zobaczyli tego wpisu;P)
Musiałem, już czas ewoluuować w blogerkę parentingową 😉 Hummus miał być materiałem na heheszki, tymczasem skurwiel jest dobry.
i tak sprytnie przemyciłeś info o Brandonie 😛
Hummus jest niezły przecież (oby znajomi nie zobaczyli tego wpisu;P)
Musiałem, już czas ewoluować w blogerkę parentingową 😉 Hummus miał być materiałem na heheszki, tymczasem skurwiel jest dobry.
Ja bardzo proszę o Twój blog parentingowy, Pig! <3 bardzo bardzo baaardzoo!
P. S. This gonna be on Internet forever! — Wiesz, że teraz musicie nazwać dziecko “Brendon”? Bez względu na płeć 😉
To naturalna droga ewolucji 🙂 Będzie Brendonek, czuję to.
Ja bardzo proszę o Twój blog parentingowy, Pig! <3 bardzo bardzo baaardzoo!
P. S. This gonna be on Internet forever! — Wiesz, że teraz musicie nazwać dziecko “Brendon”? Bez względu na płeć 😉
To naturalna droga ewolucji 🙂 Będzie Brendonek, czuję to.
Najzabawniej je się hummus z archeologami. Humus to bowiem część gleby (zresztą, po łacinie oznacza dosłownie “gleba”) i zaraz im się przypomina “Ej, Tomek, a pamiętasz jak ten humus ściągaliśmy we Francji…?” 😛
Branżowy inside joke zawsze w cenie 🙂
Najzabawniej je się hummus z archeologami. Humus to bowiem część gleby (zresztą, po łacinie oznacza dosłownie “gleba”) i zaraz im się przypomina “Ej, Tomek, a pamiętasz jak ten humus ściągaliśmy we Francji…?” 😛
Branżowy inside joke zawsze w cenie 🙂
Gratuluję Wam serdecznie 🙂
Tak, blogerki parentingowe mogą zacząć trząść rajtuzami, przeczuwam wysyp książek ich autorstwa na jesieni, żeby jeszcze zdążyć coś po sobie zostawić.
Fotki fajne, tradycyjnie wpadłem na nie będąc głodnym. To się pech nazywa 😉
Te fajne fotki są Oli z Thief Of The World. Moje są te z ziarnem 😉 Chyba czas zainwestować w aparat, albo cykać z drona. Dzięki za gratki. Czas przemeblować bloga 😉
Gratuluję Wam serdecznie 🙂
Tak, blogerki parentingowe mogą zacząć trząść rajtuzami, przeczuwam wysyp książek ich autorstwa na jesieni, żeby jeszcze zdążyć coś po sobie zostawić.
Fotki fajne, tradycyjnie wpadłem na nie będąc głodnym. To się pech nazywa 😉
Te fajne fotki są Oli z Thief Of The World. Moje są te z ziarnem 😉 Chyba czas zainwestować w aparat, albo cykać z drona. Dzięki za gratki. Czas przemeblować bloga 😉
Gratulacje! (parentingowy temat, to też dobry temat na kolejną książkę, just sayin’)
Hummus jest subiektywnie moim bogiem, zaraz obok pierogów ruskich i sushi.
Od Edipress dostałem poradnik wydany przez “Fajnego tatę”, czy jakoś tak. Mam w planach przepisać ją po swojemu i wyciągnąć rękę po piniażek 😉 Ostatecznie fajny tata też od kogoś przepisał 😉
Gratulacje! (parentingowy temat, to też dobry temat na kolejną książkę, just sayin’)
Hummus jest subiektywnie moim bogiem, zaraz obok pierogów ruskich i sushi.
Od Edipress dostałem poradnik wydany przez “Fajnego tatę”, czy jakoś tak. Mam w planach przepisać ją po swojemu i wyciągnąć rękę po piniażek 😉 Ostatecznie fajny tata też od kogoś przepisał 😉
AA!!! GRATULACJE! 😀 Nareszcie ktoś odmieni nudny parenting! Oj będzie się działo 😀
ps.Hummus lubię- polecam z nachosami 🙂
Brajanki, schowajcie swoje matki, bo nadchodzę 😉 BTW chciałbym Cię złapać na mieście kiedyś i wręczyć Ci gift. Kawy nie pijam, ale na muffinka mogę wpaść, tyle że nie wiem gdzie.
Hehe, kant wait! 😀
ps. A może na mordorze? Bywam tam czasami w poniedziałki i środy :). No chyba że jakaś sobotą ( bywam tam teraz tylko 1 raz w tygodniu) wpadniesz/cie do Nero obok Uniwerku- zapraszam 🙂
AA!!! GRATULACJE! 😀 Nareszcie ktoś odmieni nudny parenting! Oj będzie się działo 😀
ps.Hummus lubię- polecam z nachosami 🙂
Brajanki, schowajcie swoje matki, bo nadchodzę 😉 BTW chciałbym Cię złapać na mieście kiedyś i wręczyć Ci gift. Kawy nie pijam, ale na muffinka mogę wpaść, tyle że nie wiem gdzie.
Hehe, kant wait! 😀
ps. A może na mordorze? Bywam tam czasami w poniedziałki i środy :). No chyba że jakaś sobotą ( bywam tam teraz tylko 1 raz w tygodniu) wpadniesz/cie do Nero obok Uniwerku- zapraszam 🙂
Pamiętam swoje nastawienie do hummusu, że na pewno fe, ble i po co to taką papkę szamać. A gadzina dobra jest zaiste i najlepsze jest to, że tak sobie można smakiem pomajstrować i namieszać to, co się lubi najbardziej.
No i w P.S. Turbo-Gratulacje!
Niech się strzegą parentingi, nadchodzi Brendonkorewolucja!
Dzięki. Parenting ma ostatnie 4 miesiące zanim nim wstrząśnie 😉
Pamiętam swoje nastawienie do hummusu, że na pewno fe, ble i po co to taką papkę szamać. A gadzina dobra jest zaiste i najlepsze jest to, że tak sobie można smakiem pomajstrować i namieszać to, co się lubi najbardziej.
No i w P.S. Turbo-Gratulacje!
Niech się strzegą parentingi, nadchodzi Brendonkorewolucja!
Dzięki. Parenting ma ostatnie 4 miesiące zanim nim wstrząśnie 😉
Jezuu, ale nie popsujesz się jak Segritta i nie wydasz książki? Oh, wait…
Jak to widzisz przez ten urlop człowiek wypada z obiegu — gratulejszyny wielkie. I imię śliczne, choć nie tak, jak Jacek — Jacuś, Jacunio, Jacio, no patrz jak ładnie 🙂
A hummus kocham miłością nieskończoną i chyba jest to jedyna hipsterska rzecz, jaką kocham. No, może jeszcze poza hipsterskim, zielonym, dmuchanym czymś 🙂
Ty z urlopu, a ja na właśnie wybieram się na ostatni bezdzietny. Zaszalałbym, ale za każdym razem, kiedy tak mówię, padam o 22 😉
Jedź na te Chmielaki do Krasnegostawu. Blisko, fajnie, a poza tym, że będzie Pudernica, to jeszcze będzie dużo dobrego piwa, a może nawet i fajnie pograją — za moich czasów występował Kult, a z Kazikiem nawet piłem browarki, jak połowa Chmielaków zresztą 🙂
Jezuu, ale nie popsujesz się jak Segritta i nie wydasz książki? Oh, wait…
Jak to widzisz przez ten urlop człowiek wypada z obiegu — gratulejszyny wielkie. I imię śliczne, choć nie tak, jak Jacek — Jacuś, Jacunio, Jacio, no patrz jak ładnie 🙂
A hummus kocham miłością nieskończoną i chyba jest to jedyna hipsterska rzecz, jaką kocham. No, może jeszcze poza hipsterskim, zielonym, dmuchanym czymś 🙂
Ty z urlopu, a ja na właśnie wybieram się na ostatni bezdzietny. Zaszalałbym, ale za każdym razem, kiedy tak mówię, padam o 22 😉
Jedź na te Chmielaki do Krasnegostawu. Blisko, fajnie, a poza tym, że będzie Pudernica, to jeszcze będzie dużo dobrego piwa, a może nawet i fajnie pograją — za moich czasów występował Kult, a z Kazikiem nawet piłem browarki, jak połowa Chmielaków zresztą 🙂
Aaa, shit shit, dopiero zajarzylam temat. Gratulacje!!:D trochę umieram ze śmiechu, ze będziesz teraz blogerką parentingową, trochę złośliwie rechoczę, że poznasz ten bul i rzal rodzicielstwa (:>), a trochę pakuję manatki ze swoim parentingiem, bo najdalej za parę miechow pewnie rozwalisz system:D a jak Madzia to znosi?
Dzięki. Madzia całkiem dobrze, chociaż ma momenty nazwijmy je emocjonalnymi 😉 Możesz spać spokojnie, zaczynam czytać Twojego blogaska od początku i robić notatki
Aaa, shit shit, dopiero zajarzylam temat. Gratulacje!!:D trochę umieram ze śmiechu, ze będziesz teraz blogerką parentingową, trochę złośliwie rechoczę, że poznasz ten bul i rzal rodzicielstwa (:>), a trochę pakuję manatki ze swoim parentingiem, bo najdalej za parę miechow pewnie rozwalisz system:D a jak Madzia to znosi?
Dzięki. Madzia całkiem dobrze, chociaż ma momenty nazwijmy je emocjonalnymi 😉 Możesz spać spokojnie, zaczynam czytać Twojego blogaska od początku i robić notatki
Gościu, with all do respect ale jak ty jesteś gruby, to ja powinienem wygrać zawody Mr. Olympia ^^
Knajpę obadam jak się trafi okazja, niezawodnie a na spam wpisowy z kategorii: “Urodziłem z moją kobietą, będę wychowywał, drżyjcie!” czekam jak na własne ^^
Gościu, with all do respect ale jak ty jesteś gruby, to ja powinienem wygrać zawody Mr. Olympia ^^
Knajpę obadam jak się trafi okazja, niezawodnie a na spam wpisowy z kategorii: “Urodziłem z moją kobietą, będę wychowywał, drżyjcie!” czekam jak na własne ^^
Świetny artykuł, który skłonił mnie do wizyty w Zachodnim Brzegu. Mam same pozytywne wrażenia i nie żałuję. Powiedziałabym, że to jedna z restauracji, którą na pewno będę odwiedzać. Fantastyczna atmosfera i wystrój oraz obłędne jedzenie. W tej chwili menu się trochę zmieniło i zamówiłam czulent z policzkami wołowymi. Po prostu pychota. Pozdrawiam!
Świetny artykuł, który skłonił mnie do wizyty w Zachodnim Brzegu. Mam same pozytywne wrażenia i nie żałuję. Powiedziałabym, że to jedna z restauracji, którą na pewno będę odwiedzać. Fantastyczna atmosfera i wystrój oraz obłędne jedzenie. W tej chwili menu się trochę zmieniło i zamówiłam czulent z policzkami wołowymi. Po prostu pychota. Pozdrawiam!
czyli musimy wybrać się ponownie i wypróbować nowości z menu 🙂
Super wpis! Też jadłam gicz jagnięcą i bardzo mi smakowała. Lokal jest mega. Miły dla oka i dla podniebienia 🙂
Super wpis! Też jadłam gicz jagnięcą i bardzo mi smakowała. Lokal jest mega. Miły dla oka i dla podniebienia 🙂
Byłem raz i mi się podobało. Jadłem hummus, który jak dla mnie był najlepszy ze wszystkich, które próbowałem. Zrobiłeś mi smaka na tą koftę 😀 chyba następnym razem ją zamówię
Byłem raz i mi się podobało. Jadłem hummus, który jak dla mnie był najlepszy ze wszystkich, które próbowałem. Zrobiłeś mi smaka na tą koftę 😀 chyba następnym razem ją zamówię
Zachodni Brzeg wybrałam ostatnio jako miejsce spotkania ze znajomymi po przeczytaniu opini tutaj. Muszę przyznać, że chyba nigdy nie jadła tak mysznego hummusa! Jedzenie wypas, klimat i wystrój też.
Fajnie że się spodobało 🙂
Zachodni Brzeg wybrałam ostatnio jako miejsce spotkania ze znajomymi po przeczytaniu opini tutaj. Muszę przyznać, że chyba nigdy nie jadła tak mysznego hummusa! Jedzenie wypas, klimat i wystrój też.
Chyba moja ulubiona restauracja w Warszawie!!! 😉 Nie byłem wpierw przekonany, ale jednak się udało, zasługa mojej kobiety, która namówiła mnie na wżyte tam 😀 Super restauracja 5 gwiazdek za wszystko 😀
Miałem już nie wydawać pieniędzy na jedzenie na mieście, ale jak idę koło tej restauracji nie umiem się powstrzymać, pewnie przez te piękne zapachy i klimat tego miejsca 😀
Też mam dużo zdjęć z tego miejsca! W ogóle z różnych ciekawych, piszcie jak będziecie potrzebować! 😀 Kocham Zachodni Brzeg, to tu się spotkałam pierwszy raz z moim aktualnym chłopakiem 😀 Humussss 100000⁄10 😀 Klimat restauracji — brak skali 😀
hummus hummusem — bardzo dobry 😀 ale inne dania zasługują na pochwałę jak choćby Kofta czy faszerowany bakłażan, mniam!!