Już tylko godziny dzielą nas od rozpoczecia Mundialu 2018, czyli czasu, kiedy faceci będą trzy razy dziennie zasiadać z browarkiem przed TV i komentować: “No i jak strzelasz parówo?”, z kolei dziewczyny dorzucą klasyczne: “Którzy to nasi?” i jak zwykle zaczną zachodzić w głowę: “jak można się ekscytować grą, w której 22 nażelowanych kolesi biega za świńskim pęcherzem?” (a później Kryszcziano pokaże kaloryfer i zgubią wątek). Nawet, jeśli znajdzie się kobieta kochająca piłkę szczerą miłością, nadal zachodzi duże prawdopodobieństwo, że i tak nie ogarnia do końca wszystkich reguł nią rządzących. Na szczęście dziś to się zmieni. W poniższym wpisie odkrywam karty i tłumaczę, o co biega w futbolu. Ostatnio sprawdziłem statystyki i okazało się, że ponad 70% PigOutowej populacji, stanowią kobiety, czyli idealny grunt pod taki temat. Zaczynamy z grubej rurki, od spalonego.
Spalony — czyli piłkarska delta ujemna. Było wielu odważnych, którzy próbowali wytłumaczyć kobietom, czym jest spalony, niestety wszyscy polegli. Póki co najbliżej była Beata Szydło, ale jednak nie, to wciąż nie to.
Zróbmy to na przykładzie wyprzedaży kolekcji, popełnionych przez znanych projektantów, które co roku trafiają na promkę do H&M, wywołując przy okazji mega zadymy przed salonami. Było tak 3 lata temu przy okazji kolekcji Balmain, rok później ta sama akcja z Kenzo i w tym roku zapewne możemy spodziewać się powtórki z rozrywki. Poniżej przygotowałem dla was rysunek poglądowy (sorka, Beksiński to to nie jest, ale dałem z siebie wszystko), obrazujący moment tuż przed otwarciem sklepu (7:59, a otwierają o 8:00). Ilustracja przedstawia dwóch ochroniarzy, którzy w naszej symulacji są obrońcami i wyznaczają swoim ciałem linię spalonego. Aby bramka została uznana, w chwili podania (w tym przypadku chodzi o moment otwarcia sklepu) żaden piłkarz drużyny atakującej (w tym przypadku Klientki) nie może być bliżej bramki (w tym przypadku drzwi) niż ochroniarze. Jak widzimy na zdjęciu, w tej akcji jedna zawodniczka jest na spalonym. Sędziowie liniowi (w tym przypadku ekspedientki) nie mogą uznać bramki (czyli przy kasie powinny fokę pogonić). Kumacie? (Przy okazji dowiadujecie się, dlaczego boisko jest przystrzyżone w pasy — jup, dzięki temu sedzowie mają przestrzenny podgląd na linię spalonego. Nie dziękujcie).
Asysta — Powiedzmy, że idziesz z koleżanką na zakupy. Wchodzicie do sklepu, oglądacie różne rzeczy i nagle koleżanka przynosi Ci przezajebistą bluzeczkę:
- Mariolka obczaj to!
- O ja Cię pie chromolę Grażyna, ale sztos wykopałaś. Bierę!
Jeśli sfinalizujesz zakup, Grażynie zaliczamy asystę, czyli ostatnie podanie przed strzeleniem bramki.
Hattrick - kupiłaś buty i nagle stwierdzasz, że do niczego nie pasują, więc dobierasz jeszcze sukienkę i torebkę. Tym sposobem zaliczasz hattricka, czyli trzy bramki w jednym meczu. Brawo Ty.
Faul taktyczny — kiedy “przez przypadek” podkładasz nogę suczy, która zarywa do Twojego faceta. Bo lepiej dostać żółtą kartkę niż stracić bramkę… if you know what I mean.
Selekcjoner - ponoć trzeba przerzucić wszystkie awokado w supermarkecie, żeby znaleźć to jedno idealne. Mniej więcej taką robotę ma selekcjoner, musi wymacać wszystkich piłkarzy, żeby odnaleźć tych najlepszych. Swoją drogą ciekawe, co Nawałka wymacał u Peszki, bo powiedzmy sobie szczerze — pod względem skilla piłkarskiego, można trafić zdecydowanie lepsze awokado.
Okienko transferowe - dla klubów piłkarskich to coś takiego, jak sezon wyprzedaży dla kobiet. Idea jest identyczna, rozchodzi się o to, żeby przewietrzyć trochę szafę szatnię i wymienić stare szmaty starych szmaciarzy na nowych. Różnią się tylko ceny. Trzeba mieć duuuuuużo ojro, dolarów i funtów, a najlepiej arabskiego sponsora.
Dośrodkowanie na krótszy słupek - dobra dziewczyny, sam w życiu bym na to nie wpadł, ale przyznaję, że w tym przypadku wasze pytanie w stylu “ej, to słupki w bramce nie są równe?” jest jak najbardziej uzasadnione i logiczne. My, troglodyci faceci, krótszym słupkiem zwykliśmy nazywać słupek, przy którym akurat stoi bramkarz, i do którego bliżej kolesiowi oddającemu strzał.
Wysunięty napastnik - to ten koleś z Twojej drużyny, który stoi najbliżej bramki przeciwnika. Może łatwiej będzie pokazać na przykładzie Mario Goetze.
Gra na czas — kiedy w styczniu prosisz swojego chłopaka o wyniesienie choinki, a on używa zaklęcia “zaraz” i nagle robi się lipiec. Z kolei w piłce oznacza to odwalanie różnych krzywych akcji, w stylu udawania kontuzji, wybijania piłki w trybuny i niemiłosiernie długiego wiązania sznurowadeł lub schodzenia z boiska. Byle tylko ukraść kilka cennych sekund i utrzymać do końca korzystny wynik.
Cieszynka — spontaniczne okazanie radości po strzelaniu bramki lub kiedy po latach spotykasz koleżankę z liceum i okazuje się, że jest gruba, po rozwodzie i ma rude dziecko. (Z cyklu “Girls Rules”: W każdej grupie kobiet jest przynajnajmniej jedna “gruba przyjaciółka”. Jeśli myślisz, że w Twojej nie ma, to znaczy, że Ty nią jesteś.… ale luzik, znam ten ból z drugiej strony barykady i da się przeżyć. Wszak liczy się wnętrze… a ja mam najlepsze #Toffie).
Wrzutka na aferę — kiedy Lidl robi promocję na Crocsy i wrzuca na sklep tylko 10 sztuk. Mówiąc po piłkarsku — zamykasz oczy i na przypał wrzucasz piłkę w pole karne przeciwnika… a nuż od kogoś się odbije i wturla do bramki.
Nurkowanie — czynność, którą zazwyczaj wykonuję, kiedy w markecie widzę kosz z tanim DVD. Najlepsze hity są przy dnie, więc Madzia musi trzymać mnie za nogi. W piłce nożnej jest to sytuacja, kiedy jakiś piłkarz został delikatnie muśniety, a pada na glębę, jakby co najmniej raził go piorun.
Mur - kilku kolesi ustawionych w jednej linii, desperacko zakrywających jaja.
Dobra atmosfera w drużynie — kiedy drużyna to coś więcej niż zbieranina przypadkowych kolesi.
Prowokacja — kiedy jedna matka podchodzi do drugiej i mówi: “Cesarka to nie jest prawdziwy poród. Jesteś leniwa. Żal mi Cię!”, albo bezdzietna do dzieciatej: “To wcale nie są tygrysie prążki, to zwykłe rozstępy!”. Czyli sytuacja, kiedy wiesz, że Twój rywal jest piłkarsko lepszy i jedynym sposobem, żeby go osłabić jest sprowokowanie go do faulu, co by dostał żółtą kartę, albo lepiej… czerwoną. Dokładnie, tak jak kiedyś Materazzi szepnął Zidanowi na ucho coś o jego matce i siostrze, po czym dostał z tarana… ale chyba się opłacało, bo ostatecznie Włosi zostali mistrzem świata.
Przywilej korzyści — jak jesteś w ciąży i wkurzasz januszy kupowaniem w Tesco bez kolejki (a Ci stoją od godziny z tymi Harnasiami, już witają się z gąską, a tu cyk:
- Przepraszam, jestem w ciąży, proszę mnie przepuścić
- Ale jak to, gdzie brzuch?
- 6 tydzień <in your face>
Ja na ten przykład, notorycznie wykorzystywałem tak Madzię: “Hej mała, w Tesco jest promka na łychę. Jak się kupi 2 butelki to 3 gratis. Masz tu sześć i skorzystaj z pierwszeństwa przejazdu”. / “Ale co oni sobie pomyślą, jak zobaczą babkę w ciąży z 6 litrami łiski?” / “Oj tam oj tam, powiesz, że robisz za inspiracje do nowego filmu Patryka Vegi, pt. “Złe matki”.
A w piłce? Załóżmy, że gramy z Kolumbią i Falcao sprzedaje kosę Lewemu. Normalnie byłby odgwizdany faul, ale akurat w tym przypadku piłka odbiła się od upadającego Lewego i trafiła do Grosika. Sędzia widząc, że Grosik włącza Turbo, postanawia nie przerywać akcji, tylko zobaczyć jak to się rozwinie. Jeśli zawiąże się z tego akcja, gramy dalej, jeśli po chwili straci, to wracamy do Lewego i jest faul. I tym jest właśnie przywilej korzyści.
Stały fragment gry — kiedy postanawiamy z Madzią zjeść na mieście i ona pyta:
- Na co masz ochotę?
– Bez różnicy, zjem wszystko
– Ja też. To zadecyduj
– Ok, to kebab- Nie, tylko nie kebab
– No dobra, to burger
– Nie, tylko nie burger
– Pizza?
– Nie, pizzę jedliśmy tydzień temu- No to co chcesz?
– Czy ja zawsze muszę być decyzyjna? Nie możesz raz podjąć decyzji?
– No jak, kiedy odrzucasz wszystko, co proponuję?- Czyli to moja wina? Wiesz co, już mi się odechciało wychodzić. Idź sobie sam.
albo
- Zamawiam frytki, chcesz też?
- Nie, dzięki!.… <5 miut później> albo w sumie się skuszę!
Z kolei w piłce, stałe fragmenty, to wszelkie wznowienia gry po faulach, ałtach i rzutach rożnych.
VAR — jak w sobotę oglądasz powtórki “Na Wspólnej” z całego tygodnia… albo nie… jak za młodzieńczych czasów budziłaś się na kacu i szybciorem odpalałaś smsy, żeby dowiedzieć się co robiłaś poprzedniej nocy (Czy pisałam do ex? Oh God oh Please… Fuck, pisałam). VAR to system powtórek. Jeśli sędzia akurat mrugał na kluczowej akcji i nie jest pewny, czy był spalony/karny/prawidłowy gol/etc., to podbija sobie do lini bocznej i na monitorku ogląda powtórkę, po czym rozsądza jak było.
“Kończ Pan, Panie Turek” — kiedy po pijaku wbijasz do kebabowni na ostrym gastro, a koleś niemiłosiernie długo zawija Twojego kebsa w tortillę.… A tak serio to kultowe powiedzenie Tomasza Zimocha, rzucone podczas meczu Widzew — Broendby. Łodzianie mieli wynik, który dawał awans do Ligi Mistrzów, ale do końca meczu brakowało kilku sekund, a duńczycy napierali. Pan Tomasz nie wytrzymywał presji i wyrwał mu się taki tekst do sędziego. Jeśli będą odpiwednie okoliczności, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Dariusz Szapkowski rzuci ten cytat na mudnialu. Notorycznie to robi.
Na teraz tyle. Jeśli pominąłem jakieś kwestie, które wciąż są dla was niezrozumiałe, dajcie znać w komentarzu. Postaram się rozrysować co i jak.