popKULTURA

Ballada o bezpańskim psie

20/12/2018

Ostat­nio zda­łem sobie spra­wę, że pod­świa­do­mie (bo w sumie nigdy się nad tym nie zasta­na­wia­łem), moim ulu­bio­nym pol­skim auto­rem jest Jakub Ćwiek. Gość wypły­nął na serii lek­kich i przy­jem­nych ksią­żek o przy­go­dach “Kłam­cy”, czy­li anio­ła z licen­cją na zabi­ja­nie (pole­cam wszyst­ki­mi koń­czy­na­mi). Ta lek­tu­ra tak dobrze mi sia­dła, że od tam­te­go cza­su, jak tyl­ko zoba­czę okład­kę z nazwi­skiem Ćwiek, kupu­ję w ciem­no. Ta nasza papie­ro­wa zna­jo­mość cią­gnie się już kil­ka dobrych lat, w trak­cie któ­rych prze­czy­ta­łem mini­mum 10 tytu­łów spod pió­ra Kuby i chy­ba tyl­ko raz nie poczu­łem che­mii — był to zbiór opo­wia­dań “Dro­bin­ki nie­śmier­tel­no­ści” i jak dla mnie poje­chał w nim tro­chę zbyt reflek­syj­nie. Poza tym wszyst­ko było co naj­mniej dobre, a war­to zazna­czyć, że kolo nie trzy­ma się jed­ne­go gatun­ku lite­rac­kie­go, tyl­ko sobie ska­cze z kwiat­ka na kwia­tek. Raz zarzu­ci fan­ta­sty­ką (“Kłam­ca”, “Chłop­cy”), po czym wyjeż­dża z powie­ścią gro­zy (“Ciem­ność pło­nie”), a chwi­lę póź­niej ser­wu­je aneg­dot­ki z popkul­tu­ro­wej podró­ży, któ­rą odbył po USA (“Przez sta­ny POPświa­do­mo­ści”). Trze­ba przy­znać, że chło­pak ma nie­sa­mo­wi­ty talent do snu­cia cie­ka­wych histo­rii, bo cze­go się nie chwy­ci, zawsze znaj­dzie patent, żeby zła­pać czy­tel­ni­ka za mord­kę i przy­kuć na dłu­gie godzi­ny do lek­tu­ry. Zna­jąc ten kon­tekst, nie powin­no was dzi­wić, że kie­dy kil­ka dni temu zoba­czy­łem w biblio­te­ce Sto­ry­tel, audio­bo­oka sygno­wa­ne­go nazwi­skiem Ćwiek, nie zada­wa­łem pytań, nie spraw­dza­łem recen­zji, tyl­ko od razu wci­sną­łem guzi­czek “Dodaj do biblio­te­ki”. Naj­lep­sza decy­zja ever.

Naj­now­sze dzie­ło nosi tytuł “Bez­pań­ski. Bal­la­da o byłym gli­na­rzu” i jest to kolej­ny eks­pe­ry­ment auto­ra z nową for­mą. Tym razem Ćwiek zde­cy­do­wał się na wywiad-rze­kę z byłym “psem”, jak czę­sto mówi o sobie boha­ter książ­ki. Jest nim pod­in­spek­tor Adam Bigaj, pseu­do­nim “Księ­ciu­nio”, któ­ry poświę­cił pra­wie 40-lat życia na uga­nia­nie się za wro­cław­ski­mi prze­stęp­ca­mi. Z takim sta­żem, zde­cy­do­wa­nie miał o czym opo­wia­dać. Zaczy­nał w mili­cji oby­wa­tel­skiej, następ­nie wraz z trans­for­ma­cją poli­tycz­ną, został prze­mia­no­wa­ny na poli­cjan­ta i w takich bar­wach prze­wi­nął się m.in. przez sek­cję zabójstw oraz wydział kry­mi­nal­ny, któ­re­go został naczelnikiem.
wpis
Jeśli jeste­ście fana­mi “Eks­tra­dy­cji”, “Dro­gów­ki”  i “Pit­bul­la”, ale tego sta­re­go, z Doro­ciń­skim, to ten tytuł zde­cy­do­wa­nie wam podej­dzie. Nie ma tu detek­ty­wów w koszu­lach slim fit od Ral­pha Lau­re­na, ste­ryl­nych labo­ra­to­riów, ani kom­pu­te­rów, któ­re są w sta­nie 200-krot­nie powięk­szyć dowol­ne zdję­cie i to w jako­ści HD. Co to, to nie. Ćwiek ser­wu­je nam praw­dzi­wą histo­rię poli­cjan­tów, któ­rzy nie pier…niczą się w tań­cu. Gang­ste­rzy, pase­rzy, sute­ne­rzy,  zabój­stwa, roz­bo­je i cało­noc­ne prze­słu­cha­nia to ich chleb powsze­dni, a wszyst­ko w opa­rach alko­ho­lu, chmu­rze papie­ro­so­we­go dymu i za gło­do­we staw­ki. Dowie­cie się jak wyglą­da­ła współ­pra­ca sze­re­go­we­go poli­cjan­ta ze Służ­bą Bez­pie­czeń­stwa, jak zabez­pie­cza­no piel­grzym­ki papie­skie, wal­czo­no z prze­stęp­czo­ścią zor­ga­ni­zo­wa­ną i dopa­la­cza­mi, oraz jaką rolę ode­gra­ła poli­cja, kie­dy w 1997r, Wro­cław nawie­dzi­ła wiel­ka powódź. Ponad­to podej­rzy­cie poli­cyj­ną “kuch­nię”, czy­li jakie tri­ki sto­su­ją, żeby zmu­sić podej­rza­nych do zło­że­nia zeznań, jak prze­kła­mu­ją sta­ty­sty­ki wykry­wal­no­ści, co robią ze skon­fi­sko­wa­ną nie­le­gal­ną kon­tra­ban­dą oraz jak się zacho­wu­ją, kie­dy wycho­dzi na jaw, że kole­ga “pies”, bie­rze w łapę od ban­dzio­rów. Napraw­dę spo­ro smaczków. 

Wyszło dosko­na­le. Ćwiek jak zwy­kle dowiózł temat, a sądząc po tym, jak Bigaj się przed nim otwo­rzył, mam podej­rze­nia, że nie była to szyb­ka roz­mo­wa, prze­pro­wa­dzo­na przy mcmuf­fi­nie z jaj­kiem, gdzieś w kącie McDo­nal­da. Obsta­wiam raczej, że pano­wie usie­dli przy butel­ce whi­sky i prze­ga­da­li całą noc, a po trze­ciej szkla­necz­ce nie było już tema­tów tabu. Jest moc­no i z pazu­rem, miej­sca­mi zabaw­nie, momen­ta­mi gorz­ko i smut­no, jak w dniu kie­dy dowie­dzia­łeś się, że świę­ty Miko­łaj tak napraw­dę nie ist­nie­je, ale cały czas szcze­rze do bólu. Nie­ste­ty po wszyst­kim zosta­je tro­chę nie­cie­ka­wa reflek­sja, że poli­cja w naszym kra­ju to nie­do­fi­nan­so­wa­na pro­wi­zor­ka, któ­ra trzy­ma się tyl­ko na gumę do żucia i sło­wo hono­ru. No chy­ba, że od cza­su przej­ścia pana Ada­ma na eme­ry­tu­rę, nastą­pi­ły jakieś poważ­ne zmia­ny, ale nie sadzę. Moc­no polecam. 

No dobra, prze­ko­na­łeś mnie, ale niby dla­cze­go mam słu­chać audio­bo­oka, zamiast się­gnąć po wyda­nie papie­ro­we? Cie­szę się, że o to pytasz, bo tak się skła­da, że audio­bo­oka oso­bi­ście czy­ta Bro­ni­sław Cie­ślak, czy­li legen­dar­ny porucz­nik Bore­wicz z seria­lu “07 zgłoś się”. Czy ist­nie­je ktoś, kto ma lep­sze papie­ry do tej robo­ty? Nope! W dodat­ku czy­ta rewe­la­cyj­nie  (+ milion do epic­ko­ści i kli­ma­tu). Dru­ga spra­wa, to fakt, że z poniż­szym kodem, dosta­jesz dar­mo­wy 30-dnio­wy dostęp do Sto­ry­tel, dzię­ki cze­mu posłu­chasz “Bez­pań­skie­go” za free, tym­cza­sem za książ­kę musiał­byś zapła­cić. Mało mia­łeś wydat­ków przy oka­zji świąt? No wła­śnie. Pod­su­mo­wu­jąc, audio­bo­ok 2:0 książ­ka w papierze. 

Aby słu­chać audio­bo­oków na Storytel.pl przez 30 dni za darmo klik­nij w link www.storytel.pl/pigout lub kliknij na poniższy obrazek

*Zdję­cie okład­ko­we: http://ciekawostkihistoryczne.pl

A to widziałeś?

2 komentarze

  • Reply Małgorzata Duda-Löffler 21/12/2018 at 09:32

    A ja tam Ćwie­ka też lubię i szarp­nę się w koń­cu i sobie kupię, bo jak na tym audio­bo­oku w sto­ry­te­lu auto­graf dostać? A poza tym autor też czło­wiek niech ma jakiś zysk 😉

    • Reply PigOut 08/01/2019 at 22:16

      Za audio­bo­oka jakieś gro­sze też dosta­je, ale wia­do­mo audio­bo­oka na półecz­ce nie postawisz 😉

    Leave a Reply