popKULTURA

Lee Child “Lepiej już umrzeć”

21/04/2022

Poroz­ma­wiaj­my o Jac­ku. O Jac­ku Reache­rze. Lubi­cie? Gar­dzi­cie? Śle­dzi­cie na bie­żą­co, czy­ta­cie od świę­ta, a może jesz­cze nie mie­li­ście okazji?

U mnie sytu­acja wyglą­da tak, że Jac­ka jako postać uwiel­biam, acz­kol­wiek książ­ki czy­tam raczej wyryw­ko­wo (prze­ro­bi­łem oko­ło 10 tomów, bo za dużo jest ksią­żek na świe­cie, żeby sie­dzieć na sta­łe w jed­nej serii) i nie ukry­wam, że jest to moje świa­do­me guil­ty ple­asu­re. No bo nie oszu­kuj­my się, z zało­że­nia jest to lite­ra­tu­ra roz­ryw­ko­wa i prze­ry­so­wa­nia są tutaj mile widzia­ne -> ma być koza­cze­nie i testo­ste­ron, a nie jakieś głod­ne smutki.

W ogó­le muszę przy­znać, że plot fabu­lar­ny w tych książ­kach jest dla mnie moc­no dru­go­rzęd­ny. Esen­cję sta­no­wi postać Jac­ka i cała otocz­ka wokół nie­go. Coś jak z „Dru­ży­ną A”, któ­rą namięt­nie oglą­da­łem w latach ‘90. W niej też intry­ga była tyl­ko wymów­ką, żeby po raz set­ny prze­żyć tą samą, spraw­dzo­ną histo­rię. Każ­dy odci­nek miał jed­na­ko­wy sche­mat -> Dru­ży­na A zajeż­dża do ran­do­mo­wej ame­ry­kań­skiej pipi­dó­wy, gdzie wła­dzę prze­jął jakiś złol, któ­ry wraz z ban­dą przy­du­pa­sów cie­mię­ży lokal­ną lud­ność. Zada­niem Dru­ży­ny A było oba­le­nie zło­la i odda­nie pipi­dów­ki w ręce loka­le­sów, a żeby do tego doszło, musie­li­śmy odha­czyć stan­dar­do­we moty­wy, czy­li Puł­kow­nik Han­ni­bal obmy­śla krzep­ki plan, B.A. Bara­cus spusz­cza komuś łomot, Buź­ka wyry­wa panien­ki, Mor­duck uda­je krej­zo­la, a jak trze­ba coś ostrze­lać z heli­kop­te­ra, to też spo­ko. No i oczy­wi­ście w każ­dym odcin­ku obo­wiąz­ko­wo loko­wa­nie kozac­kie­go vana GMC. Czy to się kie­dyś nudzi­ło? Nope!

Mniej wię­cej coś takie­go mam z książ­ka­mi o Jac­ku Reache­rze, któ­ry jest jed­no­oso­bo­wą Dru­ży­ną A. U nie­go sche­mat wyglą­da tak, że jest byłym majo­rem żan­dar­me­rii, któ­ry po przej­ściu do cywi­la pro­wa­dzi żywot bez­dom­ne­go i szla­ja się to tu, to tam. Niko­mu niby nie wadzi, a jed­nak ma talent do przy­cią­ga­nia kło­po­tów i czę­sto jest tak, że wcho­dzi sobie do przy­droż­nej knaj­py na kaw­kę, wtem po jed­nym siorb­nię­ciu ota­cza go pię­ciu typów z zamia­rem zro­bie­nia mu kuku. I tu zaczy­na się esen­cja ksią­żek, czy­li Jack prze­cho­dzi w tryb koza­ka i nie prze­ry­wa­jąc sior­ba­nia ana­li­zu­je sytu­ację, po czym grzecz­nie pro­si typów, aby usta­wi­li się w kolej­ce, co by przy­pad­kiem żodyn dwa razy nie zgar­nął wpier­do­lu. Typy na to, że „HE HE HE, jaki wariat, myśli, że sam powa­li pię­ciu”, na co Jack lutu­je pierw­sze­mu gon­ga w nos, dru­gie­mu wypła­ca wibru­ją­cy cios w śle­dzio­nę, trze­cie­mu robi bli­skie spo­tka­nie dyń­ki z kan­tem sto­łu, czwar­te­go z kopa posy­ła na maszy­nę gra­ją­cą, a pią­te­mu zapo­da­je podwój­ne­go nel­so­na z prze­rzu­tem przez ple­cy, po czym sia­da dokoń­czyć kawę, mru­cząc pod nosem: „A prosiłem”.

Dla mnie książ­ki z Jac­kiem spo­koj­nie mogły­by tak wyglą­dać przez 300 stron. Ot Jack je śnia­da­nie, brunch, lunch, pod­wie­czo­rek i kola­cję, a pod­czas każ­dej kon­sump­cji napa­da­ją go typy, co pro­wo­ku­je roz­ró­bę, a póź­niej dosta­je­my sce­nę, jak zagip­so­wa­ni opraw­cy ści­ga­ją się na wóz­kach inwa­lidz­kich po OIOMie.

Kolej­ną rze­czą, któ­rą lubię w Jac­ku to jego zero-jedyn­ko­wość. Gość nie prze­ży­wa roz­te­rek moral­nych, tyl­ko na chłod­no sobie ana­li­zu­je poten­cjal­ne opcje, po czym wybie­ra naj­efek­tyw­niej­szą dro­gę (czy­li wpier­dol) i naura. I że jest kon­kret­ny w swo­ich wypo­wie­dziach -> pusz­cza krót­kie pił­ki, a nie jakieś filo­zo­ficz­ne ela­bo­ra­ty. I że potra­fi w iro­nicz­ne bon-moty. I że poza spusz­cza­niem łomo­tów, umie też łączyć krop­ki (czyt. dedu­ko­wać) i wycią­gać wnio­ski, co spra­wia, że seria o Jac­ku sca­la moje dwa ulu­bio­ne moty­wy, czy­li śledz­twa oraz bez­sen­sow­ną prze­moc. Dużo bez­sen­sow­nej prze­mo­cy. A poza tym Jack jest naj­mil­szym bez­dom­nym kok­sem ever. Dzień dobry zawsze powie i żad­nej sta­rusz­ce nie pozwo­li samot­nie przejść przez ulicę.

Jak widać Reache­ra kupu­je w ciem­no… ale raczej w wer­sji książ­ko­wej. Z ekra­ni­za­cja­mi mam deli­kat­ny pro­blem. Te kino­we mi nie sia­dły przez Tom­ka Kru­za, któ­ry nijak nie pasu­je fizycz­nie. Pra­wil­ny Jack jest nie­mal dwu­me­tro­wą górą mię­śni, tym­cza­sem Tomek ma zapad­nię­tą kla­tę i mie­rzy led­wo metr 50 (jeśli zało­ży aku­rat cho­da­ki), więc już na tym eta­pie fil­my był dla mnie spa­lo­ne. Nato­miast w seria­lu od Ama­zo­na głów­ny aktor został dobra­ny ide­al­nie w punk­cik, ale tro­chę mi bra­ko­wa­ło cięż­ko­ści w tej histo­rii, a kon­kret­nie wia­ry, że zło­le fak­tycz­nie mogą wyrzą­dzić Reache­ro­wi krzyw­dę, bo na moje oko byli bar­dziej nie­kom­pe­tent­ni niż sztur­mow­cy w Gwiezd­nych Woj­nach. Ale ok, kil­ka tygo­dniu już minę­ło od obej­rze­nia, tro­chę ochło­ną­łem i z każ­dym dniem myślę coraz cie­plej o tym serialu.

A piszę to wszyst­ko, bo wła­śnie skoń­czy­łem naj­now­szy tom o Reache­rze, pt. ”Lepiej już umrzeć” (według Wiki­pe­dii 26 <sic!>) i moja rec­ka jest nastę­pu­ją­ca -> czu­ję się usa­tys­fak­cjo­no­wa­ny! Tak po pro­stu. Dosta­łem dokład­nie to, cze­go ocze­ku­ję po histo­riach z Reache­rem. Pro­stą, szyb­ką roz­ryw­kę, któ­ra odha­czy­ła wszyst­kie sta­łe punk­ty pro­gra­mu, czy­li mamy zło­la, któ­ry snu­je typo­wo złol­skie pla­ny, mamy babecz­kę, któ­ra jest byłą agent­ką FBI, a teraz pró­bu­je powstrzy­mać zło­la na wła­sną rękę, bo coś tam zro­bił jej bra­tu, no i w koń­cu mamy Reache­ra, któ­ry chce jej pomóc i w tym celu hur­to­wo rachu­je kości, roz­pra­co­wu­je o co cho­dzi zło­lo­wi i pró­bu­je go powstrzy­mać. Cze­go chcieć więcej?

Oczy­wi­ście widzia­łem, że hard­co­ro­wi fani narze­ka­ją, że Lee Child zaczął pisać nowe tomy na spółę z bra­cho­lem Andrew i że to już nie to samo, ale tak praw­dę mówiąc, nie potra­fię się do tego odnieść, bo oso­bi­ście nie poczu­łem tutaj ani pro­gre­su, ani regre­su, ot typo­wa książ­ka o Reache­rze -> prze­moc, deduk­cja, bon-moty, wszyst­ko check. Dla mnie spoczko.

Kla­sycz­nie zosta­wiam namia­ry na wer­sję papie­ro­wą Wydaw­nic­two Alba­tros -> https://tiny.pl/98w2q

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply