popKULTURA

18 filmów w sam raz na Halloween

28/10/2019

Gene­ral­nie mało kto zosta­wia tutaj komen­ta­rze, więc w sumie szko­da strzę­pić ry…kla­wia­tu­rę, ale w razie, gdy­by komuś przy­szło jed­nak do gło­wy, żeby wyje­chać z tek­stem: “Ej, w Pol­sce mamy Wszyst­kich Świę­tych, a nie jakieś pogań­skie Hal­lo­we­en, ogar­nij się!”, odpo­wia­dam — Wiem, ale tytuł “18 fil­mów na Wszyst­kich Świę­tych” brzmi kre­tyń­sko! Hal­lo­we­en daje zde­cy­do­wa­nie lep­sze ali­bi do stwo­rze­nia takie­go zesta­wie­nia. Tyle w tema­cie, może­my przejść do tytu­łów. Cho­ciaż wróć, muszę jesz­cze zazna­czyć, że poniż­sza lista to pro­duk­cje “dru­gie­go wybo­ru”. Gdy­bym miał poda­wać moje naj naj hor­ro­ry, były­by to m.in. serie Obce­go, Pre­da­to­ra, Fred­dy, Jason, Mar­twe Zło, Grem­li­ny, Cri­ter­sy, The Thing, Lalecz­ka Chuc­ky i Żywe tru­py, czy­li coś, co już wszy­scy widzie­li. Zde­cy­do­wa­łem się posta­wić na mniej oczy­wi­ste i tro­chę now­sze tytu­ły, cho­ciaż wytraw­ni kino­ma­ni i tak mi zarzu­cą, że te też już widzie­li. A i jesz­cze muszę powie­dzieć, że nie cier­pię hor­ro­rów w sty­lu Para­nor­mal Acti­vi­ty, na któ­re tra­ci się dwie godzi­ny życia, tyl­ko po to, żeby zoba­czyć jak klu­cze prze­su­wa­ją się na bla­cie o 2 mili­me­try #Borrrr­ring. Zde­cy­do­wa­nie bar­dziej pre­fe­ru­je głu­piut­kie pro­duk­cje, w któ­rych ban­da nasto­lat­ków zamy­ka się w dom­ku w głę­bi lasu, łoi alko, pali z wia­dram, chę­do­ży bez ślu­bu, po czym przy­cho­dzi jakiś pacjent w masce i z piłą mecha­nicz­ną, i wyci­na ich jak (R.I.P) mini­ster Szysz­ko Pusz­czę Bia­ło­wie­ską. Lep­sze tem­po i zawsze jest się z cze­go pośmiać (o idzie po mnie, to uciek­nę na pię­ter­ko, gdzie skoń­czą mi się opcje).

Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #18 Śmier­tel­na Gorącz­ka (2002)

Film widzia­łem lata temu, ale wciąż sie­dzi mi w gło­wie. Zde­cy­do­wa­nie nale­ży do gatun­ku kiczo­wa­tych, ale że tak powiem — dobrze siadł. Zaczy­na się stan­dar­do­wo, czy­li gru­pa nasto­lat­ków wyjeż­dża do dom­ku w górach, gdzie pla­nu­ją chlać i bzy­kać się do upa­dłe­go, nie­ste­ty cały mister­ny plan idzie się chę­do­żyć, kie­dy do ich drzwi puka typek z twa­rzą pokry­tą krwa­wy­mi wrzo­da­mi i zara­ża naszych boha­te­rów jakimś bli­żej nie­zi­den­ty­fi­ko­wa­nym try­plem, od któ­re­go scho­dzi skó­ra. Der­ma­to­lo­dzy lubią to. Co by nie mówić film ma cał­kiem nie­zły kli­mat. Na tyle dobry, że swe­go cza­su nawet Quen­tin Taran­ti­no go pochwa­lił.  Oglą­da­łem go w liceum, czy­li cza­sach, kie­dy sam co rusz wal­czy­łem z prysz­czem, więc tym bar­dziej potra­fi­łem wczuć się w sytu­ację 😉 War­to wspo­mnieć, że reży­se­ru­je Eli Roth, wie­cie, ten koleś od “Hoste­lu”.

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #17 Eden Lake (2008)

Co praw­da film jest skla­sy­fi­ko­wa­ny jako thril­ler, ale ryje beret lepiej niż więk­szość hor­ro­rów razem wzię­ta. Mło­da para, Jen­ny i Ste­ve, posta­na­wia spę­dzić week­end na łonie natu­ry, w związ­ku z czym opusz­cza­ją Lon­dyn na rzecz jakiejś pipi­dó­wy wol­nej od tury­stów i tam roz­bi­ja­ją namiot. Jest miło i roman­tycz­nie, aż tu nagle ich spo­kój zakłó­ca ban­da lokal­nych gim­bu­sów, któ­rzy piją, palą, klną, hała­su­ją i gene­ral­nie psu­ją kli­mat. Jen­ny i Ste­ve chcą przy­wo­łać ich do porząd­ku, nie­ste­ty inter­wen­cja koń­czy się prze­py­chan­ką, pod­czas któ­rej ginie pies nasto­lat­ków. Dzie­cia­ki wpa­da­ją w furię i w rewan­żu ser­wu­ją zako­cha­nym krwa­wą jat­kę. Film napraw­dę moc­ny, pełen prze­mo­cy, sady­zmu i pato­lo­gii. Wraż­li­wi mogą nie udźwi­gnąć. W roli Ste­ve­’a nie­zna­ny jesz­cze szer­szej publicz­no­ści, Micha­el Fass­ben­der. Propsuję.


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #16 Nie Oddy­chaj (2016)

Hicior z 2016 roku, któ­ry zaro­bił kupę sia­na przy budże­cie wyno­szą­cym led­wo 10 baniek zie­lo­nych. Da się się? Da! Fabu­ła idzie tak — trój­ka nasto­lat­ków z pro­ble­ma­mi (egzy­sten­cjo­na­ly­mi), pró­bu­je za wszel­ką cenę wyrwać się z pato­lo­gicz­ne­go Detro­it, ale żeby to zro­bić, potrze­bu­ją pinię­dzy. Wpa­da­ją na pomysł rabo­wa­nia domów boga­czy z przed­mie­ścia. Ojciec jed­ne­go z nich pra­cu­je w fir­mie ochro­niar­skiej, dzię­ki cze­mu zna­ją kody do alar­mów obra­bia­nych domów. Z taką wie­dzą wła­my to buł­ka z masłem — pomy­śle­li XD. Nie­ste­ty spra­wy zaczy­na­ją się lek­ko kom­pli­ko­wać, kie­dy posta­na­wia­ją okraść dom nie­wi­do­me­go wete­ra­na z Ira­ku. Gość nakry­wa ich pod­czas rabun­ku, ale zamiast wezwać poli­cję, posta­na­wia roz­li­czyć się z nimi oso­bi­ście. Kino pro­ste, miej­sca­mi idio­tycz­ne (i zabaw­ne), a jed­nak trzy­ma­ją­ce w napię­ciu. Dodat­ko­wy punkt za kozac­ki motyw z in vitro wła­snej robo­ty ;), jed­nak żeby to zro­zu­mieć musi­cie sami obejrzeć. 

Najlepsze horrory na Halloween

Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #15 Pułap­ka (ale nie to TVN-owskie guano z Aga­tą Kule­szą; 2005) 

Zno­wu thril­ler, a nie hor­ror, ale zde­cy­do­wa­nie zasłu­gu­je, żeby zna­leźć się na liście. Jest tak dra­stycz­ny, że nie­je­den facet będzie zamy­kał oczy pod­czas pro­jek­cji. True sto­ry, też tak mia­łem. Nie­ste­ty nie mogę zaja­wić fabu­ły, bo dało­by wam to jako tako poję­cie, na co się przy­go­to­wać, tym­cza­sem film naj­le­piej dzia­ła, kie­dy bie­rze się go z zasko­cze­nia. Dla­te­go zaufaj­cie mi w ciem­no i na Film­web też nie zaglą­daj­cie (dosta­nie­cie spo­iler na dzień dobry).

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #14 Obec­ność (2013)

Ogól­nie nie prze­pa­dam za fil­ma­mi o egzor­cy­zmach. Zawsze jest ten sam sche­mat — naj­pierw coś postu­ka, coś popu­ka, póź­niej jakiś demon wej­dzie w przy­pad­ko­we cia­ło, obró­ci gło­wą o 360 stop­ni, rzy­gnie, zasy­czy, po czym zro­bi mostek i zacznie popier­da­lać pającz­kiem po sufi­cie, a w tym samym cza­sie, jakiś egzor­cy­sta wyma­chu­je krzy­żem, pry­ska wodą świę­co­ną i trza­ska zdro­waś­ki — nudy. Obec­nosć to dokład­nie ten typ, ale mimo wszyst­ko na tyle dobrze zre­ali­zo­wa­ny, że dałem się wcią­gnąć. Nie­daw­no wyszła dru­ga część… a póź­niej trze­cia i czar­ta i prze­sta­łem liczyć, ale ponoć też daję radę. Nie wiem, nie widzia­łem, więc na razie reko­men­du­ję tyl­ko jedyn­kę. W rolach głów­nych Vera Far­mi­ga, czy­li Nor­ma z “Bates Motel” i Patrick Wil­son, któ­ry prze­wi­nął się m.in. w naszym “Jac­ku Stron­gu” (gra też we wcze­śniej wspo­mnia­nej “Pułap­ce”).


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #13 Dom w głę­bi lasu (2012)

Podob­nie jak “Śmier­tel­na gorącz­ka”, film z kate­go­rii kiczo­wa­tych, bar­dziej śmiesz­ny niż strasz­ny, z tym że tutaj pastisz jest celo­wym zabie­giem twór­ców. Zaczy­na się jak zawsze, czy­li gru­pa przy­ja­ciół zło­żo­na z bla­cha­ry, mię­śnia­ka, kujo­na, śmiesz­ka i dzie­wi­cy, wyjeż­dza balan­go­wać do chat­ki w lesie, tam przy­pad­ko­wo odkry­wa­ją sekret­ną piw­ni­cę i.…. tu nastę­pu­je powiew świe­żo­ści, o któ­rym nie napi­szę, żeby nie spa­lić. Powiem tyl­ko, że od tego momen­tu nie jest już tak bar­dzo sche­ma­tycz­nie. Ogól­nie film przy­jem­ny, a dzię­ki dobre­mu wywa­że­niu mor­dów i żar­ci­ków, 90 minut mija bar­dzo szyb­ko. W roli mię­śnia­ka Chris Hem­sworth, z tym że nie są to jesz­cze mię­śnie z “Tho­ra”. Jed­nak to praw­da, że naj­lep­szą siłow­nią na świe­cie jest angaż do fil­mów Marvela 😉

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #12 Zej­ście (2005)

Film z 2005 roku, więc nie zno­wu taki sta­ry, ale moż­na już chy­ba o nim powie­dzieć “kla­syk”. Gru­pa przy­ja­ció­łek robi sobie bab­ski week­end i wyjeż­dza za mia­sto. Z tym że nie do SPA, a poła­zić po pod­ziem­nych jaski­niach, co się póź­niej oka­zu­je naj­gor­szym pomy­słem ever. Oczy­wi­ście dzie­wu­chy wejść potra­fi­ły, ale wyjść już nie za bar­dzo, w dodat­ku odkry­wa­ją, że w jaski­niach miesz­ka­ją mor­der­cze, gol­lu­mo­po­dob­ne stwo­ry. Peszek. Jest nie­zły klau­stro­fo­bicz­ny kli­mat, faj­ne mor­dy i ogól­nie dobrze się to oglą­da. Co słab­sze jed­nost­ki mogą nie wytrzy­mać napię­cia i od cza­su do cza­su popu­ścić kro­pel­kę z nerwów.

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #11 Baba­do­ok (2014)

Mia­ła mat­ka syna, syna z ADHD, więc nie spa­ła, bo mia­ła zapier­dol. Pew­ne­go dnia syn przy­tar­gał książ­kę o Baba­do­oku, czy­li takim stwo­rze, co wyglą­da jak skrzy­żo­wa­nie Edwar­da Noży­co­rę­kie­go z Pin­gwi­nem z Bat­ma­na. Po prze­czy­ta­niu książ­ki, Baba­do­ok zaczy­na nawie­dzać mat­kę i robi jej takie pra­nie mózgu, że kobi­ta popa­da w psy­cho­zę i chce mor­do­wać. Dobre old­scho­olo­we kino grozy.

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #10 Noc oczysz­cze­nia (2013)

Moje abso­lut­ne guilt ple­asu­re. Ja wiem, że ta seria jest dur­na i kupy się nie trzy­ma, ale co ja pora­dzę, że na każ­dej czę­ści bawię się dosko­na­le? Roz­cho­dzi się o to, że w USA jest jeden dzień, kie­dy bez wizji odsiad­ki, moż­na mor­do­wać, kraść, gwał­cić i spa­mo­wać łań­cusz­ka­mi na fej­sie… po czym przy­cho­dzi ponie­dzia­łek i wszy­scy się ogar­nia­ją. Pomi­nę jakie to jest abur­dal­ne oraz że ludzie powin­ni na takie świę­to dać nogę do Kan­day i prze­cze­kać. Po pro­stu za każ­dym razem dosta­je­my opo­wieść o grup­ce prze­gry­wów, któ­rzy przez całą noc muszą ucie­kać przed spra­gnio­ny­mi krwi zwy­rod­nial­ca­mi i za każ­dym razem sia­da mi to per­fek­cyj­nie.​ Only God Can Jud­ge Me 😉

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #9 IT (2017)

Film na pod­sta­wie książ­ki Ste­phe­na Kin­ga, któ­rą od lat pla­nu­ję prze­czy­tać, ale ile razy spoj­rzę na jej gaba­ry­ty (1000+ stron), tyle razy stwier­dzam, że może jed­nak wstrzy­mam się jesz­cze rok, lub pięć. Moty­wem prze­wod­nim jest klaun, czy­li już jest strasz­nie, a jak dodam, że ten klaun miesz­ka w kana­łach i zja­da małe dzie­ci, to już total­nie gacie peł­ne. Ogól­nie film moc­no zajeż­dza kli­ma­tem Stran­ger Things, ale miej­sca­mi jest napraw­dę nie­zła psy­cho­de­la i jaz­da bez trzymanki. 

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #8 Mise­ry (1990)

Kur­ła, zno­wu thril­ler i zno­wu na pod­sta­wie książ­ki Kin­ga, ale co zro­bić? Ten film szcze­gól­nie mnie prze­ra­ża, bo opo­wia­da o pisa­rzu, któ­ry popy­la sobie furą, ale aku­rat jest zamieć stu­le­cia, więc osta­tecz­nie podróż koń­czy się dacho­wa­niem w pobli­skim rowie. Z roz­bi­te­go autka wycią­ga go psy­cho­fan­ka, po czym zabie­ra do domu, przy­ku­wa do wyra i każe pisać nową powieść, ale taką, żeby począ­tek, śro­dek i koniec był według jej widzi mi się. Jak kolo nie pisze lub pisze, ale nie tak jak ona chce, albo pró­bu­je ucie­kać, to zbie­ra od gośció­wy ostre bęc­ki. A że bab­ka jest psy­chicz­na, to co nie­co o tor­tu­rach wie. I tak wła­śnie wyglą­da moja pra­no­ja. Boję się, że pew­ne­go dnia jakaś focz­ka mnie porwie i każe pisać dru­gą trze­cią cześć “Swi­ni ryją­cej w sie­ci”, a pro­blem jest tak, że ja nie potra­fię pisać, jak ktoś mnie zmu­sza, albo wyzna­cza ter­min. Nie wyszedł­bym z tego cało. Wróć, coś takie­go już się dzie­je, bo Madzia codzien­nie mnie pyta, ile stron książ­ki już napi­sa­łem? I weż się teraz przy­znaj, że zamiast pisać, roz­wią­zy­wa­łem test na One­cie, któ­ry miał mi powie­dzieć, jakim rodza­jem chle­ba jestem. #Przy­pał

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #7 Get Out (2017)

Jeden z przy­jem­niej­szych fil­mów z 2017 roku, ale nomi­no­wa­nie go do Osca­ra było lek­kim prze­gię­ciem. Głów­nym boha­te­rem jest Daniel, czar­no­skó­ry koleś, któ­ry jedzie na week­end do domu swo­jej BIAŁEJ dziew­czy­ny, żeby zapo­znać się z jej sta­ry­mi. Już przy kola­cji oka­zu­je się, że cała rodzin­ka jest zdro­wo pier­dol­nię­ta, ale to i tak jesz­cze nic przy gów­nie, któ­re dopie­ro na nie­go spad­nie. Nie powiem nic wię­cej, żeby nie psuć twi­stu. Oso­bi­ście wspo­mi­nam, jako bar­dzo przy­jem­ny seans, któ­ry parę razy nawet zaskoczył.

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #6 Ciche miej­sce (2018)

Akcja jest tego typu, że na zie­mię przy­by­wa­ją potwo­ry z kosmo­su i sie­ją roz­pier­dol. Dokład­nie to myk jest taki, że te potwo­ry są nie­wi­do­me, więc na dobrą spra­wę możesz poru­szać się po mie­ście moon­wal­kiem, ale pod warun­kiem, że robisz to bez­sze­lest­nie… wystar­czy za to jeden przy­pad­ko­wy dźwięk i potwo­ry namie­rza­ją Cię w 3 sekun­dy, rów­nie sku­tecz­nie, co stu­den­ci pokój w aka­de­mi­ku, w któ­rym ktoś wła­śnie pró­bo­wał po cichu odfo­lio­wać pacz­kę fajek. Takie oko­licz­no­ści spra­wia­ją, że głów­ni boha­te­ro­wie, przez cały film popy­la­ją na bosa­ka i poro­zu­mie­wa­ją się tyl­ko na migi. Ten film rodzi wie­le pytań, na przy­kład skąd głów­ni boha­te­ro­wie mają prąd i w ogó­le, ale oso­bi­ście go uwiel­biam, bo odnaj­du­je w nim ana­lo­gię do rodzi­ciel­stwa. Nasz Bren­do­nek też jest takim potwo­rem, któ­ry akty­wu­je się na byle sze­lest. Usy­pia­my go godzi­nę, z suk­ce­sem odkła­da­my do wyra i już mamy przy­bi­jać sobie pią­tecz­ki za dobrą robo­tę, wtem strze­la mi w kola­nie pod­czas robie­nia kro­ku i po zawo­dach — potwór wybu­dzo­ny i goto­wy do zady­my. Przerażające.

Najlepsze horrory na Halloween
 

Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #5 Coś za mną cho­dzi (2014)

Jaki to jest kozac­ki film, to nie mam pytań. Jest sobie zło, któ­re może przy­bie­rać dowol­ną postać i szla­ja się za czło­wie­kiem. Czło­wiek musi cały czas być na czuj­ce, bo jak zło go dorwie, to po nim. Jest jed­nak spo­sób, żeby zła się pozbyć — trze­ba się z kimś prze­spać, to wte­dy zło prze­cho­dzi na wyciup­cia­ną oso­bę. Ale ale, oso­ba, któ­ra pozby­ła się zła, wca­le nie może spać spo­koj­nie, bo jeśli aktu­al­ny wła­ści­ciel da się zabić, to zło wra­ca do poprzed­ni­ka. Cudow­ny był ten film. Na film­we­bie ktoś zin­ter­pe­re­to­wał, że zło w tym fil­mie jest meta­fo­rą wiru­sa HIV i bzy­ka­nia bez zobo­wią­zań. W sumie nie głu­pie, ale i bez tej inter­pre­ta­cji, bawi­łem się dosko­na­le. Jeden z moich ulu­bio­nych hor­ro­rów ostatnio.

Najlepsze horrory na Halloween

Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #4 Lśnie­nie (1980)

Czy ktoś tutaj nie sły­szał o “Lśnie­niu”? Kul­to­wy film w reży­se­rii  kul­to­we­go Stan­leya Kubric­ka, na pod­sta­wie kul­to­wej książ­ki kul­to­we­go Ste­phe­na Kin­ga (aga­in), z kul­to­wym Jac­kiem Nichol­so­nem w roli głów­nej. Ide­al­ne com­bo. Jack Tor­ran­ce (Nichol­son) wraz z rodzi­ną prze­no­si się do hote­lu Pano­ra­ma w górach Colo­ra­do, gdzie dosta­je pra­cę jako dozor­ca. Kon­kret­nie ma doglą­dać hote­lu pod­czas zimo­wej prze­rwy, w związ­ku z czym przez kil­ka mie­się­cy wraz z żoną i synem sta­no­wią jedy­nych miesz­kań­ców budyn­ku. Niby pro­sta robo­ta, w dodat­ku dobrze płat­na i bez nad­zo­ru, ale poja­wia­ją się trzy pro­ble­my. 1. Hotel jest nawie­dzo­ny. 2. Jack jest popier­do­lo­ny. 3. Jego syn widzi mar­twych ludzi (coś jak w “Szó­stym zmy­śle”), co osta­tecz­nie dopro­wa­dza wszyst­kich na skraj obłę­du. Dla mnie film mistrz, lep­szy niż książ­ka, a skła­da­ją się na to trzy rze­czy — genial­ny kli­mat, prze­za­je­bi­ste uję­cia (fala krwi na kory­ta­rzu, dzie­ciak na rower­ku, bliź­niacz­ki, sce­na z sie­kie­rą) i życiów­ka Jac­ka Nichol­so­na. Pozy­cja obo­wiąz­ko­wa. Ale ostrze­gam, że ten film trze­ba sma­ko­wać, bo tro­chę trwa, zanim Nichol­son cał­ko­wi­cie odpłynie.

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #3 Wzgó­rza mają oczy (2006)

Zasta­na­wia­łem się, czy pole­cać ory­gi­nał, za któ­rym stoi Wes Cre­ven, czy lepiej rimej­ka i osta­tecz­nie posta­no­wi­łem posta­wić na tę dru­gą opcję. Ory­gi­nał jest spo­ko, jed­nak upływ cza­su zro­bił swo­je i dziś film nie robi już tego wra­że­nia. Z kolei “nowe” Wzgó­rza mają oczy trzy­ma­ją kli­mat pier­wo­wzo­ru plus mają lep­szą opra­wę audio-wizu­al­ną, czy­li win-win. Fabu­ła — rodzi­na Car­te­rów prze­mie­rza cam­pe­rem ame­ry­kań­ską pusty­nię, jed­nak za namo­wą pra­cow­ni­ka sta­cji ben­zy­no­wej posta­na­wia zbo­czyć ze szla­ku tury­stycz­ne­go i zapu­ścić się w dzi­kie rejo­ny, gdzie rze­ko­mo mają zoba­czyć jesz­cze ład­niej­sze widocz­ki. Oczy­wi­ście po dro­dze łapią gumę i uty­ka­ją z dala od cywi­li­za­cji. Nie­spo­dzie­wa­ny postój spar­wia, że rodzin­ka się roz­pierz­cha. Ojciec coś tam kom­bi­nu­je przy kole, mat­ka idzie sie opa­lać, a dzie­cia­ki pene­tru­ją oko­li­cę. Niby wszyst­ko w nor­mie, jed­nak rodzin­ka nie wie, że nie jest na pusty­ni sama. Dowie­dzą się w nocy 😉 Film jest pro­sty jak budo­wa cepa — zło czai się za ple­ca­mi, a ci co wyglą­da­ja na mar­twych, mar­twi wca­le nie są. Dobre mor­dy i dużo krwi, czy­li wszyst­ko się zga­dza. Film tra­fił pro­ściut­ko w mój hor­ro­ro­wy punkt G. Good shit.


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #2 Ami­ty­vil­le (2005)

Kolej­ny rema­ke na liście, w dodat­ku histo­ria bar­dzo podob­na do Lśnie­nia, czy­li rodzin­ka wpro­wa­dza się do domu, któ­ry ma złe flu­idy, co wywo­łu­je pier­dol­ca wśród miesz­kań­ców, ale mimo to zaje­bi­ście mi pod­szedł. Jedy­ne co mnie wku­rza­ło to Ryan Rey­nolds, któ­ry jest tutaj tak absur­dal­nie (w sen­sie ide­al­nie) wycię­ty, że napraw­dę moż­na naba­wić się kom­plek­sów. Fuck you Ryan!

Najlepsze horrory na Halloween


Naj­lep­sze hor­ro­ry na Hal­lo­we­en #1 Fun­ny Games (2007)

Zno­wu thril­ler, ale co zro­bić, sko­ro od hor­ro­rów bar­dziej rusza­ją mnie fil­my o nor­mal­nych ludziach osa­czo­nych przez psy­cho­li? To może zda­rzyć się każ­de­mu, więc łatwiej się wkrę­cić. Fun­ny Games to ten sam kli­mat, co Eden Lake, z tym że jest jesz­cze lepszy/mocniejszy. Mamy tu trzy­oso­bo­wą rodzi­nę, któ­ra zosta­je zakład­ni­ka­mi dwóch popier­do­lo­nych nasto­lat­ków sady­stów. Powiem krót­ko, film roz­pie­przył mnie na wię­cej kawał­ków niż Grey bogi­nię Ansta­zji w “50 twa­rzach”. Pole­cam wszyst­ki­mi koń­czy­na­mi i nie tyl­ko. Obsa­da też nicze­go sobie — Naomi Watts, Tim Roth, a jeśli ktoś oglą­dał “Zaka­za­ne Impe­rium”, sko­ja­rzy jesz­cze Miche­ala Pit­ta. Dzi­żas, jakie to było dobre. BTW są dwa Fun­ny Games — austriac­ki pier­wo­wzór i wer­sja ame­ry­kań­ska. Ja odno­szę się do tej z USA.

Tak sobie myślę, że pomi­ną­łem jed­ną bar­dzo popu­lar­ną kate­go­rię, czy­li fil­my z nawie­dzo­ny­mi dzie­cia­ka­mi rysu­ją­cy­mi krę­gi, ale nie­ste­ty taki “The Ring” jest już nie­ak­tul­ny. Dzi­siej­sza mło­dzież nie ogar­nia, co to kase­ta VHS i tele­fon sta­cjo­nar­ny, ani tym bar­dziej, co ozna­cza “cze­kać tydzień” (wszyst­ko mają od ręki), więc małe szan­se, że sku­ma­ją, co i jak. Cho­ciaż obi­ło mi się o uszy, że Ring jakoś nie­daw­no dostał rek­ma­ke. Cie­ka­we, jak go dosto­so­wa­li do aktu­al­nych tren­dów? Wideo roz­sy­ła­ne jest na Tik Toku, a po tygo­dniu z iPho­na wycho­dzi dzie­wu­cha z psi­mi usza­mi? Szcze­rze mówiąc nawet nie chce mi się sprawdzać.

Ktoś coś dorzu­ci do listy? Naj­le­piej z kate­go­rii tych głupiutkich.

A to widziałeś?

7 komentarzy

  • Reply PigOut 30/10/2016 at 23:09

    Słit, lubię to 😉 A tak z cie­ka­wo­ści, jaka jest trud­ność w doda­niu komentarza?

    • Reply Ola Karnowska 01/11/2016 at 10:55

      W sumie chy­ba nic, wystar­czył mały foch, by mnie zmo­bi­li­zo­wać i to do napi­sa­nia z telefonu 😀
      Z zasa­dzie wszyst­ko roz­bi­ja­ło się o zało­że­nie kon­ta na disqus, nic wielkiego 🙂

  • Reply Marek | Siemano z rana 03/11/2016 at 18:31

    Z zasa­dy odpusz­czam sobie hor­ro­ry, bo zazwy­czaj są tak wtór­ne, że po pro­stu mnie nudzą, ale na Two­jej liście zna­la­złem kil­ka pozy­cji, któ­re wspo­mi­nam jako świet­ne, mimo, że oglą­da­łem je już spo­ooro cza­su temu. Przede wszyst­kim “Ami­ty­vil­le” — wow, co to jest za film! Mega mi się podo­bał i mega dobrze go wspo­mi­nam — chy­ba sobie go nie­ba­wem ogląd­nę dla przy­po­mnie­nia. Żeby było śmiesz­niej, to “Lśnie­nie” w ogó­le mi nie pode­szło, nie pamię­tam kie­dy się tak wynudziłem.
    Pamię­tam, że eks­tra było też Hard Can­dy — zaska­ku­ją­cy film.
    Ale już naj­bar­dziej jestem zasko­czo­ny, że w tym zesta­wie­niu poja­wia się “Cabin Fever”! No chy­ba nie ma inne­go fil­mu, któ­ry tak mi się podo­bał, a zebrał tyle nega­tyw­nych recen­zji. W zasa­dzie wśród moich zna­jo­mych może ze dwóm oso­bom się podo­bał, a resz­ta uwa­ża­ła go za total­ne dno. Btw. Nie­daw­no chy­ba była nowa odsło­na Śmier­tel­nej Gorącz­ki — widzia­łeś może?

    • Reply PigOut 06/11/2016 at 19:33

      Muszę się przy­znać, że u mnie ze “Lśnie­niem” to też nie była miłość od pierw­sze­go obej­rze­nia. Zasko­czy­ło dopie­ro kil­ka lat póź­niej, kie­dy prze­czy­ta­łem książ­kę i dałem fil­mo­wi jesz­cze jed­ną szan­sę. Za dru­gim razem zupeł­nie inne wra­że­nia. Mul­tum wysma­ko­wa­nych ujęć, mistrzow­ski Jack Nichol­son, i mimo iż napię­cie budo­wa­ne jest bar­dzo leni­wie, nie znam lep­sze­go stu­dium popa­da­nia w psy­cho­zę. Z kolei, jeśli cho­dzi o “Cabin Fever” jestem pew­ny, że gdy­bym obej­rzał dzi­siaj, już by mi się tak nie podo­bał. Dla­te­go tez nie oglą­dam kon­ty­nu­acji (któ­ra pew­nie i tak tyl­ko tytu­łem nawią­zu­je), ale te kil­ka lat temu zro­bił na mnie spo­re wra­że­nie. To było coś świe­że­go w horrorach.

      • Reply Marek | Siemano z rana 06/11/2016 at 20:01

        Może w takim razie pój­dę Two­im śla­dem i dam Lśnie­niu jesz­cze jed­ną szan­sę, poprze­dza­jąc kolej­ne podej­ście lek­tu­rą książki 🙂

  • Reply Zaniczka 17/11/2016 at 15:49

    Widzia­łam wszyst­kie poza Fun­ny Games (jak to się sta­ło? to ja nie wiem i nie mam poję­cia, bom maniacz­ka psychokina)
    Pułap­ka ryje psy­che face­tów — jak dla mnie mega i sza­cun z sce­na­riusz, a Eden Lake kobiet. Odno­śnie Lśnie­nia, to jest teraz super­pro­duk­cja do prze­słu­cha­nia książ­ki w adu­io — jak lubisz uwa­żam, że war­to bardzo.

    • Reply PigOut 17/11/2016 at 21:39

      No to “Fun­ny games” koniecz­nie musisz nad­ro­bić. “Lśnie­nie” prze­słu­cha­łem latem pod­czas tri­pów rowe­ro­wych — uczta! Dobrzy lek­to­rzy + efek­ty dźwię­ko­we potra­fią spra­wić, że histo­ria wyda­je się jesz­cze lep­szą niż za pierw­szym razem.

    Leave a Reply