Po kilku miesiącach nerwowego przebierania nogami, bo film pierwotnie miał debiutować w kwietniu, obejrzałem w końcu najbardziej wyczekiwany tegoroczny blockbuster — “Smoleńsk”. Produkcja od początku miała łatkę kontrowersyjnej, ale idąc do kina w ogóle o tym nie myślałem, dopiero przy kasie dało się wyczuć, że jest to film wyklęty. Przyznaję, że trochę udzieliła mi się ta konspiracyjna atmosfera i w kupno biletów wkręciłem Madzię, która z kolei zachowała się jak nastolatek kupujący prezerwatywy w aptece, czyli wyczekała, aż nikogo nie będzie na horyzoncie, po czym boom: “Dzień dobry, poproszę dwa bilety na yhymyhy na 18:30. Tak, na yhymyhy”. Kasjerka pokazała na ekranie miejsca, jedno czerwone, reszta zielona i w pierwszym momencie myśleliśmy, że wtopa, bo zostało ostatnie wolne. Na szczęście okazało się, że źle zinterpretowaliśmy kolory i tak naprawdę tylko jedno było zajęte. Ostatni raz taką sytuację miałem za młodu, kiedy chodziłem do małego miejskiego kina na filmy grane z półrocznym opóźnieniem względem multipleksów. Stare dobre czasy, zanim zostałem słoikiem. Na 5 minut przed początkiem seansu, do sali wbiło jeszcze kilka osób, ale dało się je policzyć na palcach obu rąk, więc nadal mogłem przebierać w wolnych podłokietnikach. Aspołeczni ludzie z nerwicą natręctw, jak ja, doceniają takie rzeczy.
O czym to?
Rozumiem, że ten punkt możemy pominąć? Wszyscy wiedzą, że chodzi o katastrofę/zamach (wybierz właściwie) z 10 kwietnia 2010 roku, podczas której/którego zginęło 96 osób, na czele z parą prezydencką, lecących oddać szacun ofiarom zbrodni katyńskiej. Wiadomo też, że film narzuca tezę zamachu. Zagadką było, jak sobie z tym poradzi? Przyznaję, że spodziewałem się po nim wszystkiego co najgorsze, że będzie projekcją chorych jazd reżysera, producenta, Jarosława, Alika, Beaty, Antoniego i wszystkich anonimów, którzy wyłożyli kasę na tę epicką produkcję. I mimo iż wiedziałem, że za scenariusz odpowiada gość, który wcześniej popełnił “Graczyków” i “Daleko od noszy”, to i tak, gdzieś w głębi serca zostawiłem maleńki margines nadziei, że może jednak film będzie miał ręce i nogi. Prawda jest taka, że nie wiem do końca, jak było z tym Smoleńskiem. Słyszałem kilka wersji, niektóre mocno odjechane, ale wciąż jest parę niejasnych szczegółów, więc ciężko tak na 100% wyrokować. To jest ten sam rodzaj wątpliwości, co przy zamachu na JFK i plotce, że Elvis nadal żyje (bo żyje). Baaa oglądałem kiedyś film o World Trade Center, który stawiał tezę, że zamach był wewnętrznym sabotażem rządu USA i miał na celu zastraszyć społeczeństwo #terroryści, dać przyzwolenie do wysłania wojsk na Bliski Wschód #ropa i alibi do zwiększenia inwigilacji obywateli #podsłuchy. Teoria spiskowa równie szalona jak ta z zamachem w Smoleńsku, ale mimo wszystko film zrealizowany bardzo sprawnie i stawiający wiele trudnych pytań, na które do dziś nie ma odpowiedzi. Tego samego oczekiwałem po “Smoleńsku” - zasiania ziarenka wątpliwości u osób, które na co dzień drą łacha z wyznawców zamachu. No i może jeszcze wartkiej akcji, dobrej intrygi, wybuchowych emocji i eksplozji wrażeń. W skrócie rozerwać się chciałem.
Jak wyszło?
Ło matko z córką, co to było?! Oberwałem tak intensywnym, prawilnym praniem mózgu, że dla przywrócenia równowagi we wszechświecie, powinienem teraz jednym ciągiem przeczytać wszystkie tweety Tomasza Lisa. “Smoleńsk” nie sprzedaje delikatnych aluzji, nope, on napierdala obuchem w łeb. Żadnych domysłów, po prostu kawa na ławę. Jest samolot zrzucający sztuczną mgłę nad lotniskiem, bomby na skrzydłach, ruscy agenci, rozkazy z “góry”, kłamliwe media z zagranicznym kapitałem i jako wisienka na torcie Donek spiskujący z Putinem na sopockim molo.
Główną bohaterką filmu jest Nina Lisowska (wiadoma sprawa), cyniczna dziennikarka stacji TVM-Sat, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy. Nie wiem, czy wyłapaliście, ale TVM-Sat to taka subtelna szpila w TVN i Polsat. Dwie pieczenie na jednym ogniu bijacz! (ode mnie szacun). Początkowo Nina jest lewacką suczą, która robi materiały pod dyktando stacji, czyli ośmiesza ofiary i wyznawców zamachów. Rzuca fałszywe oskarżenia, sieje plotki, hejtuje nawet swoją matkę czuwającą pod krzyżem, ale im bardziej zagłębia się w szczegóły feralnego lotu, tym bardziej dochodzi do wniosku, że faktycznie coś tu nie gra i w końcu przechodzi do drużyny moherów. Z opisu nie wygląda to najgorzej, jednak pod względem realizacji film leży i kwiczy. Po pierwsze jest oporowo nudny. Akcja niemiłosiernie się ślimaczy, a bezsensowe rozmowy Lisowskiej nie posuwają śledztwa nawet o milimetr. W pewnym momencie na ekranie przewija się data 2013, czyli minęły już 3 lat od rozpoczęcia dochodzenia, tymczasem Nina wciąż jest w dupie z ustaleniami, po czym dziwi się, że temat już nikogo nie obchodzi. Bitch, plizz. W ogóle pierwsze 1,5 godziny bardziej niż na śledztwie, skupia się na pokazaniu, że 10.04.2010 roku Polska podzieliła się na dwie frakcje — na sympatycznych, pełnych empatii staruszków oraz na całą resztę, czyli nieczułych skurwieli, którzy nie płakali po Kaczyńskim, robili zadymy pod Wawelem i do dziś łykają każde kłamstwo serwowane przez TVM-Sat. Akcja rozkręca się dopiero w ostatnich 30 minutach, kiedy pojawiają się wątki tajemniczych smsów i seryjne samobójstwa osób mogących przyczynić się do ujawnienia prawdy o Smoleńsku. Gdyby to jeszcze było jako tako zagrane, ehhhh. Aktorstwo zdecydowanie jest najcięższym grzechem filmu. Wyobraźcie sobie grę na poziomie “Dlaczego ja?”, dorzućcie dialogi błyskotliwe jak w reklamach “Etopiryny” i na to wszystko pojawia się jeszcze Rysiek z Klanu z pytaniem, czy rączki umyte? Tak mniej więcej wygląda “Smoleńsk”. Wszystkie hejty, które słyszeliście pod adresem odtwórczyni głównej roli, Beaty Fido, to prawda. W foce tyle talentu, co w worku na śmieci (chociaż worek jest bardziej błyskotliwy), a o dziwo wikipedia podaje, że nie tylko jest absolwentką szkoły teatralnej, ale zdobywała też nagrody w USA. Jestem w głębokim szoku, bo w “Smoleńsku” poważne pytania zadaje z uśmiechem, jakby chwilę wcześniej nafaszerowała się psychotropami. Śmiało mogłaby zastąpić Jokera na plakatach “Why So Serious?” W ogóle wypadłaby znacznie wiarygodniej, gdyby twórcy ją wyciszyli i zdubbingowali syntezatorem mowy Iwona. Jedyne czym przykuwała moją uwagę to podobieństwo do Karoliny Korwin-Piotrowskiej… po bardzo ostrej liposkucji.
Nielepiej maluje się sytuacja z jej ekranowym partnerem, który wystąpił w roli operatora kamery i kochanka/chłopaka/konkubenta Niny, cholera wie. Gość nazywa się Maciej Półtorak i ewidentnie nazwisko nie jest przypadkiem. Jego gra daje całego raka, a zjebana fryzura dorzuca dodatkowe pół. No i na końcu Jerzy Zelnik, który wychodzi z krzaków za każdym razem, kiedy na ekranie gówno wpadnie w wentylator ktoś wywinie kitę. Bardzo niepokojąca rola.
Na szczęście są i pozytywne przypadki. Po pierwsze Lech Łotocki w roli Lecha Kaczyńskiego — dostojnie i z klasą, po drugie Redbad Klynstra, jako demoniczny przełożony Niny Lisickiej. Gość miał do powiedzenia może z 15 linijek tekstu, a podał je tak epicko, że każda ma szansę stać się kultowa. Moja ulubiona: “To nie jest proste, a nawet wręcz przeciwnie”. Wyszedł mu tak kozacki czarny charakter, że Lord Voldemort może się schować. Mam tylko jedno pytanie, jakim trzeba być człowiekiem, żeby dać dziecku na imię Redbad? Red is bad!
Ostatnim zarzutem są nic niewnoszące sceny z tzw. dupy. Zaliczam do nich:
- 5 sekundowa scena pseudoseksu;
- scena, w której Nina opowiada ojcu, że za młodu lubiła pić soczek z folii, ale raz jej spadł na ziemię, a ojciec okazał się nieczułym draniem i nie kupił jej nowego, chociaż było jej bardzo smutno;
- scena, w której Nina przez 3 minuty próbuje w slomotion dotknąć płaszcza po generale Błasiku;
- scena przesłuchania Dominiki Figurskiej, która jest tak absurdalna, że nie potrafię jej nawet streścić;
- finałowa scena, kiedy para prezydencka i reszta ofiar z Tupolewa spotyka się z żołnierzami zamordowanymi w Katyniu. Dostałem spoiler przed filmem, więc wiedziałem czego się spodziewać, ale mimo wszystko zobaczyć to na własne oczy jest szokującym doznaniem. Później sobie to przemyślałem i wydaje mi się, że to nawet niegłupia metafora, coś jak Gladiator w polu pszenicy, ale znowu rozchodzi się o wykonanie. Wyszła parodia, bo pani grająca Marię Kaczyńską leci do tych żołnierzy na złamanie karku, z wielkim bananem na pysiu, a i reszta załogi też jest jakoś nienaturalnie uhahana i zbija piąteczki. Wtf? Że niby happy end?
Ogólnie “Smoleńsk” nie jest najgorszym filmem, jaki w życiu widziałem, baa nie jest nawet w TOP50 najchujowszych produkcji (“Kac Wawa” i “Ciacho” mogą spać spokojnie), ale szału zdecydowanie nie ma. Góra 3⁄10. Nie polecam ani ludzikom, którzy planowali iść dla tzw. beki, bo jej nie znajdą, ani tym trzymającym się wersji o zamachu, bo film nie udźwignął tematu. Jest nudno, tanio, chaotycznie, z gównianym montażem i jeszcze gorszym aktorstwem.
45 komentarzy
Och, dobrze że nie pamiętałam nawet, że ten film wchodzi do kin. Poszłam już ostatnio na “Historię Roja” i jako historyk lubiący mocno psychologiczne filmy strasznie się zawiodłam. Widocznie żeby ktoś nakręcił w tym kraju dobry film historyczny muszę najpierw dorosnąć, a potem zostać reżyserem (2010 to dla mnie historia, kończyłam wtedy podstawówkę).
Z tym Smoleńskiem jest taki szał, że aż strach powiedzieć, że się mieszka na ulicy Smoleńskiej, bo zaraz ktoś będzie miał problemy. Już nawet przestałam się interesować. Pod koniec podstawówki to chciałam wiedzieć, dowiadywać się, wyjaśnić o co w tym chodziło, ale jakoś przestałam wierzyć że ktokolwiek prawdę mi powie albo choćby prawdy się dowie, więc…
Przed “Smoleńskiem” była zajawka “Wołynia” spod ręki Smażowskiego. Uznany reżyser z dorobkiem, więc może tym razem wyjdzie dobry film. Smoleńsk był ultra propagandowy, ale w wolnej chwili muszę sprawdzić, czy to prawda, że w krótkiem czasie kilka osób powiązanych z lotem popełniło samobója, tak jak pokazali to w filmie. Można powiedzieć, że ten wątek zasiał ziarenko.
Och, dobrze że nie pamiętałam nawet, że ten film wchodzi do kin. Poszłam już ostatnio na “Historię Roja” i jako historyk lubiący mocno psychologiczne filmy strasznie się zawiodłam. Widocznie żeby ktoś nakręcił w tym kraju dobry film historyczny muszę najpierw dorosnąć, a potem zostać reżyserem (2010 to dla mnie historia, kończyłam wtedy podstawówkę).
Z tym Smoleńskiem jest taki szał, że aż strach powiedzieć, że się mieszka na ulicy Smoleńskiej, bo zaraz ktoś będzie miał problemy. Już nawet przestałam się interesować. Pod koniec podstawówki to chciałam wiedzieć, dowiadywać się, wyjaśnić o co w tym chodziło, ale jakoś przestałam wierzyć że ktokolwiek prawdę mi powie albo choćby prawdy się dowie, więc…
Przed “Smoleńskiem” była zajawka “Wołynia” spod ręki Smażowskiego. Uznany reżyser z dorobkiem, więc może tym razem wyjdzie dobry film. Smoleńsk był ultra propagandowy, ale w wolnej chwili muszę sprawdzić, czy to prawda, że w krótkiem czasie kilka osób powiązanych z lotem popełniło samobója, tak jak pokazali to w filmie. Można powiedzieć, że ten wątek zasiał ziarenko.
Pełen szacun że zmarnowaliście z MAdzią na to hajs i czas 😉
I jak to nie wiesz co się stało? Pisiory nie dostały zaproszenia na tamtą imprezę to stwierdziły, chuj i tak polecimy.
Władowali się wszyscy do 1 samolotu, rozkręcili imprezkę na pokłądzie ( prawdziwy polak pije jak leci) no i jak się
okazało że muszą dalej lecieć bo jest mgła to mimo sprzeciwu własnych pilotów kazali lądować no i piedut.
ps. Ale pojechałeś z tym aspołecznym ;))
Gdybym miał płacić, to do kina chodziłbym pewnie raz na rok, bo większosć filmów ssie, a bilety są w kosmicznych cenach. Na szczęście mamy z kropo benefity i działamy bezgotówkowo. Czas? Tyle samo życia straciłem oglądając Azję Express 😉 Juz się przyzwyczaiłem, że marnuje go na potęge.
Z tym Smoleńskiem prawdopodobnie masz rację, ale są jeszcze niuanse, np. katastrofa pokazała światu, że jesteśmy słabi i nie potrafimy nawet wraku odzyskać. I nie jest to zarzut tylko do Donka, bo rząd się zmienił, a wraku jak nie było tak nie ma. Drażni mnie też fakt, że jedna z większych polskich tragedii ever (96 osób RIP) w ogóle nie ma poważania, bo banda idiotów zrobiła z niej cyrk. Film w zasadzie dołożył tylko do pieca goryczy, ale żeby wyrobić sobie opinię musiałem obejrzeć.
P.S. W realu jestem aspołeczny. Mam podbnie jak DrivingNuts 😉
No jak bezgotówkowy trip- to spoko, też za frajer bym pewnie się na to z ciekawości wybrała ;). I masz rację obnażyła nas ta katastrofa a debile urządzili istny cyrk i ludzie mają tego dosyć ( oprócz pisowców i moherów of kors).
ps. Azje nadal musisz oglądać i nam streszczać! 😀
pps. Aż ciężko mi w to uwierzyć 😉
Pełen szacun że zmarnowaliście z MAdzią na to hajs i czas 😉
I jak to nie wiesz co się stało? Pisiory nie dostały zaproszenia na tamtą imprezę to stwierdziły, chuj i tak polecimy.
Władowali się wszyscy do 1 samolotu, rozkręcili imprezkę na pokłądzie ( prawdziwy polak pije jak leci) no i jak się
okazało że muszą dalej lecieć bo jest mgła to mimo sprzeciwu własnych pilotów kazali lądować no i piedut.
ps. Ale pojechałeś z tym aspołecznym ;))
Gdybym miał płacić, to do kina chodziłbym pewnie raz na rok, bo większosć filmów ssie, a bilety są w kosmicznych cenach. Na szczęście mamy z kropo benefity i działamy bezgotówkowo. Czas? Tyle samo życia straciłem oglądając Azję Express 😉 Juz się przyzwyczaiłem, że marnuje go na potęge.
Z tym Smoleńskiem prawdopodobnie masz rację, ale są jeszcze niuanse, np. katastrofa pokazała światu, że jesteśmy słabi i nie potrafimy nawet wraku odzyskać. I nie jest to zarzut tylko do Donka, bo rząd się zmienił, a wraku jak nie było tak nie ma. Drażni mnie też fakt, że jedna z większych polskich tragedii ever (96 osób RIP) w ogóle nie ma poważania, bo banda idiotów zrobiła z niej cyrk. Film w zasadzie dołożył tylko do pieca goryczy, ale żeby wyrobić sobie opinię musiałem obejrzeć.
P.S. W realu jestem aspołeczny. Mam podbnie jak DrivingNuts 😉
No jak bezgotówkowy trip- to spoko, też za frajer bym pewnie się na to z ciekawości wybrała ;). I masz rację obnażyła nas ta katastrofa a debile urządzili istny cyrk i ludzie mają tego dosyć ( oprócz pisowców i moherów of kors).
ps. Azje nadal musisz oglądać i nam streszczać! 😀
pps. Aż ciężko mi w to uwierzyć 😉
Szacun za odwagę, no naprawdę. Zaraz Ci się na stronie zrobi piekło hejtu niczym po wpisie Kuźniara o podróży przez Ju Es A. No i się zacznie kto z nami, a kto przeciwko, kto na lewo kto na prawo i czemu nie zrobić wyborów bezpośrednich do Trybunału.
Na film iść nie zamierzam, ani dla beki ani dla niczego innego, a już na pewno nie dla rozerwania się, wystarczająco dużo osób już się rozerwało w tym temacie. Wspieranie chorych wizji Kaczora (chodź mu zawsze staram się wybaczyć bo jednak stracił brata bliźniaka — chodź Jarku, pamiętaj, że me miłosierdzie ma swe granice), Antosia i Beci — jest daleko poza moimi zainteresowaniami. Jedyną wersję zamachu jaką przyjmuje mój mózg to taką, że ktoś lecący w tym samolocie pare dni prędzej bzyknął córkę Putina na imprezie u Leszka.
W tym wypadku moje słabe zasiegi są zaletą, bo chronią mnie od ultra lewaków i skrajnie prawilnych. Wyjście do kina było śłużbowe, faktura na PigOuta, więc nie liczy się jako wsparcie dla Jarka 😉
No nie, myślałam myślałam czy napisać to co chcę napisać, ale jednak wątroba mnie boli od duszenia tego w sobie — nie zgadzam się że film jest gorszy od Kac Wawy i czegoś tam jeszcze — bo twórcy Kac Wawy nie silą się na przekonywanie że film opisuje faktyczne wydarzenia, natomiast wydźwięk Smoleńska jest jeden. I z kategorii “polski dramat z elementami thrillera” — powinien przejść do “dramat Polski”
Sorki, no musiałam to napisać
Heh, no akurat twórca Kac Wawy przekonywał, że to film jest fakcie 😉 https://www.youtube.com/watch?v=1yofOLEV-Rk
Smoleńsk można smagać politycznie, ideowo, itd, ale technicznie zdecydowanie nie jest gorszy niż Kac Wawa, Ciacho i Weekend. True story. Ja poszedłem, bo lubię osobiście wyrobić sobie opinię, zresztą na tej samej zasadzie przeczytałem 50 twarzy Greya. Teraz już wiem co i jak, i cieszę się, że miałem darmowe bilety z korpo, bo gdybym za to zapłacił, płakałbym do dziś. Nie chce się za bardzo pakować w politykę, bo jadąc po PiSie, ktoś skłonny pomyśleć, że lubię Donka lub Swetru, a ja gardzę wszystkimi. Chciałbym wierzyć, że ludzie posiadają zdolność do samodzielnego wyciągania wniosków. Z mojej strony starałem się w miarę precyzyjnie przekazać, co zobaczyłem.
Serio o tym Kac Wawa???? Hahahahaah. No to sorki:-D
Ale co do opisu filmu- naprawdę szacun. Bo darcie samego łacha to banalne jak punktowanie Terlikowskiego. Zresztą na Twojego bloga weszłam po smsie kumpeli- zobacz recenzje Pigouta o Smoleńsku- utrafił w sedno.
Rozpływam się 😀
A jak tam urlop? Były plaże ze skałkami?
No raczej. Mam fotki ale oczywiście nie ma powodu żeby po byciu całkowicie spłukanym finansowo po wakacjach- nie sypnął mi się laptop. I trza kupić. Kto bogatemu zabroni?
Złośliwość rzeczy martwych + shit happens + Prawo Murhpy’ego. Been There Done That 😉
Szacun za odwagę, no naprawdę. Zaraz Ci się na stronie zrobi piekło hejtu niczym po wpisie Kuźniara o podróży przez Ju Es A. No i się zacznie kto z nami, a kto przeciwko, kto na lewo kto na prawo i czemu nie zrobić wyborów bezpośrednich do Trybunału.
Na film iść nie zamierzam, ani dla beki ani dla niczego innego, a już na pewno nie dla rozerwania się, wystarczająco dużo osób już się rozerwało w tym temacie. Wspieranie chorych wizji Kaczora (chodź mu zawsze staram się wybaczyć bo jednak stracił brata bliźniaka — chodź Jarku, pamiętaj, że me miłosierdzie ma swe granice), Antosia i Beci — jest daleko poza moimi zainteresowaniami. Jedyną wersję zamachu jaką przyjmuje mój mózg to taką, że ktoś lecący w tym samolocie pare dni prędzej bzyknął córkę Putina na imprezie u Leszka.
W tym wypadku moje słabe zasiegi są zaletą, bo chronią mnie od ultra lewaków i skrajnie prawilnych. Wyjście do kina było śłużbowe, faktura na PigOuta, więc nie liczy się jako wsparcie dla Jarka 😉
No nie, myślałam myślałam czy napisać to co chcę napisać, ale jednak wątroba mnie boli od duszenia tego w sobie — nie zgadzam się że film jest gorszy od Kac Wawy i czegoś tam jeszcze — bo twórcy Kac Wawy nie silą się na przekonywanie że film opisuje faktyczne wydarzenia, natomiast wydźwięk Smoleńska jest jeden. I z kategorii “polski dramat z elementami thrillera” — powinien przejść do “dramat Polski“
Sorki, no musiałam to napisać
Heh, no akurat twórca Kac Wawy przekonywał, że to film jest fakcie 😉 https://www.youtube.com/wat…
Smoleńsk można smagać politycznie, ideowo, itd, ale technicznie zdecydowanie nie jest gorszy niż Kac Wawa, Ciacho i Weekend. True story. Ja poszedłem, bo lubię osobiście wyrobić sobie opinię, zresztą na tej samej zasadzie przeczytałem 50 twarzy Greya. Teraz już wiem co i jak, i cieszę się, że miałem darmowe bilety z korpo, bo gdybym za to zapłacił, płakałbym do dziś. Nie chce się za bardzo pakować w politykę, bo jadąc po PiSie, ktoś skłonny pomyśleć, że lubię Donka lub Swetru, a ja gardzę wszystkimi. Chciałbym wierzyć, że ludzie posiadają zdolność do samodzielnego wyciągania wniosków. Z mojej strony starałem się w miarę precyzyjnie przekazać, co zobaczyłem.
Serio o tym Kac Wawa???? Hahahahaah. No to sorki:-D
Ale co do opisu filmu- naprawdę szacun. Bo darcie samego łacha to banalne jak punktowanie Terlikowskiego. Zresztą na Twojego bloga weszłam po smsie kumpeli- zobacz recenzje Pigouta o Smoleńsku- utrafił w sedno.
Rozpływam się 😀
A jak tam urlop? Były plaże ze skałkami?
No raczej. Mam fotki ale oczywiście nie ma powodu żeby po byciu całkowicie spłukanym finansowo po wakacjach- nie sypnął mi się laptop. I trza kupić. Kto bogatemu zabroni?
Złośliwość rzeczy martwych + shit happens + Prawo Murhpy’ego. Been There Done That 😉
Juz abstrachując od tematu polityki i całego mięsa, jak dla mnie to montaż i te wszystkie kompletnie oderwane od siebie sceny pasują bardziej na miano Mystory na snapie. I zgadzam się- nawet dla beki nie warto. Wiem, bo to była moja myśl przewodnia..
Trochę jak w piosence Budki Suflera — scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić. Tyle, że tutaj zaliczkę przehulali scenarzysta, montażysta, reżyser, producent i aktorzy 😉
Juz abstrachując od tematu polityki i całego mięsa, jak dla mnie to montaż i te wszystkie kompletnie oderwane od siebie sceny pasują bardziej na miano Mystory na snapie. I zgadzam się- nawet dla beki nie warto. Wiem, bo to była moja myśl przewodnia..
Trochę jak w piosence Budki Suflera — scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić. Tyle, że tutaj zaliczkę przehulali scenarzysta, montażysta, reżyser, producent i aktorzy 😉
Świetna recenzja! Nie planowałam iść na film do kina i teraz jeszcze bardziej utwierdziłam się w swojej decyzji. Zdecydowanie przeraża!
Jedna z mniej wygodnych recek do napisania, ale tym bardziej się cieszę, że jakoś udało się przez nią przebrnąć i coś z niej wyciągnęłaś. Pozdro.
Świetna recenzja! Nie planowałam iść na film do kina i teraz jeszcze bardziej utwierdziłam się w swojej decyzji. Zdecydowanie przeraża!
Jedna z mniej wygodnych recek do napisania, ale tym bardziej się cieszę, że jakoś udało się przez nią przebrnąć i coś z niej wyciągnęłaś. Pozdro.
Ciekawa jestem tego filmu. Pole do popisu było spore, bo tematyka teorii spiskowych w połączeniu z dużym ekranem daje ogromne możliwości. Można nawet zatwardziałego przeciwnika przekonać, że białe jest czarne, wbić go w fotel i sprawić, że cały dzień będzie się zastanawiał czy aby na pewno ma rację. Jeżeli faktycznie jest tak, że zamiast delikatnych aluzji, widz otrzymuję obuch w łeb, to można przypuszczać, że film był robiony z myślą o mniej wysublimowanym widzu, albo o tych biednych dzieciach, które będą miały teraz masowe wycieczki szkolne do kina i obowiązkową recenzję na polski. Do kina się chyba nie wybiorę. Poczekam, aż film pojawi się w tv ( obstawiam, że prędzej czy później zobaczymy go w TVP). Nie będę miała w razie czego poczucia zmarnowanych pieniędzy na bilet, a przy okazji będę mogła zrobić coś pożytecznego zarzucając jednym okiem jedynie na telewizor.
Film miał mozliwości, żeby podważyć pewne rzeczy uznane za fakt, ale nawet nie próbował ugryźć tematu w ten sposób. Pierwsza scena i odrazu ruski samolot zrzuca mgłę. Z automatu przyjmuje się pozycję obronną 😉 Niedługo będzie dodawany do “Gali” 😉
Ciekawa jestem tego filmu. Pole do popisu było spore, bo tematyka teorii spiskowych w połączeniu z dużym ekranem daje ogromne możliwości. Można nawet zatwardziałego przeciwnika przekonać, że białe jest czarne, wbić go w fotel i sprawić, że cały dzień będzie się zastanawiał czy aby na pewno ma rację. Jeżeli faktycznie jest tak, że zamiast delikatnych aluzji, widz otrzymuję obuch w łeb, to można przypuszczać, że film był robiony z myślą o mniej wysublimowanym widzu, albo o tych biednych dzieciach, które będą miały teraz masowe wycieczki szkolne do kina i obowiązkową recenzję na polski. Do kina się chyba nie wybiorę. Poczekam, aż film pojawi się w tv ( obstawiam, że prędzej czy później zobaczymy go w TVP). Nie będę miała w razie czego poczucia zmarnowanych pieniędzy na bilet, a przy okazji będę mogła zrobić coś pożytecznego zarzucając jednym okiem jedynie na telewizor.
Film miał mozliwości, żeby podważyć pewne rzeczy uznane za fakt, ale nawet nie próbował ugryźć tematu w ten sposób. Pierwsza scena i odrazu ruski samolot zrzuca mgłę. Z automatu przyjmuje się pozycję obronną 😉 Niedługo będzie dodawany do “Gali” 😉
Węże jak najbardziej zasłużone. Ten dziennikarz, co niby w Moskwie zginął, tak naprawdę żyje a twórcy filmy stwierdzili, że to przecież jest fikcja literacka, więc to się nie musi zgadzać.
Serio? Miałem sprawdzić, ale zapomniałem. Jeśli faktycznie, to grrrrubo.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,20525035,koszmarna-pomylka-tworcow-filmu-smolensk-usmiercili-zyjacego.html
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to lewacka, kłamliwa strona 😛
Bardziej obrzydliwe są tylko Tweety Tomasza Lisa i poranki w TOK FM z Dominika Wielowieyską 😉
Węże jak najbardziej zasłużone. Ten dziennikarz, co niby w Moskwie zginął, tak naprawdę żyje a twórcy filmy stwierdzili, że to przecież jest fikcja literacka, więc to się nie musi zgadzać.
Serio? Miałem sprawdzić, ale zapomniałem. Jeśli faktycznie, to grrrrubo.
http://wiadomosci.gazeta.pl…
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to lewacka, kłamliwa strona 😛