Idź na Ping Pong Show, mówili. Będzie fajnie, mówili. Bez tego wyjazd do Tajlandii się nie liczy, mówili. No to poszedłem.
Od wczoraj już nic nie jest takie jak kiedyś. Mój zmysł wzroku został zbrukany, a umysł wypaczony. To, co zobaczyłem, na zawsze wypaliło piętno. Inwestycja w alkohol i próby wymazania pamięci nie powiodły się. Napiszę, co widziałem ku przestrodze dla innych, ale wcześniej niech wszystkie matki ukryją dzieci.
To działa tak, uderzasz na ulicę nierządu i rozpusty, gdzie wszyscy wyglądają jak uczestnicy dowolnego programu z “shore” na końcu. Pozwalasz złowić się pierwszemu lepszemu naganiaczowi i po chwili lądujesz, w schowanym w bocznej uliczce, klubie go go. My akurat byliśmy na Phuket, ale znajdziecie takie w każdym tajskim mieście, do którego przyjeżdza przynajmniej jeden turysta. Nie płaci się za wstęp, ale jest wymóg zamówienia kolorowego drina. Ten pierwszy kosztuje między 50 a 100 zł, zależy od lokalu, kolejne są już w standardowej cenie.
Robiliśmy dwa podejścia. W pierwszym klubie była masa podejrzanego elementu i wcale nie mam tu na myśli atmosfery wiszącego w powietrzu wpierdolu, jaka panuje w barach dla harleyowców. Wręcz przeciwnie, za dużo zakazanej miłości w jednym miejscu. Wyglądało, jakby wszyscy goście przyszli prosto z przemarszu Love Parade. Same Rafalale, Conchity Wurst, Jole Rutowicz i Michały Pierogi. Wszyscy poubierani w lateksowe kostiumy a’la Borat, do tego biżuteria w postaci srebrnego łańcucha przepuszczonego przez sutki i pępek + fryzury jak w “Piątym elemencie”. Spanikowaliśmy. Druga melina nie była lepsza. Atmosfera niby zupełnie inna, ale równie odrzucająca. Mała ciemna sala z delikatną poświatą fioletowych neonów, pośrodku długi wybieg z rurami, dookoła skórzane sofy. Wśród gości tylko jakiś podstarzały grubas, któremu nadskakiwały dwie młodziutkie Tajki, a on w rewanżu miział je banknotami. Klimat bardzo niepokojący, coś jak w filmie “8 mm” z Nicolasem Cage’m. Już miałem dawać Madzi sygnał do ucieczki i całkowicie wykreślić “ping pong show” z listy “to do”, aż tu nagle do lokalu wchodzą dwie parki o europejskich rysach. Widać było, że pierwsze wrażenie też ich odrzuciło, ale kiedy nas zobaczyli, nabrali pewności siebie i postanowili zostać (przynajmniej tak mniemam po dyskretnym skinieniu głowy, które wymieniliśmy). Nam ich obecność też dodała śmiałości. Uznałem, że jeśli azjatom zaczęłoby odwalać, to jako europejczycy naturalnie uformujemy się w drużynę i spuścimy im łomot ich własnymi dildami. Zostaliśmy.
Rozsiadamy się, luzujemy, zamawiamy driny i czekamy. Jest niezręcznie. Na wybiegu sześć bezcyckowych Tajek niemrawo gibie się przy rurkach. Raczej nie wkładały w to całego serca. W myślach chyba planowały, co jutro ugotują na obiad, tudzież rozkminiały, czy aby na pewno wyłączyły żelazko. Tak czy siak, zero zaangażowania z ich strony. Nudy. Żałowałem, że nie wziąłem tabletu, pograłbym w Angry Birds, albo rozpykał jakieś sudoku. Agonia trwała z 20 minut. W tym czasie do lokalu dobiło jeszcze kilka osób, a ja z jednym tańczącym “lachonem” przypadkowo złapałem kontakt wzrokowy. Oblizała się i puściła oczko. To chyba miało być sexi, ale wyszło raczej niezręcznie — oczko bardziej przypominało nerwowy tik, a to i tak nic przy “oblizaniu”, które wyglądało mniej więcej tak:
Po tym nieudanym flircie, ze wstydu i żenady zamknąłem się w sobie i do głównego występu siedziałem ze wzrokiem wbitym w podłogę. Trochę to trwało, ale w końcu się doczekałem. Na scenę wyszła ona, “gwiazda” wieczoru. Dżizas, że też byłem takim idiotą i nie przeczytałem wcześniej żadnej recki w necie. Wiek emerytalny (i to co najmniej od 15 lat), brzuszek jak u Ferdka Kiepskiego, a do tego wyczuwalna aura pogardy i nienawiści niczym u pani z dziekanatu. Jedyny pozytyw to fakt, że biodra miała przewiązane chustą, dzięki czemu strategiczne miejsca były zasłonięte. Tyle mi wystarczyło, żeby dojść uznać, że przyjście tutaj było jednym z moich głupszych pomysłów ever. Już miałem się ewakuować, wtem w lokalu rozbrzmiała muzyka i chcąc sprawdzić skąd dobiega, nieopatrznie spojrzałem tam, gdzie nie powinienem i to akurat w momencie, kiedy jej przepaska podwiała się do góry, Oh God Oh Why?! Tu naprawdę nie ma nic śmiesznego, takie widoki mogą wypaczyć człowieka na całe życie… ale to i tak było jeszcze nic.
Show zaczęło się z naprawdę wysokiego C, bo w powitalnym triku babcia wyciągnęła sobie z wiadomego miejsca 20 metrów wstążki. Trochę taki mix Davida Copperfielda z kopalnią “Wujek”, czyli i magia i górniczy zapierdol w jednym. Jak się później okazało, cały pokaz wyglądał jak casting do Mam Talent, z tym że nie można było go przerwać wciskając czerwony grzybek guziczek.
Akurat tak się złożył, że dzień wcześniej rozmawiałem ze znajomą o Tajandii i pytałem, czy podczas swojego pobytu widziała żółwie, bo ja bardzo bym chciał zobaczyć, ale jakoś do tej pory się nie udało, i to mimo iż wszyscy dookoła twierdzą, że jest ich tutaj od cholery. Naprawdę nie spodziewałem się, że moja zachcianka spełni się po zaledwie 24 godzinach. Niestety okoliczności trochę kijowe, żeby nie powiedzieć z dupy (no w sumie kawałek dalej). Otóż w drugim numerze, babcia “wypluła” z siebie dwa małe żółwie (żeby było jeszcze bardziej aburdalnie, powinni do tego numeru puszczać kawałek Adel “Hello from the other side”). Chociaż, czy małe to kwestia sporna. Jeśli trzeba je schować w sobie, z miejsca zmienia się perspektywa. Tak czy siak, był to najbardziej popierdolony numer ever (prawie jak poród). Kolejny trik to strzelanie do celu. Konkretnie rzutkami z ostrym końcem, do baloników zawieszonych dookoła wybiegu. Babcia zaliczyła dwa headshoty. 100% skuteczności. Dzięki Bogu, bo jeden balonik był zawieszony w takim miejscu, że w razie pudła mógłbym stracić oko. Następnie przyszedł czas na palenie papierosów. Skubana odpaliła dwa jednocześnie. Spaliła w 4 machach i przypominam, że choć zaciągała się wargami, to nie tymi osadzonymi na twarzy. Ten pokaz w przeciwieństwie do metody Allena Carra faktycznie zniechęca do palenia.
Jako clue programu — piłeczki do pingla. Różne kombinacje. Bezdotykowe aplikowanie w wiadome miejsce z szyjki butelki, “zwrot z wiadomego miejsca” do szklanki z wodą, etc. Wstyd się przyznać, ale w tym momencie nawet się zaśmiałem. Nic nie poradzę, towarzyszące dźwięki i pozy były naprawdę zabawne. No i w sumie to już był koniec, a przynajmniej tak mi się wydawało. W rzeczywistości okazało się, że tajskie tancerki wracają jeszcze z bisem… i to pomimo, że publika wcale o to nie prosiła. Gorzej, że bis nadal nie jest ostatecznym końcem. Nope, po zejściu ze sceny, babcia założyła na siebie przezroczystą halke i uzbrojona w pojemnik próżniowy, wiecie, taki jak na drugie śniadanie, ruszyła w turnee po widowni, zbierać napiwki. Azjaci wyskakiwali z banknotów jak szaleni, za to białasy siedzieli nieporuszeni niczym skała. Żaden nie dał. Nie dziwota, nikt przy zdrowych zmysłach nie sypnie groszem za coś tak żenującego i niesmacznego, po czym zostają blizny na całe życie. Ja tym bardziej nie planowałem. Postanowiłem, że kiedy przyjdzie moja kolej, będę patrzył w podłogę i ignorował ją, do momentu aż sobie pójdzie. Plan zacny, ale nie przewidziałem, że babcia okaże się tak wytrwałą zawodniczką i spędzi pełne 2 minuty z pojemnikiem próżniowym przystawionym do mojej twarzy. Ze stresu zrosiłem się lekko na czole, ale ostatecznie dopiąłem swego i przetrwałem tę nierówną walkę, cebula na 100%. Poddała się i na fochu poszła w długą, jednak nie obeszło się bez zgrzytu. Na odchodne oberwałem tajską obelgą. Głowy nie dam, ale to mogło był coś w stylu: “Patrzeć to by każdy chciał, ale płacić to nie ma komu” (Z dzisiejszej perspektywy serio uważam, że odwaliłem cebulę na maksa, bo mimo wszystko, sam fakt wejścia i pozostania do końca, mnie obligował). No i teraz to już naprawdę był koniec. Nie licząc tego, że przez następne kilka miesięcy moja znajomość z Madzią ograniczała się do przybijania piątek, można powiedzieć, że wyszedłem z tego bez szwanku.
Niestety robienie zdjęć w takich miejscach jest stanowczo zabronione. Złamanie zakazu wiąże się z karną opłatą 1000 euro i prawdopodbną utratą czucia w kończynach na wieki (gwarantowany wpierdol w zaułku), w związku z czym nie posiadam odpowiedniej dokumentacji foto. W ramach zastępstwa zarzucam filmik przybliżający lekko klimaty panujące na Bangla Road.
14 komentarzy
Ja pierdolę, piłeczki już są zjebane, ale co jej żółwie zawiniły??
I ja się dołożyłem do tego procederu :/
Ja pierdolę, piłeczki już są zjebane, ale co jej żółwie zawiniły??
I ja się dołożyłem do tego procederu :/
Podróże kształcą, tak, tak, już widzę te wszystkie moje znajome, młode podróżniczki, które opowiadają mi, jak to podróże kształtują charakter i pozwalają poznać nowe, fascynujące kultury, taaak, jasne… 😛
No hej, przecież to było mega kształcące. Nauczyłem się, że dobry research to podstawa, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W Holandii z kolei dowiedziałem się, że muffinki z haszem to nie ściema, a w Egipcie, czym się różni europejska flora bakteryjna od afrykańskiej. W żadnej szkole tego nie uczą 😉
Podróże kształcą, tak, tak, już widzę te wszystkie moje znajome, młode podróżniczki, które opowiadają mi, jak to podróże kształtują charakter i pozwalają poznać nowe, fascynujące kultury, taaak, jasne… 😛
No hej, przecież to było mega kształcące. Nauczyłem się, że dobry research to podstawa, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W Holandii z kolei dowiedziałem się, że muffinki z haszem to nie ściema, a w Egipcie, czym się różni europejska flora bakteryjna od afrykańskiej. W żadnej szkole tego nie uczą 😉
Jak ja bym chciała to zobaczyć, chyba jak każdego zafascynowały (????) mnie żółwie, walczę ze sobą żeby nie wpisać w wyszukiwarkę.….jedni lepią pierogi, inni myją okna, kolejni zdobią choineczki przy dźwięku kolędy cicha noc, bozia im się rodzi.….. a ja walczę żeby wstukać เต่า การคาย มดลูก. Chyba mam jakieś zaburzenia osobowości. Ja byłam raz w klubie gejowskim, raz w czerwonej dzielnicy w NL, moja siostra (nawet nie ja) chodziła z chłopakiem który okazał się być dziewczyną. Moje życie jest takie ograniczone i nudne!!!!!!!
Nie wpisuj, to złooooooooo. Ta przygoda Twojej siostry za to mnie interesuje. To była babka, która chciała być facetem i była już po terapi hormonalnej, ale przed operacją, czy jak to wyszło? W Holandii i w Tajlandii nigdy nie powinno sie wierzyc na słowo w kwestii płci 😉
wiesz…to było jak miałyśmy z siostrą po 15 lat ( a więc 5, góra 7 lat temu).… wprowadziłyśmy się do nowego bloku, nowe znajomości W REALU (nie na fejsie), wspólne skakanie w gumę i fikołki na trzepaku (z betonem pod spodem)… no i miłości. Był koleś w którym kochały się 3 laski (w tym moja siostra), wszystko było dobrze do momentu gdy zadzwoniłyśmy do niego domofonem żeby wyszedł na dwór (tak, tak się kiedyś robiło), no i jego matka zaczęła wrzeszczeć że tu nie mieszka żaden (tu padło imię męskie) tylko (tu padło imię żeńskie) i wrzeszczała jak opętana. Kolega zapytany o to powiedział, że jego matka jest psychicznie chora i wiecznie pijana (takie czasy).…… latem chodził w koszulce i zawsze miał kamizelkę (dekatyzowaną, szał ciał)… tak minął rok, dwa, trzy — jakieś podejrzenia były, ale kto by się tym przejmował, czerpałyśmy wiedzę z gazety “Dziewczyna” oraz “Popcorn”. Siostra nigdy z nim nie doszła do 2 bazy (w “Dziewczynie” było napisane żeby się nie spieszyć).…. Potem jego (jej) siostra przyjechała zza granicy na wakacje i mówiła że nie ma brata tylko siostrę (też widać psychicznie chora, po matce), potem się okazało że zna kogoś kto zna kogoś kto z nim (nią) chodzi do szkoły i że widział jego (jej) legitymację szkolna i tam jest na pewno imię żeńskie.….… Bzdura.…. On to tłumaczył że pomyłka. Jakieś wątpliwości były ale kto by się tym przejmował — nikt z nas nie znał pojęcia homoseksualizm a co dopiero transseksualizm.… kuźwa, z rodzicami nikt nie przeprowadzał długich rodzinnych rozmów przy obiadowym stole, mama nie pytała się mnie o emocje a tata czy radzę sobie z problemami oraz co jest dla mnie ważne.….…. Wyprowadziłam się stamtąd mając 20 lat (czyli 2 lata temu).….…on (ona) jakoś chyba też.…..nie wiem jak to się z nim (nią) skończyło.….……
Jak ja bym chciała to zobaczyć, chyba jak każdego zafascynowały (????) mnie żółwie, walczę ze sobą żeby nie wpisać w wyszukiwarkę.….jedni lepią pierogi, inni myją okna, kolejni zdobią choineczki przy dźwięku kolędy cicha noc, bozia im się rodzi.….. a ja walczę żeby wstukać เต่า การคาย มดลูก. Chyba mam jakieś zaburzenia osobowości. Ja byłam raz w klubie gejowskim, raz w czerwonej dzielnicy w NL, moja siostra (nawet nie ja) chodziła z chłopakiem który okazał się być dziewczyną. Moje życie jest takie ograniczone i nudne!!!!!!!
Nie wpisuj, to złooooooooo. Ta przygoda Twojej siostry za to mnie interesuje. To była babka, która chciała być facetem i była już po terapi hormonalnej, ale przed operacją, czy jak to wyszło? W Holandii i w Tajlandii nigdy nie powinno sie wierzyc na słowo w kwestii płci 😉
wiesz…to było jak miałyśmy z siostrą po 15 lat ( a więc 5, góra 7 lat temu).… wprowadziłyśmy się do nowego bloku, nowe znajomości W REALU (nie na fejsie), wspólne skakanie w gumę i fikołki na trzepaku (z betonem pod spodem)… no i miłości. Był koleś w którym kochały się 3 laski (w tym moja siostra), wszystko było dobrze do momentu gdy zadzwoniłyśmy do niego domofonem żeby wyszedł na dwór (tak, tak się kiedyś robiło), no i jego matka zaczęła wrzeszczeć że tu nie mieszka żaden (tu padło imię męskie) tylko (tu padło imię żeńskie) i wrzeszczała jak opętana. Kolega zapytany o to powiedział, że jego matka jest psychicznie chora i wiecznie pijana (takie czasy).…… latem chodził w koszulce i zawsze miał kamizelkę (dekatyzowaną, szał ciał)… tak minął rok, dwa, trzy — jakieś podejrzenia były, ale kto by się tym przejmował, czerpałyśmy wiedzę z gazety “Dziewczyna” oraz “Popcorn”. Siostra nigdy z nim nie doszła do 2 bazy (w “Dziewczynie” było napisane żeby się nie spieszyć).…. Potem jego (jej) siostra przyjechała zza granicy na wakacje i mówiła że nie ma brata tylko siostrę (też widać psychicznie chora, po matce), potem się okazało że ktoś zna kogoś kto zna kogoś kto z nim (nią) chodzi do szkoły i że widział jego (jej) legitymację szkolna i tam jest na pewno imię żeńskie.….… Bzdura.…. On to tłumaczył że pomyłka. Jakieś wątpliwości były ale kto by się tym przejmował — nikt z nas nie znał pojęcia homoseksualizm a co dopiero transseksualizm.… kuźwa, z rodzicami nikt nie przeprowadzał długich rodzinnych rozmów przy obiadowym stole, mama nie pytała się mnie o emocje a tata czy radzę sobie z problemami oraz co jest dla mnie ważne.….…. Wyprowadziłam się stamtąd mając 20 lat (czyli 2 lata temu).….…on (ona) jakoś chyba też.…..nie wiem jak to się z nim (nią) skończyło.….……Kużwa jak to przeczytałam to doszłam do wniosku że współczesne nastolatki wzięłyby nas za ograniczonych umysłowo :D:D:D:D:D,w sumie 8 lat to trwało.….…..hm.….…. Dziewczyna i Popcorn chyba nie dawały rzetelnej i kompleksowej wiedzy, tak sobie teraz myślę