popKULTURA

Książki na Mikołajki

02/12/2021
Książki na Mikołajki

Last minu­to­wo mam dla was wpis spu­pra­co­wy z wydaw­nic­twem Media Rodzi­na, z któ­re­go to zaso­bów wyty­po­wa­łem trzy książ­ki (dla trzech grup wie­ko­wych) w sam raz na Miko­łaj­ki. I nie tylko.

Jak jesz­cze dzi­siaj klep­nie­cie, to aku­rat doj­dą na ponie­dzia­łek, więc win — win. A jak nie klep­nie­cie, to jest jesz­cze tro­chę cza­su na ogar­nię­cie ich stacjonarnie.

Nr 1. “Okrut­na sio­stra” Karen Dion­ne -> z całym sza­cun­kiem dla Pani Karen, ale jak spoj­rzy się na jej zdję­cie na Wiki­pe­dii, w pierw­szym odru­chu ma się myśli, że jest to już doj­rza­ła pani, któ­ra zapew­ne hodu­je 12 kotów i pisze jakieś słi­ta­śnie roman­si­dła w sty­lu Nicho­la­sa Spark­sa… tym­cza­sem supraj­sik i oka­zu­je się, że jest to bab­cia, któ­ra lubi socjo­pa­tów i kre­atyw­ne mor­dy. Przy­naj­mniej coś takie­go dosta­je­my w jej naj­now­szej powie­ści “Okrut­na siostra”.

Jeśli widzie­li­ście “Synal­ka” z Macau­lay­em “Kevi­nem samym w domu” Cul­ki­nem, to wiedz­cie, że “Okrut­na sio­tra” to coś w tym sty­lu i tak samo dobre, z tym że książ­ko­wa socjo­pat­ka jest 10x bar­dziej krej­zi niż Macau­lay. I ja to szanuję.

Gatun­ko­wo jest to thril­ler psy­cho­lo­gicz­ny, w któ­ry dość szyb­ko nabie­ra­my podej­rzeń kto zabił, ale praw­dzi­wą zagad­kę sta­no­wią oko­licz­no­ści, w jakich się to odby­ło oraz motyw. I to żre. Wiem, bo dzi­siaj skoń­czy­łem. Zresz­tą poprzed­nia książ­ka bab­ci Dion­ne, czy­li “Cór­ka Kró­la Mocza­rów” też zgar­nia­ła dobre rec­ki, więc przy dwóch tra­fie­niach to już nie przy­pa­dek. To skill.

I jest to pole­caj­ka Miko­łaj­ko­wa dla bom­bel­ków, któ­re mają już pra­wa wybor­cze -> https://tiny.pl/9dnv9

Nr 2. “Gwiazd­ko­wy pro­sia­czek”, J. K. Row­ling -> jest to tytuł, któ­ry ujrzał świa­tło dzien­ne kil­ka tygo­dni temu, więc jesz­cze świe­żyn­ka, ale mnie aku­rat uwiódł tym pro­siacz­kiem w tytu­le, wia­do­mix. No dobra, nazwi­sko J.K. Row­ling też zadziałało.

I z tym gwiazd­ko­wym pro­siacz­kiem to jest taka akcja, że czy­ta­łem go Bren­don­ko­wi i Bren­do­nek nie ogar­niał, że ta książ­ka ma podwój­ne dno, więc słu­chał na peł­nym chil­lu, tym­cza­sem ja ukrad­kiem wyłem jak na fil­mie “Mój przy­ja­ciel pies” #ZaMoc­ne.

Plot jest taki, że głów­nym boha­te­rem jest dzie­ciak o imie­niu Jack, któ­ry nie roz­sta­je się z przy­tu­lan­ką pro­sia­kiem i tu dosta­je­my kil­ku­na­sto­stro­ni­co­we wpro­wa­dze­nie, jak to Jack i pro­siak wszyst­ko robią razem i jak bar­dzo się ziom­ku­ją, po czym J.K. Row­ling zaczyn zrzu­cać bom­by -> rodzi­ce Jac­ka się roz­wo­dzą, mama Jac­ka pozna­je nowe­go “przy­ja­cie­la”, z któ­rym z cza­sem się haj­ta, wtem oka­zu­je się, że przy­ja­ciel ma nasto­let­nią cór­kę z poprzed­nie­go związ­ku, któ­ra prze­cho­dzi fazę bun­tu i wyży­wa się wła­śnie na Jac­ku. I raz sucz po zło­ści wyrzu­ca mu tego zio­mecz­ka pro­sia­ka przez okno w samo­cho­dzie. Na autostradzie!

Już na tym eta­pie pękło mi ser­dusz­ko, tym­cza­sem akcja dopie­ro się roz­krę­ca. Long sto­ry szort -> Jack dosta­je od dziad­ków takie­go same­go pro­sia­ka, ale nim gar­dzi i leży w swo­im poko­ju na fochu aż do wigi­lii, wtem w wigi­lie wszyst­kie jego zabaw­ki oży­wa­ją i mówią, że zgu­bio­ne zabaw­ki tra­fia­ją do Kra­iny Zgub, w któ­rym rzą­dzi okrut­ny Lamus… bla bla bla i ten zastęp­czy pro­siak pro­po­nu­je, że pój­dzie tam z Jac­kiem i pomo­że mu odna­leźć legit­ne­go prosiaka.

A dalej to już tyl­ko łzy, bo pozna­je­my moc praw­dzi­wej przy­jaź­ni, nie­złom­no­ści, poświę­ce­nia oraz dowia­du­je­my się, że rze­czy, któ­re utra­ci­li­śmy, nadal gdzieś tam są i nas kocha­ją. Jak to czy­ta­łem, przy­po­mnia­ła mi się moja pierw­sza fura — 20-let­ni Opel Kadett i wte­dy pła­ka­łem jesz­cze bardziej.

Gwiazd­ko­wy pro­sia­czek” to total­ne 10/10 i nada­je się zarów­no dla bom­bel­ków, któ­rym trze­ba jesz­cze czy­tać, jak i dla tych, któ­re upra­wia­ją już czy­tel­ni­czą solów­kę. Moc­ne pole­can­ko -> https://tiny.pl/9dnvs

Nr 3. “Dzień z dziad­kiem”, książ­ka z cyklu Aka­de­mia Kici Koci -> pozy­cja dla bom­bel­ków w każ­dym wie­ku, ze szcze­gól­ną reko­men­da­cją dla tych najmłodszych.

Gene­ral­nie Kici Koci niko­mu przed­sta­wiać nie trze­ba, więc powiem tyl­ko, że jest to kolej­ny tom jej przy­gód, w któ­rych oczy­wi­ście towa­rzy­szy jej młod­szy bra­chol Nunuś, z kolei tytuł spo­ile­ru­je, że w roli dru­go­pla­no­wej poja­wi się dzia­dek. #Potwier­dzam

Jak to wyszło? Dosko­na­le! Histo­ria trzy­ma za mord­kę od pierw­szej do ostat­niej stro­ny, obraz­ki są duże i kolo­ro­we, stro­ny twar­de (moż­na gryźć i lizać), a jako ficzer dosta­je­my lek­cję angiel­skie­go. True sto­ry, jest to książ­ka, któ­ra zawie­ra pod­sta­wo­we angiel­skie zwro­ty wraz z tłu­ma­cze­nia­mi i pomoc­ni­czy­mi ilu­stra­cja­mi, soł mamy tu spo­rą war­tość dodaną.

Ale czy to nie jest za wcze­śnie, żeby pod­su­wać bom­blo­wi języ­ki obce?” — zapy­ta­cie. Nope, pri­mo jest to total­nie laj­to­wa daw­ka, dru­gie pri­mo, to ide­al­ny moment i jestem na to naj­lep­szym przy­kła­dem, bo jak za mło­du był Car­to­on Network tyl­ko po angiel­sku, to mimo­cho­dem coś tam łapa­łem i jak trze­ba było zapy­tać na obo­zie zagra­nicz­nym -> How Much Is The Fish? to nie było pro­ble­mu. Teraz wszyst­ko jest po pol­sku, a ja cofam się w roz­wo­ju. Tak że według mnie war­to -> https://tiny.pl/9dnbg

I tym spo­so­bem zosta­wiam was z trze­ma pew­niacz­ka­mi na Miko­łaj­ki. Nie ma za co. Pozdro 600.‘

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply