popKULTURA

Iza Michalewicz “Kryminalny Wrocław”

21/03/2022
Kryminalny Wrocław

Pla­no­wa­łem na urlo­pie prze­czy­tać 18 ksią­żek… osta­tecz­nie skoń­czy­ło się na trzech (też spo­ko). O dwóch już pisa­łem, za to trze­cia to coś, co szcze­gól­nie moż­ne wam się spodo­bać. I teraz się hamu­ję, żeby nie użyć sło­wa „Naj­lep­sza”, bo w sumie nie o to cho­dzi. Pra­wi­dło­wym okre­śle­niem jest „Naj­bar­dziej uniwersalna”.

Otóż trze­cia książ­ka to repor­taż true cri­me pt. „Kry­mi­nal­ny Wro­cław” autor­stwa Iza Micha­le­wicz Repor­ter­ka, któ­ry zawie­ra opi­sy sze­ściu auten­tycz­nych zbrod­ni popeł­nio­nych we Wro­cła­wiu w latach 90’ i 2000+. I powia­dam wam, że są to spra­wy tak zło­żo­ne i prze­peł­nio­ne róż­ny­mi sza­lo­ny­mi punk­ta­mi zwrot­ny­mi, że nie tyl­ko nie idzie ode­rwać się od czy­ta­nia, ale też prze­ży­wa mnó­stwo sta­nów emo­cjo­nal­nych -> szok, obu­rze­nie, pogar­da, nie­do­wie­rza­nie, etc.

Był taki doku­ment na Net­fli­xie „Mor­der­stwo po ame­ry­kań­sku. Zwy­czaj­na rodzi­na”, któ­ry total­nie mnie prze­czoł­gał psy­chicz­nie. Zaczy­nał się w punk­cie, kie­dy koleś zgła­sza na poli­cję zagi­nię­cie swo­jej żony i dzie­ci. Pła­cze do kamer tele­wi­zyj­nych, że jest zdru­zgo­ta­ny, tęsk­ni i ape­lu­je do wszyst­kich, któ­rzy mogą coś wie­dzieć z proś­bą o infor­ma­cje. Cała Ame­ry­ka mu współ­czu­je i wspie­ra w poszu­ki­wa­niach, po czym bagie­ty bio­rą go na prze­słu­cha­nie i oka­zu­je się, że typo coś krę­ci… i w tym momen­cie zaczy­na­ją wycho­dzić na jaw nie­wy­god­ne fak­ty -> miał kochan­kę i jakieś pokrę­co­ne pla­ny na przy­szłość, dla któ­rych rodzi­na była kotwi­cą, więc wpadł na pomysł, jak się tego bala­stu pozbyć. Dalej to już nawet nie chce pisać, bo to co zro­bił jest nie do udźwi­gnię­cia nawet dla ludzi z abso­lut­nie mini­mal­nym pozio­mem empatii.

I tutaj płyn­nie wra­ca­my do książ­ki „Kry­mi­nal­ny Wro­cław”, któ­ra jest skon­stru­owa­na w bar­dzo podob­ny spo­sób do tego doku­men­tu.… i histo­rie są podob­nie moc­ne Na począt­ku dosta­je­my info, że zna­le­zio­no cia­ło w takich i takich oko­licz­no­ściach. Na pierw­szy rzut oka wszyst­ko wyda­je się oczy­wi­ste i w sumie spra­wę moż­na zamy­kać, wtem któ­ryś ze śled­czych dostrze­ga ele­ment, któ­ry burzy wer­sję wypadku/samobójstwa i się zaczy­na. Poli­cja bie­rze pod lup­kę rodzi­nę i zna­jo­mych, ktoś z nich nie wytrzy­mu­je pres­sin­gu i zaczy­na się sypać, jak domek z kart. Poli­cja idzie po sznu­recz­ku i odkry­wa kolej­ne bru­dy, po czym oka­zu­je się, że mamy do czy­nie­nia ze sta­ran­nie zapla­no­wa­nym mor­dem, przy któ­rym nie jeden kry­mi­nał bled­nie, a do tego popeł­nio­nym z tak niskich pobu­dek, że sów brak.

Napraw­dę moc­na rzecz, a do tego kawał dobrej robo­ty po stro­nie autor­ki pod wzglę­dem riser­czu, jak i daw­ko­wa­nia plot twistów.

Z sze­ściu histo­rii naj­bar­dziej wcią­gnę­ła mnie spra­wa mor­der­stwa Agniesz­ki Kotlar­skiej z 1996 roku. Dziew­czy­na dopie­ro, co zdo­by­ła tytuł Miss Inter­na­tio­nal i cały świat mia­ła u stóp -> na sto­le kon­trakt z Estée Lau­der, zio­mo­wa­ła się z Madon­ną i Mic­key­em Rur­ką, współ­pra­ca z Calvi­nem Kle­inem i Ral­phem Lau­re­nem oraz sesje dla Cosmo i Vouge. Nie­ste­ty Agniesz­ka mia­ła też stal­ke­ra, któ­ry wie­lo­krot­nie dawał sygnał, że jest saj­ko, ale pro­blem w tym, że w tam­tym cza­sie poję­cie „stal­ker” nie ist­nia­ło i wszy­scy na te sygna­ły reago­wa­li -> „Oj tam oj tam”. Ponoć swe­go cza­su była to bar­dzo gło­śna spra­wa, acz­kol­wiek ja dowie­dzia­łem się o niej dopie­ro teraz. Na swo­je uspra­wie­dli­wie­nie powiem, że kie­dy to się wyda­rzy­ło, mia­łem 11 lat i inne rze­czy w gło­wie, np. łowie­nie pla­sti­ko­wych rybek węd­ką z magnesem.

W innej histo­rii mamy tajem­ni­czy mord, a gdzieś w dru­gim tle prze­wi­ja się postać Dag­ma­ry ”Kró­lo­wej życia”, któ­ra robi­ła za mena­dżer­kę pew­ne­go przy­byt­ku z ucie­cha­mi cie­le­sny­mi, a w jesz­cze kolej­nej –> mord, uła­ska­wie­nie pre­zy­den­ta i RIP Darię Tra­fan­kow­ską, któ­rą wszy­scy pamię­ta­my, jako part­ner­kę Janu­are­go z „Sza­lo­nych liczb”, a co nie­któ­rzy, jako sio­strę Dusię z „Na dobre i na złe”.

Jeśli cho­dzi o mnie, to bar­dzo bar­dzo prze­pa­dłem w tej książ­ce. Co gor­sze, zno­wu łapię na tym, że odczu­wam dziw­ny pociąg do czy­ta­nia o mor­der­cach i ich moty­wa­cjach. Niby gar­dzę, ale w jakiś spo­sób bar­dzo mnie o inte­re­su­je, o czym niech świad­czy fakt, że o Tedzie Bun­dym prze­czy­ta­łem wszyst­ko, co wyszło na naszym ryn­ku, repor­taż “Bestia” o Lesz­ku Pękal­skim uwa­żam za naj­lep­szy ever, a takie­go seria­lo­we­go „Min­dhun­te­ra” to zamy­kam jesz­cze w dniu pre­mie­ry. Jeśli macie podob­nie, to zde­cy­do­wa­nie jest to pozy­cja dla was.

Kla­sycz­nie -> wer­sja papie­ro­wa Wydaw­nic­two W.A.B. tu https://tiny.pl/9n2w6

Audio­bo­ok na Empik Go

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply