popKULTURA

Antti Tuomainen “Mała Syberia”

06/10/2022
Mała Syberia

Zda­rzy­ła mi się dru­gi raz taka sytu­acja, że wzią­łem się za książ­kę jakie­goś noł­nej­ma i po prze­czy­ta­niu stwier­dzi­łem -> „cał­kiem spo­czko”, po czym zaczą­łem robić risercz pod rec­kę i oka­za­ło się, że ten noł­nejm jest już cał­kiem zna­ny i ma nawet kil­ka nagród na koncie.

Za pierw­szym razem przy­da­rzy­ło mi się tak z Dona­to Car­ri­sim, o któ­rym na eta­pie „Domu Gło­sów” usły­sza­łem po raz pierw­szy i co śmiesz­niej­sze, pomy­śla­łem wte­dy -> „Fak je, odkry­ję go na dla świa­ta, jako pierw­szy i zasłu­żę na tytuł książ­ko­we­go influ­en­ce­ra” … po czym nie­zręcz­na sytu­acja, bo w komen­ta­rzach pisa­li­ście -> „Lubię typa. »Zakli­nacz« naj­lep­szy”, na co ja: „What? To wy go znacie?”

Teraz coś takie­go mia­łem z Ant­ti Tuoma­ine­nem i jego „Małą Sybe­rią”. Ot zaczą­łem czy­tać na peł­nej nie­świa­dom­ce, po czym wbi­jam nazwi­sko w googla (łatwo nie było, bo to bar­dzo skom­pli­ko­wa­ne nazwi­sko) -> Boom. Książ­ka roku według The Times. Boom 2. Nagro­da za naj­lep­szą skan­dy­naw­ską powieść kry­mi­nal­ną 2020 roku. Boom 3. Ama­zon wła­śnie krę­ci serial na pod­sta­wie jego wcze­śniej­szej książ­ki i roli głów­nej wystą­pi Ste­ve Carell.

Czy­li zno­wu nie zosta­nę influ, dej­myt. Nie­mniej o książ­ce kil­ka słów powie­dzieć mogę i pierw­sze pri­mo jest takie, że jeśli po wzmian­ce o „naj­lep­szej skan­dy­naw­skiej powie­ści kry­mi­nal­nej”, pomy­śle­li­ście o kli­ma­tach Jo Nes­bo, to od razu mówię, że NOPE, nie ten kie­ru­nek. Są to zde­cy­do­wa­nie bar­dziej reje­stry fil­mu i seria­lu „Far­go” -> śnieg, krew i skom­pli­ko­wa­ne sytuacje.

Akcja dzie­je się w małej, zabi­tej decha­mi fiń­skiej wio­sce, Hur­me­va­ar, gdzie docho­dzi do nie­co­dzien­ne­go wyda­rze­nia. Otóż z nie­ba spa­da mete­oryt, prze­bi­ja dach i wpa­da do fury jed­ne­go z miesz­kań­ców. Oka­zu­je się, że jest to bar­dzo rzad­ki rodzaj ska­ły i jego war­tość sza­co­wa­na jest na milion ojro. Cał­kiem krzep­ka sum­ka, nie­ste­ty wieść o mete­orze szyb­ko się roze­szła, więc sprze­daż nie wcho­dzi w grę. Ot decy­zyj­ni z Hel­si­nek powie­dzie­li, że wie­śnia­cy z Hur­me­va­ar mają prze­cho­wać mete­oryt przez czte­ry dni w ich­niej­szym muzeum, a po week­en­dzie przy­je­dzie trans­port i zabie­rze ska­łę do lon­dyń­skie­go laboratorium.

Spo­ko, gdy­by nie to, że czte­ry dni to wystar­cza­ją­co dłu­go, żeby loka­le­si zaczę­li czuć pie­niądz i kom­bi­no­wać, jak­by tu przy­tu­lić ten haj­ski, a do tego poja­wia­ją się kolej­ni zain­te­re­so­wa­ni z zewnątrz. Pro­blem jed­nak jest taki, że na miej­scu jest jeden pra­wil­ny, nie­prze­kup­ny pastor, któ­ry zgła­sza się na ochot­ni­ka do pil­no­wa­nia cen­nej znajżdz­ki i ni chu chu nie odpu­ści, ale tam­ci i tak pró­bu­ją, więc gene­ral­nie ma peł­ne ręce robo­ty. A jak­by mało miał pro­ble­mów, to w tym samym cza­sie żona mu oznaj­mia, że będą mie­li bom­bel­ka, co jest dla nie­go dość szo­ku­ją­cym fak­tem, bo typ skry­wa mały sekre­tik. Otóż jak był na misji w Afga­ni­sta­nie, to przy­da­rzył mu się wypa­dek i co praw­da leka­rze zło­ży­li go do kupy, ale stał się bez­płod­ny i nigdy nie wypu­co­wał się tym fak­tem żonie.

Czy­li wycho­dzi na to, że go zdra­dzi­ła, ale on nie chce krę­cić z tego afe­ry, tyl­ko po taj­niac­ku wyśle­dzić poten­cjal­ne­go ojca. I tym spo­so­bem robi na trzy zmia­ny -> jako pastor, obroń­ca mete­ory­tu oraz pry­wat­ny detek­tyw i te wszyst­kie fuchy zaczy­na­ją się w jakiś spo­sób łączyć i wycho­dzi z tego cze­ski film.

Brzmi jak jakaś na maxa pokrę­co­na histo­ria, a czy­ta się jesz­cze lepiej, bo to taki tro­chę kry­mi­nał a tro­chę czar­na kome­dia, w któ­rej może i nie śmie­jesz się na w głos HEHE, ale jak te wszyst­kie małe rze­czy i nie­po­ro­zu­mie­nia zaczy­na­ją eska­lo­wać w duże i jesz­cze więk­sze, i nagle trze­ba gasić 10 poża­rów naraz, robi się cał­kiem zabawne.

Cało­ścio­wo mi się podo­ba­ło i zde­cy­do­wa­nie było to coś świe­że­go, o czym nie moż­na powie­dzieć -> eee czy­ta­łem taki motyw już u tego i tam­te­go. W deta­lu kil­ka przy­pier­do­lek mam, np. nie podo­ba­ło mi się, jak został roz­wią­za­ny jeden wątek, ale nie jest to coś, co by eli­mi­no­wa­ło dla mnie ten tytuł. Powiem wię­cej, prze­czy­ta­łem sobie zajaw­ki pozo­sta­łych ksią­żek auto­ra i podo­ba mi się, w jaki spo­sób kom­bi­nu­je. Wszyst­kie mają nie­sztam­po­we, tro­chę sza­lo­ne pomy­sły na fabu­łę i mam ocho­tę spraw­dzić coś jesz­cze. Np. tę, z któ­rej Ama­zon robi serial, żebym mógł póź­niej napi­sać -> Łeee, książ­ka była lepsza.

Dar­mo­wy frag­ment prze­czy­ta­cie tu -> https://www.wydawnictwoalbatros.com/ksiazki/mala-syberia/

nato­miast ebo­ok mignął mi na Legi­mi. Audio­bo­oka nie­ste­ty w żad­nej apce nie odnotowałem

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply