popKULTURA

Romy Hausmann “Ukochane Dziecko”

13/04/2022

Kur­de, myśla­łem, że tra­fi­łem na zło­to i będę pierw­szy, któ­ry o tym donie­sie, aż tu przed chwi­lą zro­bi­łem risercz i oka­zu­je się, że świat już wie.

Kon­kret­nie cho­dzi o książ­kę „Uko­cha­ne dziec­ko”, któ­rej tytuł brzmi, jak pod­ręcz­nik per­fek­cyj­ne­go paren­tin­gu, tym­cza­sem to gęsty i bar­dzo dusz­ny thril­ler. Żeby wam od razu zbu­do­wać jakieś wyobra­że­nie, powiem, że pod wzglę­dem nar­ra­cji i plot twi­stów naj­bli­żej mu do „Zagi­nio­nej dziew­czy­ny”. Oczy­wi­ście histo­rie są total­nie inne, ale łączy je to, że przez więk­szość cza­su ilość pytań bez odpo­wie­dzi zamiast maleć, rośnie… a póź­niej jebs, jak Will Smith Chri­sa Roc­ka, czy tam księ­ża w Poznaniu.

Książ­ka zaczy­na się od wypad­ku samo­cho­do­we­go, w wyni­ku któ­re­go do szpi­ta­la tra­fia nie­przy­tom­na kobie­ta, a wraz z nią mała córecz­ka. Nie mają przy sobie żad­nych doku­men­tów, więc pie­lę­gniar­ka bie­rze córę na spy­ty, żeby usta­lić kon­takt do kogoś z rodzi­ny. Nie­ste­ty bom­be­lek nie potra­fi wska­zać ani nazwi­ska, ani adre­su, ani nume­ru tele­fo­nu, co tro­chę kom­pli­ku­ję spra­wę, jed­nak pie­lę­gniar­ka nie daje za wygra­ną i pro­si, żeby opi­sa­ła swój dom, oko­li­cę oraz wszyst­kie szcze­gó­ły, któ­re mogą pomoc w zna­le­zie­niu punk­tu zacze­pie­nia. Dziew­czyn­ka zaczy­na snuć nie­po­ko­ją­cą opo­wieść, z któ­rej wyni­ka, że miesz­ka­ją w sza­ła­sie w środ­ku lasu, któ­re­go nie mogą opusz­czać, bo tatuś nie pozwa­la, że żywią się wyłącz­nie bato­na­mi ener­ge­tycz­ny­mi, a z łazien­ki mogą korzy­stać tyl­ko o okre­ślo­nych porach, albo tatuś będzie zły, a wte­dy robi się nie­przy­jem­nie. Zanie­po­ko­jo­na pigu­ła zaczy­na jesz­cze bar­dziej drą­żyć temat i im wię­cej wysłu­chu­je sza­ła­so­wych aneg­do­tek, tym gło­śniej zaczy­na wyć jej „pato-alarm”.

Rów­no­le­gle pozna­je­my star­sze mał­żeń­stwo, Mat­thia­sa i Karim, któ­rym 13 lat temu zagi­nę­ła cór­ka. Dokład­nie 4825 dni temu, co skru­pu­lat­nie odli­cza­ją. W momen­cie kie­dy ich pozna­je­my, w ich domu roz­dzwa­nia się tele­fon, po czym głos w słu­chaw­ce mówi: „Przy­jedź­cie, chy­ba mamy przełom”.

Czy to moż­li­we, że babecz­ka z wypad­ku jest ich zagi­nio­ną cór­ką? No i co z tym sza­ła­sem? Z mojej stro­ny cicho sza, ale cokol­wiek myśli­cie -> You Know Nothing Jon Snow.

Czy to jest dobre?

A czy majów­ka jest w maju?

Jest bar­dzo dobre (8÷10). Tajem­ni­ce puch­ną z każ­dą stro­ną, tem­po jest w punk­cik, kli­mat też się zga­dza, no i finał, przy któ­rym jestem na TAK. Baa nawet żad­na postać mnie jakoś spe­cjal­nie nie ziry­to­wa­ła. Pod­su­mo­wu­jąc Good Szit, ale tak jak mówi­łem, świat już o tym wie. Z moje­go riser­czu wyni­ka, że „Uko­cha­ne dziec­ko” to debiu­tanc­ka powieść Romy Hau­sman, któ­ra w Niem­czech uka­za­ła się już w 2019 roku i z miej­sca zosta­ła best­sel­le­rem. Od tego cza­su docze­ka­ła się ponad 30 prze­kła­dów, w tym na język pol­ski -> Boom, w tym miej­scu wła­śnie jesteśmy.

Stan­dar­do­wo zosta­wiam link do wer­sji papie­ro­wej Wydaw­nic­two W.A.B. -> https://tiny.pl/928j3

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply