popKULTURA

Williama Lindsaya Gresham “Zaułek koszmarów”

26/01/2022
Zaułek Koszmarów

Pod wzglę­dem czy­tel­ni­czym rok zaczą­łem bar­dzo topor­nie, ale jak już ruszy­łem z kopy­ta, to na peł­nej petar­dzie. I cyk, oto książ­ka nr 2 w stycz­niu -> „Zaułek kosz­ma­rów”, autor­stwa Wil­lia­ma Lind­saya Greshama.

Zacznij­my od smacz­ków, bo jest ich tu cał­kiem sporo.

  1. Pier­wot­nie książ­ka zosta­ła wyda­na w 1946 roku i z miej­sca sta­ła się takim hicio­rem, że momen­tal­nie pra­wa zosta­ły sprze­da­ne do Hol­ly­wo­od i zale­d­wie rok póź­niej do kin weszła ekra­ni­za­cja z topo­wą obsa­dą z tam­tych czasów
  2. Książ­kę pró­bo­wa­no zba­no­wać i wie­lo­krot­nie cen­zu­ro­wa­no, gdyż ponie­waż na ówcze­sne cza­sy szo­ko­wa­ła dosad­ny­mi opi­sa­mi i bez­po­śred­nim języ­kiem -> A póź­niej poja­wił się Patryk Vega i spra­wił, że obec­nie jest to mate­riał nada­ją­cy się na poran­ne pasmo w Disney Channel
  3. Wil­liam Lind­say Gre­sham to był taki tro­chę pisar­ski Nor­bi, czy­li autor jed­ne­go hicio­ra, na któ­rym zyskał sła­wę i doro­bił się for­tu­ny, ale póź­niej coś nie pykło i kolej­ne książ­ki zali­cza­ły wto­py, kasio­ra się roze­szła, a kro­pecz­kę nad „i” posta­wi­ła żona, któ­ra w 1953 roku porzu­ci­ła go dla auto­ra „Opo­wie­ści z Narnii”, C.S. Lewi­sa #naj­go­rzej. 9 lat póź­niej Gre­sham został zna­le­zio­ny mar­twy w nowo­jor­skim hote­lu. Popeł­nił samobójstwo.
  4. O książ­ce zno­wu zro­bił się gło­śno za spra­wą Guiler­r­mo del Toro, któ­ry posta­no­wił opo­wie­dzieć tę histo­rię nowe­mu poko­le­niu kino­ma­nów i trze­ba przy­znać, że uda­ło mu się do tego pro­jek­tu skom­ple­to­wać nie w kij dmu­chał nazwi­ska -> Bra­dley Cooper, Cate Blan­chett, Wil­lem Dafoe, Rooney Mara i Ron Per­l­man #szto­sik. Pre­mie­ra już w naj­bliż­szy piątek.

To tyle w kwe­stii smacz­ków. Nato­miast jeśli cho­dzi o fabu­łę, to mamy tu do czy­nie­nia z thril­le­rem psy­cho­lo­gicz­nym w sty­lu noir i to noir serio wyle­wa się z książ­ki. Kli­ma­cik pierw­sza kla­sa. Naj­bar­dziej jed­nak zszo­ko­wa­ło mnie to, że pomi­mo upły­wu nie­mal 80 lat, twi­sty nadal są rześ­kie i gdy­bym nie znał gene­zy, praw­do­po­dob­nie pomy­ślał­bym, że to wymysł współ­cze­sne­go autora.

Jak­bym miał pokrót­ce powie­dzieć o czym to, powie­dział­bym, że o zemście i chciwości.

Głów­nym boha­te­rem jest Stan Car­li­sle, jar­marcz­ny kuglarz, ofe­ru­ją­cy tak tanie sztucz­ki, że w „Mam Talent” nie prze­szedł­by nawet fazy castin­gów. ALE. Ale bacz­nie obser­wu­je taką jed­ną par­kę, któ­ra robi szał na nume­rach z tele­pa­tią i sta­wia­niem taro­ta. Bar­dzo chce odkryć sekret ich tri­ków, a kie­dy w dość per­fid­ny spo­sób w koń­cu mu się to uda­je, zabie­ra z tru­py jed­ną dziu­nie i wraz z nią zaczy­na dzia­łać na wła­sną rękę, jako Men­ta­li­sta, któ­ry czy­ta ludzi, jak­by byli Kin­dlem Pej­per­łaj­tem. Wszyst­ko idzie pięk­nie… wtem jeden z klien­tów oka­zał Sta­no­wi disre­spect i potrak­to­wał, jak­by był jakimś graj­kiem do kotle­ta, tym­cza­sem Stan uwa­ża się za Fred­ka Mer­cu­re­go. I w tym momen­cie Stan posta­na­wia, że zro­bi taki numer, że ci wszy­scy próż­ni bogo­le nie tyl­ko obrzu­cą go bank­no­ta­mi, ale będą też kła­niać się w pas na jego widok. Jak bar­dzo prze­giął i jak bar­dzo guano wpad­nie w wen­ty­la­tor musi­cie doczy­tać już sami. Pole­cam, bo histo­ria potra­fi zasko­czyć. Zresz­tą ina­czej Guiler­r­mo i Bra­dley by w to nie weszli.

Z tech­nicz­nych rze­czy dodam tyl­ko, że za książ­ką stoi Wydaw­nic­two MOVA, któ­re w zeszłym roku dało nam „Wybor­ne­go Tru­pa” (moje TOP10 2021), a na spe­cjal­ne grat­ki zasłu­gu­je Ryszard Ośli­zło, któ­ry jest odpo­wie­dzial­ny za pol­ski prze­kład i bio­rąc pod uwa­gę, że wsze­dłem w tę histo­rię jak w maseł­ko, zary­zy­ku­ję tezę, że wyko­nał kawał dobrej roboty.

No i kla­sycz­nie link do naby­cia egzem­pla­rza dro­gą kup­na -> http://bityl.pl/Wsrqu

Na ten moment nie zna­la­złem wer­sji ebo­oko­wej ani audio­bo­oko­wej w apkach abonamentowych.

P.S. Jakie jest wasze podej­ście do ksią­żek, któ­re mają ekra­ni­za­cje? Porów­nu­je­cie obie wer­sje? Ole­wa­cie książ­kę i ogra­ni­cza­cie się do fil­mu… albo odwrot­nie? Ja mam tak, że jak coś wcho­dzi do kin z łąt­ką hitu, to lubię wcze­śniej prze­czy­tać, ale oczy­wi­ście w dru­gą stro­nę też się zda­rza­ło, np. Fight Club, Lot nad Kukuł­czym Gniaz­dem, For­rest Gump, Mise­ry, etc. Co lep­sze to temat na osob­ny wpis.

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply