popKULTURA

Netflix “Jak pokochałam gangstera”

22/01/2022
Jak pokochałam gangstera

Poświę­ci­łem wczo­raj 3 godzi­ny życia na obej­rze­nie “Jak poko­cha­łam gang­ste­ra” i moja opi­nia jest tak, że Maciej Kawul­ski to far­bo­wa­ny lis, a nie reży­ser, a jego fil­my to wyrób czekoladopodobny.

Chłop tak bar­dzo chce być Guy­em Rit­chie, że to robi się męczą­ce. Kopiu­je 1 do 1 kadry i sekwen­cje, z tym że zapo­mi­na o fabu­le. Ten film to zle­pek poje­dyn­czych scen, nagra­nych w sty­lu tele­dy­sków, gdzie Kawul szpa­nu­je -> “Patrz­cie umiem w sloł moł­szyn… a teraz zaba­wię się świa­tłem i dorzu­cę do tego sub­tel­ny cover “Big in Japan”, któ­ry będzie uda­wał “Bang Bang” z Kill Bil­la, żeby­ście zoba­czy­li jaki mam dobry gust muzycz­ny, a nie jakieś ple­bej­skie Sound n’ Grace.

No i super, umie w ład­ny obra­zek, ale fabu­lar­nie to się nie klei. Nope, dosta­li­śmy film gang­ster­ski, w któ­rym nie ma gang­ster­ki i całość opie­ra się na naszym wyobra­że­niu tego, co nie­do­po­wie­dzia­ne. Ot głos Kry­sty­ny Jan­dy mówi z offu, że Nikoś był naj­spryt­niej­szym chło­pa­kiem z mia­sta, na co wcho­dzi sce­na z Niko­siem-bom­bel­kiem, któ­ry przy­cho­dzi z bank­no­tem do oszu­sta Ery­ka Lubo­sa i mówi: “Wymień mi walu­tę, ale bez kan­tów, bo znam wasze nume­ry”, co ma nam uzmy­sło­wić, że mamy do czy­nie­nia dzie­cia­kiem z dużym poten­cja­łem do robie­nia wał­ków, po czym boom i w następ­nej sce­nie Nikoś jest już kró­lem kan­cia­rzy… a my wie­rzy­my, że to fak­tycz­nie było takie pro­ste, bo powie­dział nam to głos z offu.

Nikoś posta­na­wia, że zacznie kraść samo­cho­dy w Reichu, boom w następ­nej sce­nie ma już pełen garaż lewych fur i war­szaw­ka przy­jeż­dża do nie­go na zakupy.

Pod­padł mu Eryk Lubos, bo na meczu Lechii nie wpu­ścił go na try­bu­nę hono­ro­wą, więc Nikoś posta­na­wia, że w akcie zemsty zro­bi z Lechii potę­gę pił­kar­ską. Boom w następ­nej sce­nie daje pił­ka­rzom po bank­no­cie i tyle wystar­cza, żeby pił­ka­rze sta­li się galac­ti­cos, któ­rzy biją Juven­tus. A my przyj­mu­je­my, że to się sta­ło tak oo, bo gość był spryt­niej­szy niż inni.

Oka­zu­je się rów­nież, że moż­na zostać kró­lem gang­ster­ki będąc jed­no­cze­śnie Mat­ką Tere­są. Zero prze­mo­cy, knu­cia i krzy­wych akcji. Każ­de­mu poda rękę, wspo­mo­że radą i pora­tu­je w potrze­bie. W zasa­dzie jego jedy­ną wadą była sła­bość do kobiet, ale spo­ko, to też poka­że­my tak, żeby gra­ło na jego korzyść, a nie jakaś pato­la. Gene­ral­nie jest tak pozy­tyw­ny, że nie­miec­ki poli­cjant, któ­ry go ści­ga lata­mi, osta­tecz­nie się w nim zako­chu­je i chce zamknąć w wię­zie­niu tyl­ko po to, żeby uchro­nić Niko­sia przed poten­cjal­nym zama­chem gan­gu­sów z kon­ku­ren­cji. #NoRej­czel

Jeśli Kawul ma więk­sze­go ido­la niż Guy Rit­chie, to zde­cy­do­wa­nie jest nim Patryk Vega. Oddał mu hołd sce­ną, w któ­rej Antek Kró­li­kow­ski zdwój­ko­wał się w poko­ju pro­sty­tut­ki i kie­dy ta pyta go: “Co tak śmier­dzi?”, odpo­wia­da: “To spraw­ka two­je­go psa”, na co pro­sty­tut­ka: “Ten pies jest plu­szo­wy” -> ekra­ni­za­cja 20-let­nich żar­tów z inter­ne­tu zawsze na propsie.

Nie może­my tutaj zapo­mnieć o Julii Wie­nia­wie, któ­ra wcie­li­ła się w bar­dzo ory­gi­nal­ną postać -> tępą dzi­dę, któ­ra klnie jak szewc, chę­do­ży się z kim popad­nie, inte­re­su­je ją tyl­ko hajs, a szlu­ga odkła­da tyl­ko po to, żeby wcią­gnąć kre­chę -> tego w pol­skim kinie jesz­cze nie było.

Mam ocho­tę przy­pier­ni­czyć się jesz­cze do Fabi­jań­skie­go, któ­ry szar­żu­je, jak­by grał naj­bar­dziej pokrę­co­ne­go prze­ciw­ni­ka Bon­da ever oraz Dawi­da Ogrod­ni­ka, któ­re­mu nało­ży­li cze­pek pły­wac­ki na łeb, oku­la­ry na nos, dokle­ili fry­zu­rę a’la Michał Pol, po czym stwier­dzi­li -> Kur­ła, Per­shing jak malowany.

Pod­su­mo­wu­jąc -> jestem bar­dzo umiar­ko­wa­nym entu­zja­stą tego dzieła.

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply