popKULTURA

Bartosz Szczygielski “Nim skończy się noc”

24/09/2022
Nim skończy się noc

Są takie histo­rie kry­mi­nal­ne, w któ­rych pyta­nie „Kto zabił?”, jest rów­nie istot­ne jak pyta­nie „Dla­cze­go zabił?”

Zresz­tą wystar­czy sobie spoj­rzeć na nagłów­ki w gaze­tach, któ­re po róż­nych wstrzą­sa­ją­cych new­sach, lubią pytać reto­rycz­nie -> “Dla­cze­go nikt nie zare­ago­wał wcze­śniej, prze­cież było wie­le sygnałów!!!!11111”

I taką fabu­łę, któ­rą dało­by się zaja­wić cyta­tem z Zen­ka „Jak do tego doszło nie nie wiem”, ser­wu­je nam Bar­tosz Szczy­giel­ski — pisarz w swo­jej naj­now­szej książ­ce „Nim skoń­czy się noc”.

Mamy tutaj sche­mat, któ­ry bar­dzo lubię, czy­li histo­rię opo­wia­da­ną od koń­ca. Ot zosta­je­my posta­wie­ni przed fak­tem doko­na­nym, że mle­ko już się wyla­ło i guano wpa­dło w wen­ty­la­tor, ale musi­my jesz­cze odkryć kto to zro­bił i poskła­dać do kupy począ­tek, żeby zro­zu­mieć WHY?

Zaczy­na się tak, że pew­nej nocy, poli­cjant, o któ­rym na tym eta­pie nie wie­my jesz­cze zbyt dużo, jedzie sobie po biesz­czadz­kich rewi­rach, wtem roz­pę­tu­je się taaaaaka zamieć śnież­na, że momen­tal­nie zasy­pu­je dro­gi, widocz­ność zero­wa, dooko­ła #niko­go, więc nasz tajem­ni­czy poli­cjant posta­na­wia porzu­cić auto i ruszyć z buta w poszu­ki­wa­niu jakie­goś noclegu/pomocy.

Marsz przez zaspy dopro­wa­dza go do pen­sjo­na­tu, któ­ry skła­da się z trzech luk­su­so­wych dom­ków wypo­czyn­ko­wych. Zacho­dzi do pierw­sze­go z brze­gu, co by zaga­dać o pomoc, tym­cza­sem w środ­ku odnaj­du­je tru­pa i to takie­go, któ­ry raczej nie umarł z przy­czyn natu­ral­nych. A chwi­lę póź­niej obja­wia­ją się trzy pary, któ­re aktu­al­nie w tych luk­su­so­wych dom­kach prze­by­wa­ją i robi się nie­zręcz­na sytu­acja, bo bio­rąc pod uwa­gę, że miej­sce jest odcię­te od świa­ta i tech­no­lo­gii (taki ośro­dek, żeby ludzie mogli zaznać offl­laj­nu), oczy­wi­stym jest, że win­ny jest ktoś z urlo­po­wi­czów, a jed­nak pary nie wyda­ją się jakoś szcze­gól­nie poru­szo­ne fak­tem, że w salo­nie mają dena­ta. Baaa nie tyl­ko nie chcą współ­pra­co­wać z naszym tajem­ni­czym poli­cjan­tem, ale ich suge­styw­ne spoj­rze­nia pomię­dzy sobą, wręcz suge­ru­ją, że uro­dził im się w gło­wach jakiś zło­wiesz­czy plan.

No i tu Szczy­giel­ski mnie miał. Już na eta­pie wkrę­ci­łem się jak Mał­go­nia Roze­nek w Dzień Dobry TVN i poczu­łem tę nie­zno­śną, palą­cą od środ­ka, potrze­bę dowie­dze­nia się kim są ludzie z pen­sjo­na­tu, jak się tam zna­leź­li, co się wyda­rzy­ło, że ilość tru­pów wyno­si +1 i jak to teraz roze­gra policjant?

Oczy­wi­ście wię­cej z plo­tu fabu­lar­ne­go nie zdra­dzę, ale mogę jesz­cze co nie­co o o waj­bie książ­ki szep­nąć. Otóż jest to thril­le­ro-oby­cza­jó­wa, coś jak mix fil­mów „Dobrze się kła­mie w miłym towa­rzy­stwie” z „Na noże”. Po roz­bie­go­wym roz­dzia­le, książ­ka nar­ra­cyj­nie roz­jeż­dża się na dwie linie cza­so­we -> „Teraz” i „Wcze­śniej”, a my podej­mu­je­my pró­bę roz­wi­kła­nia zaga­dek nim zro­bi to autor, ale musi­my być bar­dzo uważ­ni, żeby na bie­żą­co ana­li­zo­wać deta­le i łączyć krop­ki. I myk jest taki, że w roz­dzia­łach „Wcze­śniej” pozna­je­my urlo­po­wi­czów nie tyl­ko per­so­nal­nie, ale też emo­cjo­nal­nie -> ot w jakim momen­cie życia teraz są, jakie mają pro­ble­my, jakie trau­my noszą i dokąd zmierzają.

Moim zda­niem ten głę­bo­ki rys psy­cho­lo­gicz­ny jest naj­więk­szą siłą książ­ki, bo im lepiej ich pozna­je­my, tym bar­dziej zaczy­na­my ogar­niać ich tok myśle­nia i rozu­mieć moty­wa­cje w dal­szych dzia­ła­niach, a to z kolei spra­wia, że byłem w tej lek­tu­rze na wie­lu pozio­mach -> zga­dy­wa­nie, kto zabił; roz­k­mi­nia­nie, jak oso­ba X zacho­wa się w obec­nej sytu­acji; oce­nia­nie moral­ne, czy zro­bił dobrze, czy źle; waże­nie argu­men­tów, czy racja jest po stro­nie X czy Y oraz ryso­wa­nie poten­cjal­nych sce­na­riu­szy, co by spraw­dzić, czy aktu­al­ny stan rze­czy moż­na jesz­cze wypro­wa­dzić na prostą.

Bar­dzo dobrze mi to zagra­ło, ALE. Ale kum­plo­wa­nie się z Jakub Ćwiek. Dosłow­nie. w pewien spo­sób mnie nazna­czy­ło. Otóż Ćwie­ku jest naj­więk­szym przy­pier­da­la­czem się ever… wróć naj­więk­szym ana­li­za­to­rem fabuł pod kątem kon­se­kwen­cji i legit­no­ści zda­rzeń. Zawsze jak gada­my o książ­kach i ja coś chwa­lę, to po chwi­li mnie kasu­je i mówi -> “Ale zio­muś, jak mogłeś to łyk­nąć, sko­ro w trze­cim roz­dzia­le głów­ny boha­ter prze­ży­wa mega trau­mę, któ­ra zosta­wia ślad na psy­chi­ce i MUSI wpły­wać na jego dal­sze kro­ki, tym­cza­sem w czwar­tym roz­dzia­le ta trau­ma magicz­nie zni­ka i typ sobie cho­dzi jak­by nic się nie sta­ło. To się nie klei”.

I ja już tym prze­sią­kłem i teraz też ana­li­zu­je, w związ­ku z czym u Szczy­giel­skie­go po doje­cha­niu do fina­łu, wró­ci­łem do pierw­szych roz­dzia­łów, żeby spraw­dzić, czy to wszyst­ko się logicz­nie spi­na i jest spój­ne z zakoń­cze­niem-> JEST. Szczy­giel­ski Nie oszu­ku­je, więc props

Ode mnie idzie okej­ka i śmia­ło pod­rzu­cam wam ten tytuł pod roz­wa­gę, bo przy­jem­nie moż­na spę­dzić jesie­niar­ski wie­czór pod kocem. Dodam jesz­cze, że była to moja czwar­ta książ­ka Szczy­giel­skie­go i lubię go za to, że mimo iż wszyst­kie były thril­le­ro-kry­mi­na­ła­mi, to każ­da była zupeł­nie z innej baj­ki i na tym eta­pie Bar­tosz nadal jest dla mnie zagad­ką. Noł ajdi­ja, w któ­rą stro­nę pój­dzie następ­nym razem… i to jest pięk­ne. Pod­trzy­mu­ję rów­nież to co napi­sa­łem przy rec­ce poprzed­niej jego książ­ki -> że jest auto­rem, któ­ry umie pisać twi­sty, któ­re na pierw­szy rzut oka mogą spraw­dzić się tyl­ko w fil­mach, bo czyn­nik wizu­al­ny robi w nich naj­wię­cej robo­ty, tym­cza­sem on samy­mi sło­wa­mi to odda­je. I ostat­nia rzecz -> bo jest taka plot­ka, że jak jeż­dżę na urlo­py to na świe­cie zawsze cos złe­go się dzie­je i ze to „klą­twa PigO­uta”. Otóż fak­ty są takie, że zawsze jak jestem na urlo­pie, to Szczy­giel­ski wyda­je aku­rat nową książ­kę i to jego klą­twa. True story.

I kla­sycz­nie link do wer­sji papie­ro­wej https://tiny.pl/934zm

(wydaw­nic­two Czwar­ta Stro­na) + info, że audio­bo­ocz­ka moż­na posłu­chać na Empik Go.

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply